czy wyjsc za niego a moze lepiej odejsc?

napisał/a: margaret3 2009-02-09 15:21
A ja wiem co bym zrobiła. Po usłyszeniu czegoś takiego
kiniaaa napisal(a):dzis mi powiedzial ze jestem suka, ze cieszy sie ze zerwalam bo juz ma kogos na oku i sie wahal jak byslimy w rzeszowie
Spakowałabym walizki i powiedziała mu "Żegnam Droga wolna Udanego życia Ale beze mnie " Wiem że łatwo się mówi, ale jak możesz być z kimś kto Cię nie kocha. Bo nikt mi nie wmówi, ze facet który kocha może się tak odzywać do kobiety.
napisał/a: sorrow 2009-02-09 16:02
kiniaaa napisal(a):wtedy zdjelam pierscionek, powiedzialam mu ze nie zasluguje na takie traktowanie i nie chce takiego narzeczonego co mnie nie szanuje.. dla niego to oznacza zerwanie, chore co?

Wcale nie chore. Właściwie bardzo zdrowe wnioski jak na tak chorego człowieka. Powinnaś z nim zerwać dla własnego dobra. Ty nie rozumiesz jaki ciężar bierzesz sobie na barki. Załóżmy, że nie jest aż taki zły i zrobi ci podobną awanturę raz na tydzień (nie za często... co?). Czy wiesz, że raptem przez pierwsze 10 lat małżeństwa to 540 dni wyzwisk, bluzgów, pogardy, dręczenia psychicznego? Wiesz w jakiej formie po tych 10 latach będzie twoja psychika? Ja ci powiem... będzie bardzo "cichutka"... po 500 razach ty już będziesz uważała takie zwracanie się do żony za normalne. Tylko przy znajomych będzie ci trochę głupio, więc wysilisz się na fałszywy uśmieszek i będziesz wyjaśniać "on już taki jest... nie myśli tak na prawdę". To jest twoja przyszłość dziewczyno... sorry, raptem najbliższe 10 lat. W kolejnych 10 latach wasze dzieci pewnie zaczną już dorastać... już nie napiszę jak będą się do ciebie odnosić :(.
napisał/a: kiniaaa1 2009-02-09 20:05
sorrow napisal(a):
kiniaaa napisal(a):wtedy zdjelam pierscionek, powiedzialam mu ze nie zasluguje na takie traktowanie i nie chce takiego narzeczonego co mnie nie szanuje.. dla niego to oznacza zerwanie, chore co?

Wcale nie chore. Właściwie bardzo zdrowe wnioski jak na tak chorego człowieka. Powinnaś z nim zerwać dla własnego dobra. Ty nie rozumiesz jaki ciężar bierzesz sobie na barki. Załóżmy, że nie jest aż taki zły i zrobi ci podobną awanturę raz na tydzień (nie za często... co?). Czy wiesz, że raptem przez pierwsze 10 lat małżeństwa to 540 dni wyzwisk, bluzgów, pogardy, dręczenia psychicznego? Wiesz w jakiej formie po tych 10 latach będzie twoja psychika? Ja ci powiem... będzie bardzo "cichutka"... po 500 razach ty już będziesz uważała takie zwracanie się do żony za normalne. Tylko przy znajomych będzie ci trochę głupio, więc wysilisz się na fałszywy uśmieszek i będziesz wyjaśniać "on już taki jest... nie myśli tak na prawdę". To jest twoja przyszłość dziewczyno... sorry, raptem najbliższe 10 lat. W kolejnych 10 latach wasze dzieci pewnie zaczną już dorastać... już nie napiszę jak będą się do ciebie odnosić :(.


o kurcze!! az mnie zamurowalo, faktycznie.. masz racje:( dlatego zerwalam zareczyny wczoraj.. nie jest wart moich lez a ja nie po to z nim jestem by mnie ponizano..
w dodatku za kazdym razem slucham ze jestem idiotka i pustakiem... chyba go strasznie boli ze ja skonczylam studia i mam lepsza prace niz on i lepiej platna i w sumie realizuje sie zawodowo.. wydaje mi sie ze on ma przy mnie moze jakies kompleksy i dlatego mnie poniza... ale tak czy inaczej nic nie tlumaczy sposobu w jaki sie do mnie odzywa, bo mozna sie klocic, ale napewno nie tak... jak z najgorszym wrogiem i bezlitosnie;(

a co do tego spakowania sie.. juz to robilam nieraz, lecz faktycznie nigdy nie mialam odwagi wyjsc;( wtedy zabieral mi kluczyki do auta, klucze do domu, pieniadze itd moze faktycznie jak znikne na pare dni to sie zastanowi glebiej.. poczekam do walentynek, jesli nawet sie nie uspokoi do walentynek i dalej bedzie mnie tak traktowac po prostu zbiore sie i wyjde, teraz mam o tyle spokoju ze w tym tygodniu on ma popoludniowe zmiany i bedzie wracal kiedy ja juz bede spala wiec praktycznie nie zobaczymy sie

dziekuje wszytskim za pomoc, jestescie kochani http://forum.we-dwoje.pl/images/smiles/przytul_206.gif
napisał/a: Ooo 2009-02-09 20:06
Kiniu jak czytalam to co napisalas to poczulam sie jakbym o sobie czytala. Moze moja sytuacja nie do konca przypomina Twoja ale jest podobna. Jestem z moim chlopakiem ponad 2,5 roku. Juz w pierwszych miesiacach pojawily sie klotnie i wyzwiska. Nie byly one takie przykre jak Twoje ale bardzo mnie bolaly. Tak samo jak u Ciebie, u mnie gdy jest dobrze miedzy nami to jest dla mnie mily i kochajacy nie powiedzialby na mnie nic zlego ale gdy sie poklocimy to sa wyzwiska i obrazanie sie. Np gdy on ma jakas propozycje a ja odmowie to nagle robi sie inny, smutny i jakby obrazony i nagle zmienia nasze plany ktore mielismy bo niby on jest zmeczony i musi odpoczac chociaz chwile wczesniej byl pelen energii. Kiedy prosze zeby mi wytlumaczyl czemu w ciagu chwili potrafi sie inaczej zachowac to odpowiada ze mam dac mu odpoczac i ze on nie chce teraz rozmawiac. Ja jestem taka ze nie potrafie nie pytac odrazu skoro wiem ze o cos mu chodzi, zawsze chce zeby mi wytlumaczyl o co sie na mnie obraza.

[ Dodano: 2009-02-09, 20:20 ]
W takich momentach on wpada w zlosc i zaczyna krzyczec na mnie, gestykulowac w takiej odleglosci ode mnie jakby mial mnie uderzyc, mowi ze zloscia z zacisnietymi zebami a wlasciwie krzyczy ze ja jestem jakas nie kumata ze nie rozumiem ze on chce odpoczac ze jestem jakas nie normalna :( a ja chce tylko porozmawiac bo przeciez to nie ja zmieniam swoje zachowanie bez powodu tylko on. Ja tez nie wytrzymuje po tym jego odzywaniu sie do mnie i jak powiem ze nie zycze sobie zeby tak mowil do mnie to odpowiada ze mam znalezc sobie kogos innego jak mi nie pasuje. Mam powoli dosyc tych klotni i wyzywania mnie :( jak sie klocimy to wykrzykuje mi ze mam np sobie wbic do tego mozdzka cos :( czuje sie jak jakas nic nie warta kretynka.Jak mu mowie ze nie czuje sie szanowana to odpowiada mi ze ja sama go nie szanuje bo nie daje mu odpoczac jakby nie rozumial ze to przeciez nie ja ta sytuacje zaczelam zawsze ja sie czuje winna. Czasami mnie przeprosi i obieca ze juz nie bedzie krzyczec ale przy kolejnej klotni jest tak samo:(
napisał/a: mysiaa80 2009-02-09 23:19
Jezu dziewczyny współczuję Wam.

Ja mam taką koleżankę, której facet zachowuje się podobnie jak autorki tego postu.

Ciągle się z nią awanturuje o pierdoły, może nie wyzywa jej od "wieśniar" i "idiotek", więc mozna powiedziec "wersja łagodniejsza" ale mimo wszystko...
Wiedziałam, że się często kłócą o byle co, byłam świadkiem awantur. I powiem tak, pracuję z nią już ze 2, 3 lata i to naprawdę bezkonfliktowa dziewczyna, ma bardzo fajny charakter.. natomiast jej facet.. masakra. Drze się o byle co, czepia o jakieś niepotrzebne szczegóły, potrafi się obrażac i grozic że ją zostawi.

A dzisiaj to juz przeginka. Wpadł do pracy do nas i zrobił jej awanturę przy kliencie. Aż im musiałam zwrócic uwagę, bo klienta spłoszyli!! Kłócił się z nią o jakąś mało istotną rzecz, po czym ostentacyjnie wyszedł a ona się zalała łzami.

Nie widzę sensu w ich związku, ale mimo wszystko ona ma problem by z nim zerwac. Ja bym uciekała gdzie popadnie.

