Czy jest jeszcze co zbierać?

napisał/a: MaarciN 2009-11-19 15:46
Witam wszystkich.

To mój pierwszy post na tym forum. Miałem nadzieję, że ktoś z użytkowników będzie w stanie udzielić mi sensownej rady, bo znalazłem się w ktrytycznej sytuacji, a to co od dawna z wielkim trudem budowałem właśnie sypie się jak domek z kart. No ale zacznę od początku...

Poznałem moją obecną dziewczynę 3 lata temu. Jesteśmy ze sobą mniej więcej od lat dwóch. Wcześniej zanim ją spotkałem traktowałem relacje damsko męskie dość lekko, byłem mocno imprezowy i miałem sporo dziewczyn, do których z reguły nie podchodziłem na poważnie. Ona zmieniła moje podejście o 180 stopni. Mimo, że nie od razu to w końcu stałem się niemal wzorowym facetem. Z mojej strony to była wielka miłość, taka jaka zdarza się jeden raz w życiu. Od razu wiedziałem, że to właśnie ta jedyna, choć nie zawsze potrafiłem jej to okazać. Zostaliśmy parą na ostatnim roku studiów, a że pochodziliśmy z bardzo odległych miast szybko, bo już po kilku miesiącach postanowiliśmy ze sobą zamieszkać. Trochę to trwało, ale w końcu udało mi się znaleźć mieszkanie, małe i ciasne ale nasze. Sprowadziliśmy się do niego mniej więcej rok temu. Ten ostatni rok to najszczęśliwszy okres w moim życiu, pasowaliśmy do siebie wprost idealnie, kłótnie zdarzały się co prawda - jak to w związku - ale zdarzały się rzadko i szybko udawało nam się je zażegnać. Generalnie idylla. Jedyną rysą na diamencie był dla mnie fakt, że ona nigdy do końca mi nie zaufała. Była bardzo zazdrosna, o koleżanki z pracy, koleżanki ze studiów czy nawet dziewczyny z telewizji. Czasem to było naprawdę absurdalne. Ja ze swojej strony starałem się jak mogłem bo widziałem, że i ona się stara. Wiele dla mnie poświęciła - jej rodzina nie do końca pogodzła się z decyzją o wspólnym zamieszkaniu. Postanowiłem się odwdzięczyć i stać ideałem faceta. Prosto z pracy wracałm do domu, robiłem zakupy, nigdzie się nie włóczyłem z kumplami, nauczyłem się gotować i wymyślałem dla niej co chwilę jakiś nowy frykas, opłacałem wszystkie rachunki, kupowałem jej co chwilkę jakieś drobiazgi itd. itp. No i pewnego dnia wszystko zniszczyłem

Tego dnia byłem na nią zły. W ostatniej chwili oznajmiła mi że wyjeżdża na weekend do rodziców a ja chciałem żeby spędziła go ze mną. Potem z samego rana chciała zdążyć na autobus. Spóźniliśmy się oczywiście ale Ona uparła się żeby jechać. Zmokłem tylko i ledwo zdążyłem do pracy a miałem akurat bardzo ważny dzień. W sumie nie było powodu żeby się denerwować, teraz widzę to doskonale, ale ja postanowiłem się na niej odegrać. Cały dzień obmyślałem jak. Kiedy wróciłem to nie było jej już w domu, siadłem więc do internetu wlazłem na jakiś pierwszy lepszy czat, wynalazłem pierwszą lepszą laskę i zacząłem nawijać z nią o seksie (nie od początku ale w końcu zeszło na taki temat). Sam nie wiem co sobie wtedy myślałem, chyba coś w stylu "myślisz, że jestem pod Twoim pantoflem - ja Ci pokażę na co mnie stać", "nie potrzebuję Cię bo mogę mieć każdą, nie jestem jakimś pierwszym lepszym" itp. Z tamtą gadałem około 40 minut, zatelefonowałem do niej na jakieś 30 sekund, ona przesłała mi swoje zdjęcia. Podczas rozmowy okazało się, że to zwykła dziwka (chciała ode mnie pieniędzy) więc się z tej rozmowy wycofałem. Zaznaczam, że ani przez moment nie chciałem się spotykać z tamtą dziewczyną, wszystko miało się zakończyć na tej rozmowie, choć przyznaję również, że przez moment trochę się nakręciłem. Już w trakcie romozwy zdałem sobie sprawę, że to głupie i dziecinne, że zachowuję się jak bydle. Potem było mi strasznie wstyd ale mojej lubej oczywiście o tym nie powiedziałem. Pech chciał, że sama do tej rozmowy dotarła (miała akurat zepsuty komputer i korzystała z mojego). Nie wnikam czemu sprawdzała moje rozmowy, teraz to już nie ma znaczenia.

