Już niedługo cztery lata związku i....

napisał/a: rower 2008-09-28 22:30
Stary weź sobie odpuść ewidentnie panienka robi Cie w bambuko. Mnie tez tak panna zwodziła za nos przez jakiś czas ale w końcu przejrzałem na oczy i postanowiłem ze koniec tego. Zero kontaktu i nara. Urwij znajomość. To ona straciła a nie Ty!! Jak nie chce to nie nic na sile! Jeszcze kiedyś zrozumie swój błąd. Uwierz mi tez jest ciężko ale daje rade. Głowa do góry i nie płaszcz się przed nią!! Bo widocznie nie zasługuje na Ciebie!!
napisał/a: Darek1985 2008-09-30 17:44
No i stało się. Wczoraj doszło do bardzo poważnej rozmowy. Powiedziałem, że wszystko przejrzałem. Ale dawno między nami nie było tak szczerej rozmowy przy łzach. Dowiedziałem się, że Ona jest po prostu zagubiona. Za szybko tempo życia narzuciła a ja jestem zbyt powolny i nie wie na prawdę nie wie co do mnie w tej chwili czuje i w ogóle czego chce. Ale nie chce zrywać przynajmniej tak "od tak" Jesteśmy ze sobą. Cztery lata to także duże przywiązanie. To właśnie Nas trzyma. I po rozmowie wiem, że też Nas łączy ogromna przyjaźń. Ona sądzi, że za dużo chcę. Nie ma sił na czułości, które faktycznie wymagam za bardzo i nie chcę mnie zawieść w tym względzie. W czwartek mam urodziny, więc mamy się gdzieś przejść. Może wszystko się poprawi. Sam nie wiem. Wiem na pewno, że przez ta całą sytuację schudłem aż 4 kilo przez dwa tygodnie. Nie wiem ile to wytrzymam. Miłość to też cierpliwość ale ile to wytrzymam :( nie widzę żadnej innej na Jej miejscu. Po prostu jak Ona jest przy mnie czuje się o wiele lepiej.


Druga sprawa Ona chce trochę wolności. Nie chce być w złotej klatce choć tego nie odczuwałem, że tak robię bo i tak często się nie widujemy i kontrolowania z kim wychodzi choć też tak często sie o to nie pytałem. Co radzicie? Ja już wariuje czuje, że depresja we mnie się rodzi jedynie mija gdy jadę do Niej i widzę Ją.
napisał/a: sorrow 2008-09-30 18:44
Darek1985, naprawdę chciałbym ci poradzić coś, po czym byś od razu był szczęśliwy i pełen optymizmu. Jakbyś poczytał więcej to forum o tych wszystkich ludziach, którzy "poczuli się zagubieni" i "potrzebują wolności"... to się zawsze tak samo kończy. Jesteś w tej chwili jak małe dziecko na fotelu dentysty... płaczące i rozpaczające... i mówiące "jeszcze nie", "jeszcze minutę". Po prostu odwlekasz w czasie to co i tak się wydarzy... niestety. Oczywiście... zawsze może się zdarzyć coś odwrotnego... że to ona zrozumie ślepą uliczkę, w która brnęła skupiając się tylko i wyłącznie na pracy. Tylko, że to jest mało prawdopodobne. Co tu poradzić? Czy zakończyć to teraz i szybko, czy później i powoli? To trudne pytanie .
napisał/a: Darek1985 2008-10-04 11:51
Witam ponownie!

Chciałbym na wstępie wszystkim podziękować, którzy dali mi rady. Dziękuje :)

A teraz do meritum sprawy. Związek jest! Nie został zerwany.

