dłuugie,ale proszę o opinię...

napisał/a: irysek1 2010-01-21 22:10
Witam wsyztskich,


chciałam sie pdozileic moja historią, neistety nie ma happy endu...

od prawie 5 lat jestem z facetem, jest ode mnie mlodszy 4 lata, mamy po dwadziesci apre lat obecnie..mieszkamy ze soba od prawie 3 lat, byl to idealny zwiazek,przynajmniej taki o jakim marzylam...zawsze mialam w nim oparcie i poczucie ze jestem jego"jedyna"...jest raczej spokojna osoba,niesmiala i w sumie raczej skryta,bylam jego pierwsza w zyciu dziewczyna, fizycznie i psychicznie...nawt chyba pzrede man nigdy sie nie calowal..jako ze nie jestem latwa osoba do wspolzycia, pzrez te lata zdarzaly sie sytuacje w ktorych po prostu pzrestawałam sie odzywac,z roznych pwoodow, np, ze sie nie usmiechnal,czy nie napisl smsa,ze jest mlodszy i na pewno zmarnuje mi zycie,ze jest dzieciakiem,ze nie ulozymy sobie tego zycia jakbym chciala, bo chce urodzic dziecko pzred 30ka, a w takim tempie jak bedziemy cos planowac, na pewno nic z tego nie wyjdzie..on miał poukladane w głwoe, nie chce zakladac rodziny poki nie bedzie mial stales pracy,poki nie bedzie mial pewnosci ze nas utrzyma, czekalam, bo widzialam ze naprawde zalezy mu na tym,by jak anjszybciej byc samodzielnym..jakies 8miesiecy temu nastapila taka wlasnie sytuacja wktorej przestalam sie odzywac,zawsze do tamtej pory,on zabiegal o powrot do codziennosci,spalmzcasem na podlodze, kleczal przy mnie przy lozku,pisal i mowil godzinami o swoim uczuciu..wtedy neistety pzrestal sie tez odzywac..po 2 tyg,pwoeidzial,ze on juz jest zmeczony i nie chce zyc pod taka presja,ze przeczytal wszytskie smsmy ktore mu pisalam,o tym,ze i tak nic sie nie ulozy,ze on juz nie wie i nie wierzy zeby cos moglo sie ulozyc, potem wyszlo na jaw ze w szkole jakas kolezanka zazcela do niego robic podchody,ulegl jej,tzn rozmawial z nia,pomagal w jakis przedmiotach,wkoncu ona go pocalowala...dowiedzialm sie przypadkiem z smsa, rozpetalo sie pieklo, wkoncu z placzem pwoiedzial,ze kocha mnei,nigdy nie pzrestal,a ze nie wiedzial jzu co ma robic,i co myslec o mnie i moich zachowanaich,jakos odsunal sie pomalu,a tamta po prostu go zagadywala i dobrze mu bylo wreszcie rozmawiac o jakims normalnym studenckim zyciu...w sumie nigdy nie byl na zadnej imprezie studenckiej,nawet na piwie z kumplem,tak naprawde cale zycie kreciolo sie wokol nas, choc ja razcej nie bronilam wyjsc...zadzwonil do niej,pwoedzial ze mnie kocha i pzreprasza ze tak wyszlo...jednak we mnie cos peklo,zaczely sie awantury,wyzwiska,wyrzucanie goz domu...staral sie,ale jednak we mnie pozostal tylko rozpacz i tak anprawde przez kolejny miesiac moze 3 dni byly normalne...w tym czasie tamta nie dawal za wygrana(o czym je wiedzialam)i jednak probowla go zagadywac...ona jest bezposrednia osoba,on szczerze mowiac"ciepłe kluchy", rozmawial z nia,mowil ze probujemy dobudowac to co bylo miedzy nami...potem ja wyjechalam,na pozegnanie wykrzykiwalm mu ze go neinaidze i jes [Mod: pip-pip] (wlasciwie bylo tak od tamtegi czasu),on napisl jej ze jednak nam nie wyszlo,wiec tamta zaprosila go do siebie,i tak kolejny tydzien polegał na tym,ze codzien do niej jezdzil, calowali sie i pzrytulali...mi wbtym czadie pisla,ze zrobi wszytsko by nas odbudowac,bym mu zaufala,ze wiecej mnie nei skrzywdzi, ja mu tylko posalam wyzwiska i to ze ma sie wynosic z mojego mieszkania..wrocilam za tydzien, kazalm mu sie wynosic, spakowal sie i poszedl,bylo mi przykro wiec wyzdwanial i pisalm by wrocil,ale wrocil dopiero za 2 dni, byl u niej,zaproponowal mu nocleg,kiedy powiedzual,ze go wyrzucilam,nie spali ze soba, ona proponowal mu sex,ale odmowil i to sa tez jej slowa,pisal mi od niej i dzwonil prosil o to bym dala mu szanse(nie wiedzial ze spi u niej), potem wrocil,ja nadal sie nie odzywalam i wyzywalam, za tydzien dowiedzialam sie zd znowu meili kontakt i zaczelo sie..pobilam go,tak strasznie ze wyladowal na pogotowiu,po tygodniu nadal prosil o wybazcenie,prosi do tej pory..z tamta widzial sie po tym jak go pobilam,powiedzal jej ze wraca do swojego rodzinnego miasta,a tak naprawde byl nadal ze mna,jest do tej pory,pomimo ze od 6 miesiecy chodzi pobity,posiniaczony,podrapany,spi w samochodzie,a nawet tearz na mrozie...twierdzi,ze odebralo mu rozum,ze po prosru ulegl jakiejs glupiej chwili,lubial z nia gadac i sam z siebie nic wiecej by nie zainicjowal,w sumie prawie w to wierze,bo to taki typ czlowieka..ona potrafiła nawet polnaga wyjsc do niego i wprost spytac zcy sie beda kochac, odmowil...z tamta urwal kontakt,jecsze po tym incydencie pisal troche i gadal pzrez tel,ale potem urwal kontakt,calkiem i to tez sa jej slowa..nie wiem co robic,czy mozna naprawde nie myslec o tym co sie robi?w sensie ze on po prostu nie planowal z nia tych zblizen,ze z niej to wychodzilo..on nie odmówił,wiem,ale wiem tez ze w takich sytuacjach człwoiek moze stracic głowe,wiem w sumie po sobie,bo zanim bylismy ze soba tez spotykalam sie z facetami,ktorzy byli mi obojetni...ale ja nie byłam w zwiazku,powaznym zwiazku...widział,ze plazce,jak mnie boli to wszystko,widzial jak cierpie,ze cale zycie legnie w gruzach,sam tez płakał wtedy,spał przy mnie a podłodze,starał sie mnie zabierac na weekendy za miasto,w góry bym nie myslala, by cos naprawic...ale jednak przestał do niej sie odzywac telefonicznie dopiero pozniej...nigdy nie pzrestal do mnie pisac,nigdy nie pzrestal mowic o przyszlosci..ale jednak,jezdzil do nie,calowal sie z nia pisal..kocham go,ale jak dalej zyc?i czy w ogóle uwierzyc w cokolwiek?dac mu sznse?