Kilka dni temu zrobiłą mi straszną awanturę. Wypominała mi tą rozmowę, twierdziła, że gdyby nie pieniądze to n pewno spotkałbym się z tamtą, że jeżeli raz coś takiego zrobiłem to zrobię na pewno jeszcze raz. Mówiła o mnie straszne rzeczy, że nigdy mnie naprawdę nie kochała, że jest ze mną bo tak jej wygodnie, że nie zabolałoby jej wcale gdybym umarł. Nie chce uwierzyć, żę tylko raz mi się coś takiego zdarzyło i że to była czysta złośłiwość z mojej strony (choć jak już pisałem, w trakcie tamtej rozmowy zaczęło mnie to przez moment kręcić). Od tego czasu minęły trzy dni. Nie mogę się do niej odezwać bo od razu reaguje krzykiem i wyzwiskami. Nie mogę jej dotknąć bo od razu się ciska. Ciągle wypomina mi tamtą. Dziś rano zrobiła mi awanturę, bo chciałem jej zrobić kanapki do pracy. Kiedy już udaje nam się porozmawiać to mówi, że mnie nienawidzi, że brzydzi się mną i że jak najszybciej chce się wyprowadzić. Zauważyłem też że przegląda anonse mieszkaniowe w internecie. Kiedy pytam ją czy jest jeszcze dla nas szansa mówi że nie ma, że straciła dla mnie dwa najlepsze lata życia i że nigdy nie pozwoli mi wrócić bo wie że się nie zmienię. Ze taką mam naturę a natury nie da sie zmienić. Jedyny pozytyw jest taki, że pozwala mi spać ze sobą w jednym łóżku, ale chyba tylko dlatego że jestem akurat chory.

Odczuwam teraz niewypowiedzianą pustkę. Wiem że zachowałem się jak śmieć i że zasługuję na wszystko co na mnie spada. Postanowiłem że się nie poddam i będę o nią walczył. Nawet jeżeli się wyprowadzi. Niecały tyzień przed tą całą awanturą zamówiłem dla niej pierścionek zaręczynowy u jubilera. Mam nadzieję, że kiedyś zechce go przyjąć. Nie wiem tylko jak do niej podejść bo na każdą próbę rozmowy reaguje wrzaskiem. Nie płacze, jest na to zbyt dumna. Tylko krzyczy, wyzywa mnie i rzuca różnymi przedmiotami. Nie wiem co robić. Staram się zachowywać normalnie, dalej robię zakupy, sprzątam i gotuję. Ona nie musi nić robić. Wczoraj kupiłem kwiaty ale wydaje mi się to banalne i płytkie. Jeżeli będzie trzeba codziennie będę je kupował. Zaznaczam, że aż do tej akcji nigdy wcześniej jej nie zawiodłem, nigdy nie spotkałem się z inną kobietą. To była jednorazowa sprawa, głupi szczeniacki wybryk. Podobne numery kręciły mnie jak miałem 16 lat. Wiem, że to nie powtórzy się nigdy więcej. Jestem zdesperowany, mimo że sprawa jest świeża (stało się to trzy dni temu) to nie mam pomysłu jak do niej podejść. Jak nie krzyczy to milczy wyniośle. Sama z siebie nie odzywa się do mnie ani słowem. Proszę o jakąś radę, podpowiedź co mam zrobić. Może ktoś z użytkowników był w podobnej sytuacji? Proszę tylko nie pisać odpowiedzi w stylu "palnij se w łeb" bo zdecydowałem się na to forum ze względu na to, że wydało mi się wartościowe. Dodam tylko, że podczas tamtej romzowy nie szukałem seksualnego spełnienia (nasze pożycie oceniam na 6+ i nie trzeba mi dodatkowych podniet), choć w pewnym momencie trochę za bardzo się wkręciłem i że nie wierzę że moja luba nigdy mnie nie kochała. Ona tylko tak mówi ale ja wiem, że nigdy nikogo nie kochała tak jak mnie. Takie rzeczy po prostu się widzi.

