Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

czuje sie nie kochana:( co robić??

napisał/a: nymphetamine 2008-02-28 19:41
jestem tutaj nowa. Chciałabym podzielić się z wami swoimi rozterkami bo niemam z kim o tym porozmawiać. A więc w skrócie: jestem z chłopakiem w zwiąku na odległość od 3 lat.
zawsze czułam z jego strony niedosyt uczuć,miłości. W przeciwienstwie do niego ja awsze starałam się żeby czuł się kochany i żeby wiedział że mi na nim zalezy,często robiłam to kosztem awantur z rodziną,nauki. przeżywaliśmy wiele kryzysów ale tym razem czuje z jego strony zupełną obojętność,chłód,potrafi mnie zranić i być niemiły. Po maturze ja mam się do niego wprowadzić i przekonać czy będzie nam razem dobrze w rzeczywistości bo teraz on powiedział że nic naprawiac nie będzie mimo że określiłam jasno czego mi w tym związku brakuje. Nie chce się rozstawać ale widzę że o nie jest zdolny do jakichkolwiek poświęceń i idzie na łatwizne"na realu wszystko będzie dobrze "yhym..jasne ... Nie chce stracić tych 3 lat kiedy wszsytko ma zmierzać ku mhmm dobremu końcowi ale boję się że skoro teraz on nie potrafi nic dla mnie zrobić to w przyszłości będzie jescze gorzej. Czy faceci się zmieniają???????? Prosiłabym o zabranie głosu kobiety,które tkwią w związkach na odległość(oczywiście mile widziane wszystkie opinie:) bo pewnie lepoeij mnie zrozumiecie...aha i dodam że nie jest to banalny problem bo od dłuższego czasu(jakis rok) czuje sie nieszcześliwa..i przeżywam ostatio trudne chwile a z jego strony ZERO wsparcia..wcześniej było tak samo..:( pozdrawiam...
napisał/a: nymphetamine 2008-02-28 19:45
p.s nie sądzę żeby kogos poznał(chyba)..po prostu ma już dosyć tego związku na odległość...podkreślam NA ODLEGŁOSC...eh.warto wiązać sie z kimś takim??
napisał/a: jenny 2008-02-29 19:14
Też to przeżywam...
Szkoda tych 3 lat, ale zawsze lepiej 3 niż jeszcze więcej.
Postaw chłopakowi jasno sprawę, że tak tego dłużej ciągnąć nie można, bo życie w związku, który nie daje szczęścia nie ma najmniejszego sensu. Jak będzie mu zależało, to zacznie się starać.
Ja się też ze 3 lata dopominałam o odrobinę uwagi czy wsparcia - nigdy więcej jedynaków! W końcu stwierdziłam, że mam dość, miarka się przebrała. I tak jak on wcześniej zawsze twierdził, że nigdy się nie rozstaniemy, tak nagle spanikował i zaczął się starać za pięciu. I muszę przyznać, że stworzył mi raj na ziemii - nauczył się pytać, interesować moimi sprawami, rozpieszczał mnie w każdy możliwy sposób, nagle słowo "nie" zniknęło z jego słownika wyparte przez "tak, kochanie".
Niestety wcześniej tego zaniedbywania i paru innych grzeszków było tyle, że nie udało mu się mnie odzyskać. Nie potrafię zaufać, nie wierzę, że wszystko złe powróci. W końcu tak został wychowany, a ja już nie mam siły tego zmieniać.
Jeśli chcesz, daj swojemu szansę. Ale jeśli się nie będzie starał - całe życie przed Tobą, nie marnuj młodości na bycie nieszczęśliwą.
Pozdrawiam
napisał/a: nymphetamine 2008-02-29 19:57
chciałam przeprowadzić z nim rozmowę i postawić ultimatum:albo zaczniesz sie chociaz odrobinę starać albo z nami koniec. niestety tego nie zrobiłam a teraz przepadło bo spotkamy się dopiero za 3 tygodnie. Mowie wprost że czuje się nieszcęśliwa. ale moge sobie gadać jak do ściany:/ kiedyś było mi z nim naprawde dobrze ale teraz widze ze z dnia na dzień jest coraz gorzej...z jego strony zupełna OBOJĘTNOSC i chłod...nie wiemco sie dzieje...najgorsze jest to że przez swoje zachowanie on zabij awe mnie to piękne uczucia jakim jest miłość...oczywiście nadal go kocham ale czuje w sobie złość i nienawiść do tego człowieka...przez co wynikają kłótnie..i oczywiście wszystko obraca sie przeciwko mnie..że to ja jestm nerwowa i caly czas sie wkurzam kiedy on proboje normalnie porozmawiac(raz na dzien znajdzie te pol godziny na gadanie o pierdołach
)..ale ja już tak dłużej nie moge...jest mi ciężko..zwłaszcza że za 2 miesiace matura...i zamaist myslec o nauce skupiam sie na naszym beznadziejnym związku...:( czuje sie bezsilna i wk*****!!!!!!
napisał/a: jenny 2008-02-29 21:03
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - masz całe 3 tygodnie na przygotowanie się do rozmowy. Ale kiedy się już spotkacie, postaw sprawę jasno - im dłużej będziesz zwlekać, tym dłużej będziesz cierpieć, tym bardziej ta chora sytuacja wpłynie na Ciebie i Twoją przyszłość.
