Czy wybaczyc zdrade?

napisał/a: xsilver 2007-12-21 23:46
Witam wszystkich. Mam powazny problem i szczerze licze na racjonalne i przemyslane odpowiedzi.

O co chodzi? Moze zaczne od poczatku... Jestem ze swoja dziewczyna ponad 4 lata (niedlugo minie 5)! Planowalem slub, dzieci, domek nad jeziorem, jedna kozę, psa i kota, dwie kury i trzy kaczki. Zawsze ukladalo nam sie wspaniale, az do czasu... Stalo sie to gdy w pracy finalizowalismy umowe za naprawde gruba gotowke. Jako glowna osoba odpowiedzialna za ten projekt, caly czas, od rana do wieczora siedzialem przy kompie zaniedbujac niestety przez ten czas moja pania. W dodatku ten wypadek samochodowy jej kolegi... Gdy o nim sie dowiedziala wpadla w panike. Nie wiedzialem o co chodzi! Szybko zaczela sie pakowac aby pojechac do szpitala, a ze bylo to w nocy to martwilem sie o nia i stwierdzilem ze pojade z nia. Stanowczo odmawiala, az w koncu widzac moja nieugietosc zaczela klamac, wymyslajac przerozne historie majace mnie sklonic do tego abym jednak nie pojechal. Od momentu kiedy zaczela klamac domyslalem sie, ze ten chlopak to nie wylacznie kolega... To mnie tylko bardziej zmotywowalo i w koncu zjawilismy sie w tym szpitalu razem. Jednak gdy przybylismy na miejsce okazalo sie ze nic sie nie dzialo - nie bylo zadnego kochanka, nic, a ona po prostu bala sie mojej reakcji w stosunku do innego goscia, ktory de facto bardzo zle ja kiedys potraktowal, a byl znajomym tego po wypadku rowniez obecnym w szpitalu. Bylo to w lipcu tego roku. Wiem ze bylem troche zimny w tym czasie, ale wracajac do domu z pracy bylem tak wykonczony, ze nie myslalem o niczym innym jak o tym aby polozyc sie spac... W stosunku do mojej dziewczyny bylem ufny w 100%! Gdy mowila ze jedzie na noc do kolezanki (wczesniej tez nieraz jezdzila) nie sprzeciwilem sie ani razu, czasem jechala tez wczesniej do domu do swoich rodzicow. W tym czasie ten jej kolega - wypadkowiec - zaczal u nas od czasu do czasu bywac jednak potem zniknal na dlugi czas. Nic wtedy jeszcze nie podejrzewalem.

Zaczelo sie jakos tydzien temu - zupelnie nieznana dziewczyna mowi mi nagle na gadu ze moja panna mnie zdradza! Ja na to "niemozliwe" i smiech. Zrzedla mi jednak mina gdy przyslala mi zdjecia na ktorych oni oboje - wypadkowiec i moje kochanie sie namietnie caluja! Myslalem ze umre przed tym komputerem, widzialem tylko monitor i nic dookola, jakby swiat przestal dla mnie istniec. Urwalem sie z pracy i jadac do domu wymyslilem plan, ktory w razie powodzenia mial w 100% ujawnic wszystkie szczegoly ich zwiazku. Przed naszym mieszkaniem zadzwonilem do tego kolesia, wymyslilem mu ze wynajalem detektywa, ktory ich sledzil, ze mam wszystkie zdjecia, dowody, ze wiem co robili, a on jak dziecko odpowiadal na wszystkie moje pytania... Na poczatku mialem nadzieje ze chodzi jedynie o pocalunki, jednak po tym co od niego uslyszalem swiat dla mnie drugi raz zamarl - powiedzial ze byli razem :( ... Skonczylem z nim rozmowe tuz przed drzwiami do naszego mieszkania, specjalnie - aby nie zdazyl do niej zadzwonic. Gdy w domu zaczalem z nia rozmowe, przyznala sie do tego co bylo na zdjeciach i z placzem zapewniala mnie o tym, ze mnie kocha, ze byl to tylko wakacyjny incydent, ze do niczego miedzy nimi nie doszlo... Uwierzylem jej i wybaczylem, nie uwierzylem w jego slowa, bo mialem w pamieci wczesniejszych "życzliwych" ktorych twierdzenia okazywaly sie stekiem klamstw, a ponadto poamietalem jak kiedys pod wplywem zbyt duzej ilosci procentow sam calowalem sie z zupelnie nieznana mi dziewczyna. Byl to przykry incydent lecz do niczego wiecej wtedy miedzy nami nie doszlo...

