Kochanka w ciąży

napisał/a: SmutnaKrólewna 2007-10-05 10:39
W ostatnim miesiącu cały świat mi się zawalił, drobnymi kroczkami idę ku przepaści... Ale od początku:
Ja mam 25, On 27 lat. Mojego Ukochanego znam ponad 9 lat, poznaliśmy się jeszcze w liceum, od 4 lat jesteśmy małżeństwem. Pobraliśmy się, bo to było takie naturalne dopełnienie naszego szczęścia. Łączyła nas miłość, której nigdy nie towarzyszyły wątpliwości, jak sie okazało tylko z mojej strony. On jest/był cudownym opiekuńczym człowiekiem, który jednym swoim gestem dawał mi morze szczęścia. Gdy czułam się źle, coś nie poszło w pracy, słyszałam w sercu głos: to nie jest ważne, przecież S. mnie kocha. Byłam dumna z naszej miłości.

1 września byliśmy razem na targach w Berlinie, zbliżała się 4 rocznica naszego ślubu. Pytam się Go, co chce dostać w prezencie. Po chwili milczenia powiedział: chcę sam gdzieś wyjechać. Żadnych wyjaśnień, nic. Zostałam sama z myślami i jakimś dziwnym niepokojem, który jednak mimo bólu potrafiłam od siebie odpędzić.

7 września, piątek: Mówi, że chce ze mną szczerze porozmawiać. Ta rozmowa zburzyła mój świat. Mówił o swoich wątpliwościach, że czuje się strasznie samotny, że ma dość opiekowania się mną, że ten związek bardzo mu ciąży, że to, co do mnie czuje, to już nie jest miłość, ale przywiązanie i obowiązek. Następnego dnia odwoził mnie do pracy, powiedziałam, że jeśli potrzebujesz czasu, aby to przemyśleć, wyjedź sobie na weekend (liczyłam jednak, że wróci jeszcze w sobotę). Powiedział, że jedzie nad morze. Nie wierzyłam, że pojedzie. Wracam po 14 do domu, a tam pusto, nikogo, ani kartki, nic, żadnej informacji, nawet szczoteczki do zębów nie zabrał. przeżyłam najgorszą noc mojego życia, nie odpowiadał na telefony, smsy, nic, wieczorem zadzwonił, pytam się gdzie jest: odp: na moście w Toruniu. I koniec. Do następnego rana się nie odezwał. Wrócił wieczorem w niedzielę, rozmawialiśmy, stwierdzilismy że spróbujemy jeszcze raz. Moja teściowa (moja najlepsza przyjaciółka, zawsze po mojej stronie, zawsze moge na Nią liczyć) zapytała się, czy to mozliwe, że S. ma jakąś babę. Nawet mi to do głowy nie przyszło. We wtorek byłam u psychologa i to samo pytanie- zaprzeczyłam, nic nie wskazywało, że tak. Nawet się Go o to nie spytałam, wydawało mi się to niemożliwe.
W weekend pojechałam do teściów 500 km od miejsca, gdzie aktualnie mieszkamy. naładowałam trochę akumulatorki. Wróciłam i znowy się zdawało, że sobie z tym poradzimy.

Piątek, 21 września. Pojechał wieczorem do znajomego po jakiś sprzęt do komputera. Chciałam sobie skopiować muzykę od niego na mojego laptopa. Otwarte były jego maile, tak jaoś bezwiednie przeglądałam z kim pisze. I wtedy pojawiło sie coś dziwnego. On pracuje jako zakupowiec w dużej firmie, gada z różnymi ludźmi, ale nie do każdego pisze Kochanie. Na biurku leżała jego komórka, a tam same smsy od.do niej. Większość w stylu tęsknię, kocham itd, itp. zaglądam do archiwum gg, w podobnym stylu. On wraca, ja wściekła pytam sie co to ma znaczyć. Odpowiedź: tak, znamy się, była w Szczecinie, jak ja pojechałam do teściów, pokazałem jej miasto, nic sie nie wydarzyło, tylko pocałowaliśmy się na pożegnanie, podobno wyjechała jeszcze w sobotę. Szok, ale mu uwierzyłam. Nawet mnie nie przeprosił, tylko dostałam zjebkę, że mu grzebię w prv rzeczach.

