jak tak można?

napisał/a: cersie 2011-11-17 08:52
Chcę opisać tu swoją historię bo wiem ,że są tu ludzie, którzy może pomogą mi zrozumieć kilka spraw...aczkolwiek nie wiem czy da sie to zrozumiec lub wytłumczyć....Byłam z chłopakiem dwa lata, zwiazek był dość trudny bo na odległość, on mieszkał w innym mieście, widywalismy się praktycznie tylko w weekedy, czasem przyjeżdżał do mnie na dłużej, czasem ja do niego jeździłam, bylimy bardzo zakochani, planowaliśmy wspólna przyszłosć...pewnego dnia jednak sielanka sie skończyła. Miał jak zwykle przyjechać do mnie na weekend i wszystko było by ok, tylko, że tego dnia kiedy miał do mnie przyjechać prze 5 godzin nie odbierał ode mnie telefonu,w końcu po 5 godz. moich nerwów zadzwonił,ze już jedzie i,ze niedługo będzie....oczywiście byłam strasznie wkurzona bo nie wyjaśnił mi czemu miał wyciszony tel.w końcu po przyjeździe przyznał się,ze umówił sie na kawę z byłą dziewczyną, wiec dostałam szału, wyrzyciłam go z domu, on wyszedł, ale w przypływie emocji kazałam mu wrócić...wrócił...weekend już był dla mnie zmarnowany, cały przepłakałam, nie mogłam zrozumieć dlaczego nagle stał sie taki oziębły i obojętny...generalnie skończyło się to dla mnie nerwicą i wylądowałam w szpitalu, po tym stwierdziłam, ze nie chce go już więej widzieć, nie rozstaliśmy się oficjalnie, po prostu zamknęłam za nim drzwi i powiedziałam sobie,ze to koniec nie mogę być z człowiekiem, który nie szanuje mnie ani moich uczuc...on chyba też już miał u niej nagrany temat bo napisał o mnie chyba tylko kilka sms-ów na które nie odpisałam i kontakt się urwał....było mi cieżko ale byłam twada, stwierdziłam,ze skoro tak wybrał, to jego wybór i ja musze sie z tym pogodzić...po kilku tygodniach wysłał mi anonimową wiadomosć na N-K,że nie moze o mnie zapomnieć, oczywiście o zignorowałam .....ale nie zaprzestał na tym zaczął wypisywac sms-y, jak bardzo żałuje tego co się stało, ze zrobiłby wszysto żeby cofnąć czas, moim błędem było,ze dałam sie wciągnąć w te bezsensowne gadki ale podświadomie chyba chciałam poznac prawdę....później zaczęły sie rozmowy tel.chciał,zebym mu wybaczyła, zebym dała mu szansę, długo z tym walczyłam ale w końcu kiedy sie spokaliśmy (oczywiście przyjechał niezapowiedzianie) zaczął sie tłumaczyć,że tamto juz skończone,że jej nienawidzi, ze go omotała, że zmarnowała mu życie...nie bardzo wierzyłam w to wszytsko ale niestety tak to jest,ze uczucia przysłaniają logiczny proces myślowy...kiedy w końcu coś we mnie pękło i stwierdziłam,ze moze rzeczywiście dam mu szanse, wylała się cała zółć prawdy, okazało się,ze zwiazek z tą dziewczyną wcale nie jest tak do końca zakończony, ze nawet już ze sobą zamieszkali ale ona jest już w trakcie wyprowadzki i ze teraz on chce być tylko mój,ze nie chce już kłamać i ze chce życ uczciwie....następnego dnia żalił sie,że ona nie chce mu dać spokoju,ze szantażuje go,ze się zabije....wkurzyłam sie i powiedziałam, ze mam tego dosc,ze albo do niej dzwoni i mówi jej jak wygląda sprawa albo żadnej szansy nie będzie...zadzwonił...w mojej obecności...powiedział jej że kocha mnie i że muszą to zakończyć....i pojechał rozliczyć sie z nią oststecznie....i oczywiscie znów zaczęło sie lawirowanie...następnego dnia po tym jak "niby" definitywnie się wyprowadziła i się rozstali on mi mowi, ze potrzbuje czasu..że nie chce znów tak od razu wchodzić z jednego związku w drugi, wiec sie wkurzyłam i powiedziałam,żeby daj mi święty spokój i wiecej nie zatruwał mi życia...po dwóch dniach popełniłam chyba najwiekszy błąd jaki mogłam bo zadzwoniłam do niego, było mi tak strasznie źle, chciałam sie dowiedzieć dlaczego wpakował sie znów z buciorami w moje życie, dlaczego nie dał mi spokoju, dlaczego nie odszedł raz na zawsze kiedy był na to czas...on uparcie twierdził,ze mnie kocha i chce być ze mną ale musi to wszystko jakos sobie poukładać...nie potrafił wyjaśnić mi tego w żaden racjonalny sposób, wiec postanowiłam zadzwonić do tej dziewczyny i wyjaśnic sprawę u zródła....no i wyjaśniłam..okazało sie,ze oszukiwał nas obie, ze prowadził podwójne życie, że składał nam te same obietnice, co znaczyło,ze przez cały ten czas kiedy był ze mną był tez z nią, dziewczyna wydawała się całkiem rozsądna i chyba tez zasoczona całą sytuacją...ale to chyba były tylko pozory...rozmawiałam z nią dwa dni wcześniej i była zszokowana jego postepowaniem...a teraz uważajcie ...dostaje dziś od nej wiadomość,że z nim rozmawiała,że wszystko sobie wyjaśnili,ze sie jej oświadczył a ona przyjęła te oświadczyny i cieszy sie,ze ze mną porozmawiała i,ze poznała prawde bo nie mogła żyć dłużej w niepewnosci....wiec pytam, jaką prawdę??...o tym ,ze chłopak, którego kocha będąc z nią mnie zapewniał o swojej miłości....fakt, w epilogu całej sytuacji wybrał ją....rozumiem,ze miłosć jest ślepa bo sama długo byłam nią zaślepiona ale po tym co od niej usłuszałam nie mogłabym już nigdy zaufać temu człowiekowi.....i nadal nie rozumiem jednego, jak można tak igrać z ludzkimi uczuciami??
napisał/a: marcinszczyg 2011-11-17 10:51
Ludzmi kieruje wiele czynników.

Będzie Ci ciężko ale postaraj się odseperować od tego gościa całkowicie. Sa na świecie faceci godni uwagi.

Widać że ten Pan jeszcze nie dojrzał i lubi przygody a na dodatek nie zdaje sobie sprawy że igra z czyimś życiem.

Postaraj się skupić na sobie i poznać nowych uczciwych i dobrych ludzi, takich jest pełno i sprawią że odzyskasz zaufanie.

Zastanów się też dlaczego tak długo Ci zeszło zauważyć podwójne życie Twojego partnera. Ukrywał się tak dobrze czy nie sprawdziłaś go ani razu?

Pozdrawiam i powodzenia!