No to chyba już wszystko. Pomóżcie
napisał/a: 28 2009-11-19 16:16
A jak dziewczyna z czatu nie okazała się dziwką, tylko fajną osobą, też byś się z nią nie spotkał?
Tak pewnie będzie myślec Twoja dziewczyna, bo tak myślą zazdrośnice.
Jest zła, bo wie, że jestes zdolny do zdrady w jej mniemaniu. Czyli "wiedziałam, że wcześniej czy później tak będzie". Jest zaborcza, a z tym nie łatwo wygrać. Pewnie wyrosła w jakimś przekonaniu, że wszystko się tak kończy, albo nie ma pewności siebie (czasem zachowanie na to nie wskazuje, a kompleksy są głęboko ukryte i nie pozwalają zapomnieć, że "pewnie wszystkie Ci się podobają bardziej niz ja, bo jastem taka..."). A na zemste wybrałeś strasznie głupi sposób.
Może powiedz jej, że chciałeś jej zrobić na złość i dlatego pozwoliłeś jej to zobaczyć. Na mnie działało przytulanie na siłę do momentu, aż dałam sobie coś powiedzieć. Nie pokazuj też, że stało się coś wielkiego, bo uzna, że właśnie tak było. Musi to przetrawić, a Ty nie pozwól jej odejść, choćby się pakowała. Dla niej jest to pewnie koniec świata. Takie osoby nigdy nie zaufają na 100% z czasem tylko się przyzwyczają, że nic złego sie nie dzieje i przestają być bardzo gwałtowne. A to, że Cię rani, ją rani jeszczwe bardziej dobrze, że nie wierzysz w to gadanie.
Pewnie za każdym razem jak wyjeżdża do rodziców to serce się jej łomota na myśl co możesz sam robić.
napisał/a: MaarciN 2009-11-19 16:30
Dziękuję za tak szybką odpowiedź. Wiem, że sposób na zemstę wybrałem wyjątkowo durny, zresztą nie było się wcale za co mścić. Ona w gruncie rzeczy nic złego nie zrobiła. Teraz wyrzuca mi, że skoro tak zareagowałem na taką pierdołę to jakbym zareagował na prawdziwy problem. Zaznaczam też, że nigdy ani przez ułamek sekundy nie chciałem się spotkać z tamtą kobietą. Najbardziej mi wstyd, że w pewnym momencie tamtej rozmowy naprawdę odczuwałem podniecenie. Czuję się jak jakieś zwierze ale nie mogłem nad tym zapanować. Jak pies co lata z wywieszonym fiutem. Teraz już wiem, ze to tamta dziewczyna tak poprowadziła tą rozmowę, sama podała telefon i wysłała mi swoje zdjęcia. Gdyby nie to że się nakręciłem zakończyłbym wcześniej tą rozmowę. Tych właśnie fragmentów najbardziej się wstydzę. Wiem, że moja luba czuje się teraz niesamowicie upokorzona. W zasadzie można powiedzieć, że w pewien sposób ją zdradziłem, chociaż nie fizycznie. To nie tak miało być.

Nie wiem czy uda mi się ją pwstrzymać przed odejściem. Nie wiem też jak teraz postępować - czy próbować rozmawiać z nią mimo wrzasków, czy siedzieć cicho i dać jej się wyciszyć. Z jednej strony mam wrażenie, że z każdą kolejną próbą rozmowy Ona jest na mnie coraz bardziej wściekła, ale z drugiej boję się, że jeśli nie będzie takich prób to stwierdzi, ze wcale mi nie zależy. Wiem, że Ona cierpi dużo mocniej niż ja, dlatego zniosę wszystko co mi powie. Powiedzcie tylko ile to może zająć zanim się uspokoi i zanim będę mógł z nią normalnie porozmawiać? A brak zaufania mnie nie obchodzi, może mi nie ufać i tak nigy do końca mi nie ufała (zresztą sam udowodniłem że miała rację), byleby dała mi jeszcze jedną szansę. Przecież nie może tak być że jeden jedyny błąd wszystko przekreśla. Najgorsza jest ta świadomość, że wrócę do domu z pracy a jej już nie będzie. Nie wyobrażam sobie, że może jej zabraknąć i nie wiem co się ze mną stanie gdy do tego dojdzie. Chyba po prostu zdechnę ze smutku. Może Ona nie jest idealna, zaborcza, zazdrosna, ale za to jest moja, jedyna i niepowtarzalna.
napisał/a: 28 2009-11-19 17:15
Nie wiesz co dzieje się w jej głowie, tak pozostawiona sama sobie może sobie wiele dodać, jakieś inne sytuacja analizować, wiązać coś ze sobą, aż wyjdzie z tego historia nie z tej ziemi.
Zazdrośnikowi nie dawaj długo myśleć. Ale Ty ją znasz lepiej, może potrzebuje to przemyśleć. Z doświadczenia jednak wiem, że gwałtownym osobom chwila ciszy bardziej szkodzi, niż pomaga, bo nie uspakajają się, a wręcz przeciwnie, jeszcze złymi myślami nakręcają. Przytul ją, przekrzycz, że durny byłeś i o bzdurę możesz ją stracić.
napisał/a: ~gość 2009-11-19 17:16
MaarciN napisal(a):Wcześniej zanim ją spotkałem traktowałem relacje damsko męskie dość lekko, byłem mocno imprezowy i miałem sporo dziewczyn, do których z reguły nie podchodziłem na poważnie

