czy to koniec związku ???

napisał/a: tygrysia 2009-04-20 09:05
Jestem stałą czytelniczką, ale zdecydowałam się utworzyć nowe konto i opowiedzieć moja historię.

Jestem z Kamilem prawie 5 lat. W tym 2 razy się rozstawaliśmy na okres 3-4 miesięcy. Poznaliśmy się na studiach. Zaczęliśmy ze sobą chodzić dopiero na 2 roku studiów. Z początku on nie był chętny związkowi, powodem była odległość. Nie duża ale dla niego znacząca - 24 km. Uważał, że taki związek na odległość może nie przetrać. Mimo wszystko zdecydował się spróbować.

Nasze początki wspominam bardzo miło. Spędzaliśmy czas ze sobą na uczelni i po za nią. Czułam się wspaniale, czułam motylki, do dziś mile ten czas wspominam.

Kiedy nadeszły wakacje spotykaliśmy się raz na tydzień. Raz on do mnie przyjeżdżał raz ja do niego. Po pół roku w moje urodziny nocował u mnie po raz pierwszy. Do niczego nie doszło wtedy.

Nadeszły nasze 2 wakacje on miał wtedy iśc do szkółki wojskowej na 6 tyg. Zaczęłam się w tym czasie od niego oddalać, awantury o byle co szły. Jakoś tak wyszło że na wesele do kuzynki poszłam z kolega on za to wściekł się i zerwał ze mną (bo nie mógł iść- wolał przyjechać do domu i nachlać się jak świnia niż ze mna na wesele iść). Po 3 miechach mój zaczął do mnie sms pisać dzwonić, prosić czy nie spróbujemy ponownie. Zgodziłam się.

Wtedy zaczął się też 7 ostatni semestr studiów. Mięliśmy zajęcia tylko raz w tygodniu, a on zaś pracował jako pomoc w budowie. Do listopada. Na zajęcia nie zawsze przyjeżdżał. Spotykaliśmy się rzadko raz na 2-3 tyg. Ale jakoś to szło. Ja w tym czasie pisał pracę na obronę , bo chciałam szybko ją napisać, on zaś obijał się. W maju obroniłam się a on nawet nie ruszył swojej pracy.

Przed kolejnymi 3 naszymi wakacjami zerwałam z nim, nie wytrzymałam tego że rzadko się widywaliśmy. Po jakimś czasie zapoznałam kolegę mojego kolegi, zaczęliśmy spotykać się, ale koleś zaczął mnie oszukiwać i wszystko rozpadło się. A on nie mógł beze mnie żyć i we wrześniu zaczął zagadywać bym do niego wróciła i wróciłam. Spotykaliśmy się znów raz na tydzień, było między nami lepiej niż kiedyś. Ja rozpoczęłam studia magisterskie, a on nadal mordował się nad pisaniem pracy inżynierskiej. Kolejny rok był dobry. Doszło między nami do zbliżenia, mieliśmy plany, wyjazd wakacyjny. On napisał pracę dzięki mojej pomocy. Poszedł na staż od marca do września.

Potem chciał odpocząć, bo się zmordował tym stażem. Nic tak nie robił siedział 8 godzin tam. Potem zaczęło się między nami psuć. Powody związane z pracą, bo ile to można odpoczywać. Największy kryzys nastąpił w grudniu kiedy jego matka nie pozwoliła mu do mnie przyjeżdżać. Bolała ją ręka i chciała by jej pomagał. A ja byłam chora 2 tyg grypko mnie poważnie złapało. Spotkaliśmy się dopiero na Sylwka. Ale mało brakowało a byśmy go spędzili osobno, bo nie chciał matki samej zostawić (ojciec zmarl mu 7 lat temu).Ale matka tak się nachlała, ze ją zostawił sam i do mnie przyjechał.

Na początku stycznia wpadł na pomysł, że zostanie żołnierzem zawodowym. Zaczął ćwiczyć i dopiero w lutym szukać w jednostkach roboty. I tylko koło siebie znalazł, zaliczył ćwiczenia. Łatwił dokumenty i stwierdzili że nie ma przyjęć. Potem złożył podanie do jakiejś firmy u siebie i cisza. Wkońcu miał złożyć podanie do innej firmy ale dostał zawiadomienie z wojska że musi zrobić testy i badania. Więc wybrał sobie daty przed i po świętach wielkanocnych (dlatego że za duży koszt na dojazdy wyjdzie).

Moim zdaniem on robote jak diabli odwleka. W święta zachorowałam i choruje do tej pory. Już ponad 2 tyg się nie widzimy a on każe bym do niego przyjechała, bo inaczej spotkamy się za 3 tyg. Nie rozumiem go jak chora moge do niego jechać ;/

Kazałam mu złożyć podania do roboty bo już wojsko załatwiła on, teraz nie mogę bo za tydzień lub 1,5 mam remont w domu. Malowanie pokoju i podłogi będą zakładane – ale nie wiem co on tam będzie robić, jak prace robotnik będzie wykonywać. Stwierdził, że jak remont skonczy się, złoży podanie do innej firmy 30km od niego bo wiecej płacą i będzie sobie dojeżdżać. Myślę że znów to się źle skonczy.

Ja niedawno obroniłam pracę magisterską. Czekam na dyplom. Dowiadywałam się o robotę. Mam duże szanse ale dopiero w czerwcu (bo firma ma remont), tylko że w miejscowości 70 km ode mnie (od niego koło 50). Szukam obecnie mieszkanka na wynajęcie, bo chce tam przeprowadzić się. Kiedy powiedziałam mu o swych planach on nie przejął się. Powiedział, że jakoś będziemy sobie radzić, spotykać się w weekendy. Ale nie będzie do mnie przeprowadzać się. Woli do domu przyjeżdżać bo tak ma wygodnie, obiadek, swoje łóżeczko itp. Trudno nic na to nie poradze jeśli nie chce ze mną wyjechać.

Do tego wnerwia mnie jego matka. Kiedyś było dobrze, teraz nie. To znaczy kiedy jestem u niego nom stop siedzi w jego pokoju. Nie mamy intymności, mówiłam mu wiele razy że mnie to przeszkadza że moja mama nie siedzi u mnie jak on jest. A On nie widzi problemu. Do tego teraz uzależniła się i nom stop jak przychodzi z rynku ze swej roboty gra na kompie. Nawet nie ma kiedy pogadać na skype bo gra, jak jestem u niego ciągle gra. Wyjść nie raz się nie da bo zimna pogoda albo pada. A ona nom stop w jego pokoju. Jedynakiem nie jest, ma brata. Ale ona m rodzinę. Sam z matką tylko jest. Coraz bardziej myślę nad rozstaniem, że tak nie da się. Nie dosyć ta jego matka to jeszcze nie chce pracować (wymiguje się) i na dokładkę wyprowadzić się ze swojego domu nie chce. Wiadomo ciężko jest opuścić rodziców ale kiedyś trzeba.

Mój tato chciałby abym nadal mieszkała z nimi ale uszanował moja decyzję. Bo wie, że w większym mieście mam przyszłość niż z małym gdzie roboty nie ma.

Nie ma już sił na to wszystko. Czasami myślę, że ten wyjazd dobrze mi zrobi. Poznam tam nowych ludzi bo w swoim mieście nie mam nikogo każdy wyjechał do innych miast. Może tam wszystko odmieni sie. Mam dość takiego życia. chciałabym ułożyć sobie zycie. A ten do mnie my nawet nie mammy kasy by mieskanie kupić, na kredyt nie stać. Może za 10-15 lat zamieszkamy razem, bo teraz to nierealne. ;///
napisał/a: ~Evelinka 2009-04-20 09:30
Z tego co piszesz Twój chłopak to mamisynuś, woli z Nią mieszkać bo mamusia o niego zadba, robić mu się nie chce bo po co skoro mamusia ma pieniążki, mamusia nawet siedzi z Wami w pokoju i słucha wszystko o czym się rozmawia, Ona zawsze będzie wcinać się w Wasz związek, a On najprawdopodobniej pójdzie za matka a nie za Tobą, każda Jego decyzja to będzie matki decyzja. Jak się z nim pokłócisz to mamuśka zaraz będzie o wszystkim wiedzieć. Myślę że chłopak nie jest jeszcze dojrzały i gotowy na samodzielne życie z kobieta. Ja bym takiego związku nie chciała mieć, meczysz się i ciągle się martwisz. Myślę że powinnaś Go wziać na poważną rozmowę i powiedzieć jak jest, postawić Go przed wielkim wyborem, ze albo Ty albo mamusia, albo chce być z Tobą albo niech żyje i mieszka z mamusia. I zostaw Go w takim stanie żeby przemyślał wszytko. Jak wybierze mamusie to powiedz mu żeby nawet nie dzwonił już. Ale co zrobisz Ty sama to już Twoja decyzja. Życzę powodzenia :)
napisał/a: czarna77 2009-04-20 12:29
tygrysia napisal(a):
Moim zdaniem on robote jak diabli odwleka..... Powiedział, że jakoś będziemy sobie radzić, spotykać się w weekendy....chciałabym ułożyć sobie zycie. A ten do mnie my nawet nie mammy kasy by mieskanie kupić, na kredyt nie stać. Może za 10-15 lat zamieszkamy razem, bo teraz to nierealne. ;///


