Czy smsy to tez zdrada???

napisał/a: madzia0013 2010-06-19 15:09
Hej!
Już dawno nie było mnie na forum.
Piszę bo mam wątpliwości i proszę o radę.
Przypadkiem przeczytałam coś w telefonie mojego męża czego nigdy pewnie nie chciałabym przeczytać...
Ostatnio mojemu ukochanemu padła bateria w telefonie a że jest kierowcą tira musi zawsze właczony telefon na wypadek jakby szew zadzwonił, dlatego też zamieniłam się z nim na telefony i wziął mój a ja jego. oczywiście jak zawsze miał pokasowane wszystkie smsy. ale nie wiedział że w raportach doręczeń w jego telefonie (posiada nokie 6300) zostają skrawki smsów.
Toteż w nich przeczytałam jak dwa dni wcześ byłam w szoku. Pisał do niej własnie wyobraża sobie, że całuje jej cycuszki itp.
nie wiem kompletnie co o tym myśleć.
a w dodatku gdy mu o tym powiedziałam, stwierdził, że on w tych smsach żartował.
Tylko, że dla mnie to nie były żarty i wcale się z tego nie śmiałam.
dla mnie samo to, że on myślał o innej dziewczynie to zdrada.
A może wyolbrzymiam wszystko...?
sama nie wiem...
napisał/a: beatka950 2010-06-19 15:19
madzia0013, Mówisz że jeździ na tirach może poznał jakąś dziewczyne i przelotny romans. Jednak skoro znalazłaś cos takiego to ja bym tego nie ignorowała.
napisał/a: Nadiya1 2010-06-19 15:40
Tez bym tego nie ignorowała i jak dla mnie... to już zdrada...
napisał/a: agacik5555 2010-06-19 15:48
dla mnie to też już zdrada
napisał/a: beatka950 2010-06-19 15:51
madzia0013, tak więc zamierzasz coś z tym zrobić ? wiesz on może się wypierać ale jeśli Ci okłamuje to nie mozesz tak życ.
napisał/a: Nadiya1 2010-06-19 15:53
logiczne, że "to tylko żarty"- nie jest prawdą. Ściema jak nie wiem. Każdy facet ukryje coś takiego przed całym światem. Chce mieć kochankę ale i żonę również...
napisał/a: ~gość 2010-06-19 17:24
nie wyolbrzymiasz.
wspolczuje
napisał/a: Misiaq 2010-06-19 18:13
madzia0013 napisal(a):A może wyolbrzymiam wszystko...?
Nie wyolbrzymiasz, macie problem
napisał/a: gurfa 2010-06-19 23:08
Ewidentny dowod
napisał/a: porcelanka 2010-06-20 11:43
tylko teraz pojawia sie pytanie co dalej...
napisał/a: ~gość 2010-06-20 13:20
moja psycholog mowi ze zdrada dla wiekszosci mezczyzn zaczyna sie dopiero od kontaktu fizycznego z naciskiem na seks (penetracja jako kluczowy wyznacznik zdrady), dla wiekszosci kobiet zdrada jest juz psychiczna.. (np smsy rozmowy)
coz w zwiazku z powyzszym ja jestem chyba w mniejszosci kobiet i na zdrade mam spojrzenie meskie.. dopoki nie dojdzie do kontaktu fizycznego (rozwazam czy pocalunek to dla mnie zdrada, chyba nie.. zalezy od okolicznosci) to za zdrade tego nie uwazam..ale to ja..
takie rzeczy powinno sie moim zdaniem ustalac wspolnie z partnerem - wyznaczanie granic.. ale nie juz po fakcie..

PS podkreslam ze to co napisalam powyzej wiem od wieloletniego, doswidczonego psychologa, ktory moglby powolac sie na odpowiednie dane zrodlowe..
napisał/a: ~gość 2010-06-20 13:35
niech sie ten psycholog powoluje na co chce.

Zdrada jest wtedy, kiedy chcesz odejsc od partnera dla tego nowego, kiedy spotykasz sie z nowym, kiedy myslisz o nowym a obecny blednie, nie masz ochoty spedzac czasu, rozmawiac z obecnym.

Męska zdrada - fizyczna (bo faceci nie beda sie spotykac, uganiac, sratata) to tylko seks. I tylko do tego potrzebna jest jesli jest, nowa partnerka. Pozycja obecnej jest nie zagrozona.

Kobieca zdrada - psychiczna - kobieta poznaje w zwykłych okolicznościach nowego typa (dajmy na to na przystanku), który jej mówi komplement, zagaduje, uśmiecha się. Obecny partner też jej mówi komplementy, ale po dziesięciu latach to już oklepane. Wymieniają kilka zdań. Z obecnym też rozmawia, ale po dzsiesięciu latach rozmowa flirtująca z kimś nowym, kto patrzy ponętnie, jest dla kobiety atrakcyjniejsza niż rozmowy ze znanym na wskroś mężczyzną. czy to dojdzie, czy nie dojdzie do wymiany telefonów, niczego nie świadomy partner takiej kobiety widzi po jej powrocie do domu, że jest zmęczona, siedzi cicho. A tu nie o to chodzi, ona się już zauroczyła i już snuje plany jak tu tego nowego znów spotkac. Myśli sobie o tym przystanku, że nikt na przystanku jeszcze do niej nie zagadał, to w takim razie jemu musi bardzo zależec. Zaczyna się coś co doprowadzi do długiego romansu, idealizacji kochanka, kompletnej nieświadomości obecnego partnera. Najgorszy jest moment, kiedy kobieta taka zaczyna pod wpływem nowego twierdzic, że ten obecny to już nie jest to. Zaczyna się mówienie o tym kochankowi. Kochankowie mają to do siebie, że wikłają się w układy z mężatkami bo wiedzą, że nie muszą się w to angażowac, bo przecież ona ma kogoś kogo kocha i od kogo nie odejdzie. Innymi słowy darmowe pukanko bez zobowązań. Kobieta podejmuje decyzję - odchodzi od partnera. Mówi o tym kochankowi. Kochanek się płoszy i znika. Zostaje zamęt.

Która z opcji jest gorsza dla związku? Kto knuje bardziej perfidnie? Kto będzie chciał się rozstac?