Nie chciałabym źle wróżyć ,ale to o czymś świadczy.
Samo zdarzenie powiedziało Ci, że niewiele tak naprawdę wiesz o sobie i mógłbyś zajść za daleko byleby nie być pantoflem. Emocje wzieły górę.
Jej zazdrość jest jednak czymś uwarunkowana gdyż jak mówisz
MaarciN napisal(a):
Podobne numery kręciły mnie jak miałem 16 lat.

Przeszłość nie powinna miec znaczenia, ale mimo wszystko lubi się ciagnąć za właścicielem i tak za Tobą się ciągnęła, bo mimo, że dla Ciebie to mogłoby nie mieć już znaczenia to ona cały czas się bała że zapragniesz kiedyś wrócić do swojego starego stylu życia i przedmiotowego traktowania kobiet. Kiedyś tu nawet był facet, który wprost stwierdził że go "zaswędziało"do dawnego przebierania między kobietami, mimo że w związku był 6 lat.
Może teraz się zmieniłeś, dojrzałeś, choć myślę że po prostu w wyniku uczucia Twoje negatywne cechy zostały przykryte i jak pokazało ostatnie wydarzenie, mogą wyjść nagle z nienacka w chwili kryzysu.
MaarciN napisal(a):
Wiem, że to nie powtórzy się nigdy więcej.

No i tu się mylisz. Faktycznie nie wiesz co zrobisz jak będzie jakiś poważny problem.

Teraz na temat - Musisz być cierpliwy i nie męczyć jej zbytnio swoją osobą. Nie masz tak naprawdę wpływu na jej decyzję ani jej nie przekonasz do zmiany zdania.Może wyprowadzka byłaby dobrym pomysłem, żeby przemyślała wszystko w samotności i żebyś Ty zastanowił się nad sobą. Zobacz na to w ten sposób - ona już wcześniej była zazdrosna i właśnie spełniły się jej obawy. Ona ma jakiś problem na który wcześniej nie zwracałeś uwagi i nie zatroszczyłeś się o to, zamiast tego próbowałeś to maskować. Starania w tej chwili na wiele się nie zdadzą. Możesz jej napisać list z przeprosinami ale nie wymagaj od niej tego by przeczytała. Daj jej czas, dostosuj się do każdej jej decyzji i nie trać nadziei.
napisał/a: MaarciN 2009-11-20 10:43
Ech, kolejny dzień i kolejna burza. Znowu wykrzyczała że mnie nienawidzi, że jestem dla niej zerem, dziwkarzem, że ja już dla niej nie istnieję, że nie wie ile razy wcześniej coś takiego robiłem i że na pweno spotkałbym się z tamtą gdyby nie chciała pieniędzy (o ile w ogóle się z nią nie spotkałem). Ja na to, żę ją kocham i wiem że ona też mnie kocha, że tamto zdarzyło się jeden jedyny raz, że to był głupi, obrzydliwy wybryk i że nigdy więcej się nie powtórzy. Ona do mnie że nawet [Mod: pip-pip] kogoś kocha ale zawsze będzie [Mod: pip-pip] i że życzy mi żony która będzie się puszczała na prawo i lewo z kim popadnie. Próbowałem przytulać na siłę, przez moment nawet się udało, ale ostatecznie skończyło się na paru zadrapaniach i posiniaczonym ramieniu Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby tak się zachowywała, nic do niej nie dociera, cokolwiek powiem to od razu krzyki lub docinki. Nie mogę nawet na nią spojrzeć bo słyszę że mam spierdalać. Zaczęła się też pakować ale tak jakoś dziwnie. Wyrzuciła niepotrzebne rzeczy, zebrała swoje przybory kuchenne na jadną kupkę, przebrała nasze wspólne zdjęcia, przy czym te na których jestem ja sam wyrzuciła na ziemię ale już te na których jesteśmy razem schowała. Przebrała wszystkie ubrania, przy czym moje potem zamiast rzucić z powrotem do szafy, poskładała i ułożyła w rezultacie czego jest tam teraz lepszy porządek niż był. Nie wyjęła żadnych toreb, po prostu zrzuciła wszystkie swoje rzeczy na jedną kupę i teraz tak leżą w kuchni. Nie szukała też wczoraj mieszkania, chyba że robiła to w pracy, bo przez cały wieczór nie włączyła komputera. Oznajmiła mi za o żebym się jakoś zorganizował bo od grudnia, a może nawet szybciej jej tu nie będzie a chyba nie chcę sam opłacać czynszu i rachunków. No ale z drugiej strony cały czas śpimy w jednym łóżku, a w nocy mam wrażenie, że konsekwentnie przemieszcza się na moją połowę. Nie zadzwoniła też do rodziców, przynajmniej nie przy mnie. Mam teraz totalny mętlik w głowie, zastanawiam się co robić. Generalnie wchodzą w grę dwie opcje :

