Jestem hmmm...paranoiczką, zazdrośnicą, histeryczką :(

napisał/a: wiosenna1 2010-01-28 03:50
Sorry, jeśli to wypadnie nieco chaotycznie, ale wściekła jestem i nie bardzo udaje mi się poprawnie zebrać myśli, a co dopiero ubrać je w słowa.

1.
Oddałam w jego ręce życie swoje i moich dzieci.
Uwierzyłam, zamknęłam dawne rozdziały i zaczęliśmy wszystko razem. Od nowa.
Pierwsze rozterki miałam w chwili, kiedy zauważyłam, że jest przesadnym konformistą - niechętnie staje w mojej obronie, chociażbym broniła wspólnych racji, woli wypaść lepiej, lubi się wszystkim przypodobać, choćby kosztem mojego samopoczucia.
No trudno - miał przy tym wiele zalet. A że czasami lubił skłamać, troszeczkę podkoloryzować - nie ma ludzi idealnych.
2.
Wyjechaliśmy do nowej miejscowości. Już w pierwszych dniach zapoznał koleżankę. W szkole, gdy odprowadzał dzieci.
Nie jestem osobą przesadnie zazdrosną i wcale mi nie przeszkadzało, gdy opowiadał o nowej znajomości, o przygodach swojej koleżanki.
Zaczęłam się zastanawiać dopiero, gdy przychodził z pytaniami w stylu: Dlaczego wczoraj wyglądałaś tak i tak, robiłaś to i to. Pytałam skąd takie obserwacje. A on, że od niej, bo ona mnie widziała, przyglądała mi się.
Wszystko wskazywało na to, że razem obrabiają mi tyłek.
Sprzeciwiłam się takiej znajomości, tym bardziej, że widząc mnie samą, babka mnie zupełnie ignorowała, nie reagowała na uśmiech i "dzień dobry", a widząc nas razem, obcałowywała mojego faceta, mnie zupełnie ignorując.
Było kilka takich sytuacji i w końcu wściekłam się dokumentnie.
Poprosiłam go o zerwanie tej znajomości, na co nawet przystał, choć przesadnie zaznaczał, że nie jest dzikusem i nie będzie ignorował ludzi.
Za chwilę koleżanka zapoznała innego ojca trojga dzieci. Nie trudno się domyślić, że wkrótce zostawił cały majdan i wzięli ślub.
I wtedy jakoś mnie zauważyła.
Nagle stała się już także moją koleżanką, choć z całej jej postawy bił wielki sentyment do mojego faceta, jakieś takie niezwykłe spoufalenie ( w stylu… mrrrrr, cudownie pachniesz...)
Nie wiem, czy to moja paranoja, czy przeczucie, czy intuicja, ale nie życzyłam sobie, żeby jakaś babka wieszała się na szyi mojego faceta szepcząc jak pachnie ( w końcu to ja wybrałam mu perfumy :) )
i podświadomie czułam, żeby jednak nie kontynuować tej znajomości.
Znajomość przycichła, przeprowadziliśmy się, wzięliśmy ślub i nie wspominaliśmy już o tym.
3. Ostatnio.
Ostatnio on spotkał (przypadkiem) ją i jej męża. Wymiana numerów, jakieś interesy, zaproszenie do nich.
Mój mąż oddzwania i się umawia.
Zdziwiłam się, ale pomyślałam - ok. Pójdziemy, nie mogę być tak nieufną babą.
Poszliśmy. Wysłuchaliśmy litanii o jej depresji. Mój mąż oferuje pomoc w jakiś interesach. I ja przypadkiem dowiaduję się, że on u niej był, bywał wcześniej ( niby w sprawach konsultacji zawodowych), choć mnie zapewniał, że spotykał się z nią jedynie w szkole. On oczywiście zaprzecza ( stoję obok), ale babka nalega: No jak to, nie pamiętasz?
On: No tak.
A ja stoję jak słup soli i milczę... Mój mąż mnie oszukał.
Na koniec ta ich poufałość staje się dziwna. Przy pożegnaniu ona: Och, drapiesz jak zawsze...
Wychodzimy.
Przetrawiam w sobie, duszę, w końcu wybucham.
On mówi: Do qurwy nędzy nie byłem tam...Wypiera się w nieskończoność. Opowiada, że przytaknął głupiej babie dla świętego spokoju. Jednak zabierając mój spokój. Nagle życzy sobie konfrontacji, ale jakoś tak nie leci do telefonu...
Już mu nie wierzę.

Nigdy nie byłam zazdrosna o koleżanki, o tańce na imprezach, o jego zostawanie u znajomych.
Tymczasem dziś dowiedziałam się, że jestem idiotką, zazdrosną paranoiczką, histeryczką, a on nie ma zamiaru tłumaczyć się z czegoś, czego nie zrobił.

