Mój dwusetny post !!! Przyjmuję życzenie i obelgi!

napisał/a: voice02 2009-06-20 17:30
W sumie 200 postów, biorąc ponad roczną moją tutaj obecność, to nie jest powalający wynik, ale na swoje wytłumaczenie mam to, że jestem tylko na forum "zdrada", i nie odpowiadam we wszystkich tematach.

Znalazłem się na tym forum jako ten zdradzony. I szczerze mówiąc wolałem ten stan, w którym nie wiedziałem o istnieniu we-dwoje.pl. Dziś małżeńskie moje sprawy mam wyjaśnione, ale postanowiłem tu zaglądać co jakiś czas i pomieszać w życiu tym wszystkim Waldkom, którzy wyciągają łapy po nie swoje.

Respektowany przeze mnie wzór postępowania w sytuacji, gdy już się niestety zostało zdradzonym to:

1. reakcja w stronę osoby uwodzącej
2. monitoring poczynań nieuczciwego partnera
3. kredyt zaufania, gdy zachodzą przesłanki, by uwierzyć w zapewnienia, że już się zakończył romans
4. dystans wobec sprawy i zajęcie się sobą, gdy pomimo podjętych powyżej działań, romans przybiera niekorzystny obrót
5. na ile to możliwe, nie angażować w spór rodziców, rodzeństwa i przyjaciół, że o dzieciach już nie wspomnę

Jeśli zaś chodzi o zdradzających, którzy tu się pojawili, to staram się ich nie potępiać. Nie powiem: jesteś zły, prędzej natomiast: to, co zrobiłeś źle. Wbrew pozorom to nie to samo. Przyjmuję poza tym, że skoro zdrajca się już tu zjawił, to ma wyrzuty sumienia i chce z tą sytuacją sobie poradzić.

Sorry za ten post, a na sam koniec klip.

https://www.youtube.com/watch?v=6T8t6maACMU

Sorrow, pewnie będziesz go chciał wyrzucić, ale mam gorącą prośbę: zrób wyjątek... Pozdrawiam!
napisał/a: wujek g 2009-06-20 19:08
ja od siebie dodam, ze pomimo iż jestem tu od niedawna, to nie ujmując nikomu, ale własnie Voice i jego naprawde życiowe podejscie poparte wlasnym doswiadczeniem na polu zdrady okazalo sie dla mnie bardzo pomoce. Niezmiernie przydal mi sie jego punkt widzenia pewnych spraw, jego posty sa dla mnie najbardziej cenne.
Wiem, ze potrafi i napewno pomoze jeszcze wielu osobom :)

Pozdrawiam serdecznie
napisał/a: szprycha1 2009-06-20 19:29
Gratulacje ze to juz 200
napisał/a: dgw 2009-06-20 20:18
Heh, a mi minął właśnie rok jak przybyło mi wiedzy, o wydarzeniu sprzed 6.5 roku i nadal nie odzyskałem równowagi.
napisał/a: wujek g 2009-06-20 23:22
wlasnie czytam twojego bloga dgw.
pomimo jego smutnej i bolącej tematyki bardzo mi sie podoba...chyba tylko dlatego ze łaczy nas to samo doswiadczenie ktore niestety nas dotknelo, a mianowicie zdrada...
napisał/a: ~gość 2009-06-21 01:46
Trafił się wątek ogólno refleksyjny, więc dorzucę swoje dwa grosze, a raczej dwa pytania do konkretnych forumowiczów:

dgw

Czy mając świadomość, że żona Ciebie zdradziła ( ja optuję, że bzykała się z tym swoim kochasiem, chociaż Ty temu nie wierzysz ), męcząc się z tą wiedzą - co przejawia się m.in. pisaniem na blogu - nie uważasz, że lepiej z punktu widzenia zdrowia psychicznego było po prostu rozstać się z wiarołomna małżonką ?
Przecież Ty, pomimo, że od zdrady minęło kupę czasu, ciągle ten fakt analizujesz, "rozbijasz na atomy", zadręczasz siebie i ją. Gdybyś się rozstał, to czas żałoby już dawno by minął, a Ty ciągle grzebiesz w tej ranie wywołanej niewiernością żony, po co Ci to ?

