Cześć pomoc potrzebna natychmiastowo!!!

napisał/a: hamlet098 2016-02-27 14:59
Witam serdecznie wszystkich od razu przejdę do sedna sprawy. Jestem z kobietą ( narzeczoną ) od 8 lat wszystko pięknie jak w bajce początkowe lata bajeczne jak to najczęściej bywa. Rok temu postanowiłem się oświadczyć zaznaczając że mieszkaliśmy razem oświadczyny przyjęte , wstępne rozmowy ,plany na ślub
to tak w skrócie. Od pewnego czasu moja przyszła żona zachowuje się dziwnie, zauważyłem to gdy przy poranku zaczęła bez powodu ryczeć nie chciałem być męczący i czekałem na rozwój spraw. Szczerze mówiąc mniej ciepła od niej czułem wszystko było w mniejszym stopniu przyzwyczaiłem się do tego a tak nie powinno być po prostu stałem się dla niej kolegą. Nadeszła chwila na rozmowę usłyszałem , że nie jest pewna ślubu, że się pogubiliśmy , że wina nie leży we mnie bo jestem dobrym człowiekiem nigdy jej nie zdradziłem nigdy nie dałem powodu do tego by mogła coś takiego poczuć. Za salę już zapłaciliśmy pod koniec kwietnia ślub. Mówiła ostatnio że od naszej rozmowy nie poczuła zmian u niej że musi sobie to poukładać, mówiła też że nie wyobraża sobie żeby ze mną nie być że to może już przyzwyczajenie , w tym wszystkim nie było by problemem to że ją mocno kocham jako dziewczynę , narzeczoną i matkę naszych przyszłych dzieci. Co ja mam zrobić , co ja mam myśleć na ten temat jestem w typowej kropce. Czekam na wasze opinie może ktoś miał podobny przypadek bo moje myślenie uległo w gruzach myśląc że im dłuższy staż tym większa pewność na budowanie "wspólnego zamku"??????
napisał/a: e-Lena 2016-02-27 19:01
Ile macie lat?
napisał/a: hamlet098 2016-02-27 19:15
28 , 27
napisał/a: errr 2016-02-27 19:40
hamlet098 napisal(a):zauważyłem to gdy przy poranku zaczęła bez powodu ryczeć nie chciałem być męczący i czekałem na rozwój spraw.
tzn. ona ryczy a Ty dopijasz kawę, mówisz "pa" i wychodzisz do pracy?
czy jak?

Myślę, że powinieneś spróbować się dowiedzieć:
hamlet098 napisal(a): nie jest pewna ślubu

dlaczego?

hamlet098 napisal(a):że się pogubiliśmy

co to znaczy?

hamlet098 napisal(a):Mówiła ostatnio że od naszej rozmowy nie poczuła zmian
w sensie? jakich zmian oczekiwała?




hamlet098 napisal(a):że wina nie leży we mnie bo jestem dobrym człowiekiem nigdy jej nie zdradziłem nigdy nie dałem powodu do tego by mogła coś takiego poczuć.
jak czytam coś takiego to przed oczami mam malutką dziewczynkę czy chłopczyka który mówi to do drugiego dziecka z taką poważną, słodką minką
No bo dojrzałe osoby już wiedzą, że by kochać potrzeba czegoś więcej niż wierności i dobroci:)
To Wasza wina. Ani Twoja ani jej tylko Wasza.
napisał/a: dkmp5 2016-02-27 19:43
Może Cię zdradziła i dlatego płacze przy pocałunku .
napisał/a: errr 2016-02-27 19:45
to poranku czy pocałunku?
napisał/a: hamlet098 2016-02-27 19:54
Normalnie zareagowałem przytuliłem zapytałem czemu płaczesz? nastała cisza więc nie ciągnąłem tematu bo wiedziałem że sama zacznie mówić.

