Czy wstydzimy się rozmawiać z ginekologiem?
napisał/a:
nella2
2008-04-04 18:40
ja miała opory, gdy kilka lat temu poprosiłam i tabletki antykoncepcyjne, potem już nigdy nie miałam problemu z rozmowami z lekarzem. a wy?
napisał/a:
Cikitusia
2008-04-05 20:27
Ja mam 19 lat, i jeszcze nie byłam u ginekologa. Ale też zastanawiam się nad tabletkami czyli wniosek jeden- muszę iść, ale tutaj jest problem, bo cholernie się boję.
napisał/a:
magwiz
2008-04-05 22:05
Ja także miałam ogromne opory, przed "zwierzaniem" się ginekologowi (tym bardziej facetowi) póki nie zaczęłam współżyć.:o
Teraz też nie jest mi łatwo, ale zdaję sobie sprawę, że lekarz jest po to by pomóc mi rozwiązać dręczące mnie problemy
Teraz też nie jest mi łatwo, ale zdaję sobie sprawę, że lekarz jest po to by pomóc mi rozwiązać dręczące mnie problemy
napisał/a:
Gitsiorka
2008-04-15 20:39
Osobiscie uwazam ze ginekolog jest najlepszym przyjacielem kobiety, wkoncu troszczy sie o nasz zdrowie. I tu nie ma co sie bac gdyz badanie ginekologiczne to nic strasznego w zyciu spotykaja nas gorsze rzeczy. . .pozdr
napisał/a:
jagna251
2008-04-30 10:20
Ja pierwszy raz byłam u ginekologa w wieku 16 lat z powodu bólów w podbrzuszu. Weszłam z mamą, ale na strach nie było czasu, do gabinetu trafiłam prosto od internisty, a ból był spowodowany chorobą nerek, co zasugerował właśnie ginekolog. Teraz nie mam oporów przed rozmową z lekarzem i chodzę tylko do faceta.
napisał/a:
Hania9
2008-04-30 10:27
Z moich doświadczeń wynika, że lepszym ginekologiem jest mężczyzna, i nie boję się do nich chodzić i mówić co mi jest.
Odnoszę wrażenie, że mężczyźni bardziej się wsłuchują w to co się mówi, problemy kobiece nie są przez nich bagatelizowane bo w rzeczywistości nie dotyczą ich ciał. Dla kobiety ginekologa bóle piersi czy brzucha podczas owulacji czy miesiączki to normalka 'bo same to mają'.
Nie wspominam już o kobietach położnych, które zwykle traktują pacjentkę jak rzecz.
Oczywiście nie jest to regułą... To moje spostrzeżenia...:cool:
Odnoszę wrażenie, że mężczyźni bardziej się wsłuchują w to co się mówi, problemy kobiece nie są przez nich bagatelizowane bo w rzeczywistości nie dotyczą ich ciał. Dla kobiety ginekologa bóle piersi czy brzucha podczas owulacji czy miesiączki to normalka 'bo same to mają'.
Nie wspominam już o kobietach położnych, które zwykle traktują pacjentkę jak rzecz.
Oczywiście nie jest to regułą... To moje spostrzeżenia...:cool:
napisał/a:
Wiedziemka
2008-05-06 20:20
już nie mam, po ciąży wyzbyłam się wszelkich oporów