Coś się dzieje nie tak....

napisał/a: emilcia1985 2007-02-23 19:58
Od prawie 2,5 roku spotykam się z chłopakiem. Na początku bylismy szczęśliwi, lecz z biegiem czasu moje uczucie do niego zaczęło gasnąć i od kilku miesięcy czuję, że już go chyba nie kocham. Piszę "chyba", gdyż jeszcze na dnie serca jest to COŚ co mnie ciągnie do niego. Głównym problemem z naszym związku jest to, iż nie pociaga mnie on fizycznie co skutkuje w naszym życiu intymnym. Początkowo nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu, lecz im dłużej jesteśmy razem, tym ta jeso wada nabiera coraz to większych rozmiarów i coraz więcej rzeczy zaczyna mi w nim przeszkadzać. Przez to wszystko oddalam się od niego. Z drugiej jednak strony boję się samotności a on potrafi mnie wesprzeć i pomóc mi jak nikt inny, jest wspaniałym, dobrym chłopakiem. Nie wiem, co robic, czy ciągnąć to dalej. On wyczuwa że coś jest nie tak, ale mówi, że bardzo mnie kocha i dlatego mimo to nie potrafi odejsć ode mnie. I tak to trwa już ponad pół roku. Proszę o jakąś radę...
napisał/a: samsam 2007-02-23 20:19
Według mnie to nie ma sensu brnąć dalej. Co niesie takie ukrywanie, oszukiwanie? Ranisz siebie, ranisz jego, nie dajesz Wam szansy na szczęście z kimś innym.
Pożądanie, fascynacja seksualna jest bardzo ważna w związku. Jeżeli juz teraz nie czujesz do niego "popędu", to on nagle nie przyjdzie. Może być jeszcze gorzej.
Myślę, ze należałoby się zastanowić na zakończeniem.
napisał/a: ~gość 2007-02-23 21:04
latwo powiedziec"zastanowic sie nad zakonczeniem". a ja znam podobne przypadki, kiedy jedno z partnerow zaczelo pociagac sos innego, nowego, lepszego...i po 2-3 latach zdawal sobie sprawe,ze stracil kogos najwazniejszego w zyciu.
ja mam w pewnej mierze podobny problem.tez zaczyna sie to przekladac na strone fizyczna mojej dziewczyny. w pewien sposob zaczyna "brzydnac" w moich oczach.ale wiem,ze ma w sobie bardzo durzo dobrego i jest ladna i madra.nie chce sie poddawac choc stan mojej emocjonalnej emancypacji jakby postepowal co raz bardziej.ale staram sie ze wszystkich sil zawalczyc o to co nas polaczylo.i bede walczyl do kad zdolam - az wygram!
napisał/a: ~gość 2007-02-23 21:39
nie obraz sie za to co napisze, laem oim zdaniem postepujesz troche egoistycznie, bo nie wiesz czy go kochasz, a jestes z nim bo Cie wspiera. nie mozna byc z kims tylko dlatego!! oszukujesz go i zrozum, ze im dluzej z nim jestes to tymbardziej go oszukujesz, jak sie kogos kocha to sie to wie, moga sie zdarzyc jakies watpliwosci,ale na pewno nie trwajace pol roku!!Mysle, ze jak sama napisalas jestes z nim bo sie boisz samotnosci, bo cie wspiera i pewnie jak kogos poznasz kto Ci sie spodoba to go rzucisz. moim zdaniem nie powinnas tego przeciagac bo bardzo ranisz te osobe, powinnas zakonczyc ten zwiazek jesli jest tak jak piszesz, bo pewnie kiedys i tak to nastapi, a zastanow sie po co go tak ranic? i oszukiwac? chcialabys byc w jego sytuacji? zastanow sie jak bys sie czula gdybys to Ty kochala chlopaka, a on Cie w ten sposb oszukiwal?jak bys sie czula gdybys to
Ty kogos kochala, a ktos bylby z toba tylko dlatego, ze boi sie samotnosci? z doswiadczenia wiem ,ze takie przeciaganie wiecej szkodzi niz daje dobrego, niestety milosc nie przyjdzie ot tak, jesli czujesz ze juz wygasla i trwa to juz pol roku to ona nie pojawi sie na zawolanie. Na pewno nie bedzie to dla Twojego chlopaka latwe, a lepiej to zakonczyc teraz niz go ranic i potem tego dokonac, na pewno im dluzej tez zwiazek bedzie trwal, tym on bedzie bardziej zraniony! Zastano sie nad Tym!
napisał/a: ~gość 2007-02-25 11:01
STOKROTKA zgadzam się
napisał/a: ~gość 2007-02-25 16:47
Dziękuję kochani za odpowiedzi! Od kilku dni cały czas myślałam na temat mojego związku i stwierdziłam, ze nie ma sensu dalej go ciągnąć. Dziś ostataecznie podejmę decyzję co do naszego rozstania. Mam nadzieje, że wyjdzie to nam obydwojgu na lepsze.
napisał/a: Neska 2007-02-25 17:08
a nie pomyslałaś o tym, że to może być po prostu brak urozmaicenia??, że w wasz związek po prostu wdarła sie nuda?? wydaje mi się, że zanim podejmiesz decyzje o rozstaniu powinnas pomyśleć właśnie nad tym, i (jeżeli oczywiście chcecie) spróbować cos na to poradzić. jakiś pikantny wieczorek, wypad za miasto, gry dla dwojga, cos w tym stylu.

To jest tylko moje zdanie bo tak patrząc na to, że Ty jestes z nim 2,5 roku to jednak to uczucie musiało być dośc silne i szkoda żebyś podjęła decyzje o rozstaniu a później tego żałowała i wypominała sobie, że nie zrobiłaś wystarczająco dużo żeby ratować ten związek.

Ale niestety zdarzaja sie też sytuacje gdzie miłośc po prostu odchodzi i nikt na to nie może nic poradzić, wtedy jedynym racjonalnym wyjściem jest rozstanie. Teraz to Wy musicie zdecydować czy walczycie czy podziekujecie sobie za te wspólne 2,5 roku i pójdziecie w swoje strony.

Zyczę Ci żebyście podjęli tą właściwą decyzje

Pozdrawiam