i co dalej...??

napisał/a: loczki_83 2008-01-09 09:53
Jest mi tak przykro, tak strasznie przykro, sama niewiem co sie zema dzieje... gdy mialam 18 lat poznalam w pracy chlopaka, zakochalam sie. I choc nie bylo miedzy nami zadnego zblizenia jak pocaluek czy sex to wiem ze on tez czul domnie to samo. Niemusielismy o tym rozmawic, to uczucie poprostu bylo i juz, mielismy przeciez tyle inych tematow do rozmow. Az nagle dowiedzialam sie od mojej mamy ze przeciez ON ma ZONE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Bylam zalamana, niewiedzialam co robic, jak sie zachowac... Uciekalam od niego, od tego uczucia bo wyobrazalam sobie jak ja bym sie czula na jej miejscu gdybym sie dowiedziala ze moj facet ma taka "kolezanke". Po jakims czasie rozmawialam z jego mama, tak przypadkiem ja spotkalam. Okazalo sie ze ich malzenstwo prawie nie istnieje, ze ona go "wrobila" w nie, mowiac ze jest w ciazy, pare dni po slubie powiedziala ze poronila. Zostaly klamstwa i malzestwo ktorego podobno o niechcial. Tylko dlaczego sie nie rozwiodl....?? Spotkalam sie z nim i zapytalam o to wprost. Powiedzial ze tak bylo, ale niechcial mi o tym mowic, a co do rozwodu to sam niewie dlaczego. Niechcialam go widziec, w glowie mialam tylko jedno, dlaczego niepowiedzial mi o zonie..??? Serce bolalo ale przeciez musialam od tego wszystkiego odejc, uciec... nieudalo sie. Poznalam wspanialego mezczyzne, za ktorego wyszlam za maz. Wspanialy byl moj maz do slubu, potem zaczely sie klopoty. Moj maz zaczal zachowywac sie jak kawaler, zabawy, dyskoteki, picie bylo na porzadku dziennym az wreszcie poraz pierwszy mnie uderzyl, potem byl drugi i trzeci raz. Potem okazalo sie ze jestem nieplodna i niemoge miec dzieci. Zalamalam sie. To nim wstrzasnelo, zmienia sie ale ja... ja spotkalam tamtego, potem spotkalam go jeszcze raz i jeszcze raz i uswiadomilam sobie ze tamto uczucie nigdy nie wygaslo, ze ja go nadal kocham a moje malzenstwo bylo tylko ucieczka a nie przemyslanym krokiem...! Niewiem co robic, coraz bardziej mnie to wszysko meczy i wiem, poprostu wiem ze zdradze mojego meza, przy nastepnej klotni. Tak mi przykro, bo przeciez przyzekalam wiernosc... ale ja juz poprostu niemoge. Same rozmowy z moim "przyjacielem" podtrzymuja mnie na duchu ale i ja i on jestesmy pewni ze to nieskonczy sie na rozmowach. Te uczucie jest silniejsze od nas... Co robic...POMOCY....
napisał/a: kratka4 2008-01-09 19:09
Skora czujecie do siebie "miętę"i chcecie być razem ,to porozmawiajcie o tym.Szczera rozmowa miedzy Tobą a facetem,któego kochasz i on Ciebie powinna wszystko wyjśnić.Po co zdradzać???Jeżlei jestescie pewni ,że chcecie ze sobą być,to myślę,że powinniście najpierw o tym szczerze poroamawiać,a potem podjąc odpowiednie kroki.Przecież to ,że zdradzicie Ty męża On żonę niczego nie zmieni tak naprawde,a wręcz przeciwnie,może wywołac niezłą burzę.Przecież ni cnie trwa wiecznie.Kiedyś Wasza zdrada wyjdzie na jaw i napewno nic dobrego z tego nie wyjdzie.Zacznie sie wzajemne oskarżanie ,obwinianie itd.
Lepiej zakończyc stary związek,który już sie wypalił i zacząc nowy.
Zyczę powodzenia i pozdrawiam