Jak sie robi otwieracz do facetów?

napisał/a: Hachiman 2007-11-12 07:03
Ariena napisal(a):nasza przyszlosc jest tematem tabu odkad mi sie oswiadczyl...czyli ponad pol roku temu... nie moge tego tematu poruszac bo sie denerwuje...

Wyobrażam sobie że ja bym tak miał jakby po oświadczynach - w sumie takiej trudnej do podjęcia decyzji (włączając "jak to zrobić żeby było niezapomniane"), kiedy ma się niepewność jak ona zareaguje - ona po zgodzeniu się zaczęła sama roztaczać wizje przyszłości.

Rozmowy: może on potrzebuje najpierw do bólu wygadać się "jak minal dzien i co robili z kumplami i jaki fajny film ogladalismy" i jest w stanie przejść na sprawy poważniejsze w momencie kiedy będzie czuł się zaakceptowany Twoją uwagą?
napisał/a: Ariena 2007-11-12 10:15
Tyle,ze ja nie roztaczam wizji wokol naszego wspolnego zycia...przynajmniej nie poza swoimi myslami...Kiedys On sam zaczynal takie tematy...staral sie mnie wybadac co sadze o slubie i wspolnym zyciu itp. Co mnie zaskakiwalo bo wtedy ja o tym wogole nie myslalam...Pamietam jak mi sie milo robilo gdy pytal sie mnie lub sam mowil o tych sprawach... Co do akceptacji jego i poswiecania mu uwagi to zawsze staram sie byc dobrym sluchaczem i podtrzymywac rozmowy o jego kumplach czy o minionym dniu. Moze nie robie tego zbyt dobrze?...bo gdzies musze popelniac blad skoro on jest taki zamkniety w sobie...Mysle,ze wiem jaki blad popelnilam...ale od dawna juz tego nie robie. Mianowicie spory kawalek czasu temu staralam sie go nakierowac, pokazac rozne drogi, zmotywowac do kontynuacji nauki, noi marudzilam mu,ze za duzo pije, pali i spedza czas z kumplami. Czyli innymi slowy mowilam mu co ma robic...co jest zle a co dobre. Przestalam to robic...staram sie...chociaz moim zdaniem skoro jestesmy razem to normalne,ze martwie sie o niego i chce dla niego jak najlepiej...On mi zawsze powtarzal,ze mam sie nie wtracac bo to jego zycie. Fakt...ale jestesmy razem i powinien tez brac pod uwage moje zdanie. Od dluzszego czasu staram sie nie wtracac i nic nie mowic, ze nie dba o siebie...i wogole nie wtracam sie w jego sprawy...mam nadzieje,ze to pomoze...pewnie potrzebuje jeszcze wiecej czasu...albo mu juz tak wygodnie...bo on robi sobie co chce...a ja nawet sie nie odezwe... Yhhh...naprawde nie spodziewalam sie nigdy,ze zycie z kims w zwiazku jest takie skomplikowane...zawsze zylo sie w sferze marzen :P...a tu rzeczywistosc jest zupelnie inna...
napisał/a: Hachiman 2007-11-21 11:34
Ariena napisal(a):spory kawalek czasu temu staralam sie go nakierowac, pokazac rozne drogi, zmotywowac do kontynuacji nauki, noi marudzilam mu,ze za duzo pije, pali i spedza czas z kumplami. Czyli innymi slowy mowilam mu co ma robic...co jest zle a co dobre. Przestalam to robic...staram sie...chociaz moim zdaniem skoro jestesmy razem to normalne,ze martwie sie o niego i chce dla niego jak najlepiej...On mi zawsze powtarzal,ze mam sie nie wtracac bo to jego zycie.


Jezeli to jest przyczyną obecnego stanu rzeczy to jeżeli chcesz być z nim, niestety, musisz teraz zaakceptować to jaki jest. A teraz jest "gorszy" niż wtedy kiedy go pouczałaś? Sytuacji "on mi zawsze powtarzał" lepiej nie ignorować ("ona mi zawsze powtarzała" oczywiście też). SKutki tego mogą trwać bardzo długo i obrastać innymi, wcześniej nieważnymi, probemami.

Kiedyś słyszałem że niektórzy ludzie (i mężczyźni i kobiety) nie reagują na rady dobre, nawet naprawdę dobre i ułatwiające kolosalnie zycie. I kluczem tam jest powiedzenie "sam(a) musisz dojść do wniosku czy (opcja1) czy (opcja 2)". Bez nacisków ani wymagania konkretnego rozstrzygnięcia. Nie pamiętam określenia tego rodzaju ludzi ale oni sami muszą dojść do końcowego wniosku, "przetrawić go" w myślach. Moze to ci sie przyda.

