czy to jest zdrada ?

napisał/a: bezimienna2 2010-03-18 20:22
witam,
chcialabym poznac wasz punkt widzenia poniewaz jestem w kropce.
zaczne od poczatku :
jestem mezatka od 7 lat. Poznalam go na forum dysusyjnym telefenicznym. Byla to moja epoka bez telewizji ani komputera, wiec aby zabic czas gadalam o wszystkim i o niczym przez telefon. tak wlasnie go poznalam; byl o 7 lat starszy, z poczatku, fizycznie nie za bardzo mi sie podobal ale zkochalam sie w jego stousunku do zycia, do mnie i do naszej przyszlosci : byl opiekunczy, troskliwy, cierpliwy, taki opanowany i madry....powiedzialam mu ze takim mezczyzna jak on chacialabym miec dzieci...bylam zakochana, kochana i czulam sie szczesliwa.
Szybciutko przeprowadzilam sie do niego i zylismy sobie jak w bajce. Byl super mezem : zawsze pomagal w domu, robil ze mna zaupy, sprzatal, nie byl zazdrosny jak wychodzilam z kolezankami a nawet sam mnie do tego namawial (teraz wiem dlaczego)
Pewnego dnia, po 4 latach malzenstwa, zauwazylam ze mamy ogromny rachunek za telefon (zazwyczaj to on zajmowal sie rachunkami, kontem itd).Nie bylo wyciagu wiec powiedzialam mu tylko ze chyba za duzo rozmawiam z kolezankami i rodzicami i bede musiala uwazac. Na nstepny miesiac czekalam na rachunek bo bardzo uwazalam na moje rozmowy, jednak nic sie nie zmienilo, na nowo ogromna kwota do zaplacenia !!!! pomyslamam ze mamy jakis problem z telekomunikacja i poprosilam o wyciag. Na wyciagu rozmow zobaczylam wiele rozmow na "sextelefon" i to w tych dniach kiedy mnie nie bylo w domu. Plakalam, probowalam zrozumiec, myslalam ze serce mi peknie.... a on przepraszal, ze juz nigdy to sie nie powtorzy itd; zastanawialam sie dlaczego, jestem caljiem atrakcyjna kobieta, w lozku niczego nie odmawiam i sama proponuje "nowosci". Nawet mu zaproponowalam, skoro te "sexrozmowy" go podniecaja, abysmy razem to zrobili....zrobilismy raz i powiedzial ze to jest glupie i do dupy (bo byl ze mna ?)
no wlasnie tak sie to zaczelo, przez nastepne lata odkrylam (oj tak, duzo czasu mi potrzebowalo), ze wlasciwie to on od zawsze dzwoni, nawet przed nasza znajomoscia, potem do tego dorzucil sie internet i erotyczne czaty, ogladanie filmow porno (jak ja spalam mimo ze zawsze bylam dyspozycyjna nigdy nie odmowialam, nigdy), onanizowanie sie w lazience itd. Nie moglam tego zrozumiec, w czym zawinilam, nie bylam przeciez zamknieta, to nawet ja mu zaproponowalam aby isc do sexshopu czy kluby "otwartego", ale nigdy nie chcial.
Prosilam aby przestal, mowialam jak bardzo to mnie rani, poniza, ze nie czuje sie kobieta przy nim...nic to nie dawalo, nawet moje zejscie na dno (alkohol, tabletki, podcinanie zyl itd....wolanie o pomoc) nic nie dalo. dalam mu wtedy ultimatum, albo pojdzie do psychologa albo koniec. Trzeba mu byo 4 mieciace aby wkoncu pojsc do psychologa. Pomoglo...tzn. wlasciwie to nie wiem czy pomoglo bo juz tak bardzo wszystkiego nie sprawdzalam, probowalam mu zaufac od nowa.
Potem sie przeprowadzilismy, nowe miasto, nowa pracy = duzo pracy = koniec psychologa. Powiedzial ze dla niego jest teraz najwazniejsza praca i ze nie ma czasu na psychologa.
Pewnego popoludnia poszlam na zakupy, potem odkrylam, bo on ne sie przyznal sam, ze poszedl znowu na ionternet. wtedy mu powiedzialam ze to juz koniec. Bardzo sie zdenerwowal, jaka zawsze jak mu udowadnialam jego wyskoki, mowil ze sie zabije, ze kogos zabije, walil glowa w sciane itd. Zochowalam spokoj, Na nastepny dzien, nakryam go jak sie onanizowal w lazience (ja oladalam telewizje - 11h00 rano niedziela)- kolejny szok dla mnie. Wieczorem poszlam na msze (wyplakac sie), w tym czasie (odkrylam to pozniej), on korzystal z zycia przez sextelefon. ostatni gwozdz do mojego serca wbil jak zauwazyl ze ustawil sobie nagrywanie filmow porno w telewizji aby je oglodac do poludnia jak ja bede w pracy.
Co mnie w tym najbardziej boli ? Ze o zawsze klamal, ukrywal, nigdy mnie nie pozadal chyba, mowil ze duzo pracuje a urywal sie z pracy w ciagu dnia na przerwe "osobista" aby robic co chcial, zawsze wracal pozno a jak wiedzial ze ja wroce pozno to wracala wczesnie, jak ja chodzilam do lekarze bo nie udawalo nam sie miec dziecin jak ja bylam w szpitalu....to on ....
No wlasnie, troche sie rozpisalam. Teraz okazalo sie ze jestem w ciazy (FIV -dziecko na ktore tyle czasu czekalam przychodzi w nie bardzo dobrym momencie, ale juz je kocham), rozstalam sie z nim, "wyprosilam" z domu i nie wiem co dalej.
Niby czuje sie lepiej, bo nie musze wszystkiego sprawdzac, szukac, "detektywowac" ale... smutne jest to moje zycie. Tak bardzo sie bilam o nasze malzenswto, wszystkiego pobowalam a teraz ....jestem sama. Chyba mi go nie brakuje. Nie wiem bo i tak jestem chyba w depresji, za duzo szokow. powinnam teraz sie cieszyc a tu nic, nie chce mi sie widziec kolezanek, nic. dobrze choiaz ze musze chodzic do pracy...
Czekam na wasze opinie

