Jak to ze mną było...

napisał/a: sorrow 2007-10-15 23:46
Dziękuję wam raz jeszcze. Pisać będę dopóki mi czasu wolnego starczy, a teko za duzo nie ma. Na razie trochę sie od forum uzależniłem , więc jestem częściej. W normalnym życiu zwyczajny mruk ze mnie, a tu mnie ktoś słucha .

A tak na prawdę, to nie możliwe komuś dawać mądre rady na życie. Każdy jest inny i w zupełnie innej sytuacji. Jedyne co można zrobić to właśnie dodać ducha, pocieszyć, ustrzec przed błędami pierwszych emocji i delikatnie zasugerować, że sytuacja może nie jest tak do końca jednostronna jak się na początku wydaje (tak, każdemu troche samokrytyki się przyda). Jedną z najważniejszych rzeczy są historie opisane tutaj. Sami powiedzcie... co się czuje jak nagle natrafiasz na to forum, czytasz 1, 2, 3 historie i nagle czytasz o samym sobie. Łzy stają w oczach? Jakieś ukryte odczucie, że nie jestem sam? Tak... taka mała, ale potrzebna chwilka ulgi dla duszy.
napisał/a: messer1 2007-10-16 02:39
sorrow napisal(a): Sami powiedzcie... co się czuje jak nagle natrafiasz na to forum, czytasz 1, 2, 3 historie i nagle czytasz o samym sobie. Łzy stają w oczach? Jakieś ukryte odczucie, że nie jestem sam? Tak... taka mała, ale potrzebna chwilka ulgi dla duszy.



Tak ,czlowiek czuje,ze nie jest sam i ma te łzy w oczach,bo rozumie ten ból kazdego z nas, rozumie ile cierpienia ,nerwow trzeba znosic,jak bardzo trzeba walczyc by kazdy dzien był choć namiastka normalnego zycia...
Wiesz sorrow nie wiem czy to slowo bedzie na miejscu po tym ile musiałes przejść,ale zazdroszcze Ci ze miales szanse walczyc ,ze miales siły...
napisał/a: ~gość 2007-10-18 11:32
Sorrow, nie zdawałam sobie sprawy, ze mężczyzna może TAK czuć. Mało jeszcze widziałam w zyciu, mało wiem, więc wybacz mi moje zdziwienie. Miesza się ono jednak z wielkim podziwem dla Ciebie. Prędzej czy później Twoja żona zrozumie, jak wielkim Darem jesteś dla Niej. Na pewno to zrozumie, w końcu jakas cząstka tej wspaniałej dziewczyny, która pokochałeś gdzieś w niej drzemie...

Kiedys przeczytałam takie zdanie: "nie mamy wpływu na to, co nam przynosi życie, ale mamy wpływ na naszą odpowiedź na to". Zdanie, które pasuje i do Twojej sytuacji i do mojej i do każdego z nas na tym forum.


Dopiszę kilka słów wyjasnienia odnoście, że mężczyzna może TAK czuć. Od wielu lat mam do czynienia z dobrym, ale bardzo skrytym w sobie człowiekiem. Przed nim nie miałam zbyt wielu okazji, zeby poznać psychikę mężczyzny. Najwyższa pora nadrobić te braki......
napisał/a: Ciarka 2007-10-19 18:19
sorrow napisal(a):. Na razie trochę sie od forum uzależniłem , więc jestem częściej.

Coś w tym jest
napisał/a: Myszka1 2007-10-20 17:57
napisal(a):.. co się czuje jak nagle natrafiasz na to forum, czytasz 1, 2, 3 historie i nagle czytasz o samym sobie. Łzy stają w oczach? Jakieś ukryte odczucie, że nie jestem sam? Tak... taka mała, ale potrzebna chwilka ulgi dla duszy.


