Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Czy można go odzyskać... czy jest sens...

napisał/a: krasna_holka 2009-09-28 15:25
Historia jak każda inna... a może i nie... Poznałam go mając 18 lat zakochałam się bez pamięci. Czas naszego związku bardzo szybko mijał... Potem decyzja o zaręczynach i po prawie pięciu latach naszego związku staliśmy się małżeństwem. Niedawno obchodziliśmy drugą rocznicę – byliśmy szczęśliwi a może to wszystko mi się wydawało... Może to była czysta iluzja i moje odczucie, ale zawsze miałam w nim wsparcie i uważałam że on może liczyć na to samo. Nie widziałam, nie doceniałam tego co ona dla mnie robi... jak za mną biega. Gdyby mógł uchylił i chciał uchylić mi rąbek nieba, dać mi gwiazdkę... Dziś jest inaczej – jest kimś zupełnie innym- człowiekiem którego nie znam... A wszystko zaczęło się przed trzema tygodniami a może i wcześniej...Tylko nie chciałam tego zauważyć. Historia ta jest o wiele bardziej skomplikowana ponieważ w grę wchodzi moje pochodzenie. Otóż wywodzę się z rodziny gdzie empatia nie znaczy nic. Każdy patrzył zawsze na czubek własnego nosa i dbał jedynie o opinie sąsiadów. Nie liczyło się nic... Wychowana tak postanowiłam że w życiu będę zawsze się kierować uczuciem. Niestety z czasem i to powoli się we mnie zatracało. Zagubiłam się w tym wszystkim i nie wiem co mam teraz zrobić, kim być i jak postępować. Jakiś czas temu odkryłam na jego komunikatorze czułą rozmowę z pewna osobą z mojej rodziny z która początkowo związało go wspólne narzekanie na członków mojej rodziny. Każda impreza kończyła się u nas w domu i kiedy ja szłam spać oni razem pozostawali – rozmawiając. Nawet nie wiem kiedy, nie wiem jak rozmowy zeszły na mój temat... Osoba której wierzyłam, której tak bardzo ufałam zaczęła mojemu mężowi uświadamiać na siłę moje złe cechy, wady które może i mu przeszkadzały jednak starał się je akceptować. Nawet nie wiem kiedy, aż tak się do siebie zbliżyli. Emocje we mnie wzrosły maksymalnie i zamiast rozwiązać problem samemu – poinformowałam o tym pół rodziny a zwłaszcza jego rodziców. Złość w nim tak wzrosła, że wykrzyczał mi takie słowa jakich żadna kobieta, a tym bardziej żona nie chciałaby usłyszeć... Następnego wieczoru z małej imprezy w gronie przyjaciół zrobiła się wielka awantura nawet z u życiem siły...Padły na niej jeszcze gorsze słowa ode mnie i od niego. Teraz już po tym wszystkim nie potrafimy ze sobą rozmawiać, a nawet w miarę normalnie żyć. Próbuje podejmować jakieś dialogi, rozmowy – bezcelowo i bezsensu bo wszystko jest odbijane jak od ściany i komentowane oraz analizowane z pewną osobą która wciąż między nami stoi. Zeruje na moim nieszczęściu. Jestem świadoma tego, iż sama po części doprowadziłam do tej całej sytuacji, ale czy naprawdę po siedmiu latach związku nie umiemy razem ze sobą rozmawiać. Boli mnie fakt że po każdej próbie rozmowy włącza komputer i pisze do niej bezczelnie się śmiejąc z moich słów, próśb . Wyeliminował mnie kompletnie. Skrzywdziłam go bardzo i teraz wiem jak bardzo go kocham tylko on już chyba nie wie co właściwie do mnie czuje. Mówi że na chwilę obecną łączy go ze mną jedynie papier i jest mu z tym dobrze. Mieszkamy nadal razem jednak on zaczyna nasz dom traktować jak hotel. Nocuje kiedy chce – praktycznie nic nie robi. Im dłużej się tak zachowuje tym coraz częściej myślę, że pomimo wszystko nie zasłużyłam na takie traktowanie. Siedząc w pracy coraz częściej sama myślę o tym aby to zakończyć. Jednak jakaś cząstka mnie mówi mi, że to nie może być koniec... że jeszcze możemy spróbować. Ale czy warto? Mam swoje wartości i wiem że sobie poradzę a jednak wciąż o nim myślę... Swoim zachowaniem zniszczył wszystko we mnie a mimo to chcę go odzyskać. Mówi, że mnie już nie kocha i nie wie czy chce to reanimować bo jest przekonany, że ta magia już nigdy nie wróci. Po prostu stwierdził że wszystko to zdechło... Przecież nie można przestać kogoś kochać w tak krótkim czasie... Przecież warto próbować...Przecież na już nie wyrzucę go ze swojego serca...! Najgorsze jest to że nawet jak dzwonimy do siebie to na koniec rozmowy słyszę takie suche cześć. Widzę, że on sam nie wie co ma zrobić – o rozwodzie nie mówi i jeszcze nie myśli. A może jednak? Wiem, że jest świadomy tego, że jak go spakuję to nie ma gdzie pójść. Kolega może go przenocować jeden, dwa razy bo ma swoje życie. Rodzice owszem przyjmą go, ale już nigdy mu w niczym nie pomogą bo wiedzą jak mnie teraz traktuje. Poza tym cóż to za życie dla 29 letniego faceta? Czy czas tu pomoże? Cofając się pamięcią o dwa tygodnie wstecz czułam, że jest coś nie tak ale też miałam jego czułość i nawet się też kochaliśmy nie raz...Próbowałam rozmawiać, ale to na nic. Jestem u kresu swych sił...Chcę wreszcie świętego spokoju, godnego traktowania i nie krzywdzenia mnie już więcej... Myślę będzie dobrze, ale wiem że teraz nie mam nic bo nie mam jego... Jak mam mu pokazać że mogę być inna, że mogę go szanować doceniać i kochać. On jest taki zimny i obojętny. Mówi że wszystko się skończyło. Na pytanie co zamierza dalej z naszym życiem mówi że na chwilę obecną nie wie, że się zobaczy. Proszę powiedzcie jaka mam być dla niego. Widzę że każda próba rozmowy z nim kończy się odwrotnym skutkiem niż chciałabym uzyskać, że zamiast się zbliżać oddala się jeszcze bardziej. Czy mam stać się obojętna i zimna czy utrwalać w nim przekonanie że jest moim mężem bez którego żyć nie mogę...Dziś w nocy przytulił mnie chociaż nie wiem czy zrobił to świadomie czy nie...kiedy skapnął się że nie śpię, że czuwam automatycznie rękę zabrał. Dziś nad ranem starałam się ukraść sobie kawałek jego przytulając się... tak leżąc w jego ramionach chociaż pewnie on nic nie czuł myślałam i błagałam - proszę pozwól mi na nowo pokochać się i pokochaj też mnie...Doradźcie co mam zrobić bo pierwszy raz w życiu nie wiem w która stronę pójść i gdzie to wszystko będzie podążać...
napisał/a: Tigana 2009-09-28 15:44
krasna_holka, a kim jest ta osoba z Twojej rodziny? i dlaczego nocowała u Was w domu zawyczaj ( pisałaś że ty szłaś spać a oni zostawali). I w ogóle rozmawiałaś z nia o tej calej sytuacji? zapytałaś, czemu Ci to robi i do czego zmierza?

