Czy da się wygrać z pokusą???

napisał/a: lovman 2006-12-27 15:07
Iwonko, widać nasze problemy są bardzo podobne.

Moja narzeczona też nie ma ojca. Zginął w wypadku. Młodo. Ona miała wtedy 10 lat.
Wychowywała ją mama, ale we mnie nie doszukuje sie zdrady, nawet chyba takiej mysli nie dopuszcza, ale doszukuje sie we mnie "ojca". Tak to już jest gdy go w domu brakuje.
Zwiazek daje takie uzupelnienie zamiast ojca, ale to tylko dodatek. Z czasem zanika.

Natomiast ja powiem Ci szczerze boje sie szczerej rozmowy. Czemu?
Jest wiele powodów, niektore niejasne, niektore takie ktorych sie nie da ubrać w słowa.
Przede wszystkim to obawa o to czy ona sobie beze mnie poradzi, jak to bedzie dalej.

Ja dalej mówię jej że ją kocham, ale powiem Wam szczerze, że brakuje mi tego 1% by mówić to z przekonaniem. Z drugiej zaś strony myślę o tym co by było jakbyśmy się rozeszli. Rozejść się to też nie jest tak łatwo - za wiele nas łączy i to nie tylko w uczuciahc, ale także od strony rodzin, przyjaciół, znajomych, wspólnych cotygodniowych wyjazdów na studia, wspolnego mieszkania...to trudne, nie takie łątwe.
A wiecie że jak się już temat zacznie to trzeba na czymś skończyć.Albo razem albo nie.

Iwona myślę że Twój chłopak ma ten sam problem co ja. Z tym że moja tak bardzo narazie nie obawia się zdrady. Ale ja sie boje ze kiedys nie wytrzymie i ja zdradze.
Sa ludzie, ktorzy zyja w zwiazkach, zdradzaja i sa szczesliwi zyjac dalej w klamstwie.
JA TAK NIE POTRAFIE = mam za miekkie serce i sumienie.

Narazie czekam - czas pokaze...może mi przejdzie - bo przeciez nie jest tak łatwo zburzyć coś co z taką wytrwałością, zaangażowaniem, miłością, zakochaniem, ufnością i oddaniem budowałem JA i ONA przez pięć lat. To należy przemyśleć, bo złe decyzje żałuje się czasem całe życie...

ps.Iwonko zarejestruj sie.
napisał/a: Iwona K 2006-12-28 09:54
No to chyba się zalogowałam.
W sumie to czuję złośc, złośc na takie osoby jak loveman, nie chcę sie z nikim kłócic, ale postaw się w odwrotnej sytuacji. Ona sobie nie poradzi, jest mi jej żal itd. Pomyśl sobie, że jest silną kobietą i istnieje co najmniej z 3 chłopaków/facetów którzy myślą o niej tak jak Ty o tych innych dziewczynach. Uważają ją za atrakcyjną, najpiękniejszą itd. Co byś zrobił gdyby to ona się tak zastanawiała, gdyby ktoś chciał się z nią spotykac, mieszkac, całowac, kochac??? Myślę, że jak mężczyzna przestaje byc zazdrosny o kobietę to tak się właśnie dzieje a zresztą i "wice wersa"(nie wiem jak to się pisze). Mogę się założyc, że gdyby pojawił się jakiś konkurent dla Ciebie to wszystko wróciłoby do normy. Doceniłbyś co możesz stracic i zawalczyłbyś o nią! To w sumie moja teoria, ale myślę, że to działa! Kieruje tym taka sama zasada jak chociażby u dzieci znudzi mu się zabawka przypuścmy i ciska ją w kont, ale gdyby mu ktoś ją zabrał, albo sama by sobie odeszła (gdyby mogła) to zapragnąłby jej nad życie. A co do mnie to wkurza mnie to nie wiem tacy ludzie czy fakt ze sie tak dzieje i mój problem chyba na tym polega, że za bardzo się staram żeby się tak nie stało, żeby się nie znudził. Ja czasem z nim o tym rozmawiam, ale myślę że to może przynieśc odwrotny skutek, więc wolę temu poprostu zapobiegac (nowa bielizna, pozycja czy "sceneria", nowe pomysły na wspólne spędzanie czasu). A może czegoś takiego Ci właśnie brakuje? Jakiejś nowości, nie wiem innej fryzury, czy makijarzu, nie wiem miłości w parku o północy, poczucia że ona stara się dla Ciebie. Może porozmawiaj z nią o tym, myślę, że to by chyba Wam pomogło. Powiedziałbyś jej czego Ci brakuje i co pociąga Cię w tych innych kobietach a może ona mogłaby Cię czymś takim zaskoczyc??? Bo podobno jak facetowi niczego nie brakuje to nie szuka innych atrakcji...
I Chciałam się spytac czemu tak uważasz, że on ma ten sam problem co ty? Bo ja nie wiem sama, tworzyliśmy ten związek na szczerości mam takie wrażenie i kiedyś rozmawialiśmy o podobnym problemie. Jak wymyśliłam sobie drugi kierunek studiów (tzn. 2 jednocześnie) to nie miałam czasu na nic, to on przychodził do mnie w zasadzie tylko, nie było mowy o wyjściu czy coś. A mi w zasadzie przestało zależec na tym jak (kurcze jakby to powiedziec) jaki jest stan włosów na moim ciele (o niech tak będzie). Wtedy rozpoczął ze mną taką rozmowę, że coś jest nie tak między nami (może głupio bo wychodzi że to przez włosy, ale mówię o takiej całej intymnej otoczce). Nie odebrałam tego jako - " Boże jak on tak może, czy jaki wstrętny dzid zastanowiłby się lepiej nad sobą", no może pierwsze wrażenie, ale po zastanowieniu byłam mu wdzięczna bo zrozumiałam co jest dla mnie ważne!
Dobra kończe bo kto to będzie czytał.
Pozdrawiam

