Dyskryminacja mężczyzn

atrenzis
napisał/a: atrenzis 2009-01-18 23:05
Mam wrażenie (nawet podczas czytania tego forum), że kobiety nienawiadzą mężczyzn, patologicznie nieznoszą ich i są bardzo nieszczęśliwe, że biologia jednak uważa, że potrzebni są do życia.
Czytam wątki, w których mężczyźni są wstrętni, kłamliwi, zawsze chcący kobiecej krzywdy, nieopanowani, nieodpowiedzialni, nieczuli, bezuczuciowi. Przymiotniki można mnożyć w nieskończoność. Nieliczne wątki, w których faceci występują w roli kochających i wspaniałych chłopaków i mężów, ale głównie, że tak powiem, "rynsztok".
Zastanawia mnie dlaczego tak mało kobiet pragnie mężczyzn zrozumieć i zadać kłam stwierdzeniu, że są gorsi od kobiet. "Płeć brzydka", pomijając jej społeczne konotacje czyli lepsze zarobki (często już nie) czy lepsze stanowiska (też już nie do końca), jest postrzegana jako przyczyna wszystkich problemów i rozpadów związków.
Tymczasem prawda o mężczyznach jest znacznie bardziej skomplikowana od prawdy o kobietach. Trzeba wejrzeć dużo głębiej by zrozumieć mężczyznę, ale zapewniam, że warto, trzeba cierpliwości i opanowania, współczucia i wsparcia, żeby poznać świat mężczyzn, który jest bogatszy niż powierzchowne "piwo i panienki" z przerwą na samochody i piłkę nożną! Oczywiście, powie wiele z was, znacie takich mężczyzn, ale oni bardzo często są kimś więcej niż tylko lwami salonowymi przechwalającymi się podbojami łóżkowymi. Jednak czy spłycenie roli mężczyzny do roli "wibratora" z rękami i sponsora SPA i solarium nie powoduje, że wymazujemy kolejnym pokoleniom mężczyzn te cechy, których pragniemy w nich najbardziej? Czułości, romantyzmu, rycerskości, wsparcia, odrobiny liryzmu, zaszczepiając w zamian "gen" piwno-sportowy?
Może warto zastąpić "ty wiecznie mnie nie słuchasz" posłuchaniem nawet nudnych relacji z wydarzenia, które jest dla niego ważne by poczuł, że interesujemy się jego pasją. Może zamiast "on mnie nie rozumie" spróbować zrozumieć jego, to co go boli i jak postrzega rzeczywistość. Może komplementy nie należą się tylko kobietom i może w końcu pozwolić mężczyźnie popłakać, bo czasem w męskich łzach jest więcej niż w jego słowach...
napisał/a: Ankaaaa 2009-01-19 12:12
atrensis- poruszyles naprawde fajny problem na forum.
widzisz, prawie kazda z nas, kobiet, miala jakies negatywne doswiadczenia w zwiazkach z mezczyznami. piwo i mecze to najczesciej najdrobniejsze problemy, niestety bardoz wiele kobiet doswiadcza roznego typu zdrad, co za tym idzie obludy, klamstw, ponizenia. moze to wynika z niedojrzalosc mezczyzn, moze naprawde potrzebuja wiecej czasu i w wieku dwudziestu paru lat nie sa w stanie stworzyc trwalego udanego zwiazku. byc moze tez kobiety nie sa zawsze dojrzale, i najchetniej chcialyby miec u boku nie tylko partnera, lecz takze swego rodzaju "przewodnika" (?), kogos, kogo nie trzeba prowadzic za reke, ale kto sam moze przejac inicjatywe. ale sa pewne rzeczy, ktore nie powinny wynikac z dojrzalosci, lecz z samego faktu bycia istota ludzka, wzglednie z faktu dobrego wychowania. nic dziwnego, ze kobiety na starcie zrazaja sie do mezczzyn, "patologicznie" jesli zjawisko zdrad ( flirtowania, smsow z kolezanka,romansu), jest tak powszechne ( a jest powszechne!)

piszesz, ze kobiety nie sluchaja i nie chca zrozumiec mezczyzn. po pierwsze- mezczyzni nie chca (moze raczej nie potrafia) rozmawiac szczegolnie o zwiazku, a wybitnie o swoich uczuciach. to nie jest tak, ze kobieta nie chce- to mezcyzna nie umie nawiazac kontaktu, wycofuje sie. jak rozmaiac z kims, kto NIE MOWI? łatwo Ci powiedziec "sprobowac zrozumiec co go boli i jak postrzega rzeczywistosc". to mezczyznom jest latwiej "sprobowac zrozumiec co ja boli i jak postrzega rzeczywistosc" - bo my, kobiety, przynajmniej mowimy (moze za duzo).ale wystarczy posluchac. z mezczyzn trzeba "wyciagac" co ich boli i jak postrzegaja rzeczywistosc. mowcie- zostaniecie uslyszeni!