Zawsze byłam zwolenniczką postawy, że nie należy winić tej trzeciej, tylko tego, który nam przysięgał, obiecywał wierność.
Jednak w tym wypadku czuję tak irracjonalny lęk przed tą kobietą - intuicja mówi mi: uciekaj, bo wzięła sobie za cel twojego faceta, rozwalenie twojej rodziny, pokazanie tobie, że jest lepsza, piękniejsza, ciekawsza.
A on wydaje się nie dostrzegać...
Mówi, że ta kobieta jest mu tak obojętna, jak pani z kiosku. Jednak pani z kiosku nie spoufala się - nie mówi mu, że drapie jak zawsze, że on u niej bywa...
Trzeba być chyba ślepym, żeby nie zauważyć takiej ofensywy, zainteresowania ze strony innej kobiety.
Lub trzeba być totalnie fałszywym człowiekiem i udawać, że jest ok.
I trzeba nie liczyć się z uczuciami partnera, żeby pozwalać na kontynuowanie przykrej sytuacji.
Dziś napisałam pozew rozwodowy.
Pozdrawiam.
napisał/a: Margolcia73 2010-01-28 09:28
Wiosenna wyluzuj z tym pozwem rozwodowym.
Zachowanie Twojego męża jest conajmniej dziwne, ale babeczki nienormalne. Zastanów się czy wszystko w porządku z jej zdrowiem psychicznym, nie jestem specjalistką z tej dziedziny, ale normalna to ona nie jest.
Pobaw się najpierw w detektywa, poobserwuj, przeprowadź poważną rozmowę z mężem, a potem możesz myśleć o rozwodzie....no chyba, że szukasz tylko pretekstu, żeby od niego odejść. Małżeństwo nie jest zabawką, którą można odstawić, bo nam się przestała podobać.
No i nie daj sobie wmówić, że Twoja reakcja jest histeryczna i nieadekwatna do sytuacji....masz prawo się tak zachowywać! To mąż nie ma prawa kłamać, a niestety to robi. Należy Ci się prawda.
napisał/a: ill11 2010-01-28 10:17
Wiosenna,a ja bym babeczce wycelowala w mazak Bez kitu!Po pierwsze,Twojemu mezowi moglo imponowac to,ze obce cialo sie nim interesuje.Wiemy gdzie nalezy"posmyrac"zeby facet zmiekl.Po drugie-Twoj zakaz spotykania sie z nia mogl w Nim spowodowac swego rodzaju bunt-no jak,Ona bedzie mi zakazywac czegokolwiek?

Pogadaj z mezem o co kaman.Ja to jest mozliwe,zeby zgodzil sie z czyms,co nie mialo miejsca?Baba wziela sobie na cel Twojego meza.Skoro sobie opowiadali to i owo,jak to nazwalas obgadywali Cie,to wiedziala co powiedzec,zebys sie wq...wila.Daz do konfrontacji,bo spokoju nie bedziesz miala.Za duzo niedopowiedzen,tajemnic.

Masz prawo histeryzowac.Normalna to ta sytuacja nie jest Nastepnym razem jak sie spotkacie i bedzie jej maz tez mu wal komplementy,ze pieknie pachnie i ma bardzo gustownie dobrane spodnie do butow.Ciekawe,jak lunia zareaguje.

Jak juz wspomnialam,usiadzcie z mezem i na pelnym spokoju pogadajcie.O co chodzi z ta baba,co ich laczy.Przedstaw Mu,ze to Cie boli i niepokoi.Jest Twoim mezem,wiec musicie przegadac temat.Wymagaj bezwzglednej szczerosci,wyciskaj z Niego wiadomosci.Moze nie taki diabel straszny...

Pozdrawiam
napisał/a: arturo1 2010-01-28 12:23
wiosenna napisal(a):Dziś napisałam pozew rozwodowy.

Odnosze wrazenie, ze wspomniany pozew ma byc tylko "straszakiem", ze tylko blefujesz ?
A jesli tak, to czy zastanowilas sie moze co bedzie jesli Twoj maz powie "sprawdzam" ?

ill11 napisal(a):Wiemy gdzie nalezy "posmyrac" zeby facet zmiekl.

Z jakimis dziwnymi facetami sie zadajesz, normalni od "smyrania" twardnieja :P
napisał/a: ill11 2010-01-28 12:42
Arturo,faceci twardnieja,dupki-miekkna

Pozew zawsze zdazysz napisac.To jest ostateczna ostatecznosc,Nie machaj mezowi przed nosem tym dokumentem,dopoki nie bedziesz miala pewnosci,co do slusznosci tego kroku.
napisał/a: wiosenna1 2010-01-28 16:36
Dziękuję Wam za wypowiedzi. Uspokoiły mnie trochę.
Rzeczywiście pozew to ostateczność i napisałam go zbyt pochopnie. Pewnie go zniszczę.
Boję się tylko, że jestem ofiarą jakiegoś kłamstwa. Z dwojga złego lepiej byłoby, żeby baba kłamała na temat mojego męża, niż żeby on kłamał mnie, że u niej nie był.
W każdym razie potwierdził przy niej, że był.
A do mnie w domu mówi co innego i tłumaczy mi, że chciał szybko uciąć dyskusję, dlatego się z babą zgodził.
Ach... Ciężko mi, tracę zaufanie do najbliższego człowieka.
Rozmawiam z nim, ale on nie widzi żadnego problemu.
Nie widzi nic złego w tym, że baba się z nim spoufala, przekracza intymną barierę dostępną tylko dla mnie.
Nie widzi, że mnie to boli.
Pozdrawiam Was, miłego popołudnia.
napisał/a: ill11 2010-01-28 17:30
Wiosenna,domyslam sie,ze trudno Ci bylo zachowac spokoj w trakcie dopytywania sie meza co sie dzieje.Tak mi sie wydaje,sadze sama po sobie(mnie by roznioslo ).Jesli tak bylo,to wiadoma rzecza jest,ze na atak odpowiada sie atakiem.Dlatego wez persen,czy cos tam wypij(meliske np.)i zapytaj spokojnie co sie miedzy nimi wydarzylo.Nie ma nic gorszego,niz niedopowiedzenia lub domyslanie sie i wyobrazanie sobie Bog wie czego.Niech Ci spokojnie wytlumaczy jaki charakter mialy ich spotkania i po cholere w ogole sie spotykali.Mam nadzieje,ze odpowiedzi beda na tyle wiarygodne,ze sama dojdziesz do wniosku,ze to forum(ZDRADA)jest zlym miejscem dla Ciebie

Pozdrawiam