Czy to jest miłość?

napisał/a: whatshouldido 2014-05-30 17:04
Witam bardzo serdecznie. Mam bardzo duży problem, bo nie wiem czy kocham. Jestem w związku już 5 lat, Mam 23. Po tylu latach to straszna odpowiedzialność, nie chcę jej ranić, jeśli jej nie kocham. Czuję, że jej życie ległoby w gruzach gdybyśmy się rozstali, do tego jest niesamowicie wrażliwa. Ona zrezygnowała z wielu znajomości dla nas, została jej garstka osób. Moja wybranka myśli o zaręczynach, a ja zupełnie nie wiem czy to jest to i nie potrafię już żyć w tej niewiedzy. Zacznę od mojego charakteru, jestem bardzo sceptyczny. W żadnym razie nie jestem pesymistą, ale nie chwalę dnia przed zachodem słońca :) To, że "nie wiem", tłumaczę sobie tym, że to moja pierwsza miłość, nie mam porównania, nigdy nie spróbowałem czegoś innego. Może to kosmicznie zarozumiałe, ale jeśli zdecydowałbym się na rozstanie, to bezpowrotnie straciłbym być może największy skarb w życiu, bo jestem przekonany, że nawet gdybyśmy się jeszcze zeszli to nie byłoby to już takie samo. Nie zdradziłem nigdy dziewczyny, ani nie byłem tego blisko. Zdarza mi się iść na imprezę raz na jakiś czas bez wybranki i ufa mi. Jednak tam jestem zupełnie innym człowiekiem, szalenie towarzyskim, otwartym, roześmianym. Przy niej się blokuję w gronie (ona jest nieśmiała). Co jakiś czas zdarzają mi się zauroczenia w innych dziewczynach, które nie prowadzą do niczego, ale są. Tak jest i w tym momencie. Czy jeśli się kocha, to nie zwraca się uwagi na inne? Imponują mi osoby odmienne od niej. Zapewne naiwnie wyobrażam sobie, że wszystko mogłoby być prostsze i lepsze z kimś innym. Najsmutniejsze jest w tym wszystkim to, że gdybym zaczął wszystko od nowa z kimś innym byłbym skory do szalonych poświęceń. Mógłbym opuścić kraj, wynająć mieszkanie, pracować gdziekolwiek, zmienić wszystko. Zostając z moja aktualną dziewczyną nie mam ochoty na żadne zmiany. Tak naprawdę nie chciałbym z nią jeszcze zamieszkać, wszystko odwlekam. Z jednej strony przeżyliśmy razem przez lata mnóstwo niesamowitych chwil, znamy się, możemy na siebie liczyć, jest stabilność, zaufanie, wiem że byłaby świetną matką, żoną itd. Z drugiej strony nie wiem czy byłbym z nią szczęśliwy. Zdarzają się kłótnie (ma wybuchowy charakter, co mi strasznie przeszkadza), mamy też odmienne poglądy na wiele kluczowych w życiu spraw, czasami zastanawiam się czy jestem we właściwym miejscu, a czasami nie mogę doczekać się spotkania. Czy macie takie problemy? Ciekaw jestem czy to wynika z tego, że mam taki charakter ostrożnie podchodzący do wszystkiego, czy może to nie jest miłość?
napisał/a: e-Lena 2014-05-30 17:09
Zadałeś nam pytanie i jednocześnie sam sobie na nie odpowiedziałeś
napisał/a: whatshouldido 2014-05-30 17:14
czy po paru latach, gdy przechodzi pierwsze zauroczenie, dalej to wszystko się tak samo u Was trzyma?
napisał/a: e-Lena 2014-05-30 17:24
Myślę, że nie ma wątpliwości dotyczących tego, czy to jest "ten/ta" i niezależnie od tego, co się dzieje ma się poczucie, że jest się z właściwą osobą. Może jesteś na takim etapie rozwoju, kiedy szukasz czegoś nowego i związek, który zaczął się w czasach licealnych nie daje już satysfakcji, zwłaszcza, że Twoja - w przeciwieństwie do Ciebie - dziewczyna chciałaby stabilizacji.
napisal(a):Czuję, że jej życie ległoby w gruzach gdybyśmy się rozstali, do tego jest niesamowicie wrażliwa. Ona zrezygnowała z wielu znajomości dla nas, została jej garstka osób.

Dlaczego z nich zrezygnowała? Gdyby mój facet miał być ze mną tylko z obawy o to, że moje życie "legnie w gruzach" i że tyle dla niego poświęciłam, byłabym raczej średnio szczęśliwa. No chyba, że zwyczajnie zmusiłeś ją do odcięcia się od innych, wtedy to już "grubsza" sprawa.

Piszesz: nie wiem czy kocham, to moja pierwsza miłość, nie mam porównania, nigdy nie spróbowałem czegoś innego, imponują mi osoby odmienne od niej, jak jestem sam jestem innym człowiekiem, gdybym zaczął wszystko od nowa z kimś innym byłbym skory do szalonych poświęceń, nie wiem czy byłbym z nią szczęśliwy...a to już poważne wątpliwości. Osobiście nie chciałabym być z człowiekiem, który musi udawać, że jest mu ze mną dobrze.
napisał/a: Annie 2014-05-30 17:25
whatshouldido napisal(a): Czy macie takie problemy?


Zdecydowanie nie. Ja wiem, że TO to jest TO i jestem skora do wszelkich poświęceń dla mężczyzny, z którym jestem od lat.


whatshouldido napisal(a):czy może to nie jest miłość?