Powiedziałam, że mu przebaczę, ale musi to skończyć, zadzwonić do niej przy mnie i powiedzieć jej coś przykrego. Zgodził się i to zrobił. Jednak zaczął się dziwnie zachowywać. Wywalił (tak powiedział) całe archiwum gg. Chciałam to przeczytać, bo gdzies wewnątrz czułam, że nie mówi mi prawdy.

W piątek 28 września pojechał na szkolenie. A ja do jego komputera. A i owszem, miałam rację. Po prostu przechrzcił ją w kontaktach na jakiegoś Roberta Z. skopiowałam sobie całą historię, ze 150 stron w wordzie i czytałam, czytałam, czytałam... Okłamał mnie we wszystkim. gdy pojechał do Torunia- był z nią, jak ja wyjechałam, ona spała z nim w naszym łóżku. Przed tamtym tel. do niej napisał jej, by nie wierzyła w żadne słowo, które usłyszy. Pisali, jak to cudownie było im w łóżku, że nie mogą doczekac sie następnego razu. najgorsze że w noc przed wyjazdem my sie kochaliśmy i był to nasz najlepszy seks. Szok, bezsilność, straszny zawód. W ciągu tych kilku tygodni prawie nie sypiałam, nie jadłam, jestem wrakiem człowieka.

jak wrócił, to jego przyznanie się wygladało tak: ja- czy zrobiłeś to i tamto? On: tak ( i koniec tematu). nie sądzisz, że powinienes mnie przeprosić? Usłyszałam tylko suche przepraszam.

Nadal byłam w stanie mu wybaczyć, czytałam to forum, podnosiło mnie na duchu. Powoli ból zaczął ustępować, czasem świeciło słońce.

2 dni temu ostatni raz zajrzałam do jego kom. A tam smsy od niej, z których wynikało, że jest w ciąży. Dziś będzie wiadomo, czy na pewno.

Znowu rozmowa, tym razem wielokrotnie powtarzał, że chciałby cofnąć czas, jakim śmieciem się czuje, że mnie bardzo kocha i nie chce mnie krzywdzić. Ale dziecko... my dzieci nie mamy, zawsze był zły czas aby próbować. Ale on tego dziecka pragnie, nie chce być z nią, ale z dzieckiem. Mówi sprzeczne rzeczy. Nie mam pojęcia, co robić.

Dziś zobaczyłam, że szukał w necie informacji o rozwodach...

Nadal kocham Go nad życie, chcę byc dla niego podporą, pomóc mu, bo tez jest mu ciężko. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Znowu stał się czuły i kochany, powiedział, że mnie kocha najbardziej na świecie.

Ale jak ja mam teraz walczyć? Ona ma najmocniejszy argument- dziecko. (Boże, mam nadzieję, że to nie jest prawda!!!)

Co Wy o tym myslicie? jakie moga byc scenariusze tej historii? Juz tyle cierpienia przyjęłam na siebie, że więcej nie zniosę, nie zniosę, jak Go przy mnie nie będzie!!!