1. Zostaję i cierpliwie to znoszę, próbuję rozmawiać, kupuję kwiaty, robię zakupy i obiady jak dawniej - widzi że się staram, ale mam wrażenie że jest tylko coraz bardziej wściekła, że nie może na mnie patrzeć, a nasze romozwy i tak do niczego nie prowadzą.
2. Wynoszę się do kumpla lub rodziców na weekend, wcześniej robię zkaupy i obiad na dwa dni i zostawiam jej długi list. Boję się, że wtedy pomyśli, że się poddałem, ale może z drugiej strony ochłonie nieco i przeczyta ten list (bo gdybym jej zostawił będąc jednocześnie na miejscu to bez przecztania spuściłaby moje wypociny w klopie).

Zasadniczo czuję, że nie uda mi się powstrzymać jej przed wyprowadzką. Znam ją i wiem że jak się uprze przy czymś to nic jej nie powstrzyma. Jeżeli jednak nie zerwie ze mną kontaktu, to jest dla nas jakaś szansa. Ona ma dość trudny charakterek i szybko nie zastąpi mnie kimś innym, o ile to w ogóle możliwe. Jest piękną, wspaniałą kobietą i facetów może mieć na pęczki, ale mieć faceta a mieć faceta z którym chce się przeżyć resztę życia to jednak różnica. A śmiem twierdzić, że bardzo wysoko ustawiłem poprzeczkę dla ewentualnej konkurencji. Odkąd jesteśmy ze sobą zawsze może na mnie liczyć, jeszcze nigdy nie było tak żebym wybrał kumpli albo jakieś rozrywki a nie ją. Mamy podobne poczucie humoru, rewelacyjne życie intymne, podobny temperament i poglądy na świat. Potrafimy rozmawiać niemal o wszystkim, a nawet jak nie rozmawiamy to wystarczy nam sama obecność. Nie wierzę że byłaby w stanie zapomnieć o tym wszystkim nawet gdybym naprawdę ją zdradził. Powiedzcie mi proszę, czy mam pozwolić jej odejść i zaczynać wszystko od nowa? Jestem na to przygotowany, ale strasznie boję się że ona zostanie sama. Nie ma znajomych w mieście w którym mieszkamy, nie ma również wielkich oszczędności, do tej pory to ja gotowałem i robiłem w tygodniu zakupy, bo ona późno wraca z pracy. Boję się że może sobie nie poradzić, a jest zbyt dumna żeby prosić mnie o pomoc. Ja w każdym razie zamierzam o nią walczyć do upadłego, tylko coraz bardziej boję się, że tej walki po prostu nie da się wygrać [Mod: pip-pip], mogłaby nawet puścić się z 10 facetami i to tak naprawdę, w realu, jakby miałą stwierdzić, ze w ten sposób da mi nauczkę
napisał/a: 28 2009-11-20 11:37
Nie pokazuj , że stało się coś wielkiego, bo uzna, że właśnie tak było. Jak robisz z siebie kogos na kszatłt ofiary, to ona będzie się jescze bardziej wściekać, dlaczego? bo dajesz jej do zrozumienia swoim zachowaniem, że jesteś winny.
Przytulanie nie działa od razu i tak wygląda reakcja na pierwsze próby, ale skąd wiesz, że w pewnym momencie, kiedy ją tak mocno przytulisz, ona nie zacznie płakać - to może być moment przełomowy, bo złość odsunie na dalszy plan, a wyjda jej emocje takie jak żal, wtedy można do niej jakoś dotrzeć.
