Jestem kochanką!

napisał/a: szczXliwaXona 2007-05-03 19:29
nie chcę usprawiedliwiać mężów ani żon! po prostu: KAŻDY MA TO NA CO ZASŁUGUJE
napisał/a: janisj 2007-05-04 09:11
No wiec właśnie. To nigdy nie jest wina jednej strony-jak już wspomniał ktoś wyżej.
napisał/a: ksiezniczka312 2007-05-06 15:16
od 4 lat jestem kochanką faceta, który też od początku postawil sprawę jasno, że najpierw są dzieci.. na początku bardzo mi to odpowiadalo, wlaściwie bez większych zobowiązań mialam super spotkania i wspanialego Przyjaciela, tym bardziej, że sama odeszlam od mojego partnera, a do tego mam najcudowniejszego Synka pod slońcem.. chyba po roku zdalam sobie sprawę, że nie wiedzieć kiedy zakochalam się, po dwóch latach chcialam odejść, a wlaściwie wyjechać i wtedy on stwierdzil, że odejdzie od swojej rodziny, że będzie tylko ze ,mną.. nie wyjechalam, zostalam, ale poprosilam, żeby nie odchodzil od żony i córek.. pod koniec kwietnia minęly 4 lata naszej znajomości, oboje twierdzimy, że to milość, choć spędzamy razem tylko kilka godzin tygodniowo.. są dni, że chce mi się plakać, bo potrzebuję go obok a nie kilkadziesiąt kilometrów dalej, chcę rozmawiać wtulona twarzą w jego twarz, a nie przez telefon, chcę zasypiać przy nim co dzień, a nie wykradać godziny innej.. kocham Go i wiem, że żle postępuję ale nie potrafię bez niego żyć i dlatego tkwię obok, a nie przy nim..
napisał/a: de_alpha 2007-05-06 19:21
Piszesz, ze to pozadny facet, ze nie zostawi jej w potrzebie..
pozadni faceci nie zdardzaja zon. obys miala kiedys meza, ktory bedzie zdradzal ciebie.
I obejrzyj film "Paris in Love", wsrid 12 filmow o milosci jest wlasnie jeden taki, taki jak Twoj przypadek. Zobacz jak sie konczy.
na pewno nie jestes fajna kobieta.
napisał/a: czarna9 2007-05-06 22:39
Współczuję wam. Ja nie zdecydowałam się na rolę kochanki bo NIE można obudować szczęścia NA cudzym nieszczęściu. Nie jestem święta ale dobrowolnie nie zdecydowała bym się na taką rolę... Rolę bez przyszłości powiedzmy sobie szczerze. Zresztą jeśli mężczyzna raz zdradził to jaką masz gwarancję że to się nie powtórzy? Już raz przekroczył granicę... I tobie i żonie opowiada taką samą bajkę... Kocham Cię... I zawsze taki sam tekst - jestem nieszczęśliwy w małżeństwie- znam to na pamięć bo wielokrotnie słyszę ten tekst... Dla mężczyzn, powiedzmy sonie szczerze, jest to komfortowa sytuacja. Tu żona, obiadki, dzieci i wspólny dom...Taka szara rzeczywistość a tam kochanka. Odświętna, od czasu do czasu. Nawet jeśli on by się rozwiódł to jaką masz pewność, że by się nie znudził tobą. Już nie była byś odświętna tylko taka codzienna, zwyczajna, bez makijażu rano... Dla mnie rola kochanki jest rolą tragiczną... Zawsze jesteście te drugie, ukrywane, na chwilę...
Jeśli jest to miłość to należy sprawę postawić jasno i rozwieść się... Bo zawsze należy słuchać serca. A jeśli on nie chce i wymyśla coraz to nowe powody dlaczego nie to po prostu mataczy , kłamie. I może warto poszukać takiej miłości która nie rani? Naprawdę trudna sytuacja. Choć z drugiej strony uważam że nie należy rozmieniać się na drobne... Albo wszystko albo nic. A jak się kocha to chce się mieć tą osobę tylko dla siebie...
napisał/a: serduszko2 2007-05-07 13:24
Czytam Wasze wypowiedzi i wiem,ze kazda z Was ma racje.Niestety, to zycie plata nam takie figle,ze podejmujemy rozne decyzje i te dobre, i te zle.Jedno jest tylko pewne- kazda z NAS chce byc szczesliwa,kochana , potrzebna-nawet jesli trwa to chwile,rok czy pare lat.
