Koniec,przerwa czy...?

napisał/a: shimmy 2009-03-08 17:06
tylko to moje dobre myślenie trwa dzien dwa...
to tak jakbym robiła dwa kroki do przodu,jeden do tyłu,trzy do przodu i znowu cztery do tyłu...
czy warto czekac...od kilku dni nie odzywa sie,telefonów nie odbiera,nie odpisuje...miałam nadzieję,że chociaz dzis życzenia złozy...ehhh ciężko,bo on daje nadzieję,a potem znów zabiera nie odzywając sie
napisał/a: przemek0810 2009-03-08 22:06
A tak właściwie kobietki (sorrow sorry za offtopa) w dniu Waszego święta życzę Wam wszytskiego dobrego, i w sprawach miłosnych i nie tylko.
Pamiętajcie, że się jakoś zawsze ułoży, i jednej i drugiej. Życzę powodzenia
napisał/a: kasiasze 2009-03-08 22:43
no shimmy, jest ryzyko - zawsze. to wlasnie nauka zycia, dystans. cierpliwosc. nie odzywa sie trzy dni.
moze i tydzien?
po dwoch trzeba samej - jak sie naprawde kocha.... wiem! - latwo nie jest
ale wciaz ... MOZE warto?

dzieki Przem, za zyczenia!

[ Dodano: 2009-03-08, 22:45 ]
p.s. - nieodbieranie telefonow juz nie bardzo mozna tolerowac, troszke po tym przycisnac ... z tym, ze jeszcze nie za bardzo

Czuje, ze zaraz zaczne doradzac powazna z NIM rozmowe! :)

ale nadal - cieprliwosc, please ...
napisał/a: shimmy 2009-03-08 23:11
przemek0810, dzięki za zyczeniam jedyny mężczyzna,które mi je złozył
kasiasze, twierdził,ze nie odbierał,bo miał zajęcia (faktycznie dzisiaj miał zjazd),a wczoraj nie dobierał i nie odpisal bo był na imprezie.
moje postanowienie to zamilknąć na tydzień,bo wydaje mi się,ze on chce poczuc jak to jest bez dziewczyny a ciągle mając ze mna tak częsty kontakt,czuje jakby nadal bylismy razem.Ale skoro tak,to jak wyjasnić zachowanie w szpitalu? przemek0810, licze na podpowiedź co siedzi w meskim umyśle....

[ Dodano: 2009-03-08, 23:12 ]
a tak w ogóle najsmieszniejsze jest to,ze idziemy razem na półmetek i wesele.i nie ukrywam,ze z tymi dwoma imprezami wiąże jakies nadzieje...
napisał/a: iwa1 2009-05-01 12:21
kasiasze,zgadzam sie z toba
napisał/a: Mika88 2009-05-01 13:09
kurcze ja wczoraj mialam podobna sytuacje :/ poklocilam sie troche z chlopakiem no ale w sumie o pierd.ole a on powiedzial przez tel, ze lepiej bedzie jak zrobimy sobie przerwe 4 miesieczna:/ bylam zszokowana, czemu ta przerwa ma byc az tak dluga?? powiedzial, ze nie bedzie do mnie pisal w ogole, ze mam do niego nie przyjezdzac i nie chce zebym przyjezdzala:/ poklocilismy sie o to, ze nie moglam przyjechac do niego teraz na weekend i tez troche nie chcialam u niego siedziec sama bo on dzisiaj idzie do pracy mimo iz jest swieto:/ nie chcilam siedziec 2 dni u niego sama tzn bez niego bo po prostu mi glu.pio:/ moze jestem jakas dziwna ale niestety tak jest, gdyby to byl dzien to ok ale nie dwa:( i o to sie glownie poklocilismy, powiedzial te slowa co napsialam wyzej, poplakalam sie jak glu.pia, on sie rozlaczyl. Potem napisalam sms, ze fajnie bylo slyszec, ze nie chce zebym do niego przyjezdzla, ze chce tyle przerwy itp on powiedzial, ze dla niego 4 miesiace to jest krotka chwila i na tym koniec pisania:/ nie rozumiem :( dzisiaj cos tam do mnie pisal ale nie tak jak zawsze, jest oschly itp:/ dodam, ze jestesmy ze soba 1.5 roku i zawsze jakos dogadywalismy sie:( nie wiem czy to oznacza koniec czy co :/
napisał/a: eska1 2009-05-01 14:03
Mika88, może szukał tylko pretekstu do tego, by zrobić tę "przerwę"..? Takie coś mi przyszło od razu do głowy po przeczytaniu Twojego postu..
4 m-ce to nie jest długo?? Przez 4 m-ce potrafi się zmienić cały świat, a on pisze, że to nie jest dużo..
napisał/a: Mika88 2009-05-01 15:50
dlatego mnie to zdziwilo:/ niby powiedzial, ze 4 miesiace bo mu cis tak o powiedzialo, dzisiaj pisal do mnie ale nie odpisywalam bo sie wkurzylam to zadzownil i gadal jak gdyby nigdy nic eh ale przez to, ze go kocham to nie umiem sie na niego dlugo gniewac:/ teraz niby pisze do mnie ale tak jakos dziwnie :| nie tak jak zawsze, wiem, ze nie chodzi tu o inna kobiete bo go znam bardzo dobrze tylko po prostu pewnie wkurzyl sie ta klotnia i tak powiedzial chcoiaz to juz nie pierwszy raz a ze jest czlowiekiem nerwowym to coz to mowi samo za siebie:/
napisał/a: shimmy 2009-05-06 10:59
a dlaczego akurat 4 miesiące a nie 5 albo 3?? bez sensu... nigdy nie załatwiaj takich spraw przez telefon,najlepiej szczerze porozmawiać.Wydaje mi się,że Twój facet na gorąco to powiedział i teraz mu głupio.Jeśli nie mozecie porozmawiać w cztery oczy,porozmawiajcie przez telefon i wyprostujcie ta sytuacje.Będzie dobrze
napisał/a: meerkat1 2009-05-13 11:37
To może i ja się podepnę pod ten temat...

