Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Jak zapomnieć ?

napisał/a: Miśka34 2009-10-13 18:23
Witam

Od jakiegoś czasu czytam to forum a ponieważ jestem osobą dość skrytą i nie lubię rozmawiać nawet z przyjaciółmi o swoich problemach to ponieważ tutaj mogę pozostać anonimowa chciałam się z wami podzielić moją historią .
Mam niecałe 18 lat , 4 lata temu kiedy byłam jeszcze bardzo głupiutka poznałam pewnego chłopaka. Wydawał mi się idealny cudowny , zakochałam się tą głupią dziecięcą miłością nie widząc świata poza nim . Niestety z racji tego że byłam bardzo naiwna i wierzyłam w każde jego słowo to zostałam zmuszona do seksu. Był to mój pierwszy raz , miałam 13 lat nie chciałam tego ale nie umiałam postawić się chłopakowi który najpierw pięknie prosił o to po czym kiedy odmówiłam po prostu mnie "przeleciał". Strasznie ciężko było mi się po tym pozbierać , nie chcę się wdawać w szczegóły bo nie o tym mowa ale wpadłam w złe towarzystwo , zaczęłam strasznie dużo pić , palić trawkę , mieć jedno nocne przygody z chłopakami , generalnie bardzo się zmieniłam , uwierzyłam w to że jestem dziwką [ sam mnie tak nazywał wielokrotnie ] i zaczęłam się staczać.
Po jakimś czasie udało mi się wyjść z tego stanu wszystko było dobrze , nie miałam żadnego chłopaka , nadal często imprezowałam ale nie robiłam już tego co kiedyś. Niestety wytworzyła mi się pewna bariera w wyrażaniu uczuć . Nie potrafiłam się przed nikim otworzyć , żadnemu chłopakowi nie ufałam było mi bardzo ciężko . Ponieważ jak każdy potrzebowałam jakieś bliskości drugiego człowieka [ u mnie w domu nie układało się najlepiej ] zaczęłam znajdywać sobie chłopaków na tydzień . Z żadnym nie umiałam wytrzymać , bardzo się bałam , wiecznie zdradzałam...sama nie wiem czemu nie potrafiłam się jakoś ogarnąć.
Od dobrych 3 lat znałam pewnego chłopaka [ na imię mu Kamil ] któremu zawsze się podobałam . On natomiast mi nigdy nie i zawsze dawałam mu jasno do zrozumienia że krótko mówiąc mam go w dupie . Był takie okres że z sobą "kręciliśmy" ale szybko mi się znudził.
Po czym po długim okresie niewidzenia się spotkaliśmy się na imprezie na której niestety wróciły mojej dawne przyzwyczajenia i strasznie się upiłam po czym poszłam do łóżka z jego kolegą...nie wiem co takiego się wydarzyło ale nagle zaczęłam czuć coś czego sama nie potrafię zdefiniować do Kamila. Ciągle o nim myślałam , często rozmawialiśmy z sobą widywaliśmy się ale znowu tak do końca nie potrafiłam się przed nim otworzyć [ on zresztą przede mną też nie , pewnie z względu na stare czasy ] , byłam oschła i zimna w stosunku do niego , często mu ubliżałam ;/ Aż przyszedł taki moment kiedy postanowiliśmy być razem , początkowo wszystko było dobrze jednak zawsze między nami był gdzieś ten jego brak zaufania do mnie o czym sam mi powiedział. Wiedział co nieco na temat mojej przyszłości i nie potrafił mi ufać. A ja niestety nie zrobiłam nic żeby zdobyć jego zaufanie . Dalej byłam zimna , chłodna , nigdy nie mówiłam do niego "kochanie " , żadnych ciepłych słów z mojej strony w jego kierunku nie było . Potrafiłam często iść sama na imprezę a potem opowiadać mu jak to dobrze się na niej bawiłam , jak bardzo się upiłam itp. Zawsze mówiłam mu że nie jest jedyny , że są inni po czym kiedy on się na mnie złościł to mówiłam że jednak tak nie jest i tylko jego chcę . Zaprzeczałam sama sobie , często go poniżałam , potrafiłam pijana krzyczeć na niego że nie pasujemy do siebie , że jest słaby w łóżku itp...Aż w końcu uznałam że nasz związek nie ma sensu , wyjechałam na wycieczkę nie dawałam znaku życia przez 3 dni po czym wróciłam i z nim zerwałam przez gadu gadu wyzywają go i mówiąc że żałuje że zmarnowałam na niego tyle czasu...Faktem jest że on nigdy nie był osobą która "walczy" . Jeżeli coś mu nie pasowało to po prostu to olewał , było dużo sytuacji takich że ja go raniłam swoimi słowami a on zamiast powiedzieć mi że go to boli to nie umiał na ten temat rozmawiać . Dusił to wszystko w sobie , nie wiem może się bał że go zostawię jak za bardzo się otworzy ? On też ma ciężką sytuacje w domu i podobnie jak ja nie umie okazywać uczuć ale w porównaniu z mną starał się być przy mnie , dzwonił , pisał , BYŁ cały czas nawet jak ja miałam swoje fochy i obrażałam się o byle co.
Po zerwaniu ucięłam nasze kontakty , nie odzywałam się nie pisałam nic. Jakbyśmy nigdy nie byli z sobą . Natomiast zaczęłam za nim tęsknić , nie potrafiłam bez niego wytrzymać ale tak cholernie BAŁAM się odezwać do niego że nie zrobiłam nic...spotkaliśmy się na kolejnej imprezie , znowu się upiłam i tym razem całowałam się z jego kolegą. Wiem że moje zachowanie jest totalnie irracjonalne , sama nie wiem jak to wyszło no ale stało się .
Potem nasz kontakt stopniowo zaczął wracać , rozmawialiśmy czasami się spotykaliśmy większą paczką aż w końcu tak się stało że podczas rozmowy wyjaśniliśmy sobie wiele rzeczy ja go przeprosiłam i postanowiliśmy wrócić do siebie . Początkowo wszystko było dobrze , jednak widziałam że nabrał trochę do mnie dystansu . Nadal był czuły kochany ale to już nie było to samo co kiedyś [ zresztą nie dziwie mu się skoro jego dziewczyna wysyła mu zdjęcie jak się całuje z jego kolegą a rzekomo mówi że za nim tęskniłam i nie mogła bez niego wytrzymać..] . Zrozumiałam swoje błędy , chciałam się dla niego zmienić , byłam milsza , zaczęłam chociaż trochę pokazywać że mi na nim zależy a on to zlał . Po jakimś czasie oznajmił mi że jedzie na tydzień do kolegi [ zapomniałam dodać że po tym jak z nim zerwałam zaczął palić trawę coraz więcej oraz poznał nowych kolegów. tępych dresów jednym słowem ] , powiedziałam że w takim razie może odrazu zakończymy nasz związek a on zaczął się denerwować że dlatego ja mówię że to od razu koniec , że on nie chce tego kończyć . Powiedziałam dobrze poczekam na ciebie zobaczymy jakie będzie twoje zdanie odnośnie naszego bycia razem jak wrócisz od kolegi. On powiedział : " i zobaczymy co będzie z twojej strony" więc zapewniłam go że mi zależy na nim. Przez cały ten tydzień odezwał się do mnie raz , nie ciągnęłam jakoś zbytnio tej rozmowy bo nie chciałam mu się narzucać skoro siedzi sobie z kolegami i jara zielsko . Może to był błąd , może powinnam do niego pisać prosić się nie wiem już sama. Wrócił po tym tygodniu i wtedy się zaczęło...unikał rozmowy z mną , na moją prośbę o spotkanie pisał że nie ma dla mnie czasu . więc ja zaczęłam się od niego oddalać bo nie wiedziałam o co mu chodzi ...dwa razy do niego napisałam "co jest grane" nie odpisał tylko zszedł z gadu gadu. Po czym wkońcu przyparłam go do muru a on napisał mi że chce to po poprostu skończyć , nie ma nikogo innego ale chce końca. Zapytałam się go czy czuje coś do mnie odpisał że nie...załamałam , długo płakałam aż wkońcu postanowiłam nie zastanawiać się wiecznie nad tym dlaczego mnie OLAŁ i iść do przodu . Dzień po zerwaniu zaczął ustawiać sobie różne buziaczki na gg , bywało że gdy mnie nie było na dostępnym on nie miał żadnego opisu ledwo ja wchodziłam odrazu ustawiał sobie : :*:*:*. Ale nie pisałam do niego , olałam całą sprawę nie chciałam wiedzieć czy ma kogoś bo to zbyt bolało. Potem znowu spotkaliśmy się na imprezie , cały czas sie na mnie patrzył...a ja znowu zrobiłam to samo co zawsze. Bawiłam się dobrze z innym chłopakiem chociaż obiecałam sobie że już więcej nie będę z nikim nic robił na jego oczach. Potem się do niego przysiadłam , zaczęłam rozmowę [ praktycznie całą imprezę siedział sam ] ale niestety nie zbyt się kleiła. Powiedziałam mu również że nie posiadam jego numeru gadu gadu ale słyszałam od kolezanki że ma kogoś. nie zaprzeczył ani nie potwierdził. Po imprezie opisy przestały się pojawiać a on dwa dni później napisał żebym sobie odpuściłam udowadnianiem mu czegoś bo go nie interesuje z kim to robie , że to moja sprawa i go to zupełnie nie rusza.
Od tego czasu nie mamy z sobą żadnego kontaktu a ja za nim tęsknie ...wiem że nawaliłam , wiem że zrobiłam dużo złych rzeczy że nie traktowałam go jak trzeba ALE NAPRAWDĘ ŻAŁUJE. mam straszne wyrzuty sumienia , nie mogę na siebie patrzeć za to co zrobiłam kiedyś...strasznie chciałam się dla niego zmienić ale niestety nie dał mi tej szansy...
Nie wiem co mam z sobą zrobić, tęsknie za nim , myślę cały czas , analizuję jego zachowanie , zastanawiam się co by było gdybym an tej imprezie się nie całowałam znowu z innym chłopakiem może byśmy do siebie wrócili...może on mnie testował ? Nie wiem sama od nadmiaru myśli i tych cholernych wyrzutów sumienia za moje wcześniejsze zachowanie już dostaje jakieś schizy...wiem że muszę o nim zapomnieć , wkońcu to on mnie zostawił , on powiedział że nic do mnie nie czuje. Tylko nie rozumiem jego zachowania po zerwaniu z mną ...po co ustawiał sobie te opisy ? po co pisał że nic go nie rusza z kim to robię ? on się tak nie zachowuje , nigdy nie ma żadnych "sweet" opisów , nawet jak ma kogoś , jeżeli ma coś naprawdę w dupie to poprostu to olewa....nie wiem sama co mam z sobą zrobić. wiem że to nie wróci , chce jakoś zapomnieć ale nie umiem...i to gryzące mnie sumienie...eh
przepraszam że tak się rozpisałam ale musiałam to wkońcu z siebie wyrzucić.
napisał/a: alicja221 2009-10-14 15:43
Miśka34, mysle, ze powinnas sie teraz skupic na sobie, bo w pewnym momencie swojego zycia sie zgubilas. Najprawdopodobniej stalo sie to, kiedy zostalas ( wybacz za dosadnosc), zgwalcona. Bylas mloda dziewczyna, jeszcze niedawno dzieckiem, ktore musialo w tak bolesny sposob doswiadczyc "doroslosci". Jezeli poza tym w Twoim domu, jak piszesz, nie ukladalo sie najlepiej, zapewne Twoi rodzice "przeoczyli" to, ze zaczelo sie dziac z Toba duzo niedobrego. Pewnie nie raz wracalas do domu pijana, po narkotykach. Przez te wszystkie lata nikt nie pokazal Ci, jak mozna i nalezy kochac, i okazywac uczucia. Brniesz w slepa uliczke coraz bardziej. Bardzo dobrze, ze do nas napisalas, bo jest tutaj wiele osob, ktore Ci pomoga. Ale Ty wymagasz tez pomocy kogos "wykwalifikowanego" w sprawach psychiki, rozwoju. Powinnas udac sie do psychoterapeuty, ktory wlasciwie Cie ukierunkuje i pomoze Ci zbudowac na nowo wartosci i szacunek do samej siebie, nauczy, jak radzic sobie ze swoimi nalogami, popedami, "gonitwa" mysli. To ulatwi Ci tez nawiazywac relacje z innymi ludzmi, np. Kamilem.
napisał/a: 2much4 2009-10-14 17:51
Dokładnie potrzebna Ci specjalistyczna pomoc, po możesz się nigdy nie pozbierać. Kamilem nie zawracaj sobie teraz głowy, myśle że tylko go skrzywdzisz. Zajmij się tym psychoterapeutą to powinno wysunąć się na pierwszy plan. Szkoda że tak późno zareagowałaś na ten "incydent" w wieku 13 lat musiało być naprawde ciężko... i pamiętaj zawsze można zacząc od początku.