Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Facet zmiennym jest...?

napisał/a: wanilinowa 2009-07-10 19:52
Mówił, że teraz oboje się postaramy... Cieszył się na wyjazd. Już planował co będziemy robić itd.. Super... Tyle, że ja pamiętam to złe.. Nie umiem z dnia na dzień zapomnieć, a on jest zły, że "rozpamiętuję"...
napisał/a: Mrs.Hyde 2009-07-10 20:37
Wanilinowa,
ciesze sie ze udalo wam sie poromawiac, ale przemysl to dobrze... zadaj sobie pytanie ile razy juz miala miejsce taka sytuacja ze myslalas ze to juz koniec a potem sluchalas o tym, ze sie da to naprawic, ze sie wszystko zmieni itp... ja przeszlam to samo. skonczylo sie i tak rozstaniem, ale do tego depresja i napadami leku przed jakakolwiek niestabilnoscia. taka hustawka wykancza psychicznie. jesli jednak zdecydujesz sie z nim zostac to zycze powodzenia i mam nadzieje ze sie dogadacie:)
napisał/a: Tigana 2009-07-10 20:50
wanilinowa, musisz mu jasno postawic, że to ON się ma starać!! dlaczego on cały czas tylko od Ciebie wymaga, no dobra, teraz łaskawie stwierdził, że się oboje postaracie. Powinnaś mu coś powiedzieć w stylu ja się staram cały czas, a jak nie potrafisz tego docenić, no to sie teraz ty postaraj...
zobaczymy, jak sie na wyjeźdxie bedzie zachowywał. NIe daj mu sie zdominować, pokaż, ze jestes partnerką i nie pozwolisz się traktować jak dziecko.
miłego wyjazdu i daj znać koniecznie
napisał/a: Monicysko 2009-07-10 21:09
Tigana, nie zgadzam się z Toba.. Żeby w związku było dobrze, to oboje musza się starać.. Uważam, że bynajmniej wanilinowa nie powinna siedzieć z założonymi rękami i czekać az on się zmieni i wtedy będa żyli długo i szczęśliwie.. Ja uważam, że nie powinna wypominać, bo ja się cały czas staram a Ty nie, bo to tylko wznowi konflikt! On się poczuje obużony, że zarzuca mu, że wszystko to jego wina i nici z porozumienia będą. Uważam, że powinna powiedzieć, dobrze razem postaramy się, żeby w Naszym związku było lepiej. Razem! Bo jedna osoba, nawet z najlepszymy chęciami, nic nie zdziała..
napisał/a: wanilinowa 2009-07-10 22:05
Monicysko napisal(a):Bo jedna osoba, nawet z najlepszymy chęciami, nic nie zdziała..

U nas to raczej wygląda tak, że ja się staram bardziej... Chociaż ostatnio już odpuszczam. Nie mam sił na walkę z tym... Dziś był bardzo miły, mówił, że wcale nie myśli tak jak mówił, ze to w złości... Nie wiem co dalej...

Mrs.Hyde napisal(a):taka hustawka wykancza psychicznie.

No właśnie... Ja już nie umiem cieszyć się życiem... A on narzeka, że się nie uśmiecham... Staram się czerpać radość ze wszystkiego co się da. Ale jak leżymy sobie razem przytuleni mam przed oczami obraz jak mnie krytykował, jak źle o mnie mówił... Ciężko tak...
Czasem mam wrażenie jakby to były 2 różne osoby... Aż nie do wiary że jeden człowiek może być raz taki, a raz zupełnie inny...

Myślicie, że jest szansa, że w końcu zacznie mnie doceniać? Ja naprawdę ostatnio przez to czuję się bezwartościowa, że naprawdę jestem głupia i beznadziejna... :(
napisał/a: jagodzianka3 2009-07-10 22:27
wanilinowa, rozumiem, że go kochasz, ale jeśli nic z jego strony się nie poprawi to osobiście (choć mogę się mylić) nie widzę waszego związku w przyszłości! wyobrażasz sobie być żoną człowieka, który codziennie cię krytykuje, upokarza, nie jest wsparciem w trudnych chwilach, ogląda się za innymi, porównuje do innych, chce cię zmieniać na siłę? a jeśli tego sobie nie wyobrażasz to po co to ciągnąć? każdy zasługuje na szacunek w związku, miłość i wsparcie!
napisał/a: Monicysko 2009-07-10 23:59
wanilinowa, wiem że ostatnio to Ty się starasz. Mnie chodziło raczej o to, że jeśli podejmiecie wspólną decyzję, że chcecie spróbować to wszystko naprawić i zacząć jeszcze raz, to oboje będziecie musieli się starać, żeby było dobrze. Zarówno Ty jak i on.. Bo jedna osoba zmian nie wprowadzi - jak zreszta sama ostatnio doświadczyłaś - możesz się dwoić i troić, jak on nie ma ochoty nic w związku zmieniać, to nic z tego nie będzie.. Tak samo, jeśli on zechce się w końcu zmienić i naprawić, to co jest między Wami, nie możesz siedzieć z założonymi rękami i czekać az sytuacja ulegnie poprawie, bo wtedy też nici - On będzie się czuł tak jak Ty teraz pewnie dla odmiany..

