Kryzys w dwuletnim związku [długie]
napisał/a:
howtobealone
2008-07-03 21:28
W drugim dniu polfinalow Euro 2008 ....
napisał/a:
howtobealone
2008-07-03 21:29
Wieczorem otrzymuje telefon od zony...
napisał/a:
margeritka23
2008-07-03 22:31
Ale sie naczytalam... Az mi oczy wsiakly w monitor Ale rozumiem, czasami trzeba sie wygadac, wykrzyczec albo przelac cos na papier, w Twoim przypadku wirtualny;) Ale do rzeczy. Nie zazdroszcze Ci sytuacji ani zony. Chociaz dziwne i podejrzane jest na pewno jej zachowanie... Bo z tego co piszesz wynika, ze zmienila nastawienie do Ciebie po Twoim powrocie z meczu... Ale nie wierze, ze ma zal o tamten nieszczesny wieczor i to slowo, choc niemile, ale nie znowu takie straszne-,, spadaj,,. Problem zapewne jest zlozony i nikt jak nie Ty sam nie zgadnie co siedzi w jej glowie. Napisz jakie bylo jej nastawienie do Ciebie przed tym nieszczesnym wieczorem, czy okazywala Ci milosc, byla wierna, czula, troskliwa? Pobraliscie sie z wielkiej milosci? Moze powoli uda naqm sie rozwiklac ta zagadke.... Po glebokiej analizie;) Pozdrawiam.
napisał/a:
Cikitusia
2008-07-03 22:43
Przebrnęłam przez ten długi esej........... I po tym co tu przeczytałam wnioskuję że jesteście niedorośli emocjonalnie. Rozumiem jakaś kłótnia itp. Ale podchody w kotka i myszkę? obrażanie nie wiadomo o co i pokazywanie kto jest góra? Przecież jesteście dorośli, jesteście małżeństwem i nie ma gorszego, albo lepszego. Jesteście równi. Myślę że powinniście porozmawiać o tym jak jest w waszym związku. I zadecydować że nie powinno być więcej takich sytuacji niewyjaśnionych. A jeżeli ktoś ma problem lub zaczyna go coś wkurzać lub drażnić to powinien o tym powiedzieć, a nie chować głowę w piasek.
Porozmawiajcie o tym, bo jak dla mnie to było zachowanie godne dzieci w przedszkolu.
Porozmawiajcie o tym, bo jak dla mnie to było zachowanie godne dzieci w przedszkolu.
napisał/a:
maXgosia
2008-07-03 22:49
Ja też uważam, że nie o "spadaj" tu chodzi ... Sądząc po sobie wiem, że kobieta potrafi zirytować się takim drobiazgiem, że po czasie nawet jej samej wydaje się to śmieszne. Diabeł tkwi w szczegółach - znów.
napisał/a:
howtobealone
2008-07-03 22:59
Dzięki za pierwsze odpowiedzi. Przed moim wyjściem na mecz było ok - tak jak pisałem, wspólny obiad, wspólne leżenie na kanapie i oglądanie filmu. Jak żona powiedziała, żebym sam jechał, bo ona się źle czuje, to jeszcze nalegałem z dwa razy, prosząc ją, że kumpel ucieszyłby się, gdyby i ona też pojechała itd...
Co do naszej historii, pobraliśmy się - nie wiem czy z wielkiej miłości, w moim przypadku tak do 3 miesiąca przed ślubem na pewno była to ślepa miłość, 3 miesiące przed ślubem nakryłem ją, że koresponduje z niedoszłym jej chłopakiem (zawiła historia, ona kiedyś zdradzała swojego chłopaka , nie potrafiła od niego odejsc a jeździłą czasem na noc do tego kolesia, który ją zaczepił na gg). Obiecała mi wcześniej, że nie będzie miała kontaktu z nim, bo wcześniej mnie już jego dzwonki denerwowały itd. No a te 3 miesiące przed ślubem zobaczyłem smsa, w którym czule ten koleś wspominał ich noce (tak, przyznam się, ze ją skontrolowałem, co i ona raz uczyniła chociaż w mojej obecności, a tutaj ona się kąpała, przyszedł sms i chciałem sprawdzić od kogo..).
Ogólnie związek po śłubie był więcej niż udany, chociaż może ja za bardzo sobie to wmawiałem. Zawsze ja wychodziłem z inicjatywą, zapraszałem ją na kolację, musiałem WYCIĄGAĆ na spacery (bo ona by tylko w domu siedziała), a ją tylko było stać na wyciąganie mnie do marketów, żeby połazić po babskich sklepach. Raz, kiedy wspólnie spacerowaliśmy po markecie, chciałem wstąpić do Saturna do działu elektronicznego i za chiny ludowe nie chciała, chociaż była w humorze. Zadałem jej pytanie, czemu nie , przecież chodzę z nią po orsayach, po reservedach itd. a ona? .. nie pokłóciliśmy się, ale zapamiętałem to sobie. Ok, to tyle. Myślę, że nawet jak nie było zawsze ok, to jak można się tak zachowywać jak ona, rezygnować z wyjazdów wspólnych itd.... sam też jestem winny, ale byłem wkurzony i chyba miałem powody.