No właśnie .... ja takie mam wrażenie i czasem trochę lepiej jak sie komuś wygadasz bo nie chodzi o to żeby ktoś Ci odpisał tylko o to żeby w jakiś sposób zrzucić ten ciężar z siebie.....
Cieszę się, że opowiedziałeś swoją historię chociaż nie myślałam, że jest tak tragiczna....
Życzę dużo słońca... a przede wszytskim radości z małych codziennych rzeczy...
napisał/a: Iria 2007-10-20 18:13
Podziwiam Cię za decyzje, które podjąłeś w swoim życiu.
Wielokrotnie postanowiłeś iść tą trudniejszą drogą.
Nie wiem czy ja zachowałabym się tak w podobnej sytuacji.
napisał/a: H2O 2007-10-20 18:28
Podziwiam ...
napisał/a: mgla 2007-10-23 19:34
Smutna historia,ale bardzo prawdziwa... Szkoda,że ludzie tak bardzo nie potrafią docenić tego,co mają.
Gratuluję wytrwałości,cierpliwości,miłości i szacunku do żony...mam nadzieję,że kiedyś zrozumie swoje błędy i podziękuje Ci za to,że z nią nadal jesteś.
napisał/a: Aga2132 2007-10-24 15:17
Witam! mam na imię Agnieszka mam 22 lata i od 0,5 roku jestem mężatką. Niedawno poznałam fajnego faceta ma na imię Tomek (chyba się zakochałam) jest taki miły, uprzejmy i wogólne jestem nim zafascynowana i on mną też. W nałżeństwie mi się nie układa i mało brakuje żebym zdradziła męża. Co mam robić proszę o wasze opinie!!! Jak z tym walczyć i czy wogóle walczyć???
napisał/a: ~gość 2007-10-24 15:35
witajcie, czytam Was od i wasze historie od dwóch tygodni. To był pierwszy odruch - wklepać w wyszuiwarke to słowo horror ZDRADA. U mnie miał byc ślub, wesele i dom rodzinny naszych marzeń... z relacjami i miłościa jakiej mój przyszły mąż nie miał nigdy w domu, a jakie poznał u mnie i moich rodziców. Pojechał zarobić,,,bo przecież od maja nareszcie mielismy byc razem. Przekreslił ponad 2 lata nazego współnego życia wciągu 2 miesięcy (on twierdzi, że w ciągu jednej nocy). Co dostałam dwa tygonie temu zamiast pierscionka zaręczynowego?? Za moje dwa lata poswiecenia, konczenia za niego studiów, wyciągania go z jego chorej rodziny??? Wiadomość, ze zdradził..... powiedział mi to, wył i opowiadał... a ja nie potrafiłam go wyrzucic z domu. Płakałam razem z nim. Nie wiem jak wstałam do pracy, nie wie jak teraz chodze i zyje... wiem jedno-odwołał slub, kocha dwie kobiety, podjoł decyzje o rozstaniu ze mną...mnie nikt o nic nie zapytał. wszystko stało sie poaz mną...dałam mu szanse, poprosiłam by pomógł mi wybaczyć, postawiłam warunki...niczego juz nie chciał...twierdzi ze nie bedzie ze mną o NIEJ rozmawiał, trak samo jak z NIĄ o mnie...kto poskłada traz mój świat? żyje, ale nic nie czuje. myslałam, ze ja jedna jedyna na swiecie, ale widze was....wiec posze

[ Dodano: 2007-10-24, 16:51 ]
pisze o sobie jak o kims innym, mój ogrom bólu i miłosci, która dałam i którą nadal mam jest niepojety... jak zyc bez kogos,na kim zaczynał sie twój swiat i konczył sie twój swiat... wiem to jak załoba po smierci...ale mogło jej nie byc...a jest...

