małżeństwo tylko na papierze

napisał/a: andzia143 2008-02-13 19:38
Witam wszystkich.
Jestem tu pierwszy raz i bardzo mi się podoba ta stronka. Mam problem i nie umiem sobie z nim poradzić. Długo się wahałam zanim postanowiłam się nim podzielić. Jestem mężatką z 5 letnim stażem. Od prawie 2 lat moje małżeństwo jest małżeństwem tylko z nazwy. Więcej nas dzieli niż łączy. 2 lata temu mój mąż dowiedział sie, że nie może mieć dzieci i zaczęło się wtedy u nas psuć. Tłumaczyłam, iż dla mnie to nie problem, są inne sposoby posiadania potomstwa. Przecież liczy sie kto dziecko pokocha, wychowa. Dla niego to nie tłumaczenie. Powiedział, że skoro on nie może mieć "swoich" dzieci to nie będzie miał zadnych. Na początku myślałam, ze to takie gadanie, bo jest smutny, jest mu przykro, jest rozczarowany. Jednak to trwa juz prawie 2 lata i jest coraz gorzej. Zaczęliśmy się na poważnie kłócić, oddalać od siebie. Dochodzi do tego, ze myśle, ze chciałabym zakończyc ten związek bo z ciągłymi wymówkami, ciągłymi kłótniami nie da się zyc. dodam, ze zaczął też coraz częściej sobie popijać, zobojętniał na wszystko. Przestał zwracać na mnie uwagę. Nawet jak gdzieś wychodzimy to ja muszę być tą odpowiedzialną, on dba tylko o siebie i żeby jemu było dobrze i co jest regułą to żeby się upić. gdy wypije staje sie natarczywy, agresywny, nieprzyjemny. Krzyczy, awanturuje się. Próbowałam z nim o tym wielokrotnie rozmawiać, prosić, grozić odejściem, jednak on obiecuje poprawe i znowu za jakiś czas jest tak jak było. Dodam, ze gdy z nim o tym rozmawiam to on nie widzi problemu. Wiem, że nie dam rady tak dłużej żyć, nie mam juz sił. Moje zycie to ciągłe płacze, awantury lub mówienie do ściany. Coraz częściej mysle o tym, żeby gdzieś wyjechać, zostawić to wszystko, bo i tak teraz jest tak jakbym żyła sama. sama już nie wiem. Proszę, jeśli możecie i będziecie mieli ochotę to napiszcie co mogłabym jeszcze zrobić, jak poukładac to swoje zycie. Pozdrawiam.
napisał/a: Dorota_Kinga 2008-02-14 13:35
Zachowanie Twojego meza jest okropne ale wczuj sie w jego sytuacje , gdybys to ty dowiedziala sie , ze nie mozesz miec dzieci , czego bys oczekiwala od swojego meza? Zastanow sie i rob tak jak bys robila to dla siebie. Wydaje mi sie , ze on Cie kocha i jednoczesnie mysli , ze Cie unieszczesliwia nie mogac dac Ci dziecka. Sam nie potrafi od Ciebie odejsc wiec robi wszystko zebys to Ty podjela taka decyzje. Jezeli go kochasz , mow mu o tym , okazuj a jezeli bedzie Cie ranil to powiedz spokojnie ale stanowczo , ze nie zasluzylas na takie traktowanie i nie zyczysz sobie zeby w ten sposob sie do Ciebie zwracal. Nie wdawaj sie w dyskusje i nie kloc sie . Pozdrawiam
napisał/a: viki82 2008-02-14 13:40
Moze sie po prostu rozwiedz. W sytuacji gdy maz dowiedzial sie o twojej bezplodnosci po slubie mozcie sie starac nawet o rozwod kosciely. A ty mozesz znalezc kogos kto bedzie juz mial dzieci albo kto chetnie je zaadoptuje... Po co sie meczyc cale zycie
napisał/a: Dorota_Kinga 2008-02-14 17:44
viki82 napisal(a):Moze sie po prostu rozwiedz. W sytuacji gdy maz dowiedzial sie o twojej bezplodnosci po slubie mozcie sie starac nawet o rozwod kosciely. A ty mozesz znalezc kogos kto bedzie juz mial dzieci albo kto chetnie je zaadoptuje... Po co sie meczyc cale zycie




Viki82 to on nie moze miec dzieci , cos Ci sie poplatalo
napisał/a: anika86 2008-02-15 09:07
On jakby stara się żebyś go rzuciła, sam nie chce podjąc tej decyzji i robi wszytsko żebyś Ty ja podjęła. Nie poddawaj się porozmawiaj z mężem o jego zachowaniu a jeśli zauważysz że mu nie zależy...cóż...