Na moment obecny, jeśli nie możesz z nim nawet porozmawiać, bo Cię lekceważy, to moim zdaniem słusznym rozwiązaniem byłoby wyprowadzenie go. Sporo nie traktuje CIę nawet jako partnerki do rozmowy, trzyma Cie w niepewności i ogólnie zlewa, to po co się męczysz w tym chorym ukladzie? nic nie ugrasz w ten sposób, a psychicznie sie wykończysz. Niech sie wyprowadzi, niech sobie spróbuje z tamtą... a ty spróbuj sie przestawić na życie bez niego. Mozliwe, że zatęskni i wróci.
napisał/a: sorrow 2009-09-28 21:18
krasna_holka, chcesz coś reanimować. Co dokładnie? Bo po wielu latach nagle stoczyliście ze sobą walkę na śmierć i życie. Teraz stoisz nad waszymi trupami i zastanawiasz się, czy warto coś reanimować. W miłości oczywiście, to nie jest takie czarno-białe i zawsze jest szansa na szczęśliwe zakończenie. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że są w życiu sprawy nieodwracalne... dlatego warto panować nad sobą, uważać na słowa. Nie zawsze da się wszystko "odkręcić".

Odbudowa waszego związku jak zawsze zależna jest przede wszystkim od aktywnego zaangażowania obu stron. Musi zależeć tobie i jemu. Widzę, że ty chciałabyś spróbować, ale on... hmm... jakby nie pali się do tego. A wyjątkowo pomaga mu w tym ta twoja "krewna". Myślę, że jest to jeden z decydujących czynników, który może zadecydować o tym, jak się ułożą sprawy między wami. Taka trzecia "życzliwa" osoba jest prawdziwym utrapieniem w związku. Zniszczy wszystko co ty spróbujesz odbudować. Myślę, że póki jest pod jej wpływem nie masz najmniejszej szansy na odzyskanie męża. Najgorzej, że sama nic na to nie możesz poradzić. To twój mąż musiałby nagle sobie zdać sprawę, że jest manipulowany... a to zdarza się tylko wtedy, kiedy zostanie przez taką "przyjaciółkę" oszukany i się nią rozczaruje.