Najgorsze zaczelo sie na nastepny dzien - wypadkowiec jakby dostal paranoii - dzwonil co chwila to do niej, to do mnie, pisal na gadu, ze nigdy nie zapomni jakie ma slodkie piersi, jak razem spedzali noce. Moja panna caly czas zaprzeczala i twierdzila ze on klamie, jednak moj umysl zatruty juz zdarzeniami poprzedniego dnia wymyslil kolejny plan. Otoz od pierwszego mojego kontaktu z wypadkowcem, zauwazylem ze jest bardzo rozchwiany emocjonalnie i postanowilem to wykorzystac. Zaczalem nim manipulowac tak aby powiedzial mi jak najwiecej szczegolow ich zwiazku i w koncu doszedlem do sedna sprawy - zapytalem sie o rzeczy, ktore mogl wiedziec tylko jesli naprawde do czegos pomiedzy nimi doszlo... Okazalo sie ze wiedzial... Mialem teraz w rece argumenty, ktore moglem skonfrontowac ze slowami mojej dziewczyny. Niestety dla mnie okazalo sie, ze to co on powiedzial to w 100% prawda... Ona do wszystkiego sie przyznala, blagala zebym jej nie zostawial, mowila ze to, o czym on mowi dzialo sie tylko w lipcu. Mowila ze pozniej gdy pojechala na praktyki na caly wrzesien miala czas to przemyslec i stwierdzila, ze to mnie kocha i tylko ze mna chce byc. Mowila ze jednak mimo to nie potrafila mu powiedziec zeby dal jej spokoj, po pierwsze ze wzgledu na to, ze nie chciala go skrzywdzic, po drugie aby nic nie wyszlo na jaw, a po trzecie po prostu bala sie jego reakcji. W taki sposob przez 5 miesiecy spotykali sie za moimi plecami (jednak zapewniala mnie ze do nizcego miedzy nimi po wrzesniu nie doszlo). Przez ten czas zauwazylem oczywiscie ze cos sie dzieje, ze stala sie zimna, nieczula, znikly nasze romantyczne zabawy, po prostu nastala pustka - koniec wspolnych kapieli, itp... Pozniej w ostatnich miesiacach jakby zaczelo wracac do normy, lecz powoli i bardzo opornie...

Tego dnia gdy sie o wszystkim dowiedzialem, bylem zdruzgotany - powiedzialem jej ze to koniec z nami, ze nie chce jej wiecej widziec (i niestety wiecej przykrych slow) :(... Bylem tak zly, tak zawiedziony, lecz widzac jej placz, to jak wciaz chce mnie odzyskac mimo tych tak przykrych rzeczy ktore przed chwila powiedzialem, moje serce zmieklo... Widzac jej milosc bylem i jestem nadal sklonny jej wybaczyc pod warunkiem, ze wroca czasy sprzed wypadku... Ze bedzie czula, romantyczna, uczuciowa, calkowicie sczera i uczciwa... Wtedy postanowilem - miesieczny test... Przez pierwsze dni tak bylo :D Mialem szczera nadzieje ze tak zostanie, jednak on ciagle dzwonil, pisal smsy, nawet przychodzil pod nasze drzwi i nas podsluchiwal (tak od niechcenia spojrzalem przez judasza i widzialem jak czmycha po schodach na dol)... Malutkimi kroczkami zaczela wracac moja wiara, myslalem ze moja panna mi wszystko powiedziala i ze jest wzgledem mnie uczciwa i szczera... No i nagle po kilku dniach dowiedzialem sie ze sie jednak spotkal mimo tego, ze obiecala mi nigdy juz sie z nim nie spotkac. A nie powiedziala mi jak stwierdzila bo... bala sie mojej reakcji. Ale dla mnie wlasnie ta szczerosc jest wazna - uczciwosc! Mogl przeciez na nia czekac i zaczepic ja mimo jej woli, jednak mogla mi o tym powiedziec! Niestety tego nie zrobila... Innym razem czekalismy w sklepie i zastanawiam sie czemu tak dlugo nie wychodzi z toalety, myslalem ze cos sie stalo, ale gdy zadzwonilem - "numer zajety". No ok, poczekalem, pytam sie kto dzwonil? - A nic, z mamą rozmawialam... Jednak po chwili naciskow znowu sie dowiaduje ze jednak to on dzwonil :( - i znowu kolejne klamstwa...