Od trzech lat staram sie pogodzic serce z rozumem.Nie od razu bylo mi lekko.
Moje malrzenstwo trwa 13 lat i o tych 13 za duzo.Kiedy wydawalo mi sie,ze mam tyle sily aby odejsc od meza, nikt nie poparl mojego zdania.Pewnie mieli racje,bo jesli mnie kocha,nie pije, nie bije,to MUSZE byc szczesliwa.Nie winie jego za to zycie ale siebie sama.To ja nie umialam go pokochac.
Bylam zrozpaczona.To dziecko uratowala mnie przed ostatecznoscia.Przeciez musialam zyc dla niej.Wtedy sie zmienilam.Zrozumialam,ze zycie ma sie jedno i jesli pobladzilam,to kiedys znajde droge ,ktora pojde.Ta droga okazal sie ON.Nie pakowalam sie w ten zwiazek od razu,bo wiedzialam,ze nie mam do tego prawa.Mamy rodziny,dzieci...Ale sie zakochalismy.Nigdy nie bylo mowy o rozwodach,o wspolnym mieszkaniu,o rodzinie.Oboje jestesmy na to zaslabi.
Tylko teraz budze sie z usmiechem na twarzy,bo wiem,ze jest ktos kogo kocham ze wzajenoscia,dla kogo kazda minuta ze mna,jest wazna,ktos,kto nadal mojemu zyciu sens.
Bo dla kobiety najwazniejsze jest aby kochac i byc kochana.Dla nas nie jest wazne,czy jestesmy zonami,czy kochankam-dla nas liczy sie MILOSC.Chcemy byc szczesliwe bez wzgledu na to kim jestesmy.
(przepraszam za brak polskich liter,to obcojezyczna klawiatura)
napisał/a: pityna 2007-05-07 15:20
Tak źle i tak niedobrze ! Nie zawsze jest tak jak od oblubieńca słyszycie , czyli żona zła, brak kontaktu, całkowity rozpad małżeństwa. Nie wiem na czym to polega, ale panowie uwielbiają tworzyć swoją historię, w której zawsze są osamotnieni i biednić. Dlatego dziewczyny podchodźcie do takich związków jak do jeża. Pamiętajcie też, że często się zdarza stara prawda " Na cudzym nieszczęściu własnego szczęścia się nie stworzy". Życzę wytrwałości w szukaniu odpowiedniego kandydata.
napisał/a: ~viva 2007-05-07 19:51
jestem ciekawa jak Ty bys sie poczula bedac nie tylko ta jedyna???kazdy ma prawo do uczuc owszem ale moja droga nie wolno niszczyc niczyjego zwiazku sama napewno byc tego nie chciala...dla mnie kobiety ktore niszcza cudze zwiazki to desperatki nic wiecej...a mezczyzni ktorzy do tego dopuszczaja to chuje ktorzy tak naprawde nie sa nic warci, niech pomysla 10 razy zanim podejma jakiekolwiek korki...
napisał/a: gosia19751XgazetaXpl 2007-05-07 22:43
Jeśli ktoś decyduje się na to,żeby mieć kochanka( bo np. już z kimś jest) to wydaje mi się że w jego /jej związku coś jest nie tak.
napisał/a: gosia19751XgazetaXpl 2007-05-07 22:46
I niestet albo staty u mnie tak jest że wpadłam jak śliwka w kąpot. Nie mogę żyć bez mojego kochanka jeśli nie widdę się z nim dłużej niż tydzień usycham z tęsknąty- kocham jego i kocham męża czy to jest możliwe chyba tak
napisał/a: gosia19751XgazetaXpl 2007-05-07 22:56
Jestem mężatką prawie od 6-lat. Prawie od roku mam kochanka. Na początku znajomości z kochankiem przez kilka miesięcu czułam się jak na haju, bujałam w obłokach. Późnie był ogromny wyrzut sumienia. Teraz minął prawie rok od naszej znajomości i jest wspaniale i za każdym razem lepiej i lepiej. Nie potrafiłabym teraz zakończyć tej wspaniałej znajomości nie wie czy to tylko pożądanie.Podobno kobiety nie porafią angażować się w związek bez uczuć a ja kocham męża i kochanka
napisał/a: Joa 2007-05-08 13:15
Posikać się można ze śmiechu...