[ Dodano: 2010-03-18, 20:37 ]
dorzuce jeszcze ze raz go zdradzilam, chyba po to aby sobie udowodnic moge byc pozadana...jednak nie mialam z tego zdnej przyjemnosi, czulam sie brudna!!!! powiedzialam mu to, moze po to aby zrozumial ze moze mnie stracic, nie uwierzyl mi ze go zdradzilam.

Przez ostatnie miesiace, aby mu "pomoc", "kochalismy sie " tylko przed filmami porno. tzn, on sie "podnical sam" ja obok niego, a jak bylismy "gotowi" to hop ! kilka miesiecy trwala ta zwierzeca milosc, pewnego dnia poprosilam go o troche czulosci, jak dawniej, z wstepem, tylko my dwoje itd, zapewniajac go ze to co robimy przed filmami tez mi sie podoba....nagle byl zmeczony.
napisał/a: ill11 2010-03-18 20:59
Jest seksoholikiem.I podnieca Go adrenalina,te chwile,kiedy Ty nie wiesz i w kazdym momencie mozesz Go nakryc.Zakazany owoc smakuje wtedy,kiedy jest zakazany.Ty chcialas wszystko jawnie,a Jemu nie sprawialo to przyjemnosci.Takie sa moje odczucia.

Zdrada...Dla kazdego bedzie znaczyla co innego.Rozumiem Twoje argumenty,masz prawo czuc sie zdradzona,odrzucona w tak delikatnej sprawie,jaka jest sfera erotyczna.Nie pochwalam Twojej zdrady,jako leku na poprawe sytuacji w zwiazku.Sama widzisz,ze zamiast uleczyc cokolwiek zdrada spowodowala jeszcze jeden problem-Twoje samopoczucie po fakcie.