Natomiast jeśli on, nie wyrazi woli zmiany a Ty nie zobaczysz chociaż malutkich starań, że wprowadza to w życie, to nie ma sensu tego kontynuować.. Nie możesz się czuc beznadziejnie w związku, który tak naprawdę dopiero miał się zaczynac i własnie ten okres narzeczeństwa powinien byc jednym z piękniejszych okresów znajomości, kiedy wszystko rozkwita a nie kończy się..
Pierwszym sukcesem myślę, że będzie rozmowa między Wami - spokojna i rzeczowa, bez obrażania się itp. Jeśli to sie Wam uda, to jest szansa, że można coś zmienić.
Co w końcu zdecydowaliście z tym wyjazdem?
napisał/a: wanilinowa 2009-07-11 00:00
jagodzianka, masz całkowitą rację! Tyle, że to jest tak, że on na co dzień się nie ogląda... Zawsze mówi, że jestem NAJ itd.. Tyle, że kiedy są złe momenty on mówi to złośliwie-sam to przyznaje... Wymienia wady innych dziewczyn...
Im dłużej tak myślę o całej tej sytuacji to mam wrażenie, że on jest taki, przez rozwód rodziców... Jego mama echhh... nie będę opisywać, ale to z winy jego matki. Czasem mam wrażenie, że on mnie szufladkuje do jej zachowania... To, co ona robiła, wpiera mi... Ja nie krzyczę na niego, nie wymagam więcej, a on mi to wpiera - tak zachowywała się jego mama... Często też powtarza, że znajdę sobie kogoś lepszego itd... Dokładnie jak u jego rodziców.
Myślicie, że może to być związek? Naprawdę mi zależy na nim, bo mimo wszystko spędziliśmy ze sobą pare szczęśliwych lat, wiem jak mu zależy na mnie-pokazał to wielokrotnie. Nawet jak między nami jest źle-zawsze mnie chwali... Poza tym sporo razem przeszliśmy i zawsze był dla mnie nie tylko narzeczonym czy chłopakiem, ale przede wszystkim przyjacielem...
Tylko właśnie ostatnio coś się psuje... Dlatego proszę o rady, jak ratować ten związek... Rozstanie będzie już ostatecznością... A jest o co walczyć, uwierzcie... To on pomógł mi kiedyś uwierzyć w siebie! Pokazał mi moje zalety, co we mnie dobrego, uświadomił, że jestem atrakcyjna-bo nigdy wcześniej tak się nie czułam, widziałam same wady w sobie... To dzięki Niemu mój świat stał się lepszy... i dlatego próbuję walczyć - to takie wyjaśnienie dla tych, którzy uważają, że on się nie nadaje i mamy się rozstać... Bo oprócz tych kilku złych wspomnień, jest milion cudownych...

[ Dodano: 2009-07-11, 00:03 ]
Monicysko, dzięki za rady :)

Monicysko napisal(a):Co w końcu zdecydowaliście z tym wyjazdem?

Jedziemy. Dziś się spotkaliśmy żeby zakupy porobić i on był taki szczęśliwy. Że będzie mieć mnie tylko dla siebie, nie będzie pracy, domu... Tylko my... Że będzie kupować bułki na śniadanie świeże... Że bedziemy spacerować nocą...
napisał/a: Monicysko 2009-07-11 00:13
wanilinowa napisal(a): A jest o co walczyć, uwierzcie... To on pomógł mi kiedyś uwierzyć w siebie! Pokazał mi moje zalety, co we mnie dobrego, uświadomił, że jestem atrakcyjna-bo nigdy wcześniej tak się nie czułam, widziałam same wady w sobie... To dzięki Niemu mój świat stał się lepszy... i dlatego próbuję walczyć - to takie wyjaśnienie dla tych, którzy uważają, że on się nie nadaje i mamy się rozstać... Bo oprócz tych kilku złych wspomnień, jest milion cudownych..