[ Dodano: 2007-10-24, 16:53 ]
siedze tu i gapie sie jakbym miała otrzymac cudowna recepte, a tu nic...kazdy z nas jest na tym swiecie sam...
napisał/a: sorrow 2007-10-24 16:56
madii napisal(a):myslałam, ze ja jedna jedyna na swiecie, ale widze was

Oczywiście, że nie jesteś jedyna, ale słabe to pocieszenie. Trochę to dziwnie brzmi, że po jednej nocy on już więcej nie chce z tobą być, a nawet mówi, że tą druga kocha. Tak jak napisałaś to musiało byc coś więcej niż tylko jedna noc. Twój chłopak najwidoczniej jest zupełnie skołowany... nie wie co robić. Wątpię, żebyś mogła go na siłę przyciągnąć znowu do siebie. Jedyne co możesz zrobić jeśli dalej chcesz z nim być z nim to odczekać trochę. Wiele takich skoków w bok kończy się bardzo szybko. Póki co skup się bardziej na sobie, bo na pewno jesteś w bardzo złym nastroju. To wszystko jest dla ciebie żywe... z jednej strony zdrada, a zdrugiej strata ukochanego. Musisz przecierpieć ten wstępny okres, a potem jak już ci się trochę lepiej zrobi podejmij decyzję - albo mu pozwolisz na powrót, albo skieruj się w innym kierunku, gdzie na pewno czeka cię szczęście z kimś innym. Napisz czasem co u ciebie i trzymaj się
napisał/a: traumata 2007-10-24 16:57
Aga2132 napisal(a):Witam! mam na imię Agnieszka mam 22 lata i od 0,5 roku jestem mężatką. Niedawno poznałam fajnego faceta ma na imię Tomek (chyba się zakochałam) jest taki miły, uprzejmy i wogólne jestem nim zafascynowana i on mną też. W nałżeństwie mi się nie układa i mało brakuje żebym zdradziła męża. Co mam robić proszę o wasze opinie!!! Jak z tym walczyć i czy wogóle walczyć???
Dlaczego jesteś z mężem - odpowiedz sobie na to pytanie ,bo chyba nie z miłości skoro się zakochałaś w innym?

madii napisal(a):witajcie, czytam Was od i wasze historie od dwóch tygodni. To był pierwszy odruch - wklepać w wyszuiwarke to słowo horror ZDRADA. U mnie miał byc ślub, wesele i dom rodzinny naszych marzeń... z relacjami i miłościa jakiej mój przyszły mąż nie miał nigdy w domu, a jakie poznał u mnie i moich rodziców. Pojechał zarobić,,,bo przecież od maja nareszcie mielismy byc razem. Przekreslił ponad 2 lata nazego współnego życia wciągu 2 miesięcy (on twierdzi, że w ciągu jednej nocy). Co dostałam dwa tygonie temu zamiast pierscionka zaręczynowego?? Za moje dwa lata poswiecenia, konczenia za niego studiów, wyciągania go z jego chorej rodziny??? Wiadomość, ze zdradził..... powiedział mi to, wył i opowiadał... a ja nie potrafiłam go wyrzucic z domu. Płakałam razem z nim. Nie wiem jak wstałam do pracy, nie wie jak teraz chodze i zyje... wiem jedno-odwołał slub, kocha dwie kobiety, podjoł decyzje o rozstaniu ze mną...mnie nikt o nic nie zapytał. wszystko stało sie poaz mną...dałam mu szanse, poprosiłam by pomógł mi wybaczyć, postawiłam warunki...niczego juz nie chciał...twierdzi ze nie bedzie ze mną o NIEJ rozmawiał, trak samo jak z NIĄ o mnie...kto poskłada traz mój świat? żyje, ale nic nie czuje. myslałam, ze ja jedna jedyna na swiecie, ale widze was....wiec posze
tak to jest że to za nas ktoś decyduje w takich sprawach ........... my nie mamy nic do powiedzenia ......... przykra sprawa ........ współczuję Ci bardzo i bardzo mocno trzymam kciuki żebyś zrozumiał i objęła umysłem to wszystko co Cię spotkało .......... byś potrafiła dalej żyć ........ trzymaj się - będzie dobrze