Kryzys związku ja Kocham ona nie pewna uczuć

napisał/a: CyccX 2008-02-05 12:56
Witam, jestem laikiem na tym forum, ale właśnie dopiero co sie zarejestrowałem bo potrzebuje waszej / czyjej pomocy zeby zrobić cokolwiek..

Mój związek z ukochana mi kobieta jest wyjątkowy od samego początku. Poznaliśmy sie dokładnie 3 lata i 1 miesiąc temu, Ja jestem z Zielonej Góry a ona z Wałbrzycha. Przez dwa i pół roku dzieliła nas na codzień odległość 150km, kontaktowaliśmy sie głównie przez GG, telefon. Mimo wszystko uczucie miedzy nami narastało, przyjezdzalismy do siebie na wzajem, średnio 2 razy w miesiącu na weekend cały, wspólnie spędzane ferie i wakacje, kiedy tylko było jakieś wolne to byliśmy razem fizycznie. Sprawa zaczeła się komplikować kiedy pół roku temu w październiku moja piękna przyjechała do zielonej góry a studia. wynajeła z koleżanka mieszkanie więc byliśmy prawie codziennie razem, po kilka godzin, bardzo często tez zostawałem u niej na noc, a rano razem z nią jechałem na uczelnie. (Ja mam 21 lat jestem na II roku, Ona ma 20 lat i jest na pierwszym). Ostatnio zauwazyłem ze była mniej szcześliwa, nauka ja przytłaczała zła atmosfera na uczelni (ambitni studenci) tęsknota za domem. Rozpoczeła się sesja zaliczała wszystko pokoleji bez problemu. miała tydzien przerwy pomiedzy egzaminami więc pojechała do domu . Pisała mi SMS ze spotkała sie z starymi przyjaciółkami i przyjaciółmi, ze była na zawodach w swoim starym klubie (ćwiczyła karate, zanim mnie poznała to było jej całe życie). Cieszyłem się ze sie bawi, relaksuje, ale tak własnie przed-przed-wczoraj na dobranoc napisała mi SMS ze było ok, spi dobrze Kocham Cie, tak następnego dnia rano dzowni domnie zapłakana i łamie mi serce.. mowi że nie możey być razem, ze to nie ma sensu, ze ona tak nie może, że rzuca szkołe i mnie.. cały czas płacze. kiedy doszło do mnie to co powiedziała tez nie kryłem łez, postawiłem pół świata na nogi ze by sie dowiedziec co sie dzieje, obdzwoniłem jej przyjaciołki czy cos wiedzą, dzowniłem do jej rodziców. nie wiedziałem o co chodzi i nikt mi nie był w stanire cos konkretnego powiedzieć. Pare godzin po rozmowie z jej rodzicami siedziałem już w samochodzie chciałem do niej pojechać, oczywiscie ona nie chciała zebym przyjechał. Ale dostałem informacje ze postanowiła przyjechać do zielonej góry i zaliczyć jeszcze te ostatnie dwa egzaminy, by nie marnowac tego co juz osiągneła. tak więc wczoraj jak przyjechała odrazu sie u niej zjawiłem, no i rozmawialismy, 5 godzin...

uzgodniliśmy ze to co mowiła mi przez telefon ze mnie zostawia wypowiadała pod wpływem emocji, okazało się że ja ją Kocham i myślałem ze ona mnie też Kocha więc poczułem sie chyba zbyt pewny tego i przestałem wzracać uwage na niektóre rzeczy, (3 lata robia swoje) ale ona mi powiedziala ze w niej sie "coś" wypaliło, nie jest pewna swych uczuć, ze nie jest szczesliwa i nie wie co ma o tym myśleć. Postanowiliśmy dać sobie czas... taka przerwę.

Dodał ze jak przyjechałem po nią to nawet nie pozwalała mi sie za specjalnie przytulić jak szlismy do auta, a o ręce to juz nie wspomne, co mnie zaskoczyło jak juz se wyjaśniliśmy wszystko i podjeliśmy pewne ustalenia, ona mnie przytuliła, i pocałowała pierw w czoło, a pozniej jak ja odwiozłem to normalnie w usta.. to było niesamowite, natchneło mnie taką nadzieją... odeszła pare metrów, obróciła sie.. Krzyknołem ze ją Kocham Bardzo Kocham i zawsze bede, i znikłą za rogiem. Chciałem wysiaść z auta i za nia pobiec, ale nie mogłem bo umawiałem się z nią inaczej. tak sie rozstaliśmy. Przykrość mi tylko sprawia to że ona chce zostawić tą szkołe tu i chce wrócic do wałbrzycha i tam kontynuować. Boje sie ze poprostu "pali mosty" zeby nie miała juz doczego wracać.. Mowi ze nie moze byc juz w zielonej górze. Powiedziała ze jeśli jesteśmy sobie przeznaczeni, jeśli ta przerwa nam pomoże, to wrócimy do siebie, i bedzie tak jak wcześniej..