Chodziło o rutynę która wkradła się nie postrzeżenie do naszego związku , po prostu przystosowaliśmy się do rutynowych dni zatracając siebie przy tym , chce odetchnąć chce zatęsknić mówiła że ma mętlik w głowie ze uczucie do mnie jest nie wiadome. Po prostu porozmawialiśmy szczerze o wszystkim zaczeliśmy traktować się jak znajomi przy czym powstały pewne wątpliwości może to wszystko dziwnie brzmi , ale co to zdrady to nie wiem co odpowiedzieć to by wszystko tłumaczyło.

[ Dodano: 2016-02-27, 19:55 ]
Poranku
napisał/a: e-Lena 2016-02-27 20:50
No cóż, jesteście razem 8 lat, więc zaczęliście być ze sobą w momencie, kiedy "dorosłe życie" dopiero się zaczynało. Kiedy ma się 19 czy 20 lat, wszystko toczy się w warunkach kontrolowanych - jest trochę obowiązków, ale w sumie więcej zabawy i swobody. Często - nie zawsze, ale często - jest więc tak, że związki budowane w liceum czy na progu studiów samoistnie się wypalają po jakimś czasie. Dlaczego? Dlatego, że w ciągu dekady człowiek może się zmienić nie do poznania, a już na pewno wtedy, kiedy z 20-latka zmienia się w 30-latka.

To, co dla Ciebie jest więc oczywiste, nie musi być już oczywiste dla niej. To, co akceptowała w Tobie w wieku 20 lat, żyjąc pod skrzydłami rodziców, może być już nieakceptowalne teraz, kiedy ma 27 czy 28 lat i stoi przed decyzją czy związać się z Tobą do końca życia, czy też nie. Może przez te 8 lat dotarło do niej, że nie jesteś księciem z jej bajki? Że nie miała możliwości związać się z kimś innym? Że nie ma porównania? Że nie wyobraża sobie Ciebie jako męża i ojca swoich dzieci? A może zwyczajnie się boi, bo nigdy nie musiała podejmować decyzji, ktore rzutowały na CAŁE jej życie?

W każdym razie tekst, że: "nie jest pewna ślubu, że się pogubiliśmy , że wina nie leży we mnie bo jestem dobrym człowiekiem nigdy jej nie zdradziłem nigdy nie dałem powodu do tego by mogła coś takiego poczuć" jest już alarmem, że sytuacja jest fatalna, bo ona podjęła już decyzję, tylko boi się zakomunikować Ci ją w twarz, bo w sumie nic złego jej nie zrobiłeś. Może po prostu NATURALNIE dojrzała i szuka w mężczyznach czegoś innego, a może otrzymała bodziec w postaci zainteresowania innego faceta i to wprowadziło w jej głowie chaos i wymusiło podjęcie takiej, a nie innej decyzji.

Tak czy siak nie naciskałąbym na ślub, nawet jeżeli zaliczka została wpłacona. Nie chciałabym żyć w małżeństwie z kimś, kto czuje do mnie tylko przywiązanie. Także radzę Ci głęboko zastanowić się nad przebiegiem Waszej relacji i przeanalizować to, co działo się między Wami na przestrzeni kilkunastu ostatnich miesięcy. I zrobić rachunek sumienia, bo być może ona emocjonalnie ruszyła do przodu, a Ty ciągle stoisz w miejscu i nadal jesteś wesołym 20-latkiem? Już sam fakt, że teraz nie wiesz co się dzieje, "nie rozumiesz" jej i nie zauważyłeś zmian w Waszej relacji WCZEŚNIEJ, świadczy o tym, że liczyłeś, że zawsze będzie tak samo i że jak coś klepnąłeś 8 lat temu, to nie musisz się już wysilać.
napisał/a: Valkiria_ 2016-02-28 08:09
e-Lena, idealnie to opisalas. Tak to właśnie wygląda autorze i weź sobie mocno do serca słowa e-Leny.