Teraz on znowu pisze na gadu - co chwila z nowego numeru, mowi rzeczy typu "ona mi kazala ciebie oklamywac i mowila mi ze to mnie tylko kocha a nie ciebie"... Coraz bardziej zaczynam mu wierzyc, jego wersja jest spojna i logiczna, czego nie moge powiedziec o tym co mowi moja panna...

Co mam zrobic? Czy ten testowy miesiac to byl dobry pomysl? Nie wiem czy kiedykolwiek odzyska moje zaufanie... Caly czas gdy zamykam oczy widze ich w lozku, razem, nagich... Wtedy ma dusza umiera... Nic jej nie mowie, ale nie dlatego ze nie chce pogarszac sprawy i tego rozdrapywac, lecz dlatego ze zadne slowa mi nie przechodza przez gardlo... Jednak mimo tego co zrobila naprawde ja kocham... Teraz gdy wyjechala do rodzicow na swieta znowu czuje ta pustke :(. Wiem ze zobacze ja za pare dni, lecz bez niej czuje jakbym nie mial nic... Mimo tego co w mam, caly czas czuje, ze bez niej nie bede mial nic - bo ona jest dla mnie wszystkim! To podpowiada mi serce - moj rozum wskazuje zupelnie inna sciezke - taką ze nigdy juz nie bedzie w stosunku do mnie szczera, ze moze jest ze mna tylko ze wzgledu na to ze sie po prostu przyzwyczaila, a moze i dlatego ze ma teraz stabilna sytuacje i boi sie ja porzucac na rzecz niejasnej przyszlosci z gosciem ktory jest nikim... Zresztą nie wiem nawet czemu...

Prosze o pomoc... Co mam zrobic - moze z waszej perspektywy - osob niezaangazowanych w moj zwiazek to bedzie wygladalo o wiele jasniej... I przepraszam za tak dlugi wywod :(

Czuje sie rozerwany i nie wiem co mam zrobic... Czy wybaczyc i probowac zyc dalej z nadzieja ze "moze" bedzie lepiej? Czy zostawic i poszukac kogos kto nie pogardzi tak mocno moja miloscia... Kogos kto odwzajemni mi cieplo, uczucia, chec bycia po prostu z druga osoba...

Nigdy nie mielem problemu aby znalezc dziewczyne - zazwyczaj one same sie jakos znajdowami, mimo ze nawet sie nie staralem... Teraz po tylu latach gdy kazdej z nich mowilem zeby nie byla glupia, zeby nie robila sobie nadzieji bo i tak nigdy z nia nie bede ze wzgledu na to, ze kocham moja dziewczyne, zastanawiam sie czy moglbym jeszcze byc zdolny do tego aby zmienic moje podejscie...
napisał/a: sorrow 2007-12-22 01:11
Namawiał cię do zostania z nią nie będę. Małżeństwem nie jesteście i dzieci nie macie, więc pozostawiam to twojemu wyborowi. Chciałbym tylko uświadomic ci kilka spraw.

Z tego co napisałeś wydaje mi się, że masz takie logiczne i uporządkowane podejście do życia. Tu plan, tam test... aż się wydaje niemożliwe przy tak emocjonalnie nacechowanych wydarzeniach. Pytasz, czy ten miesiąc testowy to było dobre wyjście. Nie było. Wszystko co się wydarzyło jest bardzo świeże dla ciebie, ale też i dla niej. Nie możesz od niej wymagac, żeby teraz przez miesiąc była dla ciebie kochana i romantyczna, a ty będziesz sobie obserwował jak się sprawuje . Najpierw oboje powinniście ochłonąc z emocji... ze dwa tygodnie chociaż. Potem zależnie od tego co czujesz i myślisz powinienes podjąc decyzję - dzjesz jej szansę, albo odchodzisz. Jeśli dasz jej szansę to nie znaczy, że ona musi się teraz postarac... to znaczy, że oboje musicie się starac (nie przez miesiąc, tylko przez wiele miesięcy). Oboje, bo zazwyczaj dwie osoby się przyczyniają do takiej sytuacji (nawet jeśli zdradzona osoba nie dopuszcza do siebie takich myśli, bo jest pokrzywdzona). Zastanów się co ona powinna zmienic w sobie, ale też co ty powinieneś zmienic. Byc może jest coś co ją pchnęło w ramiona innego.