Seksoholizm sie leczy,pod warunkiem,ze maz bedzie tego chcial.Decyzja nalezy tylko do Ciebie-czy bedziesz potrafila zaufac,ze bedzie Twoj i tylko Twoj.Ciezka sprawa...

Bedziecie mieli dziecko,moze ten fakt zdopinguje meza do pracy nad soba?Mam nadzieje,ze tak bedzie!

Trzymaj sie i przemysl,moze razem z psychologiem,co robic dalej.Kochacie sie przeciez,a milosc wiele wytrzyma,uwierz mi.
napisał/a: kasiasze 2010-03-19 11:39
bezimienna, fatalnie - zdradziaś go. Kiedy?
Nie o to chodzi, że on jest cudowny i jak tak mogłas. Ale o to, ze faceta mającego ze sobą problemy - zdradzasz i jemu o tym mówisz.
Nie rozumiem.
napisał/a: Magdalena32 2010-03-19 11:57
skoro wiedziałaś że ma problem to zamiast zdradzać wystarczyło pomóc!
wystarczyło siłą zaciągnąć do specjalisty wtedy kiedy odkryłaś że znowu robi to co dawniej!
no ale przecież łatwiej jest pójść na bok a potem się dziwić czemu to on jest teraz taki oschły itp
i może to właśnie ta zdrada spowodowała nawrót tej jego przypadłości?
napisał/a: kasiasze 2010-03-19 12:13
i zgodzę się tu z dominikiem!
napisał/a: bargiz 2010-03-19 12:54
Może trzeba pozwolić opaść na samo dno(tylko w tedy się odbije), ale nie dobijać zdradą.
napisał/a: carpe_diem 2010-03-19 13:48
dominik25 napisal(a):skoro wiedziałaś że ma problem to zamiast zdradzać wystarczyło pomóc!
wystarczyło siłą zaciągnąć do specjalisty wtedy kiedy odkryłaś że znowu robi to co dawniej!
no ale przecież łatwiej jest pójść na bok a potem się dziwić czemu to on jest teraz taki oschły itp
i może to właśnie ta zdrada spowodowała nawrót tej jego przypadłości?


Moje zdanie nie do końca pokrywa się może ze zdaniem dominik25...Jeśli zdradziłaś go przed odkryciem jego "zamiłowań" to rzeczywiście, można byłoby wysnuć wniosek, że to Jego ( Twojego męża) reakcja na zdradę...
Ale jeśli jest inaczej...jeśli zdradziłaś go, nazwijmy to w afekcie to sytuacja przedstawia się zgoła odmiennie...Nie chcę powiedzieć, że pochwalam zdradę jakąkolwiek, bo zdrada to zdrada i tutaj jestem bezwzględna, że nic Cię nie usprawiedliwia. Wiesz, co zrobiłaś.
Natomiast nie zgodzę się, że trzeba było "zaciągnąć" męża siłą na terapię...Spróbujcie zmusić dorosłego faceta, żeby przyznał się przed specjalistą, że ma problem i to jeszcze tak delikatnej natury...Nie dziwię Ci się, że nie mogłaś sobie z tym poradzić..."prośbą-groźbą"...Dopóki sam przed sobą nie powie "mam problem, potrzebuję leczenia" Twoje starania byłyby bez sensu...
A drugą sprawą jest czy potrafiłabyś zaufać...No cóż, nie tylko Ty na tym forum zadajesz sobie pytanie, na które ciężko odpowiedzieć...Chyba nigdy już do końca, ale każdy z nas jest inny...
Sytuacja z ciążą na pewno nie jest dla Ciebie komfortowa, będziesz miała potrzebę ciepła i troskliwego oparcia w bliskiej osobie. Kto wie czy nie pozwolisz mu wrócić właśnie z tego powodu...Przemyśl jednak czy kierują Tobą chwilowe emocje czy naprawdę chcesz dać mu szansę...Na pewno musisz postawić sprawę jasno : terapia albo nie ma o czym gadać...Inaczej za 9 mies. odświeżysz wątek ze zdwojoną siłą...
Pozdrawiam ciepło...
napisał/a: bezimienna2 2010-03-20 11:31
wiem ze was szokuje ze zdradzilam, sama siebie za to nienawidze.
wiem ze nie ma zadnych usprawiedliwien na to, ale zdradzilam bo nie czulam sie kobieta, nie czulam sie kochana, nie czulam sie pozadana....bylam na takim dnie bo tych je wszystkich wyskokach ze zaczelam wierzyc ze to moja wina, ze jestem do niczego w lozku (bo w zyciu codziennym miedzy nami wszystko bylo ok). Tak, chcialam wiedziec czy naprwde jestem do niczego i ze nie potrafie sprawic przyjemnosci facetowi i dlatego on potrzebuje innych rozrywek.
z drugiej strony, powiedzialam mu to, bo moze po tym by zrozumial ze moze mnie stracic.
Nawet kupilam sobie kwiaty aby myslal ze dostalam...Ale jego nic nie ruszylo, nawet mi nie uwierzyl ze go zdradzilam, taki byl pewien mojej milosci i jego "ego".
Zgadzam sie, do kitu proba ratowania malzenstwa ale probowalam wszystkiego, wierzcie mi, wszystkiego.
Byly chwile jak nic nie robil chociaz w glebi duszy mowie sobie, ze po prostu lepiej sie ukrywal a ja mniej sprawdzalama bo chcialam ufac, chcialam wierzyc w nasza wspolna przyszlosc.