Prosze o pomoc, juz moze nie w kontekscie co mam zrobic, co moge zrobić zeby ona do mnie wróciła teraz, bo tak chyba sie nie da, jeste taka pewna w tym co postanowiła.. nigdy taka nie była tłumaczy ze to efekt długotrwałych przemysleń. Ale Ona jutro wraca do domu, i co moge zrobić żeby dać NAM szanse.. Lepiej bedzie jak no znikne, i nie bede sie dozywał i poprostu czekał, czy kupic jej bukiet kwiatów na pożegnanie, coś kupić upominek, czy cos innego zrobić może napisze list ? nie wiem co kolwiek, jakie macie pomysły co moge zrobić bo ja sam w sobie jestem zagubiony teraz bo to dla mnie ogromny cios. Jednak jestem pewien swych uczuć, chce być z NIĄ prosze moze ktos był w podobnej sytuacji, jakie sa wyjscia pomożcie zakochanemu studętowi
napisał/a: sorrow 2008-02-05 14:10
Zakochany studencie, jeśli w związku ktoś zaczyna się czuć niewygodnie, zaczyna mu przeszkadzać, nie czuje się już kimś wyjątkowym dla tego drugiego (pisałeś, że w ciągu 3 lat trochę osiadłeś na laurach) to robi zazwyczaj jedną z dwóch rzeczy. Pierwsza, to taka że rozmawia z tym drugim i razem próbują "podrasować" swój związek i postawić go z powrotem na tor. Druga, to taka że po prostu się wycofuje i cokolwiek byś nie póbował, to zdania nie zmieni. Może trochę mało napisałeś co się w niej wypaliło i co było tego przyczyną. Czytając jednak opis sytuacji wydaje mi się, że z jej strony to łagodne "good bye". Skoro ona sobie to przemyślała, to znaczy że już od dłuższego czasu nie czuła się dobrze w tym związku. Zmiana trybu życia często jest przyczyną zmian w osobowości, celów życiowych, a także otwiera przed człowiekiem nowe możliwości (w tym towarzyskie). Być może to studia w innym mieście w połączeniu z pewnymi niedociągnięciami z twojej strony spowodowały tą zmianę u niej.

Myślę, że list możesz napisać... zawsze jakaś tam mała szansa istnieje. To zawsze miła rzecz... taka osobista i budząca wspomnienia w przyszłości. W liście też chyba łatwiej zebrać swoje myśli niż na żywo przy targającyh człowiekiem emocjami.
napisał/a: nigara 2008-02-05 14:24
Witam. Masz naprawde dość poważny dylemat... Dla młodej dziewczyny rozłaka z przyjaciółmi i rodzina to dosc duzy cios. W dodatku te trudnosci na studiach. Mysle ze w tej sytuacji nie powinienes naciskac na nia.Na Twoi miejscu poprostu bym sie usuneła na jakis czas a dziewczyna gdy sie pozbiera to wróci do Ciebie. Jesli natomiast to wszystko jest powodem "odkochania sie'' -TEGO WEWNETRZNEGO WYPALENIA to wg mnie nic juz nie poradzisz.
napisał/a: CyccX 2008-02-05 16:59
piszecie ze mało napisałem co sie w niej wypaliło, z tego co mi mowiła i z tego co wywnioskowałem to Ona tęskni za starym zyciem w domu, meczy ją to ze jest tak daleko od domu i razem ze studiowaniem okazało sie to dla niej za wiele> nie wytrzymała nie byla w stanie tego uniesc.
To prawda, spoczołem na laurach, mozna to tak nazwać teraz wiem ze to był mój bład który zpewnościa przyczynił sie dotego co teraz sie dzieje. Ale tez widziałem ze strasznie przejmoje sie tymi egzaminami i wogule I semestrem i ze bardzo sie przykłada do tego, na nic nie miała czasu, wciaz sie tylko uczyła, nie chciałem jej jeszcze zadręczać jakimis rozmowami na nasz temat i obciążać jej tym, dałem jej więcej swobody by mogła sie zająć szkołą.