Ja myślę, że najgorzej odpuścić i liczyć na to, że czas pokaże.
Jeśli nic to nie da i mimio wszystko nie pogodzicie się, staraj się jej pokazać, że nawet jak jestes sam to mozna Ci ufać bo myślisz tylko o niej i nie szalejesz. Mam nadzieję, że z czasem jednka ochłonie. Szkoda by było bo wydajecie sie taka fajną, zdrową parą z jej małymi wybuchami i z Twoją cierpliwością "do rany przyłóż".
napisał/a: MaarciN 2009-11-20 12:07
Naprawdę bardzo dziękuję za wszystkie podpowiedzi. Na chwilę obecną nie mam zamiaru odpuścić, chociaż boję się że jeszcze ze dwie takie awantury i sąsiedzi zadzwonią po policję
Właśnie najbardziej niepokoi mnie to, że odkąd wyszła ta sprawa ona jeszcze ani razu nie płakała. Cały czas tylko się wścieka i po mnie jedzie. Czy to normalna reakcja? (pytanie do żeńskich użytkowniczek forum)
No i jeszcze jedno fundamentalne pytanie które powiniennem zadać już na początku. Czy Wy byście wybaczyły swojemu facetowi taki numer? (znowu kieruję je do żeńskich forumowiczek)
napisał/a: 28 2009-11-20 12:27
1. Jak dla mnie reakcja jest normalna. jedne się obrażają, nie odzywaja w ogóle, tu przynajmniej wiesz jak bardzo ją zraniłeś bo okazuje to złością. Te kłębiące się emocje i pierwszy szok przejdą po kilku dniach, mam nadzieję, i wtedy może zacznie logicznie myslec co dalej zrobić.
2. Może po jakimś czasie zatęskniłabym tak bardzo za chłopakiem, że pozwoliłabym jescze raz dac nam szansę. Ale nie da się kogoś pilnowac 24 godziny na dobę. Myśle, że to będzie dla niej trudne, skąd pewność, że ty znów tego nie zrobisz. Przeszłość mozna zapomnieć, ale z niej bierzemy naukę na przyszłość. Ona z tej lekcji wyniosła strach o zdradę.
napisał/a: ~gość 2009-11-20 12:39
Akurat ostatnią rzecza której bym chciała byłyby kwiaty i obiadki w takiej sytuacji. Wyprowadzka też może nie być dobrym pomysłem, bo istnieje prawdopodobieństwo, że zacznie coś podejrzewać niekoniecznie faktycznego. Najlepiej jak sama podejmie decyzję o wyprowadzce, a Ty musisz czekać cierpliwie i nienarzucać się. Emocje muszą ostygnąć.

Myślę ze ona sama w tej chwili wariuje i jest zrozpaczona. Może dlatego wrzeczy na Ciebie i wyzywa, bo nie chce się rozpłakać i nie chce Ci pokazać że się łamie i że Cię potrzebuje.
Tak po prostu reaguje i tyle.
Z drugiej strony jej wcześniejsza chorobliwa zazdrość jest już nie pokojąca. Widziałeś przecież wcześniej jej zachowanie i powinieneś zdać sobie sprawę, że takie zazdrosne drążenie może okazać się dla was obojga tragiczne. Jej zachowanie może być czymś podyktowane - jakimś przykrym wydarzeniem z przeszłości sprzed związku z Tobą albo Twoim rozwiązłym stylem życia nim związałeś się z nią. ( No i było chłopie obracać i bawić się kobietami miast szukać związku?)

