dzwonić czy czekać aż on zadzwoni pierwszy??
napisał/a:
dziewczyna1111
2007-11-06 20:03
jestem z chlopakiem jakieś pół roku. rozpoczęło się tak, że on się mna zainteresował, ale ja mam takie dzowne przyzwyczajenia z poprzedniego związku. ze lubie pisać duzo smsmów, dzwonić. on tego za bardzo nie uznawał. właściwie kiedy sie przyzwyczaił ze ja wciąż dzwonie i piszę to juz nie wykazywał zadnej inicjatywy. wiedział ze tak czy siak zazdwonie. to zaczynało sie robic trochę męczące i wiedzialąm ze tak dalej nie moze być. doszło do tego, że właściwie robiłam wsyztskie ejgo sprawy za niego, pomagałam mu własciwie we wszytskim. d;la niego było to bardzo wygodne. zawsze wszytskiego dopilnowałam zawsze miał herbatkę ciatseczko itp. myslę ze poczuł sie odrobine osaczony. w akażdyma razie postanowiłam na maksa to zmienić. zajęłam sie swoimi sprawami swoimi przyjemnosciami i przestałam opsesyjnie mysle o nim i jego potrzebach. to bardzo dobrze na nas wpłynęło.zamieniły sie nasze role i jestem z tego bardzo zadowloona. nie pisze nie dzwonie pierwsza.czekam na jego krok. i zawsze predzej czy pozniej zadzwoni.
zastanawiam sie jak Wy to robicie.czy dzwonicie pierwsze czy czekacie na inicjatywe meżczyzny??bo ja w tej chwili juz jestem na tyle uprzedzona ze czasem chialabym mu zaproponowac moja pomoc ale tego nie robie bo sie boje ze wroci tamten uklad sprzed kilku miesiecy- dodam ze sporo czasu zajelo mi usatlenie takich regul jakie sa teraz.nie wiem czy nie jestem aby troche przewrazliwoona
zastanawiam sie jak Wy to robicie.czy dzwonicie pierwsze czy czekacie na inicjatywe meżczyzny??bo ja w tej chwili juz jestem na tyle uprzedzona ze czasem chialabym mu zaproponowac moja pomoc ale tego nie robie bo sie boje ze wroci tamten uklad sprzed kilku miesiecy- dodam ze sporo czasu zajelo mi usatlenie takich regul jakie sa teraz.nie wiem czy nie jestem aby troche przewrazliwoona
napisał/a:
dziewczyna1111
2007-11-06 20:06
wątek przez przypadek zopstał umieszcony na zdradzie:) mimi to mam nadzieje ze podzielicie sie swoimi doswiadczenami.bo w dzieisjszych czasach faceci zachlysneli sie kobieca walka o równouprawnienie i mam wrazenie ze zapomnieli kto powinien wychodzic z inicjatywa
napisał/a:
taiskierka
2007-11-07 10:27
faceci nie zapomnieli, tylko my się im zbytnio narzucamy
nie będzie to łatwe, ale daj mu sie wykazać - daj sobie na wstrzymanie
inaczej zadusisz go, zmęczysz tak, że będzie od ciebie uciekał do czegokolwiek innego
faceci lubią czuć że coś mogą...
nie będzie to łatwe, ale daj mu sie wykazać - daj sobie na wstrzymanie
inaczej zadusisz go, zmęczysz tak, że będzie od ciebie uciekał do czegokolwiek innego
faceci lubią czuć że coś mogą...
napisał/a:
jenny
2007-11-16 17:50
Bo ja wiem czy my się narzucamy...
Wyszło jakoś tak, że kobiety są obecnie dużo silniejsze niż dawniej, a faceci wręcz przeciwnie - myślę, że warto ustalać granice i choćby nie wiem jak facet nieporadnie się do swojego zadania zabierał, nie mieszać się do jego spraw. Zresztą - jak mu będzie na czymś zależało, to da sobie radę i bez nas. Ciekawe skąd się wzieła ta totalna nadopiekuńczość kobiet obecnie... Nie ukrywam, że i u mnie pojawił się ten problem :mad:
Wychodzi na to, że kobiety są fantastyczne, bo mamy już mniej więcej te same prawa, co mężczyźni, możemy robić wszystko to, co oni (no mniej więcej przynajmniej). Problem w tym, że żaden facet nigdy nie aspirował do tego, żeby się spełniać w rolach i obowiązkach typowo wcześniej zarezerwowanych dla kobiet, więc możemy robić wszystko to, co "męskie", ale to co "damskie" nadal robić musimy, bo nikt nas w tym nie zastąpi. Facet za to może już spokojnie osiaść na laurach...
Wyszło jakoś tak, że kobiety są obecnie dużo silniejsze niż dawniej, a faceci wręcz przeciwnie - myślę, że warto ustalać granice i choćby nie wiem jak facet nieporadnie się do swojego zadania zabierał, nie mieszać się do jego spraw. Zresztą - jak mu będzie na czymś zależało, to da sobie radę i bez nas. Ciekawe skąd się wzieła ta totalna nadopiekuńczość kobiet obecnie... Nie ukrywam, że i u mnie pojawił się ten problem :mad:
Wychodzi na to, że kobiety są fantastyczne, bo mamy już mniej więcej te same prawa, co mężczyźni, możemy robić wszystko to, co oni (no mniej więcej przynajmniej). Problem w tym, że żaden facet nigdy nie aspirował do tego, żeby się spełniać w rolach i obowiązkach typowo wcześniej zarezerwowanych dla kobiet, więc możemy robić wszystko to, co "męskie", ale to co "damskie" nadal robić musimy, bo nikt nas w tym nie zastąpi. Facet za to może już spokojnie osiaść na laurach...