Powodzenia!
napisał/a: nymphetamine 2008-03-01 15:53
trudno. jest mi zle ale pogodziłam się z tym..poczekam te 2-3-4 miesiące dopóki nie zamieszkamy razem i wtedy zobaczymy...nie będę już walczyc na siłę o swoje szceście..on powinien tego chcieć:(
napisał/a: trish4 2008-03-01 16:19
Nie zdawaj się na los - zamieszkamy razem i zobaczymy... Jest ci źle - to działaj!!! Chcesz zamieszkać z chłopakiem, który cię unieszczęsliwia, nie dba i nie docenia, popatrz na siebie, czy nie zasługujesz na coś więcej???
napisał/a: nymphetamine 2008-03-01 17:03
on sam mowi ze ja zasluguje na kogos więcej ale nie wyobrażam sobie życia z kims innym...jestem tak bardzo przywiązana..tyle wspomnien...myślac racjonalnie powinnma go kopnąc w tyłek ale kierując sie sercem nie zrobię tego..choćby nie wiem co..zawsze chcialam być taka niezależna od mężczyzn i samodzielna..ale tooria rozmija sie z praktyką,.,,,niestety..pozdrawiam:)
napisał/a: trish4 2008-03-01 17:30
Kochana, ty masz dopiero, jak myślę, 18-19 lat, przyrównaj te wspomnienia, które masz z tym chłopakiem, do CAŁEGO ŻYCIA, jakie jest przed tobą!!! CAŁE ŻYCIE... to trochę więcej niż jesteś z nim, warto to marnować i skazywać się na cierpienie? Pomyśl, co będzie w przyszłości, teraz jeszcze nic poważnego się nie stało (oprócz jego obojętności i niedoceniania ciebie), ale zamieszkacie razem, może pojawi się dziecko, zaczną się o wiele poważniejsze problemy, chcesz im stawiać czoła z kimś, na kogo nie możesz liczyć?
napisał/a: trish4 2008-03-01 17:38
Jeszcze jedna rzecz - byłam kiedyś w bardzo podobnej sytuacji, miałam tyle lat co ty, byłam z chłopakiem, kompletnym prostakiem, draniem, który absolutnie na mnie nie zasługiwał, krzywdził, ale ja go KOCHAŁAM... a przynajmniej tak mi się wydawało, z dzisiejszej perspektywy to było żałosne... I też robiłam z siebie męczęnnicę, zniosę wszystko, bo przecież go kocham eeech... Rozstaliśmy się po 3 latach, ale nie ja go zostawiłam, tylko on mnie. I nic lepszego nie mogło mnie spotkać!!! Decyzję podjęto za mnie, bo sama pewnie bym jej nie podjęła i teraz miałabym być może zmarnowane życie. Teraz wiem, ze to ja powinnam go kopnąc w dupę dużo wcześniej. Daj sobie szansę na szczęśliwe życie.
napisał/a: nymphetamine 2008-03-01 18:12
a jak się po tym pozbierałas? ja próbowałam kilka razy sie z nim rozstac..ale nie minęły dwa dni a już do niego pisałam...to jest cholernie trudna decyzja...bardzo mnie to boli BO PRZECIEŻ moglibysmy stworzyc naprawde cudowną parę..a jest okropnie:( non stop kłótnie i stoje na niczym..on zaproponował że po mojej maturze zamieszkamy na miesiac razme i wtedy zobaczymy jak nam ze sobą będzie. Być może dobrze..nie wiem jak bedzie sie zachowywal,ale jedno jest pewne: mi nie wystarczą czułe słówka i kilka buziaków żeby zapomnieć o tym co robił przez tyle czasu..czyli NIC. :mad:
napisał/a: nymphetamine 2008-03-01 18:27
wiecie co..to niesprawiedliwe:( ja naprawde KOCHAM(nie oznacza to dla mnie bynajmniej chodzenia za rączkę do kina,dostawania prezentow itp) wiele razy przy nim płakałam ze szczęścia, pisałam o swoich uczuciach,zapewniałam o swojje miłości..teraz tego nie robię..i on nawet nic nie zauważył. albo po prostu mu to wisi:/ jedynym lekarstwem na to co teraz czuje bylaby miłość..wzajemna..obustronna..zaangażowana i w pełni oddana.
niestety nie z NIM. a na siłę nie chce nikogo szukać..czuje sie samotna...zawsze musiałam i musze ze wszystkim radzic sobie sama. czasami w nocy są takie chwile kiedy zapalam papierosa i czuje pustke..az mnie cos sciska w środku...z rodzicami nie mam zbyt dobrego kontaktu..na "przyjaciół" nie mogę liczyć(chyba jedynie tylko na imprezach) a jedyna osoba która dawała mi nadzieje na lepsza przyszłość był ON. i gówno:/:/ nie mam juz zadnych marzen i złudzen ze bedzie lepiej.grrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr :mad: