Czy wykształcenie może być problemem?

napisał/a: marcelka90canka 2008-04-17 22:10
Hej...mam małe zapytanko...czy różnica w wykształceniu moze spowodować problem w związku? Jestem z chłopakiem od 2 lat...ja kończe liceum i chce iść na studia, a chłopak konczy zawodówkę... czasami drażni mne jak czegośnie wie oczywistego:/ dogadujemy sie dobrze ale czasem sie boję ze może stać sięto powodem kłótni:/ czy znaćie takie przypadki ze jedna z osób ma wysze wykształcenie a ta druga nie? jak się skończył te związki...czekam na odpowiedź
napisał/a: malenstwo23 2008-04-17 22:31
Witaj Marcelka.Mój facet jest po zawodówce mi to nie przeszkadza chociaz też mnie czasem denerwuje to samo co Ciebie;)Ale jesteśmy razem już ponad 4 lata,mamy cudownego synka mieszkamy razem we wrześniu bierzemy ślub,a ja w przyszłym roku chcę iść na studia.I pójdę na nie bo czuję się niespełniona jak na razie.Co prawda bylam juz na jednych ale nie skonczyłam ich.A teraz chcę skończyć.To będzie mój 3 kierunek.Ale jak mówią do 3 razy sztuka:).Podsumowując-wszystko zależy od ludzi.Mi i mojemu facetowi jest dobrze kochamy się i to chyba jest najważniejsze.Pozdrawiam
napisał/a: marcelka90canka 2008-04-17 22:56
aha to fajnie. Ja też mam taką nadzieje ze bedzie dobrze... wkońcu uczucie sie liczy a nie wykształcenie:P thx za odpowiedż
napisał/a: gretchen1 2008-04-17 22:58
witaj:) Różnice w wykształceniu nie muszą, ale mogą być problemem. Mogą - jeśli już je zauważasz i już Ci zaczynają przeszkadzać. Z czasem Ty będziesz się wciąż kształciła, Twój chłopak nie. Poznasz nowych ludzi, może znajdzie się ktoś kto będzie Ci imponował. Ale nie wiem.. może Twój facet ma swoje zainteresowania, czyta dużo książek gazet, ogląda wartościowe programy np. publicystyczne, więc ćwiczy swój umysł, rozwija go, nabywa nową wiedzę. Ale może wcale tak nie jest. Więc może to wyglądać to tak, że z biegiem czasu będzie się"cofał" a dla Ciebie będzie stawało się to coraz bardziej drażniące.
Natomiast nic nie jest z góry określone. Może on ma wspaniałe serce, jest opiekuńczy i kochający. Może to w nim docenisz, a o reszcie zapomnisz i będziecie żyli długo i szczęśliwie:o
napisał/a: marcelka90canka 2008-04-17 23:20
i własnie w tym jest problem...zazdroszcze dziwczyną z klasy ze mają kolesi mozna powiedziec wykształconych, a ja mam tylko pracus.Ale nigdyby nie zmnieniła go za nic. Jest kochany i wiele razy okazał mi prawdziwą miłoś. nawet .. kochamy się i mam nadzijęze nie bede głupia i nie zrobie nic tylko dlatego ze skonczył zawodówkę...kto wie kiedys mówił ze chiałny pójsc do technikum dla dorosłych...
napisał/a: ShiningKnight 2008-04-18 11:09
.......
napisał/a: futurehead 2008-04-18 16:59
marcelka90canka napisal(a):czasami drażni mne jak czegośnie wie oczywistego:/

Zastanawiam się, czego takiego nie wie. Bo "oczywiste" to pojęcie relatywne, hm? Mój matematyk powtarzał na przykład, że wstyd nie wiedzieć, ile wynosi delta.

Zdaję w tym roku maturę i wybieram się na studia, a mój chłopak jest po technikum. Starszy o kilka lat, inteligentny, z doświadczeniem życiowym, którego mi na razie brakuje, na temat naszych wspólnych zainteresowań wie nieporównywalnie więcej niż ja, a i wiedzę ogólną ma niezłą - tyle tylko, że zdarza mu się robić błędy językowe (przestanie ;]) i czyta niewiele książek (za to gazety), więc nie podyskutuję z nim na przykład o dramatach Becketta. Też mi tragedia ;)

Przez myśl by mi nie przeszło, że różnica w "wykształceniu" może nam w czymś przeszkodzić, dopóki ON nie zaczął mówić mi, że na studiach poznam ludzi, którzy będą mi imponować, i wtedy go zostawię, bo on nie będzie przy nich nic wart. Usłyszenie czegoś takiego kilkakrotnie z ust mężczyzny, z którego zdaniem naprawdę się liczę sprawiło, że zaczęłam mieć pewne obawy, że może mieć rację - wątpię jednak, żeby miały one większy sens. Według mnie samo wykształcenie nie może mieć wpływu na związek, w końcu liczy się człowiek, a nie papier ukończenia szkoły. Zwłaszcza że można być absolwentem jednej z najlepszych uczelni w kraju i mimo to być bardziej ograniczonym niż niejedna osoba bez studiów.
napisał/a: Mari 2008-04-18 17:43
ShiningKnight napisal(a):Moze. Im wieksza roznica np. Ty po studiach, on po zawodowce tym problemy moga byc bardziej prawdopodobne. Roznica ambicji/aspiracji, kwalifikacji, znajomosci jezykow, inne grono znajomych, inna praca. Pewne kwestie draznia Cie juz teraz, juz teraz zazdroscisz kolezankom 'wyksztalconych' chlopakow... Ale ostatecznie wszystko bedzie zalezalo od tego czy bedzie ze soba szczesliwi i czy bedziesz wierzyla w przyslosc tego zwiazku ')


zgadzam się:)

marcelka90canka,
osobiście mam w rodzinie przykład ..początki jak zwykle..jednak po latach ich drogi się rozjechały . Każde w swój świat.
Jej mąż nie potrafił 'dorównać' np. we wspólnym gronie przy stole biesiadnym, choć tak do końca nie było to jego winą ...Jak się im przyglądałam to byłam przeciwna tej kobiecie ...temu jak traktowała i zwracała się do męża , gdy przy stole siedziało jej grono przyjaciół.
No i bądź mądra i pisz wiersze:confused:...Trudne pytanie..wynik zależny od Was ...
napisał/a: dziewczyna81 2008-04-19 23:42
Witam!
Powiem Ci jedno. Mój chłopak skończył technikum (bez matury), ja dwie uczelnie wyższe. Jesteśmy ze sobą 3 lata (z jedną przerwą, ale to nie wynikało z różnicy wykształcenia, więc nie będę się na tym wątku wypowiadać). Nigdy różnica w wykształceniu nie była dla nas problemem, świetnie się rozumieliśmy, ja go doceniałam jako człowieka i nie miałoby dla mnie znaczenia, jeśli nawet byłby po zawodówce. Nigdy nie wstydziłam się go przy swoich znajomych i nie ukrywałam, że on skończył "tylko" technikum. Uważam, że wykształcenie nie jest miarą wartości człowieka i śmieszne jest dla mnie stwierdzenie, że to może być przyczyną zrujnowania związku. Nigdy nie uważałam, że ktoś może być gorszy ode mnie, tylko dlatego, że nie ma wyższego wykształcenia. Również w gronie moich znajomych są osoby które kończyły licea zawodowe, technika, zawodówki... I wcale nie przeszkadza nam to we wzajemnych relacjach. Owszem, bywały momenty, że kłóciłam się ze swoim chłopakiem, aon twierdził, że pewnie "pani magister ma rację". Ale i na to był sposób. Na początku mnie to denerwowało i starałam się tłumaczyć mu, że wykształcenie wcale nie ma wpływu na przebieg kłótni i nie pomoże rozwiązać problemu i że niepotrzebnie czuje się niedowartościowany. Skoro to nie przynosiło rezultatu, to stwierdziłam, że pewnie chce mnie tylko podjudzić, więc przestałam na to reagować. W sumie wiem, że on wcale tak nie myślał. No i poskutkowało:) Temat magistra podczas kłótni nigdy nie powrócił. Dodam tylko, że obydwoje mamy pracę, on jest ze swojej zadowolony, ja ze swojej, wzajemnie sobie o tym opowiadamy, pytamy się o radę w trudnych sprawach... I każde szanuje zdanie drugiej osoby, bez względu na to, czego problem dotyczy. Powiem Wam, że czasami nawet pytam go o zdanie w sprawach związanych z moich pracą (np. problemów marketingowych). I, pomimo, że on się na tym nie zna od strony naukowej, jego zdanie jako zwykłego "pożeracza chleba" jest dla mnie bardzo istotne. A ja np. kompletnie nie znam się na budowlance, ale jak on mi opowiada o swojej pracy, to wykazuję swoje zainteresowanie i powiem Wam... nawet czasami udaje mi się zabłysnąć:) Hehe, wiem już nawet co to są trytytki:) A on się cieszy, że go słucham:) Więc naprawdę, różnica w wykształceniu, jak dla mnie, nie może i nie powinna być problemem. Przynajmniej wiem to ze swojego doświadczenia:)
Buziaki dla wszystkich
napisał/a: dudek2 2008-04-20 07:51
Ja właśnie kończę studia magisterskie, a mój facet jest po zawodówce i nie myśli, żeby dalej rozwijać się edukacyjnie. Dla mnie jego wykształcenie nie gra roli, bo jest inteligentny, mądry, zna się na tym, co robi. Kocham go takim, jakim jest. Liczy się osobowość. Choć nie powiem, że czasem, kiedy poruszaliśmy temat zwiazany z wykształceniem, on mówił, że tak trochę głupio się czuje, bo ja jestem taka mądra. Trzeba w związku wszystko przegadać, przepracować z partnerem. A przede wszystkim, jeśli jedno z Was czuje się w czymś "gorsze', trzeba na każdym kroku dawać mu do zrozumienia, iż to tylko pozorne odczucie (jeśli Ty tak uważasz oczywiście) i podkreślać pozytywne cechy drugiej połówki.
napisał/a: Ankaaaa 2008-04-20 12:15
bardzo idealistyczne sa te wasze wypowiedzi na temat wyksztalcenia. co zabawne,tutaj wiekszosc z was to wykształcone dziewczyny,ktore maja mniej wykształconych partnerow.i dla was to nie gra roli, bo oni sa inteligentni,wspaniali itd.pewnie,na kilka przypadkow zawsze trafi sie inteligentny czlowiek,ktory nie przywiazuje uwagi do wyksztalcenia,ale skoro taki inteligentny- to w sumie dlaczego sie nie ksztalci?nie ma czasu? pieniedzy?przeciez jest zaradny ( to zdaje sie jest miara meskiej "inteligencji?") wiec nie widze w tym problemu,zeby skonczyl jakas wieczorowa szkole i mial "ten glupi papier".

ja uwazam,ze roznica w wyksztalceniu ma ogromne znaczenie, bo albo ktos zacznie sie starac i rozwijac a lbo druga osoba poczuje w pewnym momencie,ze nie ma o czym rozmawiac ze swoim partnerem."dogadywac" sie zawsze mozna, to co innego niz rozmowa na okreslonym poziomie.

nie sadze, zeby wyszstkie zwiazki z roznica w wyksztalceniu byly skazane na zaglade-sa ludzie, ktorrzy mimo to maja obycie,wiedze, interesuja sie publicystyka itd,itd.-ale to sa rzadkie wypadki. mysle,ze wiele z was tutaj mowi sercem a nie rozumem o swojej drugiej polowie.ale zanegowac teog nie moge, bo was nie znam.

krotko mowiac-trzeba rozwaznie i przyszlosciowo dobierac partnerow, imoze nie koniecznie wiazac sie wełzlem malzenskim do grobu kiedy oboje sie jeszcze rozwijaja i nie wiadomo, czy we wspolnym kierunku.
anetakam0
napisał/a: anetakam0 2008-04-20 12:22
futurehead napisal(a):Zastanawiam się, czego takiego nie wie. Bo "oczywiste" to pojęcie relatywne, hm? Mój matematyk powtarzał na przykład, że wstyd nie wiedzieć, ile wynosi delta.

...................


no wstyd :)

ale wracając do wątku - mam studia (parę kierunków i ... jakoś mi nie przeszkadza, że mąż "tylko" technikum i maturka - jest 1000 razy mądrzejszy od wielu docentów

i chyba Lec napisał "Są ludzie wykształceni do zniekształcania innych" oraz "dr nie zawsze dureń znaczy"