wiem,ze strasznie dlugie ale jesli ktos przebrnie,prosze o opinie

[ Dodano: 2010-01-21, 22:16 ]
Dodam jescze,ze to naprawde jest człwoiek o dobrym sercu, taki troche marzyciel,taki uwrazliwiony...i w zyciu oprocz mnie nie miał nawet przyjaciela,chocby kumpla..jedyna jego mam jest w jamums sensie osoba,z ktora ma blizszy kontakt...od zawsze byłam tylko ja...nie wiem, byc moze jak on twierdził, to było dla niego cos nowego, takie na jego wiek,cos zcego nigdy nie doswiadczył,a po atmosferze u nas w zwiazku moze potrzebowla oddechu..nie potrafie uwierzyc i serce mi krawawi na sama mysl ze sie pomyliłam...ale rozum mi mówi"ze est niedojrzałym gnojkiem,i nie mozna mu ufac"...bo przeciez twierdzil i plazcac mowil,ze mnie nie skrzywdzi,a jednak widywal sie z nia, z drugiej strony jestemw stanie uwierzyc,ze nie wiedział jakz tego wybrnac...nie wiem jzu co myslec, co robic..
napisał/a: lesnapani1 2010-01-21 22:31
Kurde, szczerze?
Ja mam 32 na karku, a ty pewnie jakieś 22. Daj sobie luz dziewczyno. Jeśli teraz zerwiesz, nie będziesz miała tego problemu, co ja....
napisał/a: irysek1 2010-01-21 22:47
mam blizej 30 niz 20...
napisał/a: ill11 2010-01-21 23:01
Ze powtorze za Bergamotka-kurde,szczerze?Roznica wieku w takim wieku(yyyy,nie mam slowa)to dramat.Faceci sa niedojrzali,rzadko sie zdaza,zeby wiedzieli.czego chca w zyciu.Ty przejelas role mamusi,nie dalas mu za bardzo rozwinac skrzydel.Bylas pierwsza w wielu aspektach jego zycia.Predzej czy pozniej sprobowalby jak to jest z inna kobieta.I tu zakoncze czesc 1.