W rzeczy samej.
napisał/a: tomek22 2014-05-30 17:27
Spróbuj zerwać ale daje Ci max tydzień i ci minie poznawanie innych dziewczyny zauroczenia w nich itp. Dopiero jak coś stracimy doceniamy kim dana osoba dla nas była i już wtedy nie liczą się inni zawsze na początku nowej znajomości jest super a później pojawiają się schody. To co opisałes to rutyna w związku doskonale Cię rozumie ale szczeże mówię nie odpuszczaj miłości do obecnej kobiety
napisał/a: mnich-k 2014-05-30 18:14
Ale tu zalatuje moją historią. Właśnie osoba Twojego pokroju ze mną zerwała, po czym minął miesiąc/dwa i mu się odwidziało. Nagle świata poza mną nie widział i był skłonny się oświadczyć. A ja skończona idiotka uwierzyłam. Pociągnęliśmy kolejne 3 lata i zrobił mi to samo. Też słyszałam, że on nie ma porównania a bał się zerwać ze mną bo wiedział, że jestem wrażliwa i będę cholernie cierpieć. Wolałabym, żeby partner był ze mną szczery i powiedział co leży mu na serduchu. Jakbym miała walczyć to wolę we dwójkę, nawet jeśli miałoby z tego nic nie wyjść. Jego łaska w ogóle mnie nie zadowalała. Zastanów się kolego, może to chwila słabości. Nie wiem jak długo borykasz się z tymi wahaniami. Jak zdecydujesz się jednak ją zostawić to proszę Cię, zostaw już ją w spokoju. Bo taka zabawa ludźmi jest najgorsza...
napisał/a: 834 2014-05-31 01:48
Dokładnie.

Poza tym, jeśli masz takie wątpliwości to podświadomie i tak będziesz dążył do destrukcji tego związku. Ona też w końcu może tego nie wytrzymać. Tej niepewności
napisał/a: whatshouldido 2014-06-02 21:16
dla Was za Wasze odpowiedzi. Myślę, że muszę przeczekać to kolejne idiotyczne kilkutygodniowe zauroczenie (trzecie w ciągu 5 lat). Zawsze w porę się ocknąłem i biegłem do niej jak szalony - nawet nie wiedziała. Zresztą i tak nie miałem się z czego tłumaczyć, bo nigdy do niczego nie dochodziło. Bardzo trudno byłoby mi stworzyć z moją dziewczyną dom idealny ze względu na zderzenia cech charakteru i poglądów. Z drugiej strony niemożliwe jest także stworzenie związku bez poświęceń i wyrzeczeń z obu stron. Być może ten pierwszy post napisałem zbyt stronniczo pod wpływem emocji - tak jakbym jej nie chciał. Może podążam po prostu za tym czego nie mam, zdarza się, że single marzą o znalezieniu partnera, a będąc w związku myślą po kątach jak to było singlem. A ja może przyzwyczaiłem się do luksusu jaki mi stworzyła, i chciałbym chciwie więcej. A pewnie gdybym był sam - marzyłbym o niej. A może po prostu nie mam jaj. Na razie ciemność
napisał/a: Valkiria_ 2014-06-02 22:20
Trawa po drugiej stronie płotu zawsze jest zieleńsza... Takie juz przewrotne ludzkie charakterki, ze nie umieją docenić gdy maja wszystko, wypuszczają szczęście z rak a potem placz i zgrzytanie zębów - bo coś co bylo największą wartością w życiu rozeszło się jak mgła...
napisał/a: TwojSlubnyCzas 2014-06-03 12:23
whatshouldido,
wiesz co mi sie wydaje że zauroczenie mineło miedzy Wami, zostanie miłość - codzienność.
Miałes 18 lat jak zostaliście parą.
Ja jestem z moim G od 17 roku życia on miał 21. I po około 3 latach ochów achów... zaczelismy sie kłócić on kłamał, ja przebaczałam. Potem role sie odwróciły jak zaczełam wychodzić, nie interesowałam sie tym co robi ani z kim. Oj to był cieżki okres dla nas, ale powiedziałabym że to nas umocniło. Przeszlismy chyba każda kłotnie jakie moga istniej. Nie było zdrady ale zauroczenia były.... Ja mam cieżki charakterek nie popuszcze poki czegos nie osiągne, jestem też mega spontaniczna osoba jak sie dobrze bawie. On taki spokojny, ale charakterek tez ma.... Ponoć przeciwieństwa sie przyciagają. Dogadalismy sie... po 8 latach podjelismy decyzje o ślubie. I tu podejmowałam decyzje życia czy to jest ON? majac 17 lat byłam strasznie zakochana potem było rozczarowanie a jak bedzie potem??? Obecnie mamy synka i jest super. Może nie tak kolorowo jak ludzie mówia o dzieciach ale jest dobrze :) po porodzie ja sie odsunełam od niego... od jakiegoś czasu nie poznaje Go... mam wrażenie że mnie na nowo zdobywa - to jest miłe :)

Przedewszystkim zadaj sobie pytanie czy bez Niej bedzie Ci lepiej? Bo ja mimo tych cieżkich kilku miesiecy nie wyobrazałam sobie życia bez niego.
POWODZENIA aaaaa i odp sobie też na pytanie czy ją kochasz... każdy z nas inaczej widzi milość :) coś wypalilo i tylko od Was zależy czy to sie zmieni :)