Moja Ola tłumaczyła mi ze to wszystko to dla niej za wiele ze nie daje rady, mowiła ze nie jest pewna swych uczuć..
Co mnie dzis mile zaskoczyło, dzis jak pisałem tego I posta, Ona zadzwoniła do mnie i powiedziała ze mam przyjechac po moje zeczy które zostały u niej w mieszkaniu , ale co sie okazało poszlismy na spacer znowu porozmawiać, starała mi siewytłumaczyc ze tak dla nas bedzie lepiej, chciała zebym to zrozumiał mowiła ze jej zalezy zeby sie ułożyło, i ze naprawde musi to zrobić zeby odpocząć. naprawde widać ze nie jestem jej obojętny i ze cos jeszcze do mnie czuje.. nie wiem może jeste głupi i slepy.. i nie widze sprawy tak jak ona wyglada na prawde, ale ja naprawde widze iskierke nadzieji, ze naprawde nie wytrzymała psyhicznie tego wszystkiego i jak wroci do domu to jednak zatęskni za mna, i wróci do mnie.

Dodam jeszcze w pewnym etapie rozmowy to ja juz pękłem i popłyneły mi łzy (zazwyczaj nie płacze, ale maszyna nie jestem), nie mowiłem nic, tylko rozglądałem sie po okolicy zamyślony. A to ona wtedy, przejeła inicjatywe i mowila ze dzieki tej przerwie moze sie ułoży, ze juz moze byc tylko lepiej, i ze ona bardzo chce zeby sie ułożyło, przytuliła mnie,...

Jak czegos jeszcze nie napisałem to prosze o komentarz, mam taka huśtawke mysli ze nie wiem czy napisałem wszystko tak jak miało być. Ogulnie to zdaje mi sie ze nei chce nas skreslic, ze liczy na to ze bedzie jeszcze dobrze.
napisał/a: nonames 2008-02-06 10:28
przeczytaj moj post nizej ''przerwa w zwiazku +masa pytan czlowieka cierpiacego'' mam identyczny problem i trwa jak narazie w tym samym punkcie.mamy taka sama sytuacje ciekawe czy final bedzie taki sam. ''nierozumim kobiet''
napisał/a: nigara 2008-02-06 13:36
a jak wygladaly Wasze spotkania przed jej tym tygodniowym wyjezdzie do domu? czy normalnie Cie calowala i przytulala sie? czy byla w niej jakas niechec, dystans?
napisał/a: CyccX 2008-02-06 18:44
nigara własnie o to chodzi ze wszystko było w normie. Przecież jakby była jakas naprawde nie swoja nie chciała sie przytulić, odtrącała mnie, nie chciałą pocałować i trzymała dystans to wiedział bym o co chodzi, ale tak nie było. Jedynie co było nie tak to to, że wyraźnie pogorszyło sie w sprawach "łóżkowych" chodzi o sex.

NoNames, może to głupio zabrzmi i tyche arogancko, ale ciesze sie że nie jestem sam !! Jestem pewiem ze wszystko dobrze sie ułoży, tylko musimy w to wierzyć stary !!

dodam do swojej sytuacji że dziś po raz kolejny zadzowniła do mnie w południe i poprosiła mnie bym ja zawiozl do banku bo musi wyjać pieniążki na podroż do domu. Ja oczywiście sie zgodziłem Podjechałem po nią ale byłem zimny jak lód. Na przywitanie powiedziałem tylko cześć bez żadnych misiów lub Kochanie, jak zawsze. Cała droge starałem się nie zmięknąć, nie odzywałem sie (byłem twardy) podczas drogi do banku panowała cisza lub ona tylko pytała się jak sie czuje, co robiłem rano, ja sie nie wysilałem, w drodze powrotnej tak samo, ona mowiła ja nie wiele, zimy jak lód az wkońcu ona pękła i z płaczem powiedziała mniej więcej cos takiego zebym zaczął sie odzywać. Ja dalej udawałem zamyślonego skupionego myślami gdzies daleko. Jak juz zajechaliśmy pod jej blok, zatrzymałem samochód nie gasząc go (dla mnie to jednoznaczny znak ) ale co mnie zaskoczyło (w sumie mile) ona nie wysiadła a rozpoczeła rozmowe ze mna, powtarzała ze jej jest ciężko, ze ona nie chciała zeby tak to sie potoczyło wszystko (nie tylko mnie zraniła, swoja najlepsza przyjaciółke również), ogulnie było widać ze chce pogadać (wcześniej na samym poczatku zarzekła sie ze nie chce mnie juz widzieć przez jakis czas ze musi odpocząć). tak więc zzgasiłem samochód i tak siedzielismy sobie z dobre dwie godziny. Rozmawialiśmy głównie o nas (o cyzm innym w tej sytuacji mozna mowic) było widać ze nie jestem jej tak do konca obojętny, stale stara mi sie tłumaczyć ze jestem dla niej kimś ważnym ale ona musi wyjechać i zrobic tak jak sobie zaplanowała. (nie wiem jak to konkretnie ubrać w słowa, ale mam nadzieje ze wiecie mniej wiecej o co chodziło w tej sytacji.) ponownie mnie pocałowała, i spytała sie mnie czy jutro odwioze ją do wałbrzycha.. Powiedziałem ze jej odpowiem na to pytanie jak przyjade wieczorem do niej, bo tez pytała sie wczesniej czy do neij wpadne pod wieczór znowu pogadać.