Co do naszej historii, pobraliśmy się - nie wiem czy z wielkiej miłości, w moim przypadku tak do 3 miesiąca przed ślubem na pewno była to ślepa miłość, 3 miesiące przed ślubem nakryłem ją, że koresponduje z niedoszłym jej chłopakiem (zawiła historia, ona kiedyś zdradzała swojego chłopaka , nie potrafiła od niego odejsc a jeździłą czasem na noc do tego kolesia, który ją zaczepił na gg). Obiecała mi wcześniej, że nie będzie miała kontaktu z nim, bo wcześniej mnie już jego dzwonki denerwowały itd. No a te 3 miesiące przed ślubem zobaczyłem smsa, w którym czule ten koleś wspominał ich noce (tak, przyznam się, ze ją skontrolowałem, co i ona raz uczyniła chociaż w mojej obecności, a tutaj ona się kąpała, przyszedł sms i chciałem sprawdzić od kogo..).
Ogólnie związek po śłubie był więcej niż udany, chociaż może ja za bardzo sobie to wmawiałem. Zawsze ja wychodziłem z inicjatywą, zapraszałem ją na kolację, musiałem WYCIĄGAĆ na spacery (bo ona by tylko w domu siedziała), a ją tylko było stać na wyciąganie mnie do marketów, żeby połazić po babskich sklepach. Raz, kiedy wspólnie spacerowaliśmy po markecie, chciałem wstąpić do Saturna do działu elektronicznego i za chiny ludowe nie chciała, chociaż była w humorze. Zadałem jej pytanie, czemu nie , przecież chodzę z nią po orsayach, po reservedach itd. a ona? .. nie pokłóciliśmy się, ale zapamiętałem to sobie. Ok, to tyle. Myślę, że nawet jak nie było zawsze ok, to jak można się tak zachowywać jak ona, rezygnować z wyjazdów wspólnych itd.... sam też jestem winny, ale byłem wkurzony i chyba miałem powody.
napisał/a:
sXoneczko82
2008-07-04 09:55
Uparta ta Twoja żona i złośliwa troszkę też ;) Kiedyś też taka byłam - potrafiłam się dąsać o byle co i nie potrafiłam szczerze porozmawiać z partnerem, po prostu nie chciałam gadać. Przez to między innymi rozpadł mi się związek. Teraz - w nowym związku - staram się zawsze, od razu mówić co mi nie pasuje, rozmawiać o każdym najmniejszym nawet problemie, a nawet jeśli czasem się "zamykam" i nie chcę gadać, to mój chłopak od razu to widzi (nawet jak mi się wydaje, że nic nie daję po sobie poznać) i zmusza, żebym mu powiedziała o co mi chodzi. I razem staramy się zmianić to co nam nie pasuje.
Jeśli się kochacie i jesteście razem to po co marnować ten czas, po co marnowac urlop, który jest raz do roku i jest go tak niewiele, po co tak utrudniać sobie życie???
Nie czekaj w nieskończoność. Porozmawiaj z nią. Szczerze. Na pewno wszystko się wyjaśni
Jeśli się kochacie i jesteście razem to po co marnować ten czas, po co marnowac urlop, który jest raz do roku i jest go tak niewiele, po co tak utrudniać sobie życie???
Nie czekaj w nieskończoność. Porozmawiaj z nią. Szczerze. Na pewno wszystko się wyjaśni
napisał/a:
howtobealone
2008-07-04 10:25
słoneczko, tylko że ta żona uparta już spieprzyła urlop. Ja próbowałem z nią gadać, w poście pisałem o tym, że nawet jednego dnia przytuliłem ją, chciałem pogadać to od razu do mnie wyskoczyła z tekstem że nie pojedzie nad morze.
To, że rozmowa jest podstawą to ja wiem, ale do rozmowy potrzeba dwóch chętnych osób.
To, że rozmowa jest podstawą to ja wiem, ale do rozmowy potrzeba dwóch chętnych osób.
napisał/a:
vincentXvega
2008-07-04 10:33
Powiem tak: w warunkach rzeczywistości przedwrześniowej na tle ogólnego regresu tak ekonomicznego jak i społeczno-politycznego i to zarówno w warstwie pryncypiów merytorycznych jak i w głęboko zacofanej warstwie sanacyjnej infrastruktury szczególną nieudolnością i brakiem koncepcji rysował się ogólny bilans białka, który to bilans, jak powszechnie wiadomo, wyznacza tak kompetentność czynników odpowiadających na ekonomikę w każdym społeczeństwie jak i świadczy w sposób najbardziej widoczny, jak sprawy te są zabezpieczone...