Na samym koncu juz nie moglam z tym zyc, sprawdzanie wszystkiego, nawet wchodzenie do ubikacj bo niby czegos potrzebuje, do lazienki jak byl sam, jak sam ogladal telewizje, nie moglam spac, skradalam sie aby zobaczyc co oglada, czekalam az pojdzie do pracy aby wyjsc po nim, aby nie mial okazji...SZALENSTWO, doprowadzil mnie do szalenstwa.

Nie wierze juz aby mezczyzna byl i zyl z kobieta i dla kobiety. Bo przeciez skoro on byl taki idealny a w sumie ma czarne strony, to kto moze byc dobry.

Od dwoch tygodni nie mieszkamy juz razem. On wie, ze jednego czego chce to aby na nowo sie leczyl, niestety nic w tym kierunku nie robi i to tez mnie boli. Bo on wlasciwie to nigdy sie o mnie nie bil, nie staral. Moze nawet abysmy poszli do poradni malzenskiej czy cos w tym stylu ale chce aby to on sznalazl i nas umowil, aby to wkoncu on staral sie uratowac nasze malzenstwo....bo ja juz nie mam sily!
napisał/a: ~gość 2010-03-21 15:51
Bezimienna a ja Cie troche rozumiem, robilas absolutnie wszystko a on zamiast czulosci robil Ci swinstwa..nagle czul sie zmeczony kiedy poprosilas go o delikatnosc i okazanie Ci uczuc, pokazał Ci ze dla niego liczylas sie tylko jako kobieta ale wyuzdana, towarzyszaca mu przy filmach porno..
Dlatego nie rób sobie wyrzutów ze go zdradziłas.. (moze niekoniecznie trzeba była az tak restrykcyjnie..ale sam Cie do tego doprowadzil) zrobił z Ciebie zwierzę.. czułaś się podle... a on coraz bardziej zapadal się w swoj nałog i traktował Cie jak przedmiot..
jest chory to go usprawiedliwia przynajmniej czesciowo ale..nie mozesz czuc do siebie nienawisci.. nie ponosisz calkowitej odpowiedzialnosci za to co sie stalo..nie wiem nawet czy ponosisz polowe odpowiedzialnosci.. nienawisc do siebie zle wplynie na ciaze pomysl o tym... dziecko odczuwa juz od pierwszych chwil emocje jakie towarzysza matce wlacznie z tym czy jest chciane czy nie.. wielu psychologów Ci to powie
trzymaj sie cieplo..
napisał/a: realista1 2010-03-21 21:38
rzuc tego chorego zboczenca :)