Właśnie o tym mówię! Ja uważam, że jesli oboje tego chcą, to zawsze warto walczyć o związek. Teraz właśnie pozostaje rozmowa, czy on tez chce go ratować. Jeśli tak, to warto walczyć, bo to nie jest tak, że on nagle stał się tym wstrętnym człowiekiem i musisz go znienawidzić aż do końca życia.. Niestety nie wszystko jest takie czarne i białe.
Mam nadzieję, że ten wyjazd pozwoli Wam się odnaleźć na nowo, zobaczyc te rzeczy, które Was do siebie przyciągnęły. Czasem warto jest powspominać te dobre chwile, te cechy, w których się zakochałaś. Powiedzieć mu, jak bardzo doceniasz te wszystkie chwile, kiedy był przy Tobie i dla Ciebie.. Jeśli chcecie ratowac ten związek, nie możesz się zamykac w tej złości i żalu, który masz teraz.. Wiem, że to niełatwe, ale czasem tez wyjść naprzeciw :) I jeśli on tez zrobi ten krok, to spotkacie się w połowie.. :)
napisał/a: wanilinowa 2009-07-11 00:22
Monicysko napisal(a):nie możesz się zamykac w tej złości i żalu, który masz teraz..

Właśnie, że zawsze jest tak, że on coś powie, jestem zła... Ale mija chwila, ochłonę i wiem, że on mnie kocha tak naprawdę i nie jest złym człowiekiem. I od razu próbuję, żeby było lepiej...

Ps. A co sądzisz o tej sytuacji rodzinnej? Może mieć coś wspólnego? I ewentualnie jak temu zaradzić?
napisał/a: Monicysko 2009-07-11 00:45
Na pewno, w sumie rozwód to nie tylko nieprzyjemny epizod w życiu rodziców, ale przede wszystkim dziecka.. Zwłaszcza jak odbywa się w nieprzyjemnych warunkach, złości i żalu.. Ile on miał wtedy lat?
Myślę, że najlepszą radą jest rozmowa, rozmowa, rozmowa.. Ja jestem wyznawczynią teorii, że nikt nie jest z gruntu zły i w każdym jest coś dobrego. Myslę, że dużo zależy od Ciebie też. Nie chodzi mi o to, żebyś się poświęcała i rezygnowała ze swoich marzeń itp. ale żeby i on czuł, że ma w Tobie oparcie. Myslę, że warto w takich sytuacjach, zanim się zdenerwujesz, że on Cie porównuje do matki, na spokojnie powiedzieć "nie jestem jak Twoja mama i nigdy nie postąpię z Tobą jak ona" itp. Przypomniec te wszystkie chwile, kiedy zachowałaś się inaczej niż ona, kiedy byłas przy nim, wspierałaś a nie uciekłaś itp. Myślę, ze z czasem zrozumie, że nie wszystkie kobiety musza być takie jak jego matka.. To jest trudna sytuacja, kiedy Ci ktoś z rodziny "skrzywił myślenie".. Trzeba miec dużo cierpliwości, dużo zależy od Ciebie! Czasem warto zagryź język i odetchnąć 3 razy, zanim się coś wykrzyczy w złości.. Zdystansowaś się, pobyc złych emocji i porozmawiac na spokojnie - rzeczowo i konkretnie. Ja szczerze wierzę, że jeśli oboje będziecie mieli chęć, to można to uratować...
napisał/a: wanilinowa 2009-07-11 01:04
Monicysko napisal(a):Ile on miał wtedy lat?

To toczyło się na przełomie gimnazjum/liceum... Poza tym to wszystko było niestety dość spektakularne...

Dlatego teraz on jest przeciwny temu, żebym się żaliła komukoliwiek. A czasem człowiek ma ochotę wyrzucić z siebie to, co czuje i posłuchać innych, stąd forum :)

Powiem tak, w ostatnim czasie nie jestem juz nerwowa. Przyjęłam taktykę - "nie przejmuj się"... Poza tym staram się łagodzić lekkie jego złości. Jest na coś zły. Ja zaraz łagodzę-zmieniam temat, żeby emocje mu opadły i powoli wracamy i wyjaśniamy... Dziś już widzę postępy. Wydaje mi się, że wczoraj uświadomił sobie, że nie będę go błagać, żebysmy byli razem i że może mnie stracić. Dlatego wróciła mu inicjatywa...

A wyjazdem się cieszy jak dziecko! Gdyby nie to, że oświadczył się rok temu to bym myślała, że coś planuje... :P