Teraz o zgodności wersji wypadkowca i twojej dziewczyny. Z perspektywy czasu mogę ci powiedziec, że to nie ma znaczenia. Wypytujesz ją o szczegóły, które sprawdasz z tamtym gościem, a potem tracisz do niej zaufanie. Zrozum... ona w strachu będzie ci mówiła zawsze to, co uważa za najmniejszą ranę i krzywdę dla ciebie (oczywiście przemilczy wiele spraw). Nawet jak gościa wypytasz o setki szczegółów to i tak nie będziesz wiedział wszystkiego. I tak prawdę mówiąc nie ma takiej potrzeby. W takim fajnym filmie o zdradzie "Bliżej" zdradzony mąż wyciąga krzykiem z żony coraz więcej i więcej szczegółów pytając co robili. W końcu ona mówi "robiliśmy wszystko to co kochankowie mogą robic". I to jest świetne podsumowanie tego wszystkiego. Wyobraź sobie ją zakochaną i gościa zakochanego... czy myślisz, że oni pomyśleli o tobie jak się kochali? Na pewno nie i wykorzystali sytuację, żeby czerpac dla siebie jak najwięcej przyjemności. Trudne do zaakceptowania? Pewnie że tak, ale przyjmij to do wiadomości i przestań pytac. Wogóle zacznij ignorowac wypadkowca jeśli postanowisz dac jej szansę.

Decydując się na danie szansy powinieneś miec też świadomośc, że nie wrócicie już w pełni do tych pięknych i romantycznych chwil z początku waszego związku. Możesz mi uwierzyc, że za dwa lata (i później) i tak będziesz pamiętał o tym co się stało. Jeśli się postaracie to będzie wam ze sobą bardzo dobrze, ale blizna pozostanie do końca. Życzę ci wielu sił i mądrego wyboru.
napisał/a: xsilver 2007-12-22 13:03
W zasadzie masz racje. Bedac tak zaabsorbowany wydazeniami ostatnich dni nie pomyslalem o tym, ze ona moze to przezywac tak samo jak ja. Myslalem ze skoro minelo juz tyle miesiecy to po prostu dla niej jest to normalne, bo miala juz bardzo duzo czasu aby o tym myslec, a na mnie wszystko spadlo jak grom z jasnego nieba. Rzeczywiscie oboje powinnismy ochlonac. Dam nam i sobie wiecej czasu i po prostu zobaczymy jak sie ulozy... a dopiero wtedy dalsza decyzja.

Coz jesli o mnie chodzi i o moje praktyczne podejscie do wszystkich spraw, to mam takie logiczne spaczenie z pracy Mimo ze sprawy naszego zwiazku traktuje bardzo emocjonalnie, to jednak w takich chwilach jak ta - tj. gdy zaczynam sie zastanawiac nad tym "dlaczego tak sie kurna dzieje/stalo" po prostu wlacza mi sie taki trybik totalnego obiektywizmu i logiki... Wtedy zaczynam analizowac zdarzenia jedno po drugim, potem nastepne i dalej, az do konkluzji... Moze czasami ten sposob myslenia implikuje wrazenie, ze jestem troche nieczuly, bo wieksza wage przykladam do faktow, niz do uczuc swoich jak i rowniez innych osob, jednak w zwiazku staram sie postepowac zupelnie inaczej - wtedy odkladam to wszystko na bok...

