Jak go poderwać?

napisał/a: benne12 2009-11-15 20:21
Mam 27 lat i jestem wesołą singielką ;) Dobrze mi z tym i nie szukam faceta na siłę. Po prostu czekam, aż poznam kogoś fajnego, kto wyda mi się interesujący.

I tak się stało zupełnie przypadkowo. Zachorował kotek mojej młodszej siostry i poszłam z nią do weterynarza. Akurat tego dnia w klinice dyżur miał pewien młody pan doktor. Nie wiem jak to się stało, ale od pierwszego momentu nie potrafiłam oderwać od niego wzroku
I to nie dlatego, żeby był jakoś super przystojny. Nie, po prostu poczułam jakąś taka iskierkę, magnes.
Pan jest gdzieś w moim wieku, może trochę starszy i nie nosi obrączki
Wizyta trwała niedługo, ale ujął mnie swoją serdecznością, ciepłem, wesołym głosem, humorem... kurcze...piszę jak jakaś nastolatka, ale na prawdę wywarł na mnie wrażenie.

Czy zauważyłam coś z jego strony? Nie wiem. Był bardzo miły, patrzył mi prosto w oczy i uśmiechał się, ale rozumiem, że taki jest jego służbowy obowiązek. Dla klientów/pacjentów powinien być miły. Ehh.
Dał mi swój telefon na wypadek, gdyby z kotem coś było nie tak. Wizyta kontrolna za kilka dni a ja już kombinuje co zrobić, żeby go zainteresowac.

Ojjjj dziewczyny, poradźcie coś. Czy w ogóle jakiekolwiek podchody mają sens? Jaka jest szansa, że zwróciłby uwagę na jedną z setek klientek? Może nie warto się wygłupiać?

z góry dziękuję za rady
napisał/a: ~gość 2009-11-15 21:20
benne12 napisal(a):nie nosi obrączki
to akurat wyklucza, że jest żonaty, ale nie wyklucza obecności najważniejszej kobiety w jego życiu ;) tak czy siak, szczerze mówiąc patrząc na tą sytuację i na to, że jest ograniczony kontakt itp, to nie widzę opcji innej niż wypalić prosto z mostu, czy moglibyście się spotkać na kawie czy coś. Sądzę, że w tych okolicznościach nie ma co robić podchodów, chyba że zapowiada się jeszcze wiele wizyt ;)
napisał/a: kasiasze 2009-11-15 21:36
Czy kazdej klientce daje swoj numer telefonu (rozumiem, że prywatny?)
napisał/a: ~gość 2009-11-15 21:52
kasiasze napisal(a):Czy kazdej klientce daje swoj numer telefonu (rozumiem, że prywatny?)
a skąd benne12 ma wiedzieć, przecież nie siedzi przy każdej wizycie :P z doświadczenia powiem, że w niektórych przypadkach weci owszem dają swój numer na wszelki wypadek gdyby działo się coś nie tak, a numery komórkowe są powszechne na wizytówkach tak, by można się było z nimi kontaktować po godzinach otwarcia przychodni. Niektóre przychodnie w mniejszych miastach są krócej otwarte w weekend, albo i wcale i wtedy podanie prywatnego numeru, a dokładniej takiego, pod którym można lekarza po prostu zastać całą dobę, jest bardzo przydatne :)
napisał/a: benne12 2009-11-15 22:02
Dokładnie. Jego numer znajduje się na wizytówce. Nie wiem, czy jest to tel prywatny, czy służbowy, w kazdym razie kazał dzwonic o każdej porze dnia i nocy, jakby z kotkiem działo się coś złego.
Zapowiadają się jeszcze wizyty oprócz tej kontrolnej, bo siostra oprócz tego kotka ma jeszcze małe kocieta i muszą być pod kontrola weterynarza (odrobaczanie itd)... tak więc w najbliższym czasie pewnie trzeba będzie do niego parę razy podejść, co zrobię z wielką ochotą ;)

Kurcze, nie wiem, czy jest sens w ogóle zawracać sobie głowę... :(
Nie chcę wyjść na idiotkę.
Może po prostu poczekać na kolejnego "kandydata"?
Tylko z drugiej strony, jak tak będę wszystkich sobie odpuszczać to w końcu nic mi nigdy nie wyjdzie... Poza tym, podoba mi się. Jest bardzo ujmujący, serdeczny i ma iskierkę w oczach :)

Aha,
wyszperałam go na naszej klasie ;) Sądząc po zdjęciach, komentarzach, wydaje mi się, że może być sam. Ale to tylko NK...
napisał/a: Misia7 2009-11-16 12:44
benne12 napisal(a):w kazdym razie kazał dzwonic o każdej porze dnia i nocy, jakby z kotkiem działo się coś złego.