Rozmawiałam dzisiaj z moim facetem o tym wszystkim. My jesteśmy razem już długo i nigdy się poważnie nie pokłóciliśmy, nie wyobrażam sobie tak się czepiac o jakieś głupoty, wytykac sobie błędy, wyzywac się. Cieszyliśmy się, że nie musimy przez to przechodzic, że wszyscy wkoło się kłócą, a my jesteśmy dla siebie "oazą spokoju".

Oczywiście nie mówię tego po to, żeby się chwalic czy coś, są takie sytuacje w życiu kiedy człowiek pokazuje swoją prawdziwą naturę i kto wie, czy i u nas to nie wyjdzie, nie wiem czy zawsze będzie się tak układac. Chociaż żaden partner nigdy do mnie nie pyskował dlatego trochę nie rozumiem takich "toksycznych" związków.

Więc chodzi mi o to, byście sobie dziewczyny szukały takich partnerów z którymi będziecie się czuc bezpiecznie, nie ma mowy o tym, by facet Was nie szanował. Co to za związek ? Chcecie sobie życie zmarnowac ?

Wolałabym byc sama niż żeby mój facet był przez 5 minut słodki, a ja musiała się w tym samym czasie zastanawiac kiedy wybuchnie i co mi dzisiaj powie albo zrobi :/
napisał/a: Martwy 2009-02-11 14:11
Powiedzenie RAZ do swojej kobiety "idiotko", czy "suko", czy nawet POMYŚLENIE tak, to przejście pewnej granicy, zza której prawie nikt nie wraca.
To tak jak z biciem. Jak uderzył raz, to uderzy po raz drugi. Trzeci. I enty. Nikły procent tych którzy potrafią się "nawrócić" sprawia że szansa na "odzyskanie" partnera jest iluzoryczna.

Taki człowiek po prostu już nie będzie potrafił szanować partnerki.

Po czymś takim - po prostu bym sobie odpuścił. Odejść.

Pewnie, w każdym z nas jest strach przed samotnością - ale moim zdaniem lepsza nawet samotność niz takie życie...
napisał/a: ~gość 2009-02-11 15:20
napisal(a):Pewnie, w każdym z nas jest strach przed samotnością - ale moim zdaniem lepsza nawet samotność niz takie życie...

Jednak niektórzy tak panicznie sięboją, że niestety tkwią w nieudanych związkach...
napisał/a: KRÓLOWAśniegu 2009-02-11 16:51
Kiniu to przykre co piszesz. Pamiętaj nigdy nie zmienisz człowieka, który tego nie chce. Alkoholik dotąd będzie pil aż nie sięgnie dna i tak jest w Twoim przypadku. On nie widzi tego, że Cię krzywdzi, a jeśli tego nie widzi to nie dostrzega też potrzeby zmiany czegokolwiek. Nawet swoją miłością nic nie zmienisz, choć byłaby wielka i bezkrytyczna.
Nie spiesz się z tym ślubem bo możesz się unieszczęśliwić na resztę życia.
Teraz widzisz jego ładną twarz i rzeczy którymi cię ujmuje, ale za jakiś czas, kiedy fascynacja sobą minie, faza miłości romantycznej minie (trwa to ok 5 lat) wasz związek przejdzie w fazę oparta na wzajemnym szacunku. A w waszym przypadku tego nie ma. Nie macie na czym oprzeć i budować wspólnej przyszłości.
Poza tym przyjrzyj się jak twój wybraniec odnosi się do własnej matki. Jak jego ojciec odnosi się do żony. Sprawdź czy nie ma podobieństw, bo jak mówią :niedaleko pada jabłko od jabłoni".
napisał/a: przemek0810 2009-02-11 21:10
kiniaaa napisal(a):ja skonczylam studia i mam lepsza prace niz on i lepiej platna i w sumie realizuje sie zawodowo.. http://forum.we-dwoje.pl/images/smiles/przytul_206.gif


Droga Kiniu, odniosę się do tego co cytowałem. Skoro zerwałaś zaręczyny to bardzo dobrze! To samo bym Ci radził! Jeśli teraz będzie próbował Cię "bajerować" to nie waż się wrócić!

Ale gadam, gadam a szczegółów nie widać. Skoro skończyłaś studia, masz dobrze płatną pracę to bardzo dobre życie przed Tobą. Pamiętaj tylko, że mężczyzna nie musi być atrakcyjny żeby go pokochać. Będziesz ideałem dla innych. Mądra, wyszktałcona i młoda kobieta to będzie dla nich marzenie

Pozdrawiam