zrobiłem jej dzis tez prezencik, kupiłem najładniejsza rameczke jaka była, wybrałem najładniejsze nasze wspolne zdjecie jakie miałem na komputerze, wydrukowałem najładniejsza jakościa na drukarce na papierze fotograficznym i rameczke z zdjeciem ładnie przyodziałem płatkami róż. włożyłem je w byle jakie pudełko zasypując również płatkami, opakowałem pudełko swykła szarym pamierem, i przewiązałem najzwyklejszym sznurkiem.. Chciałem uzyskać efekt takiego kontrastu "starego" brzydkiego opakowania, z ładnym kolorowym wnętrzem, którym to jesteśmy w końcu "my". ogulnie mam zamiar jej to dać przed samym rozstaniem, prawdopodbnie jak juz ją odwioze do domu i powiem ze ma to otworzyć dopiero za jakiś czas.. (pewnie itak nie posłucha). :)


spytałem sie również prosto z mostu i stanowczo, czy sie odkochała !! , wybuchła pałaczem (chyba zbyt stanowczo) i powiedziała że to nie jest tak ze ona sie odkochała, powtórzyła ze musi to sobie wszystko poukładać spokojnie w głowie..
napisał/a: nigara 2008-02-07 12:52
Aj te kobitki to mieszja.. I jak wy to wytrzymujecie? ;) wg mnie twoja historia rozni sie od tej nonames-a. Tam to dziewczyna wyraznie chce zakonczyc zwiazek. Twoja ukochana jest poprostu zagubiona... po tych wszystkich postach bardziej sie teraz do tej opcji przychylam. Dziwne tylko ze zamiast szukac oparcia w tobie chce sie oddalic :/ A jak wieczorna randka? Prezencik fajowy wymysliles :)
napisał/a: CyccX 2008-02-08 10:34
więc tak, ciężko mi o tym wszystkim pisać, bo w sumie sam juz nic nie wiem jak to wkoncu jest. otuż propo tej "randki" wieczornej, to ona sie ku mojemu zaskoczeniu i nieszczesciu nie odbyła.. jak by to opisac zeby to wsystko mialo ręce i nogi.. moze od początku. wieczorem, jak postanwiłem przyjechac do niej troche wczesniej (miałem powod nie zwiazany z nia) zobaczyła mnie przypadkiem w oknie jak przejeżdżam szukając wolnego miejsca parkingowego, a uwieżcie mi to katorga..- zadzwoniła do mnie i powiedziała ze widziala jak jechałem, pod oknem, i ze ona jednak nie chce zebym przychodził do niej, powtarzala ze rozmawiała z swoja przyjaciołka.. i ze teraz chce juz byc sama i spokojnie mysleć i myśleć.. (długo juz tak w sumie myśli) mimo wszystko udało mi sie wejsc na 20min, moglismy sie chociaz umowic, co do wyjazdu nastepnego dnia, konkretnie to odwoziłem ja do domu, podjelismy tex jeszcze luźna rozmowe, nie na |nasz temat|. następnego dnia podjechałem z ranca tak jak sioe umuwilismy, zapakowałem ją i ruszylismy. podczas drogi w sumie bylo spokojnie, malo rozmawialismy, bylismy zamyslni ten moment rozstania wisiał nad nami i z kazdym kilometrem był coraz blizej. wkoncu jednak, zaczeła mowic ze ona nie chce nikogozranic, uzalała sie troche nad soba, i powiedziała ze dzien wczesniej jak rozmawiała zswoja przyjaciołka, ona jej powiedziałą ze nei bedzie do niej mieć żalu ze ja tez zostawia w zielonej (studiowały imieszkały razem) ze jesli chce narazie moga zamieskac u jej babci, ze nowe mieskanie sie znajdzie, ze ona zapomni o tym co bylo i ze zaczna wszystko od nowa. po czym powturzyła ze ona musi sobie to teraz na spokojnie w doumu przemyśleć i wogule.. No to w tym momencie nie wierzyłem własnym uszom, Moja piekna, która trzy dni wczesniej nie chciała nic zostawic w zielonej, zucic wszystko i jak najszybciej wyjechac, teraz zastanawia sie nad tym czy moze jednak nie wrocic, zaczeła sie zastanawiac nad tym co zrobiła i czy nie popełniła wielkiego błedu,, nie ukrywajmy cieszyło mnie to..