MaarciN napisal(a):No i jeszcze jedno fundamentalne pytanie które powiniennem zadać już na początku. Czy Wy byście wybaczyły swojemu facetowi taki numer? (znowu kieruję je do żeńskich forumowiczek)


Bóg wybacza ,ja nie ; P
A na poważnie nie ma tu odpowiedzi tak albo nie - zaufanie byłoby już nie to, a wyobraźnia swoje robi i mimo sowitych zapewnień, ze to tylko była rozmowa telefoniczna to mimo wszystko pasożyt zaczął się rozrastać. Ponadto sam fakt, że czułeś podniecenie w celowej rozmowie z inną kobietą może dobudowywać historyjki. W zasadzie wszystko zależałoby od Twojego wczesniejszego że się tak wyrażę "sprawowania" choć i ono byłoby podszyte jakimś cieniem wątpliwości.
napisał/a: Skrzat 2009-11-20 12:41
Co do wcześniejszych twoich wypowiedzi to mogę napisać ze miałem podobną sytuacje z zoną tylko akurat u mnie czego byłem nieświadomy żona znalazła sobie już pocieszyciela w kimś innym wiec tez nie skutkowało nic a napady złości i agresja z jej strony była wszechobecna. U mnie skończyło się to tak że ja się starałem a ona no cóż z powodu braku zainteresowania mną w tym momencie i swoimi widzi mi się "że to ja ją zdradzam" padła ofiarą zauroczenia i poleciała daleko daleko w wir uczuć niestety nie do mnie. Dlaczego to piszę bo tu są dwie odpowiedzi (może więcej) które według mnie się nasuwają.
1. Może znalazła kogoś kto wpadł jej w oko i zawrócił w głowie i teraz szuka na sile sytuacji w której winą obarczy za całość Ciebie
2. Chce przejąć kontrole zupełnie nad Tobą i sprawdza na ile jesteś silny i na ile może sobie pozwolić
Nie możesz tez myśleć ze jest sama w i sobie nie poradzi. Ja tak myślałem i doprowadziłem do tego ze w odpowiedzi usłyszałem że czuje się ze mną zniewolona itp. Byłem nadopiekuńczy a poradziła sobie wybornie przynajmniej chwilowo dopóki nie zrozumiała co się stało i dopóki okulary różowe nie spadły
Głupia sytuacja niby musisz walczyć aby nie pomyślał ze się poddajesz a tak w sumie to nie wiesz czy walka jest potrzebna i czy jest o co walczyć trudna sytuacja. Ale jeżeli są jakiekolwiek przełomy to warto walczyć u mnie akurat przełom nastąpił dopiero jak sprawy zaszły za daleko.
napisał/a: ~gość 2009-11-20 13:25
jest szansa, że ona kogoś ma.

1. Byłeś dla niej lalusiem, który jej gotuje, kupuje, całuje, Misio Pysio Srysio Fisio.
2. Poznała kogoś, kogoś innego, laski tak mają, że ktoś na maksa inny zawróci w głowie. Kobiety nie lubią facetów, którzy się przed nimi płaszczą...
3. Sytuacja, która zaistniała i jej zachowanie wskazuje na to, że wykorzystuje zaistniałą sytuację do odejścia od Ciebie, na zasadzie ''żeby nie było na nią'', a krzykiem dominuje chcąc zagłuszyć sumienie. Tak to widzę. Kobieta z reguły pakuje manatki jeśli za drzwiami ktoś czeka.
4. Jeśli nikogo nie ma, to pewnie od jakiegoś czasu już myślała, żeby się z Tobą rozejść, ale wygodnie jej było, bo mieszkanko, obiadki sratatatki.
5. Może być też tak, że ona po prostu zawsze bała się zdrady, przytrafiło się to jej i to ją zabolało, jej wyobraźnia teraz biega dookoła, zaufanie padło, wyobrażenie o Tobie padło (słabo jest dowiedzieć się, że Twój partner czatuje na jakimś czacie jak gimnazjalista), boli ją to strasznie. Bardzo ją boli. Nie masz pojęcia jak bardzo. Tylko zdradzony może wiedzieć jakie to uczucie.

Zyczę szczęścia, ale wydaje mi się, że musisz spokojnie czekać na rozwój wydarzeń i bądź sobą, takim Tobą, w jakim Tobie się zakochała. To jedyny sposób.