Jaki zaangażowany w swoją pracę lekarz
Jeżeli jeszcze się będziecie widzieć na wizytach to poczekaj- może sam zacznie cię podrywać albo dawać jakieś sygnały Jeżeli nie to chyba szkoda zawracać sobie głowę. Jeżeli byś mu się spodobała to pewnie by do Ciebie jakoś zagadał. Dlatego ja bym poczekała na to co on zrobi.
napisał/a: ~gość 2009-11-16 22:44
Kot przyczyna zdazen jak u Karguli i Palakow :D

A tak na powaznie popieram zdanie Misia7 obadaj teren i poczekaj na rozwoj sytuacji, a moze jak rozeznasz teren podejmij jakies male kroczki ;)
napisał/a: benne12 2009-11-18 20:32
No i d*** zbita. Poszliśmy dziś do weta. Ja, siostra i nieszczęsny kot (chociaz może i szczęsny, bo w sumie gdyby nie on... ;) ). Krótka rozmowa, jak zwykle przemiła, uśmiechnięty i uroczy pan doktor. Nagle do gabinetu zabiegowego wchodzi.............. nasza wstrętna sąsiadka (starsze babsko, największa plotkara w bloku, wszystko musi wiedzieć itd itp). Przyszła po coś na pchły dla swojego zwierzaka. Wryła się bez kolejki, bez pukania, po prostu wlazła do gabinetu "bo ona tylko na chwilkę". Miałam nadzieję, że zaraz sobie pójdzie i będę mogła kontynuowac miłą pogawędkę z panem D.
No ale gdziez tam. Ucieszyła się: "oooo dziewczyny, dobrze, że was widzę. Przyjechałyście samochodem? To dobrze, bo mam ciężkie torby z zakupami, zabiorę się z wami do domu". Na to wszystko moja nieświadoma siostrzyczka odparła, że bardzo chętnie ją podwieziemy, bo i tak już musimy iść.....
Osłupiałam. Niestety w takich sytuacjach nie umiem włączac awaryjnego trybu flirtującego :( Podziękowałam, pożegnałam się i ze smutnymi oczami opuściłam gabinet.
Zatem znów muszę czekac az pojawi się ktoś, kto mnie zainteresuje... pewnie do czasu, bo jak zwykle coś się spierniczy. Zycie.
Żałuję, bo mogłam coś na prędce wymyśleć, ale się nie udało.
Z drugiej strony, gdyby pan D. był mną zainteresowany też by jakos zareagował. A tak to skończyło się zwykłym "do widzenia". I tyle.
napisał/a: Misia7 2009-11-19 09:24
benne12 napisal(a):Z drugiej strony, gdyby pan D. był mną zainteresowany też by jakos zareagował

Też tak myślę. widocznie tak miało być. A może niedługo znowu będziesz potrzebowała konsultacji i wasze drogi się połączą. Jeszcze nic straconego.
napisał/a: ~gość 2009-11-19 17:26
benne12 napisal(a):Z drugiej strony, gdyby pan D. był mną zainteresowany też by jakos zareagował.
czy ja wiem? takie rzeczy to w serialach wg mnie, jakoś nie spotkałam się z takim romantycznym rozegraniem typu wychodzisz z gabinetu a pan doktor za Tobą woła, żebyś poczekała i si umawiacie :P a może liczy na kolejną wizytę? kota trzeba czasem na kontrolę zawieźć ;)
napisał/a: benne12 2009-11-25 18:33
heh no i koniec. Widziałam go w weekend na mieście w towarzystwie jakiejś dziewczyny :(
Szli objęci, więc nawet nie mam złudzeń.

W sumie to dobrze, że nic do niego nie startowałam, bo pewnie wyszłabym na głupka.
Tak czy inaczej dzięki wszystkim za chęć pomocy
napisał/a: Misia7 2009-11-26 07:23
benne12, Przykro mi, że tak to się skończyło
benne12 napisal(a):W sumie to dobrze, że nic do niego nie startowałam, bo pewnie wyszłabym na głupka.

Racja. Dobrze, że nie wiedział, że do niego wzdychasz
benne12 napisal(a):Tak czy inaczej dzięki wszystkim za chęć pomocy