To mój pierwszy post, mam nadzieję że znajdzie się tu ktoś kto pomoże mi zrozumieć, wytłumaczy sytuację w której jestem…

Jakiś czas temu (prawie 8 miesięcy) rozstałam się z chłopakiem, z którym byłam prawie 4 lata. Wiadomo, wina zawsze leży po środku – on czuł się zaniedbywany, ale nie mówił mi o tym, żeby mnie nie ranić, ja niestety nie zauważałam tego. Doszło do tego, że miał mnie dosyć, powiedział, że mnie nie kocha. Rozstaliśmy się, on od razu związał się z inną dziewczyną. Nie wiem dlaczego nie walczyłam wtedy o niego… nie umiałam, pogubiłam się we wszystkim… Teraz znów jest sam, z tą dziewczyną też mu się nie ułożyło.

Przez cały czas (może z wyjątkiem pierwszego miesiąca, kiedy był z inną) świadomie lub nie daje mi nadzieję na to, że kiedyś będziemy razem. Czasem się spotykamy, rozmawiamy ze sobą, nie umiem się od niego odciąć, wyrzucić go z siebie. A i ja jestem w jakiś sposób cały czas obecna w jego życiu. Nie potrafimy oboje tak naprawdę ze sobą zerwać. Nie jesteśmy razem, nie jesteśmy parą, ale nadal jesteśmy sobie bliscy. Nie wiem dlaczego tak jest, dlaczego to tak wygląda, dlaczego ja wciąż jestem obecna w jego życiu – czy z poczucia winy, czy ze strachu, czy może z innego powodu. Nie rozumiem tego, ta sytuacja ciągnie się już tyle czasu i żadne z nas nie umie sobie poukładać życia. Czy ktoś mógłby mi powiedzieć, wytłumaczyć dlaczego tak jest? Dlaczego nie jesteśmy razem, a mimo to wciąż blisko? Wiem, że tylko on byłby w stanie powiedzieć co tak naprawdę w nim siedzi, ale on sam nie wie co to jest. A ja nie wiem co robić, nie wiem co myśleć…
napisał/a: shimmy 2009-05-13 13:42
ja uważam,że powinniście porozmawiać tak szczerze,do bólu dlaczego Wam nie wyszło.Trzeba wyrzucic z siebie emocje,które zalegaja po rozstaniu.Zapytaj go wprost,dlaczego nadal zywi wobec Ciebie tak ciepłe uczucia,mi sie wydaje,że on nadal cos czuje tylko męski honor mu nie pozwala żeby wrócić.
Chciałabyś z nim jeszcze być? Bo jeżeli tak to może tak powolutku,na zasadzie spotkań jak z przyjacielem,stopniowo coraz częściej.Bądź przy nim uśmiechnieta,moze troszeczke zazdrości? a spotkania kto inicjuje? ty czy on?A długo był z tamta dziewczyną?
napisał/a: meerkat1 2009-05-13 14:07
Rozmawialiśmy o tym czemu nie wyszło, ale może należałoby porozmawiać o tym jeszcze raz. Nasze rozstanie odbyło się w płaczu - płakaliśmy oboje. Nie było kłótni, krzyków, tylko smutek i płacz.
Co do tego co on czuje - pytałam się, sam nie wie co to jest. Nie potrafi mi odpowiedzieć. Może przy następnej rozmowie uda mi się dowiedzieć co tak naprawdę w nim siedzi. Bardzo chciałabym z nim być, spróbować na nowo, zobaczyć czy się uda. Dlatego na niego czekam, wciąż mam nadzieję.
Ze spotkaniami, rozmowami bywa różnie. Wiem, ze chciałby żebym się uśmiechała i nie pytała wciąż co w nim siedzi, co czuje. Takie pytania, mój smutek i czekanie na to kiedy w końcu coś się wyjaśni powodują że on się odsuwa. Nie tak dawno było tak, że on częściej się odzywał, przyjeżdżał na chwilę. Teraz to ja pierwsza się do niego odzywam. Powiedział, że chce być teraz sam, odetchnąć, dlatego staram się dać mu spokój, nie odzywać się... ale nadchodzi dzień, że nie jestem w stanie wytrzymać bez niego, a wtedy zamiast napisać coś miłego wylewam cały mój smutek.
A z tamtą dziewczyną? Byli około pół roku. Rozstając się z nią powiedział mi że jego miejsce jest przy mnie, tylko nie wiem czy nadal tak sądzi.
Z tego co rozmawialiśmy trochę się boi że coś znów może nie wyjść, że znów może się rozpaść. A poza tym sam nie jest pewien co to jest i co będzie dalej. A ja wciąż żyję w zawieszeniu - nie jestem w stanie zapomnieć, odpuścić sobie. Zupełnie nie wiem w którą pójść stronę. Czekać dalej? Tylko jak długo jeszcze? Nie czekać nie potrafię...