Moja bliska przyjaciółka rozstała się z narzeczonym dokładnie po 8,5 roku... Też już była wpłacona zaliczka - na salę, orkiestrę... Za rok miał być ślub. A jest rozstanie. Dla niego bardzo bolesne. Dla niej - jakby spadła jej tona z serca. Kiedy ona chciała iść naprzód, jemu dobrze było stać w miejscu. To nie miało prawa się udać... A też zaczęli być ze sobą będąc jeszcze nastolatkami, ona 18 lat, on 19... I facet też nie potrafił zrozumieć jej potrzeb i tego co do niego mówiła, choć czyniła to wielokrotnie. Widać, skoro nie dostał nigdy twardego ultimatum to pomyślał, z ona wcale tego od niego nie oczekuje więc nie musi robić nic.


Autorze widzę tu ogromną analogię... Może taki los przechodzonych młodzieńczych związków....
napisał/a: bro1 2016-02-28 20:17
Coś w tym jest. Przechodzone młodzieńcze związki. Znałam dwie takie pary. Wszystko ładnie pięknie, wielka miłość, przywiązanie, ale wkradła się rutyna, nuda i tak jak dziewczyny napisały - naturalne zmiany w dojrzewaniu człowieka. Czego innego oczekuje się mając naście lat, a czego innego mając tych lat więcej. Jeśli partnerzy nie podążają razem, nie patrzą wspólnie w przyszłość, to niestety takie związki się rozpadną.
Co do tej pory mnie zaskakuje, to decyzję o zerwaniu podejmowały kobiety. Faceci zostawali sami, a one w kilka miesięcy potem powychodziły za mąż, urodziły dzieci, założyły rodziny. Faceci zbierali się długo. Dla nich jakby czas zatrzymał się w miejscu w chwili, w której weszli w związek. Może myśleli, że skoro zdobyli, to już nie muszą się wysilać, osiedli na laurach. Kobietom najwidoczniej było potrzeba czegoś innego.
Może i twoja kobieta po prostu znudziła się waszym związkiem, może ktoś inny wprowadził powiew świeżości, a może po prostu obawia się ślubu i sformalizowania związku. Może uważa, że to jednak nie to?
Najprościej byłoby usiąść i porozmawiać na spokojnie. Wyjaśnić sobie wątpliwości. Jesteście razem od ponad 8 lat, więc chyba nie macie trudności z rozmawianiem o wszystkim.
napisał/a: krasnolud1 2016-02-28 23:39
O to ja się trochę wyłamie w babskim towarzystwie. Nie przeczę temu co napisały dziewczyny wyżej, ale z drugiej strony jak sobie przypomnę przygotowania przedślubne to kolejno jeśli nie każda, to większość dziewczyn w forumowych sektach (albo przynajmniej rocznik 2010 tak miał ) przechodziła podobne stany, kiedy się zastanawiała czy dobrze robi? Stres, napięcie, przygotowania, robienie czegoś bo tak chcą rodzice, do tego rutyna w związku i zabieganie i człowiek ma w głowie mętlik. 8 lat to już ładny kawałek życia i stale będę podkreślała, że uważam, że jak związek nie idzie do przodu tylko stoi przez lata w miejscu, to w końcu się rozpada. Gdybyśmy się z mężem nie zdecydowali w pewnym momencie na dzieci, to albo byśmy przestali być już dawno, albo bylibyśmy bliscy końca. Człowiek ma w swojej naturze wpisaną potrzebę dążenia do zmian, jeśli brakuje celu to ludzie się wypalają.

To co się nasuwa na myśl w Waszym przypadku to po prostu nie naciskać, zaliczka to nic podłóg całego wesela, jeśli choć jedno ma wątpliwości, to lepiej niech te parę groszy przepadnie, a Wy się określicie czego chcecie, niż macie wywalić teraz spore tysiące na wesele, a za parę miesięcy się rozwodzić.
napisał/a: e-Lena 2016-02-29 11:38
Valkiria i Bro, najwyraźniej mamy te same koleżanki