poza tym czy zaobserwowales, jak czesto kobieta ( zdradzona, porzucona,ponizona) chce walczyc o zwiazek? a jak czesto mezczyna ( ten pierwotny odwazny samiec, ktory walke powienien miec we krwie) podejmuje starania, gdy zwiazek sie sypie? wymienilismy sie rolami, bo to, co w was pozytywnie "meskie" -oddaliscie bez walki. stad sa zniewiesciali, rozhisteryzowani mezczyzni w stylu metroseksualnym i dominujace, wrecz dospotyczne kobiety biznesu.

piszesz jescze, ze kobiety nie chca dotrzec do "głebi mezczyzny". nie polemizuje z tym, czesciowo masz racje, czesciowo ( jak wyzej) -nie dajecie, do siebie dotrzec. ale odnosnie powierzchownosci "piwo i panienki"- moze tez najwyzszy czas na zmiany z waszej strony? moze lepiej, zebyscie nie stwarzali takich (płytkich ?) pozorów i jakos umieli zapanowac nad swoimi preferancjami i sklonnosciami ? a jesli chodzi o "meskie łzy"- w kobiecym spojrzeniu jest cały wszechswiat i więcej niz słowa.
atrenzis
napisał/a: atrenzis 2009-01-19 16:06
Bardzo mnie poruszyła twoja wypowiedź bo pokazałaś pewną część problemu, którego nie wziełam pod uwagę! :)
Dla ścisłości jestem kobietą, choć może ton tej wypowiedzi na to nie wskazuje.
Mam dość spore doświadczenia w zakresie męskich przyjaźni, nie wiem dlaczego, ale potrafię złapać z nimi lepszy kontakt niż z kobietami. Stąd na podstawie doświadczeń wiem, że mężczyzna w dzisiejszych czasach pozbawiony został (absolutnie nie z winy kobiet) swojej roli. Polowanie, wojna - oczywiście to atawizmy, (ale z czegóż składa się człowiek jak nie z mieszanki kulturowo-społecznej stereotypów i atawizmów), ale w dzisiejszym świecie nie ma zamienników. Kobiety nie da się oderwać od jej roli społecznej czyli strażniczki ogniska domowego, matki.
Nie twierdzę, że zdrada to krok, który zmienia całe życie, i wcale nie bronię mężczyzn, bo są tacy którym należy się by spotkało ich wszystko co najgorsze. Zdrada to brak porozumienia, problemy, które są udziałem tak mężczyzn jak kobiet. A milcząca postawa partnera nie zawsze oznacza postawę bierną i obojętną. Milczenie ma milion znaczeń. A słowa mają tylko takie znaczenie jakie im się przypisuje. Chcę pokazać, że odwieczna wojna pułci może okazać się zbyteczna, dlatego, że może dobrzeby było traktować ludzi równo i mówić o dobrym i złym człowieku, istocie ludzkiej a nie o tym, że mężczyźni, czy kobiety są gorsze. Są kobiety okrutne i niegodziwe, złe i egoistyczne, ale zgadzam się, że mężczyźni też tacy są.
Pięknie byłoby traktować otaczających nas ludzi jako odrębne jednostki nie obciążone "bagażem" pułci. Mężczyźni niech zobaczą w długonogich blondynkach kobiety a nie tylko obiekty seksualne, ale niech kobiety ujrzą w mężczyznach więcej niż on sami pokazują.
Dzięki przyjaźniom z mężczyznami (nie zawsze wbrew pozorom chodzi o cielesną fascynację) zrozumiałam, że choć są tak rózni od nas-kobiet, są interesujący, czuli i bezinteresowni . Trudno nam się porozumieć, trudno dotrzeć do siebie nawzajem, bo czasem mówimy do siebie to samo ale innymi językami, chciałabym, żeby kobiety zrozumiały, że język mężczyzn nie jest gorszy, jest inny i chwała im za to. Kim byłby mężczyzna bez kobiety, ale kim byłaby kobieta bez mężczyzny?
napisał/a: Hejka 2009-01-19 17:09
i wszystko na ten temat :) w 100% sie z tym zgadzam
napisał/a: Ankaaaa 2009-01-19 18:01
rzeczywiscie,wywnioskowalam, ze jestes przeciwnej plci :D myslalam, ze to taki bunt jednego samca :D
popieram to, co napisalas powyzej,rywalizacja jest zbedna, lepsza jest wspolpraca oparta na wzajemnym szacunku. kto powinien zacząć? mysle,ze kobiety sa na to bardziej otwarte.jak sama napisalas opieramy sie wciaz na atawizmach i stereotypach,z ktorych sobie nawet nie zdajemy sprawy-minie troche czasu, zanim tak NAPRAWDE mezczyzni i kobiety zaakceptuja rownosc kobiet. z jednym sie tylko nie zgadzam,mianowicie z tym zdaniem : "niech kobiety ujrzą w mężczyznach więcej niż on sami pokazują." nie ma zmiłuj- my, kobiety pokazujemy na co nas stac i ze nie jestesmy gorsze (np. pod wzgledem zawodowym ale nie tylko), to i mężczyzni powinni pokazac, a nie tylko byc twierdza do zdobywania i obiektem kontemplowania. jesli chca byc traktowani niz cos wiecej niz napalone samce, to musza pokazac, ze sa czyms wiecej.

