Jestem kochanką!

napisał/a: anette5 2007-05-08 18:57
Ja nie wiem, czy jest mozliwe kochac dwoch mezczyzn.... Wydaje mi sie, ze nie.Czesto mylimy przyzwyczajenie z miloscia.
Po swoim przezyciu i chyba kilka znajomych kobiet moge jedynie powiedziec, ze nie wierze w to ze mezowie odchodza od swoich zon dla kochanek. To co mowia kochankom, to jest czyste mydlenie oczu. Niby jest im tak strasznie zle w malzenstwie a w gruncie rzeczy graja w domku opiekunczych i kochajacych mezczyzn. Sa strasznie obludni i zaklamani. Powiedza wszystko co chce uslyszec kochanka....i to samo kilka godzin pozniej szeptaja do uszka wlasnej zony. Wiec prosze Was.....NIE POZWOLCIE SIE TAK TRAKTOWAC! Zaslogujecie na uczciwosc, prawdziwa i czysta milosc a nie ciagle klamstwa i zwodzenia!
napisał/a: AnIa 2007-05-08 20:12
gosia19751@gazeta.pl napisal(a):I niestet albo staty u mnie tak jest że wpadłam jak śliwka w kąpot. Nie mogę żyć bez mojego kochanka jeśli nie widdę się z nim dłużej niż tydzień usycham z tęsknąty- kocham jego i kocham męża czy to jest możliwe chyba tak

Kocham tylko swojego męża, ale wierzę ci. Można kochać dwie osoby, czasami tak bywa. Serce nie sługa i trudni nim manipulować.
napisał/a: nawojka 2007-05-09 00:04
Ja kochanką nie byłam, ale związałam się z facetem w trakcie jego rozwodu. Nie byłam przyczyną rozpadu małżeństwa, gdy się poznaliśmy - sprawa była już w toku. Żona go zdradziła i związała się z innym facetem.
Nie był to łatwy związek.
Teoretycznie nie było przeszkód, bo... już nie miał obrączki na ręce. Teoretycznie był wolny. Ale... miał byłą żonę i dwójkę dzieci (4, 5 lat) z ich wspólnego małżeństwa. Dzieciaki były kochane, lubiłam spędzać z nimi czas. Weekendy spędzały z ojcem, więc miałąm okazję je dobrze poznać. I nie przerażało mi "weekendowe matkowanie" nie moich dzieci, wręcz czekałam na nie.
Było tylko jedno ale... była żona. Pojawiała się jak zmora, nocna mara. Potrafiła zadzwonić w środku nocy, bo właśnie po raz n-ty rozstała się ze swoim nowym partnerem. Potrafiła wpaść do naszego mieszkania (w którym oni wcześniej mieszklai jako małżeństwo), bo miała ochotę pogadać, etc.
Po roku powiedziałam "koniec": albo się to zmieni, albo odchodzę. Powiedział, że postara się coś z tym zrobić, ale była żona jest w stanie depresji i on boi się o dzieci. Takie gadanie.
Po pewnym czasie nasz związek się skończył.

Moja historia to tak gwoli wypełnienia luki pomiędzy kochanką i żoną. Generalnie jeśli nawet kochance uda się i mąż odejdzie od żony - nie oznacza to sielanki. Poza tym facet, który raz odszedł , może zrobić to ponownie. Już nic nie jest pewne.

Dzięki temu związkowi dowiedziałam sie, że życie nie jest ani czarne, ani białe - a szczerze w to wierzyłam i tej zasadzie hołdowałam. I nadal chciałabym jej hołdować, ale nie miałabym czystego sumienia.
napisał/a: maniulka2 2007-05-09 13:36
Oj nie bedzie Ci łatwo i albo bedziesz z tym walczyc i wygrasz albo pozostaje Ci czekac.Prawda jest taka że wiedziałaś w co się pakujesz. Sama jestem tą drugą tyle że mam męża!
napisał/a: maniulka2 2007-05-09 13:49
Powiem tak...nigdy nie powiedziałam że go kocham ani on nie powiedział tego mi chociaż oboje wiemy że coś w nas siedzi.Ale zwrot ten jest obietnicą i wzbudza nadzieje a ja nie chce zeby ktos cierpiał!Jest nam ze sobą dobrze i nie chodzi tu tylko o sex ale o wspolne chwile...spacery....kolacje....rozmowy....wyjazdy!
napisał/a: maniulka2 2007-05-09 13:50
de_alpha napisal(a):Piszesz, ze to pozadny facet, ze nie zostawi jej w potrzebie..
pozadni faceci nie zdardzaja zon. obys miala kiedys meza, ktory bedzie zdradzal ciebie.
I obejrzyj film "Paris in Love", wsrid 12 filmow o milosci jest wlasnie jeden taki, taki jak Twoj przypadek. Zobacz jak sie konczy.
na pewno nie jestes fajna kobieta.