Czesc 2.Dziewczyno.LECZ SIE!!!Jak mozna pobic chlopaka,ze az wyladowal w szpitalu.Kim Ty jestes?Za kogo sie uwazasz?Za matke,ktora karci dziecko?Mamy Ci dawac rady odnosnie chlopaka???Lzylas go przez dlugi czas,w jakis sposob maltretowalas go psychicznie.Wymagasz lojalnosci a sama walisz focha za fochem.Bo co?Bo jest mlodszy?Masz zaje problem ze soba.I na miejscu chlopaka wialabym od Ciebie na kilometry.Zwiazek=szacunek=zrozumienie=lojalnosc.Jaki Ty mu okazywalas szacunek?Tlukac go?Ponizajac?Nie dziw sie,ze tego nie wytrzymal.Ile mozna sie dawac tak szmacic.Walnelas kolejnego focha i zdziwiona,ze tym razem facet Ci do nog nie padl?Sorry,w glowie mi sie to nie miesci.Tym bardziej,ze piszesz,ze jest wrazliwy,niesmialy,dobry.Ty w nim upatrujesz problemu?Ze jest niedojrzalym gnojkiem?A kim Ty jestes?Odpowiedz sobie na to pytanie.

Dziewczyno,ja nie pisze tego,zeby Ci sprawic przykrosc lub tym bardziej dowalic Ci.Ale to co napisalas,wbrew pozorom,nie stawia Cie w najlepszym swietle.Sama z siebie zrobilas furiatke,choleryczke,osobe chwiejna emocjonalnie.Nie widzisz tego,skoro winy upatrujesz w Nim.Otoz TO TY MASZ PROBLEM!A jego zachowanie jest nastepstwem Twojego.
Moze ja mam zly oglad sytuacji,posta czytalo sie dosyc ciezko,ale fakty,ktore przedstawilas mnie porazily.
Jestes z gosciem i walisz nagle focha,bo on jest dzieciakiem i napewno Ci zmarnuje zycie.Bo sie nie usmiechnal.Bo nie wyslal sms.Jak on mial sie czuc w tym zwiazku?

Nie mam juz slow...Zalamka.
napisał/a: Magulka 2010-01-22 00:29
To chyba jakieś żarty Pobiłaś Go? Brak słów...
irysek, jeśli tak wyglądał i nadal wygląda Wasz związek, to współczuję. Szczerze, wolałabym być do końca życia sama niż tkwić w czymś takim. Dziewczyno, jeśli się nie zmienisz, to On Cię zostawi lada dzień! Jak można tak nie szanować drugiego człowieka, no jak? Facet Cię nie zdradził, więc nie próbuj szukać winnych swojej agresji, jeśli na dobrą sprawę już wcześniej o byle g... robiłaś awantury. Facet śpiący na ziemi, skamlający o litość niczym piesek, czekający aż łaskawa Pani się zlituje Na dodatek bity... Pojawia się nowa Pani, która oferuje "psiakowi" nie tylko łóżko, ale też szacunek i równe traktowanie, doceń to, że jeszcze w ogóle z Tobą jest. Nie potrafisz panować nad sobą, więc albo sama się tym zajmij, albo udaj się do specjalisty. Jeśli Twój facet do tego stopnia Cię irytuje, to dlaczego jeszcze z Nim jesteś? Agresją, biciem, krzykami nic nie wskórasz, a człowiek to nie rzecz. Uważasz, że wszystko jest z Tobą OK?
napisał/a: arturo1 2010-01-22 08:52
Irysku, czy Ty bierzesz jakies leki ? Bo czytajac Twoja historie nie moglem oprzec sie wrazeniu, ze powinnas.