Teraz?
"Od dluzszego czasu staram sie nie wtracac i nic nie mowic, ze nie dba o siebie...i wogole nie wtracam sie w jego sprawy...mam nadzieje,ze to pomoze...pewnie potrzebuje jeszcze wiecej czasu...albo mu juz tak wygodnie...bo on robi sobie co chce...a ja nawet sie nie odezwe... "
Myslę że pomogłoby wam gdyby:
- on zoabczył że nie musi działać dokładnie tak jak ty to mówisz. Ważne jest żeby to zobaczył, powiedzenie "zmieniłam się" może nie zadziałać
- ty zaakceptujesz go takim jaki jest

Faceci lubią uszczęśliwiać swoje kobiety ale czasem robią coś co sami uznaja za właściwe a co idzie "na marne" no i jak można tak się w kółko starać? Spróbuj zamiast "powinieneś ..., jak to wygląda! przecież ty się ..." mówić "byłabym naprawdę zadowolona gdybyś (tu cos co jest aktualnie w zasięgu jego możliwości)". Jeżeli jest to szczere i bez złości, i powiedziane w nienerwowym czasie to powinno zadziałać. Tylko nie wyznaczaj wielu "zadań" na raz. W trudnych przypadkach facet musi sprawę (w wolnych chwilach) przemysleć, a to trwa.
napisał/a: Zaniepokojona 2007-11-22 08:52
Wszyscy tutaj macie sporo racji. Do każdego faceta potrzebny jest inny otwieracz. Ba ... nawet do tego jednego czasem trzeba zastosować cały przybornik z otwieraczami. Wszystko zależy od sytuacji. Raz pasuje, na drugi raz już nie.
Świetnie to ujęła Mari, ja dodałabym jeszcze nastrój.
Gdy widzę, że mój man nie ma nastroju albo ja w danym dniu "chodzę po polu minowym", nie zaczynam rozmowy. Oprócz tego trzeba zadbać o nastrój otoczenia, usunąć niepotrzebnych świadków, mieć poczucie bezpieczeństwa.
Z nadmierna słodyczą też nie przesadzać, bo stanie się podejrzliwy ;)

A może zastosować jakiś palnik? ;)
napisał/a: Hachiman 2007-11-23 09:39
Zaniepokojona napisal(a):A może zastosować jakiś palnik?

A może średniowieczne narzędzia do tortur?
napisał/a: vincentXvega 2007-11-23 10:29
Czasami kobietki po prostu za dużo gadacie i za bardzo chcecie…:)
napisał/a: Hachiman 2007-11-23 12:09
vincent napisal(a):Czasami kobietki po prostu za dużo gadacie i za bardzo chcecie…

Jo.

Nawet jak słuchacie faceta uważnie to za bardzo chcecie żeby to co mówi było "z waszego świata", a tak się "dziwnie" składa że jest ze świata innego. No i spirala uprzedzeń się zaczyna nakręcać więc facet zaczyna myśleć który zamek już na pewno wytrzyma wszystkie próby dotarcia do niego.

"Mnie, bohatera, palnikiem!"
napisał/a: Mari 2007-11-23 18:16
vincent napisal(a):Czasami kobietki po prostu za dużo gadacie i za bardzo chcecie…:)

Vincent ,a Ty mówisz nam za mało , bo gdybyśmy nie pragnęły tego nie byłoby problemu!, czyż nie?, ale cóż tam ...Ona pogada i przejdzie jej ..jutro będzie lepsza...nic bardziej mylnego :cool: to się zbiera jak w chwilowo nieczynnym wulkanie ;) a więc lepiej nie odkładać tylko po prostu posłuchać , bo później będzie wybuch , albo palnik !.