niestety radosc nie trwała długo, nie długi czas pozniej zadzownił do niej zdaje sie zdenerwowany ojciec, (nie wiem dokladnie jak było ale nie bylo to smieszne i chyba powazne) ktory zalecił jej ze jak juz jedziemy byśmy zajechal po drodze na uczelnie w wałbrzychu (tam gdzie chce sie przeniesc) i dowiedzieli sie czy moze sie przeniesc. Dodał też ze jesli nie bedzie sie mogła przeniesc, to ze nastepnego dnia (czyt. dziś) weźmie dizeń urlopu i przyjada do zielonej góry po reszte jej rzeczy.. i w tym momencie, przestała juz jakby brac pod uwage to że jednak moze wróci, mówiła ze myślała ze bedzie miała jeszcze troceh czasu.. zeby pozadnie w domu przemyśleć.. widziałem ze stranie sie przejeła tym co powiedział jej tato, ale co mnie zmartwiło i troche zdenerwowało ze "nagle" zaczeła sie sugerować "czyjomść" opinia.. z czego wczesniej nie słuchała sie nikogo.

Jej rodzice raczej nie lubia.. i na poczatku tak samo mowii ze robi wielka głupoty ze nie wie co robi i co tracie itp, ale teraz widać po trzech dniach nerwicy i On nie wytrzymał i tak poprostu do niej powiedział jakby chciał zania podjac decyzje bo ona taka nie zdecydowana, nie wiem czty to tak powinno byc... Mam nadzieje ze to w miare jasno jest napisane i ze wiadomo o co chodzi..

jak więc dojechalisym do niej, mowiłem ze nie bede wchodził, ona weźmie swoje rzeczy i ja podaje spowrotem, jednak sieziała mi w samochodzie i nalegała... złamałem sie.. wszedłem tam jej mama było mi troche głupio, dziewczyna mnie nie chce a ja przychodze jak nigdy nic jakby nic sie nie stało. Ale szybko sobie uswiadomiłem ze dobrze zrobiłem ze wszedłem, zjadłem pyszny obiad jak zawsze, zaczeliśmy rozmawiać żartować, pierwszy raz od jakiegoś czasu widziałem ze moja Ola jest uśmiechnięta naprawde szczerze sie śmieje.. cieszyłem ise również polepszył mi sie humor. dodam ze jej mama mowiła zebym o nic sie nie martwił, ze ona ja przypilnuje ze zrobi z nia porzadek itp. ale wiadomo dla matki wazne jest dobro córki i napewno by jej nie zmuszala i nic by nie robiła na siłe by ta była ze mna, prawda ?. Zjedlismy obiadek i poprosiła mnie jeszczebym poszedł z nia do apteki.. więc wzielismy psa i poszliśmy defakto na krótki spacer. Niestety co dobre szybko sie konczy i nadszedł czas rozstania. gdy juz siedzielismy w samochodzie, zaczeła mnie przytulać mowić mi że bez względu na to co zrobi, zawsze moge na nią liczyć, zawsze bedziemy przyjaciólmi zawsze bede dla niej kimś ważnym, troche mi sie smutno zrobiło bo mowiła jakby juz podjeła decyzje i mnie perfidnie zostawiała.. tak jej tez powiedziałem ale ona na to ze to nei tak, ze sie nic nie zmieniło od czasu kedy rozmawialismy wczesniej ze ona musi przemyslec wszystko i sie przekonac cyz do mnie cos czuje. Siedzielismy w sumie chyba z 20 minut.. tuliliśmy, ona mnie pocałowała ja powiedziałem że ją Kocham, a ona mi odpowiedziała ze ona mnie też.. tu mi szczenka opadła, spytałem sie czemu tak powiedziała !! narawde, czy z "przyzwyczajenia" nie chciała mi odpowiedziec.. ogulnie były łzy, ale był też usmiech... POJECHAłEM. wróciłem cały, ale los na mnie wyraźnie polował, nigdy mi sie to nei zdarzyło ale miałbym 2 czołówki.. dosłownie centrymetry.