Nie dość, że maminsynek to jeszcze LESER jakich mało!!!Z mamusią mu dobrze,bo go utrzymuje.Nie musi martwić sie czy obiadek będzie...
Zastanów się dziewczyno, czy warto marnowac czas dla takiego faceta?!
Chyba,że masz zamiar całe życie tyrać za niego,gotować mu obiadki i znosić szanowną teściową!
napisał/a: tygrysia 2009-04-20 22:08
Dziś przyznał się, że idzie do roboty od poniedziałku jako pomocnik murarza. Załatwił mi robotę kumpel i nawet nie raczył mi tego wczoraj powiedzieć dopiero dziś. Pracę ma mieć od 7 do 17, więc obijać napewno nie będzie się.
A co spotkania stwierdził, że spotkamy się za około 2,3 tyg. Bo soboty też będzie robić. Ale 1 czy 2 poświeci dla mnie, jak będzie sie ze mną chciał spotkać.
Kurczę łaskę mi robi z tymi sobotami ;/ (jak będzie chciał to sie spotka jak nie to będzie robił)
Na dokładkę powiedział, że pracodawca nie powiedział mu ile płaci za godzinę. Tż pow że jak 5-6 zł to nie będzie robił bo to za mało. Od 7zł w górę może robić ;/
napisał/a: 18b05ce5c023ac501f39467f99927cd9395035da 2009-04-22 16:39
zastanów się czy, aby na pewno widzisz siebie i jego za ok.10 lat?
po co ciągnąć coś, co jest już niekompletne?
nie zawsze jest idealnie-racja, ale z twojej wypowiedzi wynika , że to już trwa dosyć długo. Czy czujesz się spełniona w tym związku? Nie doradzam postawienia go przed wyborem : matka albo ja.
Zgadzam się, z poprzednimi wypowiedziami jakoby Twój partner był "mamisynkiem" :) Czy czujesz, że on się angażuje w wasz związek?
Zasada "dawać i brać" .
napisał/a: pereXka4 2009-05-05 15:13
Po pierwsze odległość 24km to dla niego przeszkoda?! Mój narzeczony mieszka 100 km ode mnie i potrafii przyjechać do mnie co tydzień na cały weekend ( nie przyjeżdża tylko, gdy są finałowe mecze jego ulubionego klubu piłkarskiego, ale wiedziałam, że tak będzie, zanim się z nim związałam). Spędza u mnie prawie cały wolny czas i nigdy nie narzeka na to, że ma daleko. A Twój facet? Z kim Ty dziewczyno jesteś? Czy naprawdę sądzisz, że nie stać Cię na kogoś lepszego?
napisał/a: Aurelia21 2009-05-06 15:30
Kobieto uciekaj od niego najdalej jak można bo nie dość że z niego mami synek, leń i zachowuje się nieodpowiedzialnie to będziesz pracować na niego całe życie!!!!!!!!! Jeżeli chcesz coś w życiu osiągnąć to uciekaj od niego i układaj sobie życie, bo z nim niczego nie osiągniesz. pozdrawiam
napisał/a: magmie 2009-05-06 23:24
Dziwny człowiek, wygodnicki i leniwy. Radzę go zostawić i rozejrzeć się za innym. Do męża teściowa gratis. Naprawdę chciałabyś spędzić resztę życia z mężem(o ile zdecyduje się na ślub) wiecznie grającym na komputerze i nie mającym pracy i jego mamą w sypialni?
napisał/a: tygrysia 2009-05-08 17:04
Mój facet znalazł już robotę. Szczęśliwy jest jak diabli. Pracuje 6 dni w tygodniu. Soboty nie musowo,lecz on chce bo 50 zł wg niego na ulicy nie leży.
Ale dzięki temu będziemy się bardzo rzadko widywać, on nie widzi problemu.mówi to raz ty czy ja przyjadę do ciebie na 18 w sobotę a o 15 w niedziele do domu.
Wspólne mieszkanie nie wchodzi w rachubę,on nigdzie nie pojedzie ze mną bo ma bardzo dobrą robotę. Póki ma tę robotę to nigdzie się nie wyprowadza.
Przez tę robotę ma dla mnie mało czasu, dziennie ze sobą parę słów zamienimy i to koniec. Co dziwne spotkania będą sporadyczne, bo ja nie będę do niego przyjeżdżać, bo on po robocie zmęczony. Do tego matka robi remont i z jego kasy pewnie poleci. Dla mnie zamieszkanie czy wspólne życie zaczyna być nierealne.On myśli innymi kategoriami, kasa mu namieszała w głowie. Woli kasę niż spotkać się mną. A ja zaczynam oddalać się od niego. może i to lepiej. Z czasem zapomnę i poznam kogoś innego.
napisał/a: ladyXgaga 2009-05-08 17:20
stać Cię na więcej! Napewno znajdziesz kogoś kto będzie Cię kochał i Ci to okazywał tak jak na to zasługujesz:) POzdrawiam.