dekalog zachowań. cz1

napisał/a: steel 2008-09-25 16:06
Wyobraźcie sobie…
Jest on żonaty…jest ona mężatka. Powiedzmy, znają się na tyle dobrze że znoszą się wzajemnie. Nietypowość pewnych znajomości nie przejawia się w zrozumieniu, ale ustawicznej wręcz potyczce. Międzysłowie obydwojga prócz tej dla większości haniebnej komunikacji wyraża się prostym zrozumieniem, radą, ciepłem. Nie widze sensu w rozpisywaniu się jakie maja swoje życia, bo dostając pewne argumenty zmienia się adekwatnie sposób widzenia. Wkraczając do sedna…
Jest on żonaty…jest ona mężatka. Ich przyjaźń określają pewne zasady, twarde reguły…ale oboje nie widzą nic zdrożnego że ku pokrzepieniu, ich ciała pozwalają sobie na przytulenie.
napisał/a: steel 2008-09-26 16:28
Większość społeczności w której przenikają się ludzie charakterystyczna jest ze względu na jednostki. To one tworzą całość układanki. To co widać, spójne jest dla większości… Każdy głos wydaje się podobny jeden do drugiego, ale smycz indywidualności, jakiegoś myślenia niestety nie idzie w parze z ideą.
Cierpliwość jest cnotą, niestety w takim przypadku uznaje sam siebie za prostytutkę. Ten cały początkowy post był zakładem. Byłem przekonany o dość ostrym i gnębiącym spojrzeniu na prostą sprawę. Znacie się niejako nawzajem, przenikacie bardzo silnie dlatego tez mimo wewnętrznych sprzeczności żadna z was nie pokusi się o chociażby przypuszczenie. Łatwo jest rozwiązywać czyjeś problemy, łatwo jest dawać rady, ale zupełnie trudno poddać w wątpliwość własne myślenie.
Po przeczytaniu wpisu moja znajoma stwierdziła ze jest on mało czytelny, ze nie wiadomo właściwie o co pytam. Konkretnie zadane pytanie, emocjonalny wkład y wywiad na temat mojego życia nie będzie jednak pomocny, będzie jedynie wskazówką. Chciałem wydusić odrobinę, może jednak za dużo.
Strącony w przepaść próżności, może własnej cieszę się jednak ze trafiłem na to miejsce.