Małżeństwo vs dawna znajomość :(

napisał/a: Pablitto1 2016-01-09 23:23
Witam, mam 29 lat, od 3 lat jestem w małżeństwie. Pierwszy raz piszę o swoim problemie gdziekolwiek, zawsze potrafiłem sam sobie ze wszystkim poradzić. Ta sprawa jednak mnie przerasta.
8 lat temu poznałem niesamowitą dziewczynę, 6 lat starsza, mój ideał dziewczyny, na jej widok miałem motyle w brzuchu, robiło mi się ciepło itp. Pracowaliśmy razem przez 2 miesiące w Niemczech. Bardzo dobrze ze sobą się nam rozmawiało. Po 2 miesiacach praca się skończyła, nasze drogi się rozeszły, daliśmy sobie numery telefonu ale przez szereg zdarzeń losowych nie spotkaliśmy się ponownie. Zostały smsy, kilka w miesiącu.
Po 2 latach poznałem moją obecną żonę, bardzo śliczna, uczynna, dobra, same plusy. 3 lata temy wzięliśmy ślub kościelny, byliśmy bardzo szczęśliwi.
Jest tylko keden szkopuł. Od tych 8 lat co jakiś czas myślę o tej dziewczynie z Niemiec. Zastanawiam się co u niej słychać, jak sobie radzi itp.
Teraz przed świętami kontakt z dziewczyną z Niemiec się nasilił, umówiliśmy się na kawę, nic takiego. Bardzo ją lubię jednak zapomniałem już o tych motylach itp. Gdy ją ujrzałem, wszystko wróciło!!! Jest naprawdę piękna. Zatkało mnie jak ją zobaczyłem. Powiedziała mi, że też o mnie myślała i że bardzo jej na mnie zależy !!!! Na moje pytanie dlaczego mi tego wczesniej nie powiedziała, stwierdziła, że przez ten okres miała rozterki w domu z chorym ojcem, musiała jeździć za granicę, żeby utrzymać dom. Ojciec jej teraz zmarł i już pracuje w Polsce.
Jak jej powiedziałem, że jestem żonaty, była w szoku. Chyba do teraz nie może w to uwierzyć...a ja nie wiem co mam robić. Cały czas żyję nadzieją, że to tylko zauroczenie, że to minie ale już sam nie wiem czy chcę, żeby to minęło. Przyznam się bez bicia że zależy mi bardzo na niej ale nie zapominam, że mam żonę i nie chce jej skrzywdzić bo na to nie zasługuje.
W tym roku mamy się budować i na prawdę jestem między młotem a kowadłem. Proszę nie piszcie, że zachowuję się jak nastolatek, uciekam od odpowiedzialności. Próbowałem to sobie wszystko przeanalizować na chłodno ale żadnych wniosków bie wyciągnałem. Naprawdę - poerwszy raz w Życiu nie wiem co mam robić.
Żonę kocham ale od ostatniego spotkania z tą dziewczyną myślę tylko o niej. Myślę jak by to było gdybyśmy mieszkali razem.
Nie wiem czego oczekuję po tym wpisie. Co napiszecie to napiszecie...
Pozdrawiam
napisał/a: krasnolud1 2016-01-10 00:20
Pablitto, albo rybki albo pipki. Jak naprawdę kochasz żonę, to raz a dobrze zamknij rozdział z dawną koleżanką. Kasuj/blokuj nr i zapomnij. Jak szukasz wrażeń, to odejdź od żony zanim ją zdradzisz i jeszcze bardziej zranisz. Po środku będzie tylko ból i cierpienie innych.
napisał/a: KokosowaNutka 2016-01-10 01:01
Pablitto, jasne, ze Cie do kolezanki ciagnie. Zone znasz na wylot, ekscytujaca przestala byc juz dawno temu. Widziales ja w zdrowiu i chorobie, jak wymiotowala po nieswiezej rybie, jak lezala w lozku meczac sie z bolesną menstruacją, gdy smierdzialo po niej w ubikacji, gdy gderala Ci na temat kolejnego meczu w TV, albo gdy podczas przeziebienia plula flegmą i smarkala w rekaw. Kolezanka natomiast jest niemalze nieznajomą kobietą, tajemniczą i intrygującą istotą, ktorą sobie do tego idealizujesz.

Po pierwsze, zadaj sobie pytanie co czujesz do swojej zony, czemu z nia jestes, co w niej cenisz i jak zylbys bez niej. Potem pomysl o kolezance, wez zimny prysznic, walnij sie w leb i pomysl jeszcze raz o tym, ze jest zwyklym czlowiekiem i pewnie zaczelaby Cie wkurzac po kilku miesiacach :) A potem pomysl znowu o zonie i zastanow sie nad swoim zyciem.