Pomocy!!!
napisał/a: mania4 2007-10-05 10:51
ZAMUROWAŁO MNIE
Nie wiem co Ci poradzić.........
Ja chyba bym szukała pomocy u psychologa...umów się na regularne wizyty...musisz mieć oparcie w realu także...wyjedź do rodziców ! Ale najpierw dowiedz się czy to prawda o tej ciąży...powiem szczerze, że chyba nie potrafiłabym być z mężem, który ma dziecko z inną....w ogóle nawet jakby nie miał to i tak szok.........NA PEWNO Z NIM NIE BYŁABYM....bo to chyba przerosłoby mnie i ta świadomość, że mogła być w ciąży...
Współczuję......3mam kciuki...życzę Ci szczęścia z całego serca, a przede wszystkim SIŁY I WIARY W SIEBIE I WŁASNE SZCZĘŚCIE!!!!
napisał/a: ~gość 2007-10-05 12:05
SmutnaKrólewno, bardzo mi przykro! Twój mąż zachowuje się okropnie i w żadnym calu nie zasługuje na Ciebie! nie zasługuje nawet na 1 min w Twoim towarzystwie! tyle kłamst.........
rozumiem Cię, że jest dla Ciebie wszystkim bo w końcu szczerze mu śłubowałaś... jednak....
wiesz dobrze, że na siłe nie utrzymasz go przy sobie. TAMTA niby jest w ciąży...ale może:
po pierwsze kłamie żeby on odszedł od Ciebie
po drugie - tak postanowiła go złąpać!

życzę Ci i Twojemu mężowi by ona nie była w ciąży! wtedy będziecie mogli myśleć o swoim związku i zastanowić się czy możecie być razem...
teraz chcesz mu wybaczyć bo go kochasz ale pamiętaj, że jak emocje troszkę się uspokoją dopiero wtedy zaczniesz myśleć racjonalnie
zastanów się jak (po wszystkim) będąc razem będzie wyglądało wasze życie i czy taką przyszłość sobie wyobrażałaś
jesteś jeszcze młodą osobą i ułożysz sobie życie!
nie mów, że bez niego sobie nie poradzisz bo sobie poradzisz!
tyle już przeszłaś! jeste bardzo silną osobą!!

myślę, że konieczna jest jakaś terapia, na pewno dla Ciebie a później (jeśli będziecie razem) jakaś małżeńska!

to jest zbyt wielki ciężar żeby go dźwigać samemu, od tego są specjaliści!!

kochanie wierzę w ciebie i niezależnie jaką decyzje podejmiesz, jak to się wszystko ułoży wierzę że będziesz szczęśliwa!!
powodzenia!!!
napisał/a: Monicysko 2007-10-05 13:22
Strasznie mnie zasmucila Twoja historia
Jak to mozliwe, ze ludzie, ktorzy wczesniej swiata poza soba nie widzieli, sa w stanie tak sie od siebie odsunac?!

Jesli widzisz szanse na jego porawe, na pewno pierwsze co trzeba ustali, to mowienie prawdy!!! Nie mozna zyc w klamstwie.... Nawet jesli prawda jest konieczna. Zaslugujesz na szczerosc..
Mysle tez, ze psycholog jest dobra droga, jesli zdecydujecie sie na dalsze zycie razem, wybierzcie sie wspolnie.

Poza tym wez urlop w pracy, jesli masz taka mozliwosc, idz do fryzjera, kosmetyczki, kup nowy ciuch, wyjedz za miasto, moze do tesciow?
Oderwij sie na chwile... Zeby moc przemyslec wszystko..

Ale jak dla mnie bez spokojnej, szczerej rozmowy z Nim sie nie obejdzie... Nie mozesz zyc w niepewnosci!!!

Przesylam cieplutkie usciski i zycze powodzenia!
napisał/a: SmutnaKrólewna 2007-10-05 13:39
Kochane jesteście, dziękuję za wsparcie.
Teraz najtrudniej przetrwać to czekanie, jak czekanie na wyrok. Ale jaką moge mieć pewność, że ona powie prawdę, albo czy to rzeczywiście jego dziecko? Nie chcę bronić męża, ale wydaje mi się, że ona strasznie nim manipuluje. Ona jest jeszcze mężatką, rozwodzi się ze swoim, juz wcześniej go zdradziła. teraz zostanie sama w Wawie bez mieszkania. Wydaje się, że po prostu wykorzystała trudny okres w życiu mojego męża, żeby sobie życie ułożyć, a wszystko pod przykrywką zrozumienia i współczucia.
Najgorsze, że on nie chce prawie o tym rozmawiać, bo, jak twierdzi, nie chce mnie krzywdzić. A niewiedza w takiej sytuacji jest najgorsza. Chciałabym, aby przedstawił mi jakiekolwiek scenariusze, jak może wyglądać dalej (nasze?) życie, jakie są wyjścia. Ale on temat urywa, a ja nie chcę naciskać, aby jeszcze bardziej się do mnie nie zraził.