Martwi mnie jeszcze tylko jedno - mianowicie to, ze ten gburas nie chce dac nam spokoju. Jak go zignorowac jesli pisze codziennie pelno smsow, puszcza sygnaly, dzwoni, pisze na gadu... Moja panna wiele razy mu juz mowila przez tel., sms, gg, zeby dal jej spokoj. Jednak on zawsze twierdzi, ze chce to uslyszec osobiscie! A niestety moja pani, jesli juz sie z nim spotka, to nie powie mu tego, bo po prostu sie tego boi... Juz próbowałem mu wytlumaczyc zeby dal sobie spokoj, niech nie pisze, nie przychodzi, niech nie zawraca nam glowy, jednak on caly czas to samo w kolko... Nie wiem co zrobic :( ... Czy mam oczekiwac od niej aby jednak sie z nim spotkala i twardo mu to powiedziala??? Ze to koniec - niech spada i nigdy wiecej sie nie pokazuje? Mowilem jej ze moge isc z nia na to ewentualne spotkanie aby nic jej nie zrobil, jednak nic z tego nie wyszlo. Czy moze wziasc go na przeczekanie z nadzieja, ze kiedys mu minie? Wiem, ze poki on nie zniknie z naszego zycia, nie da nam spokoju, póty nie bedziemy mogli spokojnie tego przezyc... On jest teraz dla mnie jak najgorszy wrzod na dupie. W dodatku rozpaplal ta sprawe po calej swojej rodzinie i znajomych - teraz nie tylko on mi sprawia klopot, ale rowniez jego siostra, kuzynka, koledzy, niedlugo pewnie dojda do tego tez rodzice bo z tego co mi wiadomo tez juz wiedza... ehhhh jakie to wszystko popierdolone :( a nie chce sie mieszac w sprawy z nim zwiazane, ani wdawac w dyskusje z jego familią, bo wiem ze gowno smierdzi i jeszcze w dodatku mozna sie ubrudzic...
napisał/a: ewulka2 2007-12-22 17:35
Jeśli chodzi o to, czy wybaczyć zdradę czy nie, to nie tak łatwo podjąć decyzję.
Nie da się tak powiedzieć "wybaczam" i żyć beztrosko dalej .
Niestety wszystkie te czarne myśli wracają jak bumerang.Tylko od ciebie zależy czy dasz radę. Na pewno przez długi czas będziesz bardziej czujny i nie do końca ufny. I nawet kiedy już z horyzontu zniknie wam ten emocjonalny popapraniec (czego Tobie i Twojej kobiecie życzę) będziesz błądził myślami.

Ja "wybaczyłam" (aczkolwiek nie byłam w identycznej sytuacji), staram sie ponownie zaufać i niestety wiem jak jest ciężko. Niby jest cudownie, ale kiedy np. zadzwoni telefon...zapala mi się czerwona kontrolka. . Nie chcę tak reagować ale to przychodzi samo . Staram się ale czy tak w 100% zaufam...tego nie wiem.

Życzę ci abyś podjął decyzję dobrą dla siebie. Teraz przynajmniej masz trochę czasu żeby pomyśleć w samotności. To wycisza i może przynieść lepszy rezultat niż z tą drugą osoba .
Powodzenia
napisał/a: xsilver 2007-12-26 19:47
Naprawde bardzo Wam dziekuje :) Ze wzgledu na intymny charakter sprawy balem sie z kimkolwiek o tym pomowic i bez waszych postow nadal bilbym sie z wlasnymi myslami. Jeszcze zobacze jak nam sie z moja panna ulozy po nowym roku, ale na dzisiaj jestem pelen nadziei :D