napisał/a: viki82 2008-02-15 10:09
Dorota_Kinga napisal(a):Viki82 to on nie moze miec dzieci , cos Ci sie poplatalo

No rzeczywiscie nie doczytalam dokladnie. To nie zmienia faktu o rozwodzie, jedynie komplikuje sprawe moralnie. A to jest przypadek beznadziejny czy tez moze sie leczyc??
Wiem ze w takiej sytuacji bedzie ciezej podjac decyzje o rozstaniu, ale jesli on nie chce sie leczyc (i mam tu na mysli albo leczenie bezplodnosci,albo psychologiczne, bo jak widze on sobie z tym faktem nie poradzil) to musisz sie zastanowic czy chcesz spedzic reszte zycia bez dzieci (takze innych metod stosowania- banki spermy, zaplodnienie in vitro czy wreszcie adopcja) w dodatku z mezczyzna ktory zaczyna sie nad soba uzalac a co gorsza zaczyna cala wine i wszystkie zale wylewac na Ciebie, jakby to Twoja wina byla.Ok nie moze miec dzieci, ale egoizmem jest podejscie ze skoro on w normalny sposob nie moze to Ty tez masz zupelnie z nich zrezygnowac... Powinien sie liczyc z Twoimi potrzebami
napisał/a: A_K_W 2008-02-15 12:30
Witaj. Masz poważny problem, szczerze ci współczuję. Moim zdaniem twój mąż, czuje się winny, że nie jest w stanie dać ci pełnej prawdziwej rodziny. Adopcja to dla niego tylko substytut, a nie rozwiązanie problemu. On nie może uporać się z poczuciem winy że cię zawiódł jako mąż. Ucieka więc w alkoholizm, a kłótnie to tylko próba zatuszowania prawdziwego problemu, żeby odwrócić twoją uwagę. Mężczyźni mają tę przypadłość, że nie umieją przyznać się otwarcie do swoich problemów, do tego co ich męczy i boli. Często reagują w takich sytuacjach agresją. Próbuję postawić się w twojej sytuacji. Wiem, że pomimo rozgoryczenia zachowaniem męża nadal go kochasz, bo walczysz o wasz związek. Myślę, że powinnaś na jakiś czas odejść od niego. Jedynie szok związany ze stratą ciebie jest w stanie podnieść go na nogi, i sprawi że przestanie się nad sobą użalać.Bo i owszem spotkała was tragedia bo każde normalne małżeństwo marzy o własnym potomku, ale kochaliście się, potrafiliście obdarzać się szczęściem. Dlaczego do jednej tragedii, macie dokładać następną, czyli rozpad waszego związku. To on musi sam dojść do takich wniosków, bo jego durna męska ambicja sprawia że kiedy to ty mu uświadamiasz pewne problemy on cię słucha ale nie słyszy, bo nie chce moralizowania na swój temat. Jest dorosły, musi poczuć że jeśli nie zmieni swojego zachowania straci ciebie. A to najlepiej mu przyjdzie jak sobie odpoczniesz trochę od niego. Tobie to też dobrze zrobi, spojrzysz na swoje życie z dystansu.