[ Dodano: 2010-03-21, 21:42 ]
a jak go zdradzilas to jestes gorszym zerem niz ten chory zboczeniec.

milego dnia

[ Dodano: 2010-03-21, 21:48 ]
problem tkwi glowny w tobie nie w nim.


nikt normalny sie z chorym zboczencem zadawal nie bedzie.

niech do ciebie to dotrze i wyciagnij z tego wnioski.

a jak zdradzilas to sama wystawilas o sobie SWIADECTWO kim jestes.

nie wiem jak mozna zdradzic, mozna sie wsciec, wyzwac, zerwac z kims, rozstac sie rzucic wziasc rozwod ale zeby k...a zdradzac jak ostatnia s...a a pozniej grac ze wszystko jest ok? i jeszcze miec czelnosc plakac na kolesia na forum? zenujaca jestes
napisał/a: ~gość 2010-03-21 22:21
wiesz co realista jestes zbyt brutalny i w ogole nie rozumiem tego co piszesz
facet ja traktowal jak ostatnią k.. jedyny seks jaki go krecil to ewentualnia z nia ale tylko przy pornolach a Ty tutaj wyzywasz... zostaw Bezimienną w spokoju... bedzie matka... niestety dziecka ktore jest tez jego dzieckiem...

gdybyś był kobietą rozumiałbyś takie rzeczy.. chyba ze tez nalezysz do gatunku psycholi ktorych tak piętnujesz
pozdrawiam
i trochę delikatności w odpowiedziach, moze na tyle Cię przynajmniej stac a nie sie wyżywasz na ludziach ( mysle ze sam zostales zdradzony stad ten jad w Tobie)

[ Dodano: 2010-03-21, 22:29 ]
i jeszcze jedno... chyba dla Ciebie realisto tez byłam troche za ostra...
nie powinno się na zdradę (a tym wg mnie byly w pewnym sensie jego masturbacje przy pornolach seks-tel itd) odpowiadac zdradą bo to jest rownanie sie do poziomu tej pierwszej osoby - w tym przypadku meza Bezimiennej...
ale sa sytuacje kiedy nie ma innego wyboru.. kiedy aby ocalic siebie trzeba upasc bardzo bardzo nisko...
napisał/a: ill11 2010-03-22 00:07
realista napisal(a):rzuc tego chorego zboczenca :)

[ Dodano: 2010-03-21, 21:42 ]
a jak go zdradzilas to jestes gorszym zerem niz ten chory zboczeniec.

milego dnia

[ Dodano: 2010-03-21, 21:48 ]
problem tkwi glowny w tobie nie w nim.


nikt normalny sie z chorym zboczencem zadawal nie bedzie.

niech do ciebie to dotrze i wyciagnij z tego wnioski.

a jak zdradzilas to sama wystawilas o sobie SWIADECTWO kim jestes.

nie wiem jak mozna zdradzic, mozna sie wsciec, wyzwac, zerwac z kims, rozstac sie rzucic wziasc rozwod ale zeby k...a zdradzac jak ostatnia s...a a pozniej grac ze wszystko jest ok? i jeszcze miec czelnosc plakac na kolesia na forum? zenujaca jestes


O Dzizas...Ales pojechal Czlowiecze.Ulzylo Ci troche jak pusciles taka wiazaneczke?Rozumiem teksty na otrzezwienie,ale bez jaj!Szok.Mozna wysnuwac wnioski i komentowac to,co sie przeczytalo,ale za kazda historia kryja sie ludzie i jakis tam szacunek im sie nalezy.Chory facet jest zboczencem a Ona jest nie lepsza...A kim Ty jestes piszac taki post?Troche mniej nerwa zycze...