Jestes typem choleryczki i Twoj facet wszystkie te obelgi i ponizenia przyjmuje "z usmiechem" bo dobraliscie sie idealnie - takie psychicznofizyczne sado-maso; i pod tym wzgledem pasujecie do siebie idealnie. Nie ludz sie jednak, ze potrwa to dlugo - facet da Ci ZASGLUZONEGO "kopala w dupala" predzej niz sie tego spodziewasz i teraz najwazniejsze kiedy zaczniesz szukac kolejnego uprzedzaj w imie uczciwosci i ludzkiej zyczliwosci, ze Twoj PMS jest pernamentny. A jesli mimo to bedzie chcial byc z Toba to wtedy uczciwie bedziesz mogla po nim jezdzic - kazdego kolejnego dnia.

bergamotka tez twierdze, ze kazdy facet to swinia. A ten od Iryska to na pewno szowinista, bo jak on mogl nie przeleciec pol nagiej spragnionej kobiety.
napisał/a: lesnapani1 2010-01-22 09:13
Nie dziwię się, ze ktoś przeleciał półnaga spragnioną kobietę, skoro własna go pobiła.
Ale i tak każdy facet to świnia... ;)
napisał/a: ~gość 2010-01-22 09:52
Pogadali
napisał/a: Tigana 2010-01-22 10:12
Ja się dziwię że tyle z Tobą wytrzymał. Dziewczyno, masz poważne problemy ze sobą. Zmaltretowałaś faceta, w sumie wyżywasz się na nim regularnie, bo się boisz, że nie urodzisz dziecka przed 30. To nie jego wina, że jest młodszy, sama zdecydowałaś sie na taki związek, więc o co CI chodzi? W dodatku zamknęłaś go praktycznie w klatce, o czym świadczy furia, w jaką wpadłaś, gdy zaczął z kimś rozmawiać. Po tym, jak go potraktowałaś, szczerze się dziwię, że w ogóle się do Ciebie jeszcze odzywa. Przecież ty nie masz do niego za grosz szacunku, tak bić i wyzywać...
napisał/a: camille 2010-01-22 10:15
Jestem w szoku i to kilkakrotnym.

Po pierwsze: JAK MOŻNE KOBIETA POBIĆ FACETA? Jak facet może dać się uderzyć a kobieta być takim babochłopem żeby to zrobić? w ogóle jak można kogokolwiek bic i mówić o miłości?

Po drugie: jak można tak uwiązać przy sobie człowieka żeby nie miał żadnych znajomych, nigdzie nigdy nie był, z nikim się nigdy nie spotykał? Nie mieści mi się w głowie jak można kogoś kochac i pozwolić mu wyizolować się ze społeczeństwa? Może sam nie czuł takiej potrzeby bo go omamiłas sobą, ale trzeba było mu pomóc wyjśc do ludzi. Złamałas mu życie!! Jesteś od niego starsza, powinnaś być mądrzejsza!!

Po trzecie: nikt nie jest niczyją własnością, nie można człowiekowi tak zlasować mózgu!! co z tego że jest młodszy? to znaczy że miałaś nim pomiatać? zabawkę sobie znalazłaś?

DAJ MU ODEJŚĆ MOŻE ZAPOMNI I UŁOŻY SOBIE ŻYCIE.
A TOBIE POLECAM PSYCHOTERAPIĘ!!
nic co napisałam nie jest złośliwe, nie ma też na celu wpędzenie Cię w doła ale to że facet poznał jakąś inną, pocałował ją to błogosławieństwo.
Może gdyby to się nie stało to byś sobie hodowała w domu dalej tego biednego chłopaczka i męczyła go psychicznie. Masz poważne problemy emocjonalne, to niczyja wina, może po prostu się pogubiłaś, idź porozmawiaj z psychologiem i daj sobie pomóc.
Może jak zrozumiesz siebie to ułożysz sobie zycie, może urodzisz upragnione dziecko przed 30-tką, ale na pewno nie z nim i na pewno potrzebujesz wsparcia!
powodzenia