napisał/a: andzia143 2008-02-16 17:09
Dziękuje Wam wszystkim za Wasze opinie i rady. Naprawdę dziękuje. Mój mąż nie może mieć dzieci i nie nadaje się to do leczenia. Lekarz powiedział, że tylko jak jakiś cud się wydarzy, więc niestety...Wczoraj z nim po raz kolejny próbowałam porozmawiać (jeśli to można nazwać rozmową, bo to raczej monolog z mojej strony) i powiedział mi, że jak chce mieć dzieci to powinnam "sobie zrobić". Użył dokładnie takich słów i on nie będzie się ani ponownie badał, ani nie bierze innej perspektywy pod uwagę. Męczy mnie ta sytuacja i to, ze nie mam w nim oparcia, żadnego oparcia. Biorę taka ewentualnośc pod uwagę, że wyjadę na jakiś czas, musze pomyśleć, może i on sie zastanowi. sama nie wiem. Chyba to najlepsze rozwiązanie. Tylko, że tutaj gdzie mieszkam mam prace, mieszkanie (zapisane na mnie, kupili mi rodzice gdy jeszcze byłam panną), mam rodzine, znajomych a inne miasto do którego bym wyjechała to bym zaczynała w ciemno, więc to nie takie łatwe. Wiem, ze musze zmienić swoje życie, odmienić. Nie wiem co zrobie, ale wyjazd to dobry pomysł. Jeszcze raz wszystkim dziękuje. Pozdrawiam cieplutko :)
napisał/a: justices 2008-02-20 20:46
Moim zdaniem wyjazd to jest ucieczka od problemów. Myślę, że najlepiej to rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Jak się nie udaje, to za ucho i do poradni małżeńskiej. Mąż ma bardzo duży problem i nie umie sobie z nim poradzić, to nie chodzi o to, że daje żonie do zrozumienia żeby poszukała sobie innego "dziecioroba" i odeszła. Myśle, że potrzebuje jej wsparcia ponad wszystko, a nie pretensji i oddalania się, chowania uszu po sobie. Wiem, że jest ciężko ale wyjazd pogłębi jego problem alkoholowy, który już ma. Tak, tak.
A nawet są zapisane słowa przysięgi małżeńskiej, na dobre i na złe. W zdrowiu i w chorobie...
Ciekawe, jak autorka by się czuła na jego miejscu, trochę empatii, mili Państwo, pozdrawiam.
napisał/a: juulka 2008-02-21 10:51
Po przeczytaniu twojego listu nasuwa mi sie zupełnie inny wniosek. Tak naprawde przyczyną waszego oddalenia od siebie i braku zrozumienia nie jest bezpłodność męża tylko jego picie. Niestety ale nadużywanie alkoholu potrafi zniszczyć wszystkie wartości i popsuć nawet te najważniejsze relacje. To, że mąż nie może mieć dzieci jest tylko pretekstem do dalszego użalania sie nad soba i pretekstem do dalszego, według niego usprawiedliwioego picia. "Przeciez to on jest taki biedny, i ma prawo napić się aby odreagować". To błędne koło. Nie ma , NIE ISTNIEJE żaden powód dla którego można, powinno sie pić nienormalnie, tzn. tłumić emocje i leczyć ból alkoholem. Takie zachowanie jest typowe dla osoby już uzależnionej lub będącej na dobrej drodze do uzależnienia. Przecież są sposoby leczenia bezpłodności, są jak sama zauważyłaś sposoby posiadania dzieci i możesz być szcześliwą mamą a twój mąż szczęśliwym ojcem. Problem tkwi w tym, że nie ma między wami podstawowej komunikacji, więzi emocjonalnej, gdyż koncentracja męża skupia się wyłącznie na alkoholu. Proponuję zacząć pracę nad naprawieniem, jeżeli chcesz, i wciąż kochasz męża, od podstaw tzn zająć się meritum problemu. Zgłoś się do poradni antyalkoholowe, porozmawiaj z terapeutą, uzyskasz wskazówki i wtedy podejmij decyzję czy warto i czy chcesz walczyć o was. Czesto sie udaje. Sama nie przemówisz mu do rozsądku on potrzebuje pomocy fachowej, bo dla niego tak na prawde nie ma problemu i jest to naturalna obronna postawa osoby mającej problem. Pozdrawiam. Życzę siły i konsekwencji w działaniach.
:)