A teraz zajemnica-to i tak nie pomoze :) Ta dzika ządza i ciekawosc doprowadzą Cie tam, gdzie swiatlo nie dociera ;)
napisał/a: dkmp5 2016-01-10 01:30
Jak koleżanki wyżej urwij z nią kontakt na amen , usuń numer , usuń z facebooka . Nie znasz jej jak dla mnie za dużo masz do stracenia . I pamiętaj szanuj żonę , ja zawsze jak miałem głupie akcje to myślałem co ja bym czuł na miejscu mojej kobiety , przypomnij sobie co mówiłeś przy ołtarzu .
napisał/a: Valkiria_ 2016-01-10 10:03
Niezwykle przykro czyta się takie posty. Rozwiedz się z żoną z orzeczeniem o własnej winie, póki jeszcze jesteście względnie młodzi i nie macie dzieci, i nie zaczynacie się budować. Żeby mogła sobie ułożyć z kimś życie. I idź ślepo w znajomość z koleżanką.
Finał ewidentnie jest taki, że pójdziesz na lewizne, więc zanim to zrobisz powiedz żonie o wszystkim i że chcesz rozwodu. Ocal resztki swojej godności. Bo w przeciwnym wypadku będziesz kolejnym samcem który myśli tylko kroczem. Nie można mieć ciastka i zjeść ciastka...

Tylko weź poprawkę na to, że może zdarzyć się i tak, że intrygująca tajemnicza koleżanka pobawi się tobą i za chwilę znów zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. A wtedy zostaniesz z ręką w nocniku sam.. Niemniej jednak twoja żona nie zasługuje na bycie zapychaczem czasu, po to żebyś ty nie był sam... Bądź mężczyzną i zachowaj się jak mężczyzna.

Johnny Depp (frajer który zostawił kobietę po 14 latach dla młódki) kiedyś tam rzekł takie słowa, że jeśli kochasz dwie osoby wybierz tą którą pokochałes później. Bo gdybyś kochał tę pierwszą, to nie zakochalbys się w tej drugiej.
Nie kochasz swojej żony. Daj jej być szczęśliwą z kimś dla kogo będzie wszystkim.
napisał/a: Pablitto1 2016-01-10 10:30
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Każdy z Was ma rację, co do tego nie mam wątpliwości.
Zakończenie znajomości, zablokowanie numeru to była pierwsza myśl, która nasunęła mi się po naszym spotkaniu. Fajnie się jednak pisze rady komuś, a zupełnie inaczej jeżeli sprawa dotyczy bezpośrednio mnie. Wiem jednak, że to najrozsądniejsza decyzja. Koleżanki nie znam na wylot, nie wiadomo co by było jak byśmy zamieszkali razem. Może byśmy się pozabijali, kto wie.
Wiem, że człowiek to nie maszyna i każdego dopadnie kiedyś tzw chwila słabości.
Nie mniej jednak cieszę się, że dodałem tutaj wpis i dziękuję również za wszystkie posty.
Wyrzuciłem to z siebie i jest mi lżej na duchu...
W życiu nie można mieć wszystkiego, tak miało być i koniec ;)
Pozdrawiam
napisał/a: KokosowaNutka 2016-01-10 10:44
Co postanowiles? I gdzie ktos napisal, ze znasz kolezanke na wylot?
napisał/a: Pablitto1 2016-01-10 10:49
Zablokuję wszelki kontakt z koleżanką. To była moja pierwsza myśl po spotkaniu.
To, że nie znam jej na wylot wiem ja sam.
napisał/a: krasnolud1 2016-01-10 15:00
Pablitto, może warto też pomyśleć o jakimś ożywieniu w związku? Jakiś nie planowany wyjazd z żoną? Doceń co masz
napisał/a: gorzka00 2016-01-10 16:16
Mimezja napisal(a):Pablitto, może warto też pomyśleć o jakimś ożywieniu w związku? Jakiś nie planowany wyjazd z żoną? Doceń co masz


Też uważam, że to dobry pomysł jakiś miły weekend w fajnym miejscu, oderwanie się od codziennych spraw dobrze by wam zrobiło.
napisał/a: bro1 2016-01-22 17:49
Wyidelizowałaś sobie nieco obraz koleżanki i zauroczyłeś się nie tyle w niej ,co w tym obrazie.
Gdybyś naprawdę ją kochał, to raczej nie ożeniłbyś się z inną kobietą, prawda? Chyba, że kierowała tobą wyłącznie egoistyczna chęć nie bycia samemu i brałeś pierwszą lepszą, która na ślub się zgodziła.
Mam nadzieję, że tak nie było, bo ciepło piszesz o żonie.
Jesteś facetem - normalne, że podobają ci się inne laski, pogapisz się na nie itp, może nawet pomyślisz sobie, że fajnie byłoby jedną czy drugą przelecieć. Każdy ma swoje fantazje. Dopóki owe fantazje nie odbijają się na małżeństwie - jest oki. Nie zapominaj jednak, że to tylko fantazje, które z realem mają mało wspólnego.
Jeśli czujesz, że fantazja dotycząca koleżanki może negatywnie odbić sie na małżeństwie - pozbądź się koleżanki z życia. Zablokuj, usuń ze znajomych itp.
Nawiasem mówiąc, nie ogarniam co wszyscy mają z tymi portalami społecznościowymi. Serio macie czas tam przesiadywać? :D
Spróbuj skupić się na żonie i małżeństwie, ale jeśli czujesz, że to nie to, to po prostu odejdź od niej. Daj jej szansę na bycie z kimś, kto naprawdę ją będzie kochał i nie będzie uzależniony od marzeń o koleżankach. I zrób to zanim wpakujecie sie w budowę domu, dzieci itp.
Potem na portalach randkowych pełno jest facteów piszących: z żoną mamy kredyt na dom i dzieci, ale od dawna już nic nas nie łączy. I niestety najczęściej jest to smutna prawda. Dwoje ludzi żyjących obok siebie, warczących na siebie jak rozjuszone psy.
Po co psuć życie innym i sobie?