A Tobie Ewulko i wszystkim innym forumowiczom zycze aby sie w Nowym Roku wszystko ulozylo po Waszej mysli. Jestescie wspaniali :D
napisał/a: kosmitbART 2007-12-27 12:02
xsilver tak sobie czytam tego Twojego posta i z wlasnego doswiadczenia chcialbym Ci przekazac kilka rad. Po pierwsze, powinienes panne sprawdzac przez pierwsze 6 tygodni. Sam mowiles, ze pisali smsy no i pewno na gg. W jej telefonie sprawdzal bym czasy polaczen i stan konta,( jak ma abonament to postaraj sie widziec biling) a w kompie proponuje zalozyc progrm szpiegujacy to i gg i email oraz wszystko inne bedziesz mogl poczytac (co do wyboru programu to prosze o kontakt na priv) dlaczego 6 tygodni, bo tyle czasu (minimum) potrzebuje mozg, by mogl spojrzec na sprawy inaczej (chodzi oczywiscie o panne).
Potem musisz sie zastanoic czy chcesz jej ufac (poprostu duzo z nia rozmwiac), czy chcesz sie stac prywatnym detektywem. Ta druga wersja potrafi wyniszczyc czlowieka (wiem po sobie, jednak daje najczesciej 100% dowody), w pierwszej wersji radze dorazne sprawdzanie przez pewnien okres czasu.
I fakt z goscie powinienes skonczyc rozmawiac, bo tylko beziesz sie ponizal, rozmawiaj ze swoja panna, dlugo i o wszystkim. Ani ona ani on Ci prawdy nie powiedza. Bo prawdy juz nie ma beda tylko subiektywne 3 opinie.
Co do tego czy ona klamie czy mowi prawde, to teraz juz po sprawie i sie nie dowiesz. Bo test szczegolowych pytan nie zadziala. Jednak proponuje lekture mowy ciala, ktora z wnikliwa obserwacja ukochanej osoby da Ci praktycznie 100% potwierdzenie odnosnie prawdomownosci. Zreszta wszystkim to polecam i przy kazdej okazji nie tylko zdrady ale takze w trakcie poszukiwania milosci i w trakcie jej trwania.

P.S. Twoja histora zyciowa, w znacznym stopnu przypomina moje doswiadczenia ze zdrada, ja wybaczylem. Jednak ponad 1,5 roczna walka o malzenstwo, w styczniu zakonczy sie w Sadzie na sprawie rozwodowej. Bo jednak moja kobieta nie potrafila definitywnie zerwac kontaktu...
napisał/a: ~gość 2007-12-30 10:47
kosmitbART napisal(a):powinienes panne sprawdzac przez pierwsze 6 tygodni. Sam mowiles, ze pisali smsy no i pewno na gg. W jej telefonie sprawdzal bym czasy polaczen i stan konta,( jak ma abonament to postaraj sie widziec biling) a w kompie proponuje zalozyc progrm szpiegujacy to i gg i email


CHCESZ CZŁOWIEKA WYKOŃCZYĆ?? CO TO DA?? ZGŁUPIEJE JESZCZE BARDZIEJ!!




życzę mądrych decyzji i z całego serca powodzenie!!
nie zapominaj o SWOJEJ PANNIE bo pamiętaj, że zaqwsze winni jesteście i będziecie oboje!
bo nic nie dzieje się samo!

powodzenia
napisał/a: kosmitbART 2007-12-30 11:02
AILATANka napisal(a):
kosmitbART napisal(a):powinienes panne sprawdzac przez pierwsze 6 tygodni. Sam mowiles, ze pisali smsy no i pewno na gg. W jej telefonie sprawdzal bym czasy polaczen i stan konta,( jak ma abonament to postaraj sie widziec biling) a w kompie proponuje zalozyc progrm szpiegujacy to i gg i email


CHCESZ CZŁOWIEKA WYKOŃCZYĆ?? CO TO DA?? ZGŁUPIEJE JESZCZE BARDZIEJ!!


No fakt lepiej byc rogaczem :)

CHCESZ CZŁOWIEKA WYKOŃCZYĆ??
Nie wole sam siebie wykonczyć.

Co da?
Opowiedz na pytanie z kim chce byc?

ZGŁUPIEJE JESZCZE BARDZIEJ!!
Jak by głupota byłą usprawiedliwieniem. I za głupotę trzeba płacić.
napisał/a: KTMracer 2008-01-05 22:14
Podziwiam Cię Bardzo mi się podoba sposób w jaki podchodzisz do tego wszystkiego, logicznie i sprytnie. Ja wybaczyłem mojej partnerce zdradę, ale to nie jest już tak jak na początku, mimo że wszystko jest OK, ale sama czasem wraca myśl, że oddała się innemu :( I boli jak h** i nie da się zapomnieć mimo że bardzo bym chciał... Co do tego wypadkowicza to jest jeden skuteczny sposób WPIERDOL!!! Tylko zrób to anonimowo albo przez kogoś, czae mniestety trzeba