Ale jest dużo "Ale". Wiem skąd te zachowania Jej ostatnio. Będę prosił Was o rady. To będzie pod tytułem "Jak rozluźnić perfekcjonistkę"

Ci co mieszkają w Warszawie i mieli telewizję naziemną to mieli problem od sierpnia gdy zmieniali nadajniki. U Niej tak było nie miała kablówki. Nie miała dlatego, że już ma od ponad miesiąca. No i zaczęła oglądać programy typu TVN Style, Zone Club w dodatku przez to kupiła książkę "Perfekcyjna Pani domu". Zawsze sądziłem, że Ona nie jest wpływową osobą na "wielki świat". Ale tą zmianę ostatnio "zawdzięcza" owym kanałom telewizyjnym. Jako, że jest osobą bardzo perfekcyjną po oglądaniu tych kanałów zrobiła się aż zanadto. I przyznała mi się nawet wtedy jeszcze w Poniedziałek, że "Może zrobiłam się taka przez oglądanie tych programów jak patrzę gdy związki się doskonalą i otoczenie w okół siebie" i stąd się boi o przyszłość ze mną. Bo nie chce abym mówił, że jestem "Ta jedyna" fakt mało mam kontaktów w rozmowach z koleżankami bo poświęcam się dla Niej ale to Jej nie przeszkadzało. Nawet kiedyś była bardzo zaborcza jak do mnie jakieś próbowały "podbić" ;) Dziś dla Niej to rybka bo "Póki młody korzystaj z życia" o.O Ale widzę i tak to dla Niej jest nie obojętne. Próbuje udawać, że nic Ją to nie obchodzi ale jak zapomni się to zaraz mówi "Ucz się nie balanguj" choć i tak nie balanguje :]

No i właśnie jak radzić z osobą perfekcyjną? Bo Ona jest taka, że zawsze Ona ma rację i koniec no i ta wielka ambicja. Między Nami już prawie nie ma namiętności bo Ona wiecznie zmęczona. Ale wczoraj zrobiłem Jej (Przy oglądaniu TVN Style :]) masaż to od razu zaraz przyszła na przytulanie się. Ale chcę Ją gdzieś wziąć to Ona "Nie i nie" bo czasu nie ma a to Rodzicom pomóc. A właśnie Rodzice. Kiedyś byłą jeszcze taka buntowniczka to chciała być tylko ze mną i koniec gdy jeszcze Jej Rodzice byli bardzo negatywnie do mnie nastawieni. Na nic nie pozwalali. Dziś jestem lubiany przez Nich ale Ona nagle ma potrzebę ciągle im pomagania. To szlachetne z Jej strony. Ale tak dwa kierunki na uczelni, praca, pomoc dla Rodziców no i ten taniec towarzyski i wychodzi, że średnio będziemy się widywać raz w tygodniu bo też mam pracę bo tak rozłożyłem grafik aby chociaż mieć wieczorem w czwartki czas no i w najlepszym wypadku Piątki. Do mnie nie przyjedzie chociaż raz na jakiś czas bo tak do Centrum Warszawy Jej się nie chce przyjechać. Tylko Ja przyjeżdżam do Niej. Robię to z miłą chęcią
Też zainteresowania. Kiedyś lubiliśmy nawet mecze oglądać dziś nawet tego nie chce. Denerwują Jej moje zainteresowanie muzyką rockową (Choć poznaliśmy się dzięki takiej muzyce), zainteresowanie Turcją (Może dlatego, że moje korzenie prawdopodobnie sięgają tego państwa) właściwie ja wszystko robię źle dla Niej a Ona wszystko perfekcyjnie. Ale jak mi się uda Ją gdzieś zabrać to się wyłamuje i mówi, że Jej się podoba. Może potrzebna jest stanowczość choć czasem się boję być dla Niej taki aby znów wyrzutów nie miała.


I jeszcze jedna sprawa mimo, że o zaręczynach mówi na "NIE" to ja planuje oświadczyć się. Może nie w rocznice ale dwa miesiące później? Czemu nie. Zaryzykuje!
napisał/a: Darek1985 2008-10-04 14:35
Witam!

W rocznice miałem zamiar się zaręczyć. Ona wie, że będę tak w tym czasie planował się oświadczyć. Ale niedawno mnie uprzedziła, że nie chce na razie zaręczyn (Choć jeszcze parę miesięcy temu o tym myślała na serio). Ale nadal planuje to zrobić ale nie jak za dwa miesiące to w Lutym. Powiedźcie mi czy w takim momencie poczekać rzeczywiście z zaręczynami czy zaryzykować i jak mi ktoś powiedział, że może Ona na to czeka?

