Dekalog zachowań cz.2

napisał/a: steel 2008-10-02 16:20
Każdy ma tak zwaną intuicję… osobiście uważam że to zdolność cedzenia prawdy przesycanej w morzu słów. Wyruszając w jedną z podróży zaoferowanych przez post o bliskiej mi tematyce- czytałem. Początki są mozolne, ostrożne a czasami wręcz banalne….wdając się w polemikę z autorem tekstu trudno byłoby uzmysłowić sobie ze zasadniczo problem od którego ucieka owy pan jest jego pietą achillesową. Nie chcą rzucać oskarżeń więc może przedstawię tę scenerie inaczej.

Długość związku wypracowuje w kontaktach międzyludzkich tak zwaną bierność emocjonalna. Nie ma się siły na trudne tematy, dom wydaje się odpoczynkiem od wszelakiej trudności dnia codziennego. Pewnego rodzaju odruchy typu…śniadanie, wieczorny dziennik, czy chociażby mycie zębów jest zobojetniałe, nikłe i zawsze do siebie podobne. Zaistnieć można na kilka sposobów. Z jednej strony pasja zajmująca ciało i umysł, z drugiej pobudzenie własnej wyobraźni w najprostszy z możliwych sposobów. Na faceta działa znacząco zawsze to samo- tyłek, piersi i wyobraźnia. Wynosząc z domu dobre zasady, silna wolę i wiarę w kilka podstawowych prawd większość jest w stanie okiełznać demona toczącego wewnętrznie kule zwaną moralnością. Ale prawda jest jedna …nie prowokować sytuacji-to podstawa. Bardziej obrazowo musze wkroczyć…
Wyobraźmy sobie takowego pana, który dość silnie egzystuje i zaczyna się w nim prężnie okres wegetacji….wegetacji tej najprostszej z możliwych….wyobrażenia kontaktów seksualnych z innymi kobietami. Pierwszą oznaką zmienności jest kontakt bynajmniej nie fizyczny ale pisany. nawiązuje się więź emocjonalna…. Przekonując sam siebie, przekonując innych, szukając ratunku wiele razy zaznacza „nie robię nic złego”. Wyobrażenie jednak robi swoje, zaczyna się flirt…padają słowa.
Ktoś niedawno stwierdził „człowiek jest emocjonalnie monogamiczny i toleruje się takim jaki jestem, nawet jak robię nie do końca słusznie”….powiem wam zmienił bym początek. W pełni świadomy jest człowiek który zdaje sobie sprawę z własnych wad, a tak mamy zdanie wykluczające tak zwana prawdę o samym sobie.
No i żeby nie było. Pytanie.
Jest pan x ma żonę, ma przyjaciółkę z która flirtuje… dodatkowo bezczelnie robi to w miejscu dość publicznym jakim jest forum. Czy lepiej jak facet zdaje sobie sprawę że robi źle, czy może lepiej jak kroczy kraina marzeń sennych, cedzi miedzy zębami szowinizm i niejako okłamuje przede wszystkim siebie?
napisał/a: jolkaXp 2008-10-02 16:27
konkrety proszę, być może źle oceniasz sytuację...być może to nie flirt.....
napisał/a: steel 2008-10-02 16:31
jest wystarczająco...