Jemu nie chce się iść do pracy

napisał/a: Petunia 2011-02-17 13:38
Przed ślubem było inaczej, jak nie jedna praca, to szybko znajdywał inną - był pracowity. Po ślubie oboje byliśmy bez pracy, ale żyliśmy z zasiłku z Niemiec. W końcu oboje znaleźliśmy pracę. Niestety po niecałym roku znowu zostałam bez niczego ale nie ustawałam w poszukiwaniach - co prawda ciężko było jako młodej mężatce, bo niby zaraz dziecko, ale szukałam. Między czasie on się zwolnił, bo dostał propozycję wyjazdu do pracy za elektryka do Austrii. Pojechał razem z kolegą. Przepracowali jeden dzień i wrócili, bo nie było więcej roboty. W tym czasie trzeba było za coś żyć - tym bardziej że wynajmujemy mieszkanie. Pomagała nam jego babcia z Niemiec. Trafiła się kolejna okazja wyjazdu do pracy, tym razem do Niemiec. Przepracował tam parę tygodni i koniec - miał już nie ważny paszport niemiecki i bał się jeździć. W firmie powiedział, że narazie rezygnuje, że odezwie się, jak wyrobi papiery. Między czasie znalazłam pracę. Zarabiam minimum - ale dobre i to. On nadal nic nie robi, nawet nie złożył papierów o nowy paszport. Jak tylko zaczynam temat "praca" zaraz się denerwuje i koniec rozmowy. Podsumowuje krótko - mam pieniądze (babcia mu posyła). Parę dni temu wrócił od babci. Miał tam niby coś pomalować, czy wytapetować i załatwić paszport, ale babcia kupiła mu nowe auto i zaraz wrócił. Sprzedał poprzednie auto i teraz to napewno nie będzie szukał pracy, bo po co, skoro pieniądze leżą. Jestem obecnie na chorobowym, więc widzę, jak spędza dzień - cały dzień przed komputerem, niby przejrzy oferty urzędu pracy, ale nie ma nic, co by go interesowało. Czasem mi dogryza, że jego siostra lepiej zarabia niż ja, moja odpowiedz - ale ja przynajmniej zarabiam - on twierdzi, że pracować nie musi, bo ma pieniądze. Zawsze był podział na - "Twoje" i "moje" pieniądze. Nie potrafię go przekonać, że po ślubie jest wspólne. Dopiero jak on czegos potrzebuje, to potrafi być milutki, a ja nie potrafię mu odmówić. Boję się, że w najmniej spodziewanym momencie właściciel mieszkania postawi nam ultimatum - kupujecie, albo wynocha. Z moimi zarobkami i umowami na pół roku nie mam szans na kredyt, a on ma wszystko w nosie i twierdzi - jakoś to będzie. Zaczyna mi brakować sił na walkę o naszą przyszłość.
napisał/a: Petunia 2011-02-23 09:08
Wczoraj po powrocie z chorobowego szefostwo wezwało mnie do biura - dostałam umowę na 2 miesiące i od razu zaznaczyli, że to koniec - że mam szukać nowej pracy. Jak się wali to wszystko na raz :(
kathiee
napisał/a: kathiee 2011-02-23 09:40
Współczuję Cię. Nerwy potrafią wykończyć człowieka. Musisz się wziąć za męża - porozmawiać z nim, ze tak nie może być jeszcze w szczególności, że zaraz stracisz pracę..
napisał/a: Petunia 2011-02-23 16:47
Próbowałam rozmawiać - zaraz się denerwował. Twierdzi, że "jakoś to będzie":/
cohenna
napisał/a: cohenna 2011-02-23 16:53
Jakoś to będzie???
A niby jak on sobie to wyobraża?? To mnie ciekawi...!
napisał/a: Petunia 2011-02-23 17:08
Pewnie liczy jak zwykle na babcię. A ja uważam, że trzeba żyć na własny rachunek. Jeżeli babcia chce pomóc - super, ale traktować to jako pomoc, żeby było lepiej, a nie jako jedyne utrzymanie.
cohenna
napisał/a: cohenna 2011-02-23 17:13
No dobra babcia go utrzymuje...a co jak babci zabraknie? Manna z nieba??
napisał/a: Petunia 2011-02-23 18:45
Ciągle mu to powtarzam, z reszta nie tylko ja, moi rodzice też. Ale on nie dopuszcza do siebie myśli, że "Deutsche Bank" (on tak nazywa babcię w żartach) kiedyś odejdzie.
cohenna
napisał/a: cohenna 2011-02-24 10:23
W takim razie kiedyś boleśnie się rozczaruje jak babci zabraknie .....

Zachowuje się jak jakiś niepoważny człowiek :(
napisał/a: Petunia 2011-02-25 08:28
Dlatego nie mam już pomysłów, jak go zmobilizować. Obawiam się tego, co będzie za dwa miesiące, gdy zostanę bez pracy...
napisał/a: ~kasiekzuza7 2011-02-25 08:38
Szkoda, że przez jego bezmyślność i Ty będziesz cierpiała.Mam nadzieję, że szybko wszystko się ułoży.a może trzeba z babcią porozmawiać i ona zmobilizuje go do szukania pracy??
cohenna
napisał/a: cohenna 2011-02-25 08:43
Niech babcia mu powie "koniec, albo się weźmiesz za jakąs robotę albo bank zamknięty...!"