Edit: Dodam jeszcze, że i tak na ślub byśmy musieli poczekać z 3 lata bo ja za dwa lata kończę magisterkę a Ona za 3 lata dwa kierunki studiów
napisał/a: ~gość 2008-10-04 14:43
Darek1985 napisal(a):W rocznice miałem zamiar się zaręczyć. Ona wie, że będę tak w tym czasie planował się oświadczyć. Ale niedawno mnie uprzedziła, że nie chce na razie zaręczyn (Choć jeszcze parę miesięcy temu o tym myślała na serio).


poczekaj, aż znów będzie Ciebie pewna - rozsądna kobieta nie przyjmie oświadczyn jeśli nie jest pewna swojego uczucia czy waszej wspólnej przyszłości. Sama zasugerowała byś poczekał :)

Darek1985 napisal(a):Powiedźcie mi czy w takim momencie poczekać rzeczywiście z zaręczynami czy zaryzykować


Jeśli jednak sprawy by się między Wami dobrze ułożyły do tej pory i byłbyś pewien, że ona przyjmie zaręczyny to do boju!
napisał/a: Darek1985 2008-10-04 23:06
Faktycznie zdublował się temat i mogłem jedno dać tutaj a nie w dziale "Zaręczyny" Przepraszam moderatora :) . Ale to nie jest tak, że kobieta jak nie jest pewna to przy oświadczynach właśnie się wyłamuje i mówi "Tak"? :) Czasem mam wrażenie, że Kobiety mówią "Nie" a zarazem to ma znaczyć "Tak. Taka przekorność. W sumie przekorność i ja mam w sobie ;)

Ale fakt wstrzymam się. Bo ewentualny "kosz" oznaczałby już zapewne definitywny koniec Naszego związku. Z drugiej strony co raz bardziej się pytam siebie "Czy warto?" Te ponad dwa tygodnie nie tylko mnie wyczerpały przez stres chudnąc 4 kilo ale i psychicznie. Mam pewne obawy, że Ona po prostu zmieniła całkowicie nastawienie do życia. Owszem była perfekcjonistką wcześniej w wielu sprawach ale dziś jest to aż do przesady. Ostatnio czytałem, że Perfekcjonizm może być wyniszczający dla związków. A czasem czuje się tym "gorszy" gdy tylko wywyższa się, że Jej się to lub tamto udało a ja nadal kiepski jestem. A to przytłacza człowieka. Z drugiej strony jak wtedy przeczytałem, że dla Niej facet jest po to aby zaspakajał Jej potrzeby mam poważne obawy, że zaczyna się feminizować choć zawsze była przeciwna feministkom ale najwidoczniej jak dostała "okno na świat" (czyt. kablówkę) to coś się Jej zmieniło bo zawsze chętnie książki czytała.

Tak wiem ode mnie zależy decyzja ale jak ma Ona być taka w przyszłości. Zero luzu i tylko Ona ma rację czy ten związek ma sens?
napisał/a: ~gość 2008-10-04 23:46
napisal(a):Ale to nie jest tak, że kobieta jak nie jest pewna to przy oświadczynach właśnie się wyłamuje i mówi "Tak"?

nie sądzę, żeby tu była kwestia przełamania, prędzej głupio jej odmówić :P a potem albo się zmusi niejako do małżeństwa albo i po zaręczynach związek się rozpadnie...
napisał/a: Darek1985 2008-10-05 13:42
vanilla napisal(a):
napisal(a):Ale to nie jest tak, że kobieta jak nie jest pewna to przy oświadczynach właśnie się wyłamuje i mówi "Tak"?

nie sądzę, żeby tu była kwestia przełamania, prędzej głupio jej odmówić :P a potem albo się zmusi niejako do małżeństwa albo i po zaręczynach związek się rozpadnie...


W sumie masz rację Vanilla nic nie na mus. Może to za bardzo desperacki krok, który by mi zapewnił pewność. Ale poczekam. Właściwie ma wyjechać na praktyki studenckie w przyszłym roku zagranicę. To będzie porządny test. Bo jak tu czytam opowieści wielu par nawet największa miłość została zniszczona przez wyjazdy jednych z osób do pracy zagranicą. A tu się obawiam, że zagranicą może być tak, że znajdzie osobę, którą znajdzie większą zażyłość bo nie oszukuje się Ona po prostu znudziła się mną a zarazem zmęczona jest tym związkiem. Ale czuje przywiązanie i dlatego nie chce tego "rozrywać" bo jak mówi sądzi, że to przejściowe a nikogo innego nie szuka. I dlatego też myślałem o tych zaręczynach bo może doda Jej pewności.

Ale też już powoli oswajam się z myślą, że istnieje też duże prawdopodobieństwo, że po prostu związek nie przetrwa. Ba nawet sam myślę o tym, że jak zobaczę, że nadal będzie się męczyć ze mną po prostu sam wyjdę z "inicjatywą", że musimy skończyć ten związek dla Naszego dobra. Vanilla oraz inne osoby które były wcześniej w innych związkach powiedźcie jak to jest gdy jest rozstanie po długim stażu związku. Czytałem ostatnio książkę popularnego Psychologa o miłości w związkach. I ta pierwsza miłość szybko nie kończy się mimo rozpadu związku a w dodatku jest często tą najprawdziwszą. A kolejne związek oznacza co raz mniejsze przywiązanie do danego partnera. Jak było u Was? Szybko zapomnieliście o poprzednim związku czy w następnych związkach mieliście problem z zaprzestaniem przywiązania do poprzedniego partnera?

Sorrow mam do Ciebie pytanie. Skąd jest ten cytat z Twojej sygnatury o wypalonym uczuciu? Bardzo mnie zaintrygowały te słowa
napisał/a: ~gość 2008-10-05 22:03
napisal(a):Jak było u Was? Szybko zapomnieliście o poprzednim związku czy w następnych związkach mieliście problem z zaprzestaniem przywiązania do poprzedniego partnera?

właściwie to nie wiem czy powinnam się wypowiadać, bo jestem niestatystycznym przypadkiem :P ja po rozstaniu to właściwie to olałam i prawie od razu znalazłam kogoś innego :) spłyneło po mnie jak po kaczce, nawet moja mama była zszokowana :P z resztą- kto nie był... z mojej strony wszystko się wypaliło, doszczętnie, to nie był związek a jakaś ruina już pod koniec... ale moje koleżanki po zerwaniu w etapie jeszcze zakochania (staż poniżej roku) przezywały to średnio koło 6-8 miesięcy. w sumie jedna jest w trakcie jeszcze a minęło już te 8 czy nawet 9 miechów, więc wszystko zależy do tego co się akurat czuje. Jeśli chcesz się pozbierać szybko, to napewno nie mozesz dopuszczac do siebie mysli typu "tyle znią przeżylem cudownych chwil" itp, bo to niszczy człowieka...
napisał/a: Darek1985 2008-10-06 18:05
Oj niszczy niszczy a staram się nie myśleć. Ale jak już pomyśle to już na parę godzin tymczasowa depresja łapie i człowiekowi nie chce się egzystować :( Ale jak tu się cieszyć gdy widzieliśmy się ostatnio w Piątek. Niby było fajnie ale co z tego? od tego czasu zero wiadomości. Ostatnio stworzyłem fajne wierszyki dla Niej, więc wysyłałem w sobotę i w niedzielę. Myślałem, że się zobaczymy w weekend. A skąd. Mimo, że na gronie siedzi mało to w sobotę siedziała bardzo długo. Bo jak wychodziłem do centrum handlowego to była na gronie jak wróciłem też była. A tak miałem pomysł na sobotni wieczór. Myślałem o wspólnym wypadzie gdzieś z Nią i z moimi znajomymi do Pubu lub jakiegoś lokalu. Jeszcze w czwartek była za. Ale w piątek zaczęła się wkurzać, że powinienem w domu sprzątać coś robić a nie chodzić gdzieś. Załamać się można. To ja myślałem, ze w sobotę coś będzie robić a tu siedziała w domu. Akurat to ostatni mój i Jej wolny weekend przed zjazdami na Uczelni bo teraz pracować i też będę w wolne soboty. A tu nawet zero odpowiedzi na wierszyki. A kiedyś to z miłą chęcią pisała

Dziś się też załamałem. Bo z rana napisałem "Co tam słuchać (Tu odmiana przymiotnikowa Jej ksywki :P) w świecie" a Ona "Co za głupie pytania mi zadajesz" kiedyś to by Ją rozweseliło. Po mnie już też wszystko spływa powoli ale jak tu nie wkurzyć gdy jednego dnia słyszysz się "Skarbie" a drugiego "Znajdź inne towarzystwo bo nie jestem dla Ciebie jedyna" lub jak ten sms bo Jej wysyłam a Ona czasu nie ma na odpisanie i zawracam Jej głowę. Patrzę się na wszystkie pary to już mnie co raz bardziej wszystko dołuje. Chyba jest to normalne, że jak ktoś jest w związku to się martwi o drugą połówkę i jak się nie widzi z Nią to zadzwoni lub napisze.

Może za dużo ja od Niej oczekuje? Może doszła już do takiego wieku, że stwierdziła, że na razie Jej nie potrzebny albo w ogóle? Już sam nie wiem. Dla Niej nawet zrezygnowałem z jednej mojej pasji jakim są podróże "Bo Ona nie lubi i uważa za stratę pieniędzy" choć Jej oferowałem abyśmy gdzieś jeździli wraz z zapłatą z mojej strony to ciągle "Nie i nie" ale udało mi się Ją namówić na Tatry słowackie co Jej się spodobało. Ale już dałem spokój z wyjazdami np. do Turcji bo Jej się to nie podoba i nie lubi tego kraju i nie zamierza ze mną tam jeździć. Chciałaby do Hiszpanii. Ale kiedy zaoferuje Jej taką wycieczkę do Hiszpanii to zaraz się naburmusza, że mi w głowie same przyjemności. Ja już sam nie wiem jak z Nią postępować :( Chyba powiem Jej w końcu "Rób co chcesz ale ja już nie mam sił"

Wybaczcie, że napisałem tak długi post ale akurat mnie coś naszło aby to wszystko napisać.
napisał/a: sorrow 2008-10-06 23:31
Darek1985 napisal(a):Sorrow mam do Ciebie pytanie. Skąd jest ten cytat z Twojej sygnatury o wypalonym uczuciu? Bardzo mnie zaintrygowały te słowa

Znikąd... takie moje słowotwórstwo... a może jednak skądś, ale pamięć mnie zawodzi, więc nie wiem. To tak odnośnie najczęściej popełnianiego przez ludzi błedu - pomylenia zakochania z milością.

Twojej dziewczynie łatwo było cię darzyć uczuciem i wspierać, kiedy była zakochana. Wszystko działo się samo... zastrzyk hormonów i człowiekowi wszystko się chciało, a reszta się nie liczyła. Potem zakochanie zanikło i nagle okazało się, że już ma dość wspierania cię i wogóle bycia twoją dziewczyną tak do końca. Już wszystko nie działo się samo z siebie, teraz we wszystko trzeba włożyć trochę wysiłku. Teraz, żeby cię kochać musiałaby świadomie robić to, czy tamto... czasem się poświęcić, czasem pocierpieć. Musiałaby nastawić się i swoje życie na ciebie... bo to jest własnie miłość... ale jej to przeszkadza, bo burzy jej to jej zaplanowane życie. Więc jest z tobą z jakiegoś powodu... może dla wygody, może żeby nie czuć się tą złą, kótra zerwała. Nie wiem jak ten wasz układ nazwać, ale coraz mniej przypomina związek dwojga kochających się ludzi.