czy walczyć?

napisał/a: naiwnienaiwna 2014-05-27 17:24
Chyba brak pomysłów na rozwiązanie mojej sytuacji i chęć, aby ktoś z Was popatrzył na moją sytuację "trzeźwym okiem" skłoniło mnie, by tutaj napisać.

Mój problem brzmi następująco: Mam 21 lat. Nigdy nie kręciły mnie imprezy, na których poznawało się wielu facetów. Oczywiście da się ze mną iść na imprezę, piwo, koncert, ale zdecydowanie nie lubię "melanżowania". W życiu zakochałam się tylko dwa razy. Pierwszy związek można było nazwać patologicznym. Druga miłość mocno licealna była ukryta pod płaszczem łez - niespełniona.

Zajęcia dość mocno weekendowe sprawiły, że od dzieciństwa mam kontakt z o 4 lata ode mnie starszym chłopakiem, który zawsze był dla mnie "tym starszym". Mimo, iż łączyły nas sprawy "zawodowe" zawsze tylko "Cześć - cześć". Tyle. Od Świąt coś zaczęło się zmieniać... Ja osobiście zaczęłam dostrzegać, że staje się dla mnie kimś ważnym. Zauważyłam, że nie jest mi obojętny. Cały tydzień gdy się nie widzimy traci sens. Czekam tylko na weekend, sytuacje, kiedy mogę go zobaczyć.

Mówi się, że oczy wszystko mówią. Kiedyś praktycznie zero kontaktu wzrokowego. Dziś uśmiech przepełniony ciepłem i "światełkiem w oczach". Biorąc pod uwagę to, w jakim kontakcie współpracowaliśmy jeszcze rok temu, przez ostatnie miesiące dużo zmieniły w naszej relacji. Można powiedzieć też, że ma miejsce pewien rodzaj delikatnego flirtu.

Problem polega na tym, że na chwilę obecną widujemy się tylko weekendowo. On jest raczej typem osoby nieśmiałej. Facebook jest dla niego rodzajem czarnej magii. Sam mówi, że nie lubi z niego korzystać. Kiedy napisałam do niego wiadomość, odpisał mi, że porozmawiamy o tym na żywo. Aby nie był nachalną nie odpisałam już nic. Nie napisałam już nic. Więc kontaktu poza "na żywo" nie mamy żadnego. Moje pytanie brzmi: jak się zachować, by nie wyjść na tą nachalną dziewczynę? Czuję, że mi na nim zależy, ale jeśli coś pójdzie nie tak? Dalej będziemy musieli współpracować razem. Wiem, że kto nie ryzykuje, to nie ma. A z drugiej strony jak on jest bardzo wstydliwy i ma problem z okazywaniem jakiejkolwiek sympatii? Ja przestanę się starać i on nie będzie miał odwagi - wszystko umrze śmiercią naturalną.
Co robić? Jak dać mu do zrozumienia, że ma ode mnie "zielone światło"?
Dodam, że zarówno on, jak i ja nie jesteśmy mistrzami w związkach.
napisał/a: e-Lena 2014-05-27 19:22
Kiedy napisał, że "porozmawiacie na żywo" wystarczyło odpisać "dobrze" - nie miałabyś dylematu kto powinien się odezwać w następnej kolejności.
naiwnienaiwna napisal(a):A z drugiej strony jak on jest bardzo wstydliwy i ma problem z okazywaniem jakiejkolwiek sympatii? Ja przestanę się starać i on nie będzie miał odwagi - wszystko umrze śmiercią naturalną.

Ogólnie rzecz biorąc uważam, że nawet najbardziej nieśmiały facet będzie wysyłał jawne sygnały, że jest zainteresowany. Na tyle jawne, że kobieta będzie w stanie je intuicyjnie odczytać, więc żadna nieśmiałość nie będzie stała na przeszkodzie, żeby okazywać sympatię.

Odzywa się do Ciebie sam? Szuka kontaktu? Jest wyraźnie zainteresowany? Czy jest najzwyczajniej w świecie miły, bo współpracujecie ze sobą i poza współpracą w weekendy nic więcej was nie łączy? Brak Facebooka nie wyklucza nikogo ze świata komunikacyjnego - są przecież telefony, esemesy, maile, poczta i kontakt bezpośredni, więc tłumaczenie, że Facebook jest dla niego rodzajem czarnej magii jest żadnym tłumaczeniem. Jakby mu mocno zależało robiłby podchody na różne sposoby
napisał/a: naiwnienaiwna 2014-05-27 19:45
Przynajmniej otwierasz mi oczy bym nie doszukiwała się czegoś tam gdzie tego nie ma... Zawsze wszystko wyolbrzymiałam.
Ale przede wszystkim jest różnica w tym jego zachowaniu do innych dziewczyn, które również z nami współpracują a w stosunku do mnie. Dlatego może zrobiłam sobie nadzieję.
Choć on jest zapracowanym człowiekiem, żyjącym raczej w swoim świecie. (wiem, znów usprawiedliwiam to, że nie mam z nim kontaktu poza weekendami).

Dobrze powiedziane.... "Poza współpracą w weekendy nic nas nie łączy".
To jest tak smutne, gdy ktoś otwiera Ci oczy. Choć przynajmniej nie będę sobie robiła nadziei.
Ale czy jest jakaś szansa, by to jakoś zmienić? Czy po prostu czekać na rozwój sytuacji? Oczywiście, wiem, że nikogo do niczego nie zmuszę.

I czemu zawsze tak jest, ze to facetowi wypada zrobic ten pierwszy krok.
napisał/a: e-Lena 2014-05-27 20:37
Ale to nie jest kwestia tego, że facetowi coś wypada czy nie wypada, tylko tego, że - przynajmniej według mnie - jeżeli jest zainteresowany płcią przeciwną, to raczej się z tym nie kryje. A nawet jeżeli myśli, że się kryje, to i tak to zainteresowanie da się wyczuć - zagaduje, odzywa się "po godzinach" i generalnie "jest w pobliżu".

Nie wiem czy wyolbrzymiasz, bo trudno na podstawie krótkiego opisu ustalić jak wygląda wasza relacja, dlatego zapytałam, czy się koło Ciebie kręci. Ale jeżeli ogranicza się tylko do kontaktów "zawodowych", to może po prostu Cię lubi i traktuje Cię z większą sympatią, niż pozostałe koleżanki. Nawet jeżeli balansujecie na granicy flirtu nie musi to oznaczać, że traktuje Cię jak kogoś więcej, jak tylko fajną babkę do pogadania.
napisał/a: naiwnienaiwna 2014-05-27 21:09
Przez tyle lat byliśmy sobie obojętni. Teraz nasz kontakty uległy dużej zmianie.
Nie wiem dokładnie jak on mnie traktuje teraz, bo na prawdę trudno wyczuć. Może być nawet miły i w ogóle, bo jest kulturalnym człowiekiem.

Ale jeśli on rzeczywiście traktuje mnie jako koleżankę, to jak mogę mu delikatnie dać do zrozumienia, że dla mnie jest kimś ważnym? I czy według Was jest sens coś takiego robić?
napisał/a: e-Lena 2014-05-27 21:25
No możesz do niego pisać częściej, pytać w ciągu tygodnia o jakieś rzeczy związane z pracą, weekendem czy jego sprawami - jeżeli o takowych wiesz - ale jeżeli on traktuje Cię tylko jak koleżankę i wyczuje, że się nim interesujesz "bardziej", a ogólnie jest w porządku, może zacząć się dystansować i ochładzać kontakt, żeby nie przekroczyć jakiejś granicy. Jeżeli będziesz się koło niego kręcić, a on zacznie Cię unikać, albo będzie "zapominał" o odpisywaniu na esemesy, maile czy też to, czym się komunikujecie, to będziesz miała jasną sytuację. No a może akurat zainteresuje się Tobą bardziej. Trudno powiedzieć, sama powinnaś być bardziej zorientowana w temacie, znasz go przecież lepiej.
Ja osobiście na etapie początkowym nie robiłabym nic więcej poza "wybadaniem tematu" i obserwacją uczestniczącą, czekając na naturalny rozwój wydarzeń ale wiadomo, każdy jest inny i albo woli sięgać po coś osobiście, albo nie
napisał/a: bro1 2014-05-27 22:17
Jak na mój gust koleś po prostu nie jest zainteresowany. Koleżanka, z którą fajnie się czasami gada - owszem. Ale nic więcej.
Naprawdę, jeśli facetowi (nawet temu najbardziej nieśmiałemu) wpadnie dziewczyna w oko, to stara się o kontakt z nią, sygnalizuje i da się to wyczuć. Temu tutaj - z tego co piszesz - jest to najzupełniej obojętne.
napisał/a: szczesliwa23 2014-05-27 22:22
naiwnienaiwna, kolezanka powyzej ma troche racji.
napisał/a: naiwnienaiwna 2014-05-27 22:27
najgorsze jest to, że ja sama zdaje sobie z tego sprawę.
napisał/a: szczesliwa23 2014-05-27 22:31
naiwnienaiwna, no i co zamierzasz z tym zrobic ? masz jakis pomysl ?
napisał/a: naiwnienaiwna 2014-05-27 22:53
kiedyś w moim życiu był ktoś i wtedy zrobiłam za dużo... Teraz jestem chyba bardziej ostrożna. Chciałam wiedzieć co inni o tym myślą. Zdaję sobie z tego sprawę, że to tylko krótki opis tego co się działo, ale i tak wasze opinie dały mi to do myślenia.
Pomysł jest chyba taki, aby potoczyło się to swoim torem. Bo jeśli ja (i wszyscy ludzie, z którymi mamy do czynienia) zauważyli, że "coś się dzieje", to niech dzieje się dalej. Zobaczymy co czas pokaże.

Kiedyś w swoim życiu za bardzo się starałam i chyba teraz już jestem ostrożniejsza.