Nie możesz oceniać innych ludzic.Nie wolno nam oceniać może jedynie wyrażać własne zdanie
napisał/a: claudine18 2007-05-10 07:57
Wiesz ja cię doskonale rozumiem.Tez jestem kochanką zonatego faceta,ktory odwzajemnia moje uczucie.Wiem,ze kocham go,ale mysle,ze gdybym naprawde musiala z niego zrezygnowac to zrobilabym to z ciezkim trudem.Wydaje mi sie,ze facet ktory zdradza zone nie jest z nia szczesliwy i to jest jego problem,wiec ja nie jestem niczemu winna..
napisał/a: kaja10 2007-05-10 09:30
tak tylko sobie wmawiaj, że nie jesteś niczemu winna.
napisał/a: bibi 2007-05-10 09:46
zostaw go pomysl o jego zonie jak ona sie czuje .Czy ty chciala bys byc na jej miejscu?Rozbijasz im rodzine
napisał/a: myszka__77 2007-05-10 14:54
Kropelko. Jestem w podobnej sytuacji. Tylko ON nigdy nie kochał swojej żony, wrobiła GO, został z nią ze względu na dzieci. Ale to przeszłość wtedy GO nie znałam. Zostałam tą drugą (jego dziewczyną tak twierdzi), ale na początku nie wiedziałam, że ma żonę. Powiedział mi później bo bał się, że mnie straci. Jakoś przełknęłam tą gorzką pigułkę, bo GO za bardzo już pokochałam. Dzieli NAS 300 km co weekend przyjeżdża i czy jest wichura czy ma gorączkę, nic GO nie powstrzyma by być ze mną choć przez chwilę.Oczywiście planujemy wspólna przyszłość a po wakacjach BABY. Ale? No właśnie jest to ale... Czas pokaże.
napisał/a: myszka__77 2007-05-10 15:39
Kropelko. Jestem w podobnej sytuacji, lecz ON nigdy nie kochał swoje żony, wrobiła GO, został z nią ze względu na dzieci. Ale to przeszłość wtedy GO nie znałam. Jestem tą drugą (JEGO DZIEWCZYNĄ - tak twierdzi). Na początku nie wiedziałam, że ma żonę. Powiedział mi później, bo nie chciał mnie stracić. Jakoś przełknęłam tą gorzką pigułkę, bo GO za bardzo już pokochałam. Dzieli NAS 300 km, ale w każdy weekend jest ze mną. Obojętnie czy pada grad, jest wichura, czy ma gorączkę. Zawsze po pracy przyjeżdża by być ze mną choć przez chwilę, nic JEGO nie powstrzyma. Oczywiście panujemy wspólną przyszłość, a po wakacjach "BABY". Ale...? Właśnie jest to ale. Nie będzie łatwo. Zobaczymy. Czas pokaże.
napisał/a: anette5 2007-05-11 17:42
bibi napisal(a):zostaw go pomysl o jego zonie jak ona sie czuje .Czy ty chciala bys byc na jej miejscu?Rozbijasz im rodzine


Nie zgodze sie z tym zdaniem. Jesli nie ona, to znajdzie sie inna. To jest myslenie zony, ktora zdradza maz....a moze by tak poszukac winy w malzenstwie...w mezu...w zonie. Zdrada w glowach mezczyzn pojawia sie duzo wczesniej, niz w momencie pojawienia sie kochanki. Kochanka to tylko w pewnym sensie "Gwozdz do trumny" a smierc uczucia malzonkow pojawia sie duzo wczesniej.
Nie mam tu zamiaru, nikogo bronic ani oskarzac. Tylko denerwuje mnie czasem przypisywanie winy, traktowanie ludzi z gory... :mad: