Kobiety zdradzają- ciekawe dlaczego?

napisał/a: agutek8 2007-10-22 14:57
Postarajcie się choć trochę zrozumieć kobiety, które zdradzają. Jedne zdradzają dla zabawy i z nudy drugie bo czują się samotne i opuszczone. Przynajmniej ja tak myślę. Tych pierwszych przyznam sama nie rozumiem bo przecież nie ma osób bez serca a taka zabawa jest bardzo ryzykowna- ktoś potem cierpi... Zajmę się tymi,które są samotne i opuszczone- bo sama się do nich zaliczam. Ktoś mądry pewnie powie, że to jest okropne- coś w małżeństwie się psuje i ucieka się w ramiona innego, najprostrze rozwiązanie co? nic bardziej mylnego. W moim małżeństwie zaczęło się psuć zaraz po ślubie zresztą powodem ślubu nie była wielka miłość tylko dziecko i strach o to, że nie dam rady sama go wychować. Żeby zachować pozory wielkiego szczęścia zachowywałam się jak idealna żona- wspólnie spędzaliśmy każdą wolną chwilę, romantyczne wieczory przy świecach z butelką dobrego wina, seksowna bielizna...dbaliśmy o to żeby nie wiało nudą.Możecie mi nie wierzyć ale naprawdę się starałam żeby było dobrze. Taka "sielanka" przez 3 lata. Po trzech latach siedzenia w domu z dzieciakami wreszcie mąż pozwolił mi iść do pracy- po długiej namowie. Czułam już,że się duszę siedząc w domu. I właśnie w pracy poznałam pana N. Od początku fajnie nam się gadało- o dzieciakach problemach z małżonkami i tak ogólnie o wszystkim i niczym. Potem pierwszy pocałunek i jego wyznanie kocham i to mnie zszokowało przez parę dni nie potrafiłam z nim rozmawiać- mieliśmy być przyjaciółmi a tu takie coś... zdecydowaliśmy się na bycie razem- tyle czułości i miłości nigdy od nikogo nie otrzymałam. Tego właśnie najbardziej brakowało i brakuje w moim małżeństwie oddaliliśmy się od siebie jeszcze bardziej w momencie kiedy mąż wyjechał za granice-tak jest mu chyba lepiej nikt mu nie marudzi dzieci nie przeszkadzają jest zadowolony. A jednak mimo całego "szczęścia" z panem N. mam ogromne wyrzuty sumienia czasem rozmawiam z mężem i mam ochotę wszystko mu powiedzieć wsiąść w samolot i pojechać do niego bo mimo wszystko tęsknie za nim...ciężko to zrozumieć ale tak jest...mimo, że dwa razy mnie uderzył mimo,że w łóżku wyzywa mnie od najgorszych- bo to go podnieca podobno. Motam się kocham męża bo jakby nie było jest ojcem moich dzieci i jestem pewna, że on nigdy by mnie nie zdradził... kocham pana N. bo jest czuły, troskliwy i opiekuńczy...to by było na tyle bo zaraz całkiem się rozkleje... i co wy na to? jak już gdzieś napisałam " łatwo się krytykuje gorzej ze zrozumieniem". :(. Czy ktoś to zkomentuje?
napisał/a: kameleonka2007 2007-10-22 22:52
Życie trwa dalej.
napisał/a: kameleonka2007 2007-10-22 23:03
Skomentować Twoją sytuacje jest tak naprawdę ciężko i nie kieruj się jakimi kolwiek radami typu zrób to lub tam to.Już podjełaś decyzje o ratowaniu małżeństwa więc połowa sukcesu za Tobą.Ale żal w sercu pozostanie za panem N.-jestem tego pewna.Pamiętaj: co ma być to i tak będzie.Ważne żeby była to prawdziwa ocena sytuacji,która niesie za sobą szczęśliwą przyszłość Waszej rodziny.Pa,pa :)
napisał/a: Mari 2007-10-23 11:41
Agutek ,
Ja wyszłam za mąż w wieku 17 lat ...,córę urodziłam zaraz jak otrzymałam dowód osobisty :D .
Moje słowa do Mamuśki...,która prosiła ,żebym jeszcze nie wychodziła za mąż ,że córkę przepisze na Siebie :eek: -Kochanie bądź jeszcze wolna , nie spiesz się ...itd...Ja odpowiedziałam -Muśka raz kozie śmierć...zobaczymy jak to będzie !.
Jestem z tym samym mężczyzną i jesteśmy zakochani w Sobie jak dzieci , a więc? ...można !... poznawaliśmy z czasem co to jest miłość i odpowiedzialność za siebie na wzajem i o dzidzi , uczyliśmy się , docieraliśmy,ale zawsze z myślą ,żeby ta druga osoba była dzięki Mnie szczęśliwa !, nie zapominając jednocześnie ,żeby prosić Ją o to co nam sie marzy ...
I nikt Mi nie wmówi teraz, że nie można zbudować miłości kiedy na początku była tylko fascynacja i "chemia"...


życzę Ci mądrych decyzji , bo to co przeżywasz nie koniecznie musi skończyć sie dobrze :confused: .
Ja też znałam swego czasu fantastycznych i "kochanych" Panów "doradców".
współczujących Mi w mojej "niedoli "...,że mąż Mnie nie rozumie , albo nie interesuje sie Mną .Zawsze jednak zatrzymywałam się na etapie rozmowy i nie pozwalałam manipulować Sobą....
Wiesz co? najlepiej narzekać ...mąż Cię nie szanuje ,bije ,łazi za kochankami ,więc trzeba się rozwieść czyż nie ?, a może postarać się trochę!
napisał/a: agutek8 2007-10-23 17:34
ja nie tylko narzekam zresztą moi bliscy czyli moja rodzina o niczym nie wiedza, ja cały czas działam i walczę gdyby nie to już dawno nie bylibyśmy razem tyko czasem brak sił jeżeli efektów nie widać
napisał/a: dudek2 2007-10-23 22:16
Najważniejsze, to żeby czuć się szczęśliwą... Naprawde tylko to się liczy... A z miłością - nawet tą największą - różnie bywa. Nawet najbardziej solidne mury mogą runąć - i to w najmniej spodziewanym momencie...
napisał/a: maXgorzataXs 2007-10-24 18:00
napisal(a):

przeanalizuj wszystkie za i przeciw, zastanów się cz naprawdę kochasz pana N i czy on będzie dla ciebie lepszy niż twój mąż. A może to tylko zauroczenie , taka nowość, która nas pociąga bo chcemy wiedzieć jak może być inaczej. Prześpij się z tym problemem, nie podejmuj pochopnie decyzji , przecież masz dziecko (pomyśl o nim).Czy na pewno możesz liczyć na swojego przyjaciela a może dla niego liczy się przede wszystkim sex?
napisał/a: Ada313 2007-10-25 21:14
Mari napisal(a):Agutek ,
Ja wyszłam za mąż w wieku 17 lat ...,córę urodziłam zaraz jak otrzymałam dowód osobisty :D .
Moje słowa do Mamuśki...,która prosiła ,żebym jeszcze nie wychodziła za mąż ,że córkę przepisze na Siebie :eek: -Kochanie bądź jeszcze wolna , nie spiesz się ...itd...Ja odpowiedziałam -Muśka raz kozie śmierć...zobaczymy jak to będzie !.
Jestem z tym samym mężczyzną i jesteśmy zakochani w Sobie jak dzieci , a więc? ...można !... poznawaliśmy z czasem co to jest miłość i odpowiedzialność za siebie na wzajem i o dzidzi , uczyliśmy się , docieraliśmy,ale zawsze z myślą ,żeby ta druga osoba była dzięki Mnie szczęśliwa !, nie zapominając jednocześnie ,żeby prosić Ją o to co nam sie marzy ...
I nikt Mi nie wmówi teraz, że nie można zbudować miłości kiedy na początku była tylko fascynacja i "chemia"...


życzę Ci mądrych decyzji , bo to co przeżywasz nie koniecznie musi skończyć sie dobrze :confused: .
Ja też znałam swego czasu fantastycznych i "kochanych" Panów "doradców".
współczujących Mi w mojej "niedoli "...,że mąż Mnie nie rozumie , albo nie interesuje sie Mną .Zawsze jednak zatrzymywałam się na etapie rozmowy i nie pozwalałam manipulować Sobą....
Wiesz co? najlepiej narzekać ...mąż Cię nie szanuje ,bije ,łazi za kochankami ,więc trzeba się rozwieść czyż nie ?, a może postarać się trochę!

Gratuluje CI i życze dalszego powodzenia.Pozdrawiam.
napisał/a: agutek8 2007-10-26 10:33
Wiecie co? tak naprawdę to czytanie waszych postów dodało sił do walki o przetrwanie małżeństwa, bo mimo całej miłości pana N. chce ratować to co jest z mężem... a pan N. cóż zrujnować czyjeś małżeństwo dla własnego szczęścia... nic przyjemnego... zresztą faktycznie może jemu chodzi wyłącznie o sex...twierdzi, że nie ale jakoś mu nie wierze... dziś wiem, że mąż zrobi wszystko byleby nie doszło do rozwodu, szczera rozmowa pomogła i to wszystko dzięki wam. Nigdy nie umiałam mówić o tym czego ja chce, wreszcie to zrobiłam i zmiana jest od razu zauważalna na razie w rozmowach przez telefon ale jest. Pozdrawiam. i szczególne pozdrowienia dla Mari to dzięki niej.
napisał/a: Ciarka 2007-10-27 15:39
Cholera! Jak to jest, ze nieraz nawet przez kilkanaście lat ktos ma głęboko w nosie ciebie i twoje potrzeby, a potem nagle, gdy ty juz wywieszasz białą flagę i chcesz sie wycofac, okazuje się, ze on potrafi dac z siebie wszystko to, czego nie udało ci sie doprosić przez te nieszczęsne kilkanascie lat...? Dlaczego trzeba tragedii, abyśmy sie obudzili?
napisał/a: Mari 2007-10-27 19:43
Ciarka ,
ha ! i Ty to odkryłaś ? .Widzisz jakie jest dziwne Nasze Życie jak często zaskakuje ?...,ta biała flaga jak napisałaś bardzo często jest tą linią ,którą facet nie potrafi przekroczyć i to z przyczyn różnych.., nie będę wnikać ,bo po co nadwyrężać szare komórki :D
Czasem warto ją próbować wywiesić , a to potrafi zmienić Go o 360 stopni ! , warto wtedy wykonać taką zagrywkę kiedy się jest pewnym Swojego , bo można
" przedobrzyć "!!! i klapa.
Jednak jak się żyje tyle lat w związku, zna się partnera na wskroś i ryzyko jest minimalne.

;)
napisał/a: agutek8 2007-10-29 10:08
to faktycznie dziwne...dlaczego potrzeba takiej "przebudzanki" jaką jest rozstanie żeby ktoś zaczął działać...jednak wychodzą błędy we współżyciu...brak szczerych rozmów-nie marudzenia tylko normalnych rozmów...