Ale jeszcze raz uważam rozmowa szczera rozmowa to chyba!!! Pomyśl sobie że nawet jak zdecydujesz ze nie porozmawiasz a z nią bedziesz to co bedziesz zyl szczesliwie w przekonaniu ze ona nie wie o tych twoich watpliwosciach - to wasz zwiazek a nie tylko twoj!
napisał/a: lovman 2006-12-28 11:29
No ten post to będzie prawie w całości dotyczył Iwonki.

Po pierwsze to nie jestem zły, że się złościsz na takie osoby jak ja. Rozumiem to. I nie gniewam sie wcale. Jestesmy tu po to zeby rozwikłać wiele trudnych spraw sercowych, a każde inne podejście nowej osoby jest tak samo cenne jak jego nowa uwaga i spostrzeżenia.

Po drugie. Zazdrosny to ja jestem. Nie zgodziłbym się na to żeby gdzieś wyszła z kimś innym, boje się o nią gdy wychodzi sama, albo nie wraca późno ze studiów...o to się boje. Tak samo się boje jak ona sobie poradzi beze mnie gdybym odszedł - ona jest niepełnosprawna jak pisałem - ale codzienne życie nie nastręcza jej większych problemów, tylko męczy się bardziej przy chodzieniu.

A teraz opowiem Ci moje spostrzeżenia.
Mieszkam na wsi, może nie takiej "zabitej dechami" ale dość dużej miejscowości ok. 14 000 mieszkańców. Gdy ją poznałem byłem przed maturą. Tu nie ma tak wielu ładnych dziewczyn, lasek. Poprostu. Wtedy tego nie widziałem. Ale przyszły strudia, duże miasto, mnóstwo pokus, internet....wiesz o co mi chodzi. Patrzysz na coś czego nigdy wcześniej nie miałaś i wiesz że CHOĆ MOŻNA BY spróbować tego "dotkną"....można by umówić się z jakąś laseczką na rynku, może coś wiecej...
I właśnie to mnie niszczy. Tak jestem tego świadom. I sam krąże w niewiedzy. Czy to naprawde to.
Na początku byłem tak w niej zabujany że świata nie widziałęm. Teraz mija 5 lat a ja się zastanawiam. Zastanawiam sie nad NIE TERAZNIEJSZYM ale PRZYSZLYM zyciem z nia.
Człowiek zmienia się po czasie. Może kiedyś coś mi odbije, zdradzę ja?!? z inną, zdrową, ładniejszą, seksowniejszą...i ją zostawie. I TU! Zrozum to - chce temu zapobiec w razie czego teraz a nie pozniej.
I Ty jak piszesz starasz się - ona też ale w mniejszym stopniu. To normalne ze trzeba byc wyrozumiałym. Czasem trzeba zacisnąć zęby i zrozumiec.

Szczera rozmowa. Ale jak ja jej mam to powiedziec? jak zacząć? jak ująć żeby nie zranić.
I czy warto...warto ją ranić...warto odchodzić...sam nie wiem.Szukam odp.

Iwono, jeśłi masz skype'a albo może tlena, gg, może porozmawialibyśmy. Może to oboje nam pomoże. Jeśli chcesz. Daj znać. dzięki
napisał/a: natalia.nm. 2006-12-28 12:02
Hej, loveman

Ja również jestem z moim narzeczonym od ponad 5 lat i nasz związek był bardzo trudny, bardziej od Twojego, a w przyszłym miesiącu bierzemy ślub

Rozstawaliśmy się w sumie 13 razy i wracaliśmy do siebie, najkrótsza przerwa trwała 1 dzień, najdłuższa ponad dwa miesiące. W każdej z tych przerw (no oprócz tych kilkudniowych) mój chłopak miał inną dziewczynę (ja nigdy nikogo nie miałam) i ... zawsze wracał do mnie bo nie umie bezemnie żyć (choć nie czekałam z otwartymi ramionami).

On również mówił w chwilach kryzysu, że ma pewność w swoich uczuciach tylko w iluś tam procentach a w iluś nie ale nigdy nie rozmawiał ze mną o tym co mu nie pasuje i jego "głupie" myśli się pogłębiały, dopiero niedawno nauczył się mówić o tym co go boli i co mu nie pasuje. Ostatnia przerwa była ponad rok temu i postanowiłam,że więcej nie będzie, że to ostatni raz.

Nasz zwiazek nie jest idealny- jak wszystkie, choć jest dobrze, bardzo dobrze to również się kłócimy i gramy sobie na nerwach ale najważniejsze jest to że się kochamy i chcemy być razem.

Nigdy nie możesz być pewny co Ci przyniesie nowy dzień, a pokus będzie wiele i to przez całe życie dla Twojej narzeczonej też. Moja rada jest taka, że musisz się zastanowić czy ją kochasz i czy chcesz spędzić z nią reszte życia, nie ważne czy ze ślubem czy bez, i doszedłeś do ważnego wniosku że musisz dać wam trochę czasu- PRZED PRZEZNACZENIEM NIE UCIEKNIESZ ALE MUSISZ MU POMAGAĆ.

Pozdrawiam i wierzę że rozwiąrzesz swój problem
napisał/a: lovman 2006-12-28 12:10
Dziękuje za odp. Natalia.

Najważniejsze na co zwróciłem uwagę to to, że Twój chłopak miał inne podczas tych przerw. Ja nie chce eksperymentować na mojej narzeczonej. To ważne że mi to powiedziałaś, bo gdybym zerwał, pewnie byłoby tak samo a po co miałbym ją ranić? wiele razy?

Najgorsze jest to że ja nie mam pewności w żadną stronę...ani to czy ją do końca kocham, ani w to czy chce ją zostawić...poprostu nie wiem co zrobić.

Zastanawiam się nad szczerą rozmową, ale boje się jej zranić, nie wiem co jej powiedzieć.
dzięki Natalio.
napisał/a: Iwona K 2006-12-28 12:24
Porozmawiaj! Może najpierw tak lekko, nie od razu słuchaj nie kocham Cię. Poprostu zasygnalizuj że coś jest nie tak. Mój nr GG jest pod moim postem - taka ikonka malutka. Tylko mam pytanko chcesz porozmawiac na priv. dlatego że mam rację? (z tymi szaleństwami).

[ Dodano: 2006-12-28, 12:34 ]
I nie usprawiedliwjaj się tak, że małe miasteczko a tu dużo atrakcji bo to nie jest wytłumaczenie !!! od którego , Oprzytomniej trochę albo ją kochasz i cię pociąga psychicznie fizycznie metafizycznie intymnie itd. albo nie, absolutnie Cię (tego) nie rozumiem !!!
napisał/a: natalia.nm. 2006-12-29 13:17
nie ma za co po prostu chcę pomóc bo widzę, że jednak Ci zależy tylko sam nie wiesz czego chcesz

czas pokaże... trzymam kciuki
napisał/a: lovman 2006-12-31 10:48
Hejka!

Iwonko, bardzo mi pomogła rozmowa z Tobą. Jestes niezastąpiona.

A Wam tylko powiem, że rozmawiałem ze swoją i wszystko jest na dobrej drodze.
Kocham ją i chce z nią być. Rozmowa z Iwonką, która ma podobny związek niesamowicie mi pomogła i zobaczyłem to czego wczesniej nie widziałem! Iwona! jestes SUPER!

A Wam moi Kochani życzę Szczęśliwego Nowego Roku i Szampańskiej Zabawy Sylwestrowej!
Dziękuje Wam za pomoc - jesteście wspaniali. Dzięki Wam jest znów dobrze.
Jeśli będe miał jakiś problem znów się do Was zwrócę!

dziękuje...
napisał/a: samsam 2006-12-31 10:57
lovman napisal(a):Jeśli będe miał jakiś problem znów się do Was zwrócę!

A ja mam nadzieję, ze nie będzie sz już miła takich problemów. No i oczywiście odwiedzaj nas nie tylko, aby podzielić się kłopotami, ale także radościami.
napisał/a: Iwona K 2007-01-02 14:32
Myślę, że mnie przeceniasz choc nie ukrywam, że miło mi, że tak mówisz...
Bo przecież to Ty zobaczyłeś w niej to co chciałeś a nie ja! To Ty ją dażysz uczuciem i to Ty powiedziałeś jej o wszystkim co Cię dręczyło, oby każdy facet był taki szczery jak Ty!!!
napisał/a: ~gość 2007-02-09 14:57
Mam ten sam problem!! Ale jakoś idzie poprostu samo się potoczyło!!
napisał/a: Belay 2007-02-12 09:55
Po pierwszym poście pomyślałam sobie o Tobie - drogi lovman`ie (przepraszam za tę poufałość, ale tak wygodniej mi się pisze), że jesteś ze swoją kobietą wyłącznie z litości. Często przewijają się w Twoich postach teksty typu: boję się jak sobie beze mnie poradzi. Boję się, że sobie beze mnie nie poradzi. Boję się, że coś tam... - więc czytam te wszystkie posty i myślę sobie: No nie, ten koleś trochę przegina. Jest z dziewczyną z litości, myśli o innych, więc może do cholery niech Jej o tym powie i nie marnuje Jej drogocennego czasu, który mogłaby spędzić z kimś, kto nie będzie miał żadnych wątpliwości co do swoich uczuć i zamiarów wobec Niej...

I bardzo mi się spodobał post Iwony! Po prostu uśmiechnęła mi się szeroko buzia na myśl o tym, że istnieją takie kobiety i tacy ludzie! Jestem pewna, drogi lovman`ie, że Twoja Ania bez Ciebie poradziłaby sobie lepiej, niż możesz przypuszczać. Jej niepełnosprawność na pewno nie stanowi bariery między Nią, a innymi ludźmi - gdyby tak było, prawdopodobnie nie bylibyście razem. Jestem przekonana, że gdyby miejsce u Jej boku się zwolniło - znalazłoby się wielu adoratorów... i Ania nie byłaby sama.

Odniosłam również wrażenie, być może błędne, że gdzieś tam w Twojej głowie zrodziła się myśl o tym, że jesteś dla Ani czymś, co może Jej się nigdy więcej nie przytrafić. Przelatywałam wzrokiem po tekście i byłam oburzona Twoim podejściem. Jak można myśleć w ten sposób? - wszystko we mnie krzyczało z bólu. Podkreślasz na każdym kroku, że może kiedyś ją zdradzisz... ze zdrową, ładniejszą! Ty jesteś przekonany o tym, że kiedyś ją zdradzisz. To nie jest gdybanie. Po prostu masz na to ochotę, a nie chcąc pokazać, że jesteś nieczuły i zły... niejako z obowiązku myślisz o Niej - albo przynajmniej w ten sposób próbujesz zagłuszyć wyrzuty sumienia.

Po przeczytaniu ostatniego postu, gdzieś pojawiła się iskierka nadziei, że może jednak nie wszystko stracone... i oby tak właśnie było. Chcę, żeby wszystkie te wrażenia odniesione po przeczytaniu pierwszych postów okazały się bzdurą. Chcę nie mieć racji. Chcę się pomylić. Chcę, żeby ktoś mi się zaśmiał w twarz i powiedział - ON JĄ KOCHA I JUŻ NIE MA ŻADNYCH WĄTPLIWOŚCI..