i jescze z jednym sie nie do konca zgadzam, mianowicie z milczeniem, o ktorym pisalas.milczenie oczywiscie ma wiele znaczen, ale trzeba sie dorbze poznac, by umiec wlasciwie odczytac. czesciej milczenie prowadzi do wielu nieporozumien, szczegolnie, gdy potrzebna jest rozmowa o emocjach. nie mozna sie domyslac coczuje druga osoba- ona musi umiec to powiedziec.mezczyzni twierdza, ze niie rozumieja kobiet ( same czesto nie rozumiemy siebie do konca), sęk w tym- ze nie słuchaja. nam pewnie mozna zarzucic to samo,wydaje mi sie, ze najczestszym bledem kobiet w zwiazkach jest lekcewazenie mezczyzn i brak zainteresowania jego pasjami ( pisalas o tym).
dyskusja wlasciwie moglaby nie miec konca,faktem jest jednak, ze plec zdobywaja pozycje dominujaca nad druga(obojetnie- kobiety, mezcyzni)- nie chce utracic dominacji na rzecz rownouprawnienia. bo a nuz ta druga plec przejmie paleczke...
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2009-01-19 19:33
Wydaje mi się że każdy gdy widzi że komuś jest źle z mężczyzną zaczyna mówić o swoim problemie sprzed lat, zdradzie, oszustwei itp. I stąd ta nasza niechęć do facetów. Ale gdybyśmy zaczęły watek chwalenia swoich mężczyzn za to jacy sa to pewnie twoja opinia byłaby już inna. Bo każda z ans chciałaby się pochwalić swoim ukochanym
atrenzis
napisał/a: atrenzis 2009-01-19 22:30
Ankaaaa!
Masz rację milczenie w sytuacji kiedy trzeba rozmawiać nie jest dobre. Najlepiej byloby gdybyśmy nie walczyli o dominację w kwestii emocji. Często rozmowy polegają na wzajemnej niekonstruktywnej krytyce. Kobiecie wydaje się, że krytyka partnera to wstęp do zerwania bo jeśli krytykuje to zrywa, a mężczyzna po wysłuchaniu 100 krytycznego zdania odchodzi, bo myśli, że jeśli ona krytykuje to nie widzi nic pozytywnego. Trzebaby było rozmawiać otwarcie, być szczerym (to trudne dla obu stron - bo ludzi uczciwych jest bardzo mało) i traktować partnera nie jak wroga do pokonania (w konflikcie pułci) a przyjaciela. W takim przypadku konieczny jest SZACUNEK, którego chyba barkuje ludziom w naszych czasach.
Sęk w tym, że walczymy ze sobą nawet kiedy nie trzeba!
No i oczywiście w tej walce winni tak samo są mężczyźni jak i kobiety. Znam pary, w których facet nie może podrapać się po głowie, żeby jego partnerka zaraz nie pytała dlaczego to robi i po co. Znam tez pary, w których mężczyzna jest panem i władcą, który dyryguje "swoją kobietą" jak służącą. Oczywiście to skrajności, ale widać do czego może doprowadzić chęć dominacji emocjonalnej w związku.
Cikitusia!
Tak właściwie to doświadczenia złe z mężczyznami nigdy do końca nie są winą jednej strony. Ja mam cudownego narzeczonego, z którym potrafię gadać całą noc, ale też umiemy milczeć na ten sam temat, ale nasz związek był pełen drobnych wyrzeczeń i kompromisów. Długo uczyliśmy się siebie nawzajem, ale dzięki temu jesteśmy w absolutnej równowadze - nikt nikogo nie chce zdominować bo i po co, nikt nie stara sie udowodnić, że jest lepszy bo uczucie, które nas łączy sprawia, że ja pragnę jego szczęścia a on mojego. Dlatego nikt nie dominuje! :)
apoliksa
napisał/a: apoliksa 2009-03-04 22:55
no ale chyba polega najwieksza zagadka ludzkości na tym wlasnie ze jednak płeć nie rozumie drugiej nic w tym nowego sa osoby które rozumieja się bardziej sa osoby które rozumieja się mniej w tym co napisałeś nie ma na prawde nic nowego i nic odkrywczego ale to chyba nie jest tak ze wszystkie kobiety nie nawidza mężczyzn bo ja na przykład ich uwielbiam wiec chyba nie można tak generalizowac bo niektórym może być przykro