Aha, idę dziś za radą mojej teściowej do wróżki. Jej kiedyś taka wizyta dała dużo nadziei, choć nie wierzyła w to, co usłyszała. Możecie się śmiać, ale łatwiej dziś umówić się do wróżki niż do psychologa
napisał/a: sensual2 2007-10-05 14:00
Smutna ta Twoja historia... ja czytając Twego posta zastanawiałam się, co bym zrobiła na Twoim miejscu... zniknęłabym na jakiś czas, nie mówiąc mu nic. Może to by dało mu do myślenia, że traci najważniejszą osobę? Jestes silna osobą, tyle zniosłaś...ja bym nie umiała. Jestem za słaba na takie coś. Życzę Ci szczęścia, oby wszystko się ułożyło :) i 3mam za Ciebie kciuki ;)
napisał/a: SmutnaKrólewna 2007-10-05 14:05
Ehhh, mamy już wyniki, tak mi mąż napisał: USG wykazało zmiany - jakies, testy ciazowe sa pozytywne, badanie krwi nie wykrylo ciazy, wiec wszystko wskazuje na to ze nie jest w ciazy. Trzeba badania powtórzyć za 2 tygodnie...

Nie do końca to rozumiem.
I teraz znowu czekać, czekać, a w tym czasie ratować, starać się, by na końcu drogi ponieść klęskę? Ale niepróbowania bym sobie nie wybaczyła.
napisał/a: sorrow 2007-10-05 15:36
Tak... czekanie jest wyczerpujące. Znam przypadek, gdzie po zdradzie okazało się, że partnerka byc może zaraziła się HIV... włosy sobie z głowy rwali, bo w zależności od testu średnio można go wykonać 4 tygodnie od zdarzenia, a i często trzeba powtórzyć po następnym miesiącu. Z ciążą tez znam przypadek gdzie zdradzająca żona w ciążę zaszła, co ich oboje zdołowało maksymalnie, a potem okazało się, że się ciąża nie utrzymała... taki podarunek od losu.

Życzę ci dużo wytrwałości i przede wszystkim dobrego rozeznania planów życiowych twojego męża. Bo to czy ratować związek, czy nie pewnie dużo od tego zależy. Życzę ci wiele wytrwałości i "podarunku od losu".
napisał/a: aagnieszkaa3 2007-10-05 16:14
SmutnaKrólewna napisal(a): Ale on temat urywa, a ja nie chcę naciskać, aby jeszcze bardziej się do mnie nie zraził.


Nie moge zrozumie Twojego toku myslenia Krolewno.
Ode mnie to Twoj maz dostalby kopa w dupasa, i tyle.
Pierwsza polecialabym zlozyc papiery rozwodowe, posilkujac sie wydrukami z milosnego gadu-gadu z kochanka.

No, ale Ty jestes wyraznie inna.

Zycze Ci duzo sily, i jak najmniej wylanych lez.
Nie zapomnij tez o tym, ze jesli ty sama nie bedziesz siebie szanowac, Twoj maz nie uszanuje cie napewno.

pozdrawiam
napisał/a: traumata 2007-10-05 16:39
Witaj !
Twoja historia rzeczywiście jest smutna i szczerze Ci współczuje i starm się zrozumieć co odczuwasz ,tak na prawdę nikt Ci nie poradzi ,nikt Ci nie pomoże ,można Cię jedynie na duchu podnieść i spojrzeć na Twój problem z boku chłodnym okiem.
Ciąża - tym tak bardzo sie nie przejmuj dopóki nie będzie 100% pewności ,prawdopodobnie Twój mąż miotany emocjami zerwał z tamtą kobietą a ciąża to pretekst żeby go zatrzymała przy sobie. Zakochane/ kochające kobiety zdolne są do wszystkiego ,z reszta nie tylko kobiety.
Zdrada - niestety muszę Cię zmartwić bo nigdy tego nie zapomnisz ,wybaczysz owszem ale nie zapomnisz a zaufania też do końca nie odbudujecie. Musisz zdawać sobie z tego sprawę i Twój małżonek też.Jeżeli nadal chce być z Tobą musi Ci to pokazać ,9 lat to bardzo długi okres ,przez ten czas poznaliście się dobrze ale na siłę go nie zatrzymasz.
Scenariuszy może multum ,więcej niż ludzi zarejestrowanych na tym forum.
A jak Twój mąż sobie wyobraża przyszłość ? Powinniście o tym szczerze porozmawiać wiem że rozmowa bardzo pomaga

trzymam kciuki ,bądź dzielna i silna
wszystko będzie dobrze - zobaczysz
napisał/a: remi 16 2007-10-05 16:58
droga smutna Krolewno.i znowu mamy wspanialy scenariusz na film typu dramat a nawet horror.niestety musze poprzec AAgnieszkaa w wywodzie....on musi czuc ze w kazdej chwili Cie moze stracic.pozwalajac mu na kontakty z tamta pograzasz sie jeszcze bardziej.z czasem gdy to bedzie juz historia zrozumiesz swoj blad.wiem,ze latwo jest doradzac z boku,ale tez cos przezylem i wiem jak bardzo kocha sie kogos z wieksza sila gdy nam ucieka.dlatego sprobuj Ty uciec.jesli Cie kocha naprawde bedzie szalal,ale jesli to gra tylko to przynajmniej przekonasz sie o tym szybciej,tym bardziej ,ze kazdy dzien jest męką dla Ciebie.trzymam za Ciebie kciuki i pamietaj,ze nie jestes osamotniona.takich jak Ty i ja oszukiwanych przez zlych partnerow jest miliony.
napisał/a: SmutnaKrólewna 2007-10-06 15:33
Kochani!
I już częściowo po problemie. Dziś w nocy znalazła się w szpitalu z silnym krwawieniem. Problem ciąży sam się rozwiązał. Nie wiem Sorrow, jakie czary odprawiłeś, ale dostałam (i ona też) podarunek od losu. Jakiś czas temu powiedziałam jej, że krzywda wyrządzona innym powraca do nas zwielokrotniona i to ze źródła, którego byśmy się nie spodziewali. Zaśmiała się tylko....
Okropna jestem ciesząc się z cudzego nieszczęścia, ale w końcu ona też miała radość kradnąc mi męża i robiąć ze mnie idiotkę.

Przy okazji, szczerze polecam wizytę u dobrej wróżki. Można nie wierzyć w to, co się usłyszy, ale dodaje to siły i pokazuje perspektywy. Podobno przeznaczenia oszukać się nie da.

A co na to mój mąż? Przejdzie mu, a o wróżce nic się nie dowie. Trzymam go na dystans, nie chcę nic wiedzieć, nie dopytuje się, a w końcu sam nie wytrzymuje i się wygaduje. Widzi mnie silną i to go dziwi, zaczyna czuć, że decyzja o odejściu wcale może do niego nie należeć. Zobaczymy, jak ta sprawa się potoczy. Będę o niego walczyć, ale nie w sposób, jakiego się spodziewa. Nigdy więcej łez, cierpienia, teraz trzeba siły i konsekwentnej realizacji pewnego planu.

Pozdrawiam Was serdecznie.