po przyjezdzie zadzowniłem pytałem sie czy otworzyła prezencik, mowiła ze nie, ze otworzy wieczorem ja bedzie sama. miała tez rozmawiac z ojcem jak wroci z pracy. tak więc od 16 gdy napisałem ostatniego sms nie odzywałem sie.. czekałem az ona napisze. koło 19 pyta sie mnie co robie, itp, wymienilismy tak pare sms, dosiedziałem sie ze rozmawiała z ojcem i ze nie chciała juz o tym wczoraj rozmawiac nie miała siły, nie dowiedziałem sie równiez czy otworzyła prezencik.. :)

Miałem w sumie ne pisać tego posta, chciałem poczekać juz do konca i napisac Wam jak to sie zakonczyło, ale jak juz tak opisowo zaczołem to opisowo bedzie do konca, pokoleji wszystko co sie działo i jak to sie zmieniało, moze ktos bedzie miał tą sama syuacje/podobną przeczyta i bedzie mu lepiej ze nie był sam, ze ktoś cierpiał jak on.

propo prezenciku to wcale duzo nad nim nie myslalłem to była peirwsza myśl i ja przyjołem do zrealizowania. sromny, prosty i taki miał być, nie chciałem jej niczym przekupywać/nie chciałem zeby tak wyglądało. zdjecie ładne, bedzie miała "nasze" nastepne, jako swojego mena, lub postawi se jako zdjece przyjaciela..

Sory noname ze teraz to napisze, ale mnie emocje juz znacznie opadły, i żeczywiście nigara moze mieć racje, 3 miesiące to dość sporo. i przez ten cały czas zero pocałunkow itp, 3 miesiace !?!? to bardzo dużo czasu, i tak samo jak sie mozna przyzwyczaić to i moza sie w ten czas odzwyczaić..

ja dzis czekam na "wyrok" dla siebie..
napisał/a: nonames 2008-02-08 11:38
to bylo tak jakbysmy sie obrazili na siebie siedzac obok jak kolega zkolezanka, wiedzialem ze unika kontaktow fizycznych zemna wiec niezblizalem sie doniej.Dziwne troche bo ilekroc ma tylko czas to od razu zagaduje domnie na gg.wolabym niemiec kontaktow znia ale przeciez jej niezabronie. wiem jedno napewno niebede gral role przyjaciela boniemam zamiaru ktoregos dnia przczytac ze kogos poznala
napisał/a: sorrow 2008-02-08 11:40
CyccX napisal(a):matki wazne jest dobro córki i napewno by jej nie zmuszala i nic by nie robiła na siłe by ta była ze mna, prawda ?.

Oj tu bym wcale nie był taki pewien . Nie masz pojęcia co tam w głowach tych matek się kręci odnośnie dobra ich córek. Jeśli cię polubiła, to na pewno możesz liczyć na kilka wtrąceń na twój temat podczas rozmów z córką.

Fajnie wszystko opowiadasz, więc się nie krępuj... pisz jak się sytuacja rozwija.
napisał/a: nigara 2008-02-08 17:44
pan nonames: jak opisales swoja historie to mogla bym pomyslec ze to napisal moj byly :) ale jest pare powodow ktore obalaja te hipoteze:P wiec luz.. Wedlug mnie to dziewczyna cie juz nie kocha od dawna tylko boi sie odejsc tak do konca. Bardzo sie przyzwyczaila. Bedzie czula zazdrosc, bedzie chciala sie po kolezensku spotkac czy napisac sms-a. Moze nawet by wrocila ale to i tak nie mialo by sensu... Wiec moja rada; zerwac katakt. Malzenstwa szczesliwego z was juz nie bedzie. Przykro mi. A CyccX: no tu to niezle dziewczyna kreci :) zobaczymy jak sie sprawa dalej potoczy...narazie nie moge jasno okreslic swojego stanowiska. Jesli moje opinie sa zbyt ostre to sory.. Ale od histori ze swoim bylym jestem szczera i odwaznie wyrazam poglady ni robiac nikomu nadzieji...