pozdrawiam
napisał/a: Hachiman 2007-11-30 18:26
I kobiety i męzczyźni powinni mieć zawsze przed oczyma hasło "albo słuchasz albo cię przypiekamy palnikiem!"
napisał/a: magja9 2007-12-06 13:09
Moze faceta nie trzeba otwierac? Bardzo bysmy chhcialy zeby facet byl taki jak my, opowiadal, dzielil sie, analizowal. Ale on wtedy nie bylby juz facetem obawiam sie.My lubimy duzo rozmawiac i chcialybysmy nauczyc tego mezczyzne, a jak powiedzial mi pewien madry facet moze same powinnysmy lepiej sluchac i patrzec? Bo jak sie przyjrzalam portretowi narzeczonego Arieny ktory mowi NIE WTRACAJ sie doMOJEGO zycia, to mysle sobie ze nawet po otworzeniu Ariena nic tam dla siebie nie znajdzie milego.
napisał/a: Jerzyk 2007-12-06 18:51
hihi otworzyć nas to wesoło brzmi ale to nielatwe zadanie :) moja Piękna zawsze nazekała ze mało mowie o uczuciach. Ja wolalem zawsze okazac jej te uczucia niz powiedziec co wemnie tak naprawde tkwi. Tuliłem ja czesto czule całowałem przytuliłem jej głowe do swojej piersi. Myśle ze dziewczynie ktora niepotrzebuje tylu czułości to jest na dluzsza mete meczace bo ona wkoncu chce uslyszec co on do niej czuje. Ale tobyl moj sposob na przekazanie swoich uczuc. Często pytala mnie na spacerach co myśle o co sądze o ? ... dlaczego niemowisz tego. Wtedy tez sie wqrzalem rozmowa sie niekleila i zazwyczaj niezadowoleni szlismy dalej ja wqrzony ona obrazona ze nic niemowie. Nauczylem sie z czasem niewstydzic slowa Kocham Cie i potrafilem powiedziec czesto cos wiecej jak mi na niej zalezy i czym dla mniejest. Ale zazwyczaj musiala sie dopytywac. Zadko jej mowilem ze nielubie rozmawiac o uczuciach na spacerze czy gdzies kto mnie uslyszy bo to mnie krepuje. Niby uwaza sie ze dla faceta wyznanie uczuciowe to slabosc bo fakt faktem powiedziec komus ze sie Kocha przy innych to jest mozliwe tylko w zaufanym towarzystwie. Facet czesto czuje sie skrempowany jak ni z tad ni z owad ma powiedziec cos co wprowadzilo by go w zaglebianie sie w mysli i uczucia. Sam nad tym pracuje bo wiem ze dla was jest najwazniejsze co nam w duszy gra. Niemowimy bo sie wstydzimy a czasem boimy sie powiedziec co naprawde czujemy bo niewiemy jaka bedzie reakcja kobiety. Dlatego waznej jest zeby stworzyc atmosfere zaufania. Moze powiedz mu cos co ty kryjesz w sobie i oczym zazwyczaj trudno ci sie rozmawia to on wyzna ci wiecej niz bys sie sopdziewala ;) nienaciskajcie bo to pogarsza zazwyczaj sprawe :) nieopieram tego glownie na sobie ;P ale takze i na stereotypach. A tak naprawde na kazdego dziala cos innego i niekazda z was jest w stanie dotrzeć do wnetrza swojego faceta w prosty sposob. Trzeba sie czasem duuzo nameczyc zeby odgadnac jak do niego dotrzeć. Bo my bysmy chcieli zebyście z nas czytały jak z otwartej ksiazki. Bo tak nam latwiej. W rzyczywistosci jest tak ze facet jak Kocha to tą ksiażke powoli otworzy z bólem ale to zrobi :P a wy waszymi słodkimi oczami dopatrzycie sie tego czego wam brakuje i nauczycie nas o tym mowic :) A tak nawiasem co do faceta Arieny to on chyba musi zrozumiec wkoncu ze jesli jestescie razem to sie mowi Nasze zycie a nie moje bo przeto taka prawda zyjecie razem - podejmujecie wspolne decyzje, sa jednak czasem sprawy do ktorych niepowinna sie mieszac kobieta ale on powinien wtedy wam dokladnie wytlumaczyc co robi i dlaczego niechce zeby sie w tym uczestniczylo.

Moze niekazdego faceta to sie tyczy to co nabazgroliłem więc sory Chłopaki jezeli ktoremus sie niepodoba to co napisalem ;] tez mam prawo sie pomylic tymbardziej żem jeszcze młody
napisał/a: Hachiman 2007-12-06 18:52
facet może opowiadać dzielić się i analizować ale nie będzie taki jak wy.
Nie nauczycie go czerpać przyjemności z rozmawiania tylko i wyłącznie tak jak wy lubicie. Przez cały wieczór, potem dzień i tygodnie. Nie nauczycie ale jest duża szansa że jak będzie "uczony" to albo stanie się milczkiem, albo złośnikiem albo nieobecnym w domu.

"nie wtrącaj się do mojego życia" może oznaczać "źle się czułem jak widziałem że ty nie akceptujesz mego świata więc nie chcę znowu czuć się źle.

"nie wtrącaj się do mojego życia" może oznaczać "chętnie bym ci powiedział co czuję i o czym marzę jest ale cień szansy że ty wtedy albo stracisz humor albo zareagujesc głwałłtownie, a to jest po prostu kawałek mego świata który nawet mógłbym zmienić jakbm mógł z tobą rozmawiać jak z koleżanką"

"nie wtrącaj się do mojego życia" może również oznaczać "nie mów mi co mam zrobić, no nie trajkocz o tym! Sam muszę dojść do wniosku co z tym zrobić. Zobaczysz, poradzę sobie i odniosę sukces ale ty mnie nie wspierasz więc to będzie TYLKO MÓJ sukces"

To że ze po otworzeniu milczka kobieta nic tam dla siebie nie znajdzie milego jest prawie pewne ale: czy lepiej usłyszeć i na spokojnie przemyśleć usłyszane, czy któregoś dnia zobaczyć jak odpływa w całkiem swój świat (i np. również zostawia dwójkę niczemu nie winnych dzieci)?