voice02

Co prawda Waldusia odgoniłeś niczym dobry gospodarz, co pilnuje inwentarza przed złodziejem, ale no właśnie, czy Ty żony nie traktujesz jak własności ? Czy ona jest z Toba nie dla uczucia do Ciebie żywionego, ale dlatego że nie ma wyjścia, dlatego że dałeś w kość dupowatemu jak się później okazało kochasiowi ? Czy jesteś szczęśliwy będąc z żoną która jest z Tobą bo nie ma innej alternatywy ?


Uważni czytelnicy tego forum znają moje poglądy na problematykę decyzji jaka zostaje podjęta po ujawnieniu zdrady, a pytam, bo interesują mnie przemyślenia osób, które jednak nie rozstały się z wiarołomnymi małżonkami i tkwią dalej w ( moim zdaniem toksycznym ) związku pomimo tego co wydarzyło się i może się wydarzyć.

Ja jestem specjalistką raczej od rozstań niż trwania, dlatego pytam, bo człowiek uczy się całe życie.

[/b]
napisał/a: wujek g 2009-06-21 01:58
chcialem tylko powiedziec, ze przeczytalem calego Twojego bloga DGW...

wiec wszystko zaczelo sie od informacji na naszej klasie.............po 6 latach....
ciekawe jak ta kobieta cie namierzyla, jak sie dowiedziala co i jak.....
zona z wyrachowaniem wszystko ukrywala i pewnie nadal by tak robila gdyby sie nie wydalo. te ich pier*** wyrachowanie i umiejetnosc maskowania.
jak facet sie obudzi ze cos jest nie tak to ZAWSZE jest juz za pozno na cokolwiek. one maja juz w tym momencie wszystko w glowce poukladane i nie ma tam juz dla nas miejsca.
wspolczuje szczerze ze takie cos cie dotknelo po takim dlugim pozyciu.
tak jak wspomnialem, zaczalem czytac od najnowszego do najstarszego wpisu.
wszystko przeczytalem na raz....
uwazam ze naprawde jestes madrym facetem, ze tworzyliscie udany zwiazek....tak...pisze w czasie przeszlym....tworzyliscie...wiem ze nadal jestescie razem i staracie sie naprawiac, ale juz nigdy nie odbudujecie wzajemnego zaufania, szczerosci, szacunku....
ale zycze wam duzo szczescia.
super ze zdecydowales sie na pisanie bloga opisujac swoje przezycia.
dobrze jest poczytac emocje doswiadczonego przez zdrade faceta.
moj blog bylby o polowe krotszy poniewaz ja nie wybacze nigdy...chocby nie wiem jakby w przyszlosci skamlała.....

pozdrawiam serdcznie

PS: jedyna wada tego bloga to to ze jest na onecie :/, nie zaakceptowal mi kilku komentarzy pod niektorymi wpisami i nie dziala zbyt dobrze na najnowszym IE :)
napisał/a: voice02 2009-06-21 23:27
onomatopeja12345 napisal(a):czy Ty żony nie traktujesz jak własności ? Czy ona jest z Toba nie dla uczucia do Ciebie żywionego, ale dlatego że nie ma wyjścia, dlatego że dałeś w kość dupowatemu jak się później okazało kochasiowi ? Czy jesteś szczęśliwy będąc z żoną która jest z Tobą bo nie ma innej alternatywy ?


Moja droga! Po pierwsze nie traktuję żony jako swojej własności, ale ją mocno kocham (kochałem?). Mocno to wszystko przeżywam, nie mam pełnego zaufania i po wielokroć zadaję sobie pytanie czy nie lepiej byłoby ten, jak to nazwałaś, toksyczny związek zakończyć. Idealnie, co tu ukrywać, nie jest, bo po prostu być nie może. Ale jeżeli pewnego dnia uznam, że to bez sensu, to odejdę.

Onomatopejo, każdy przeżywa miłość na swój sposób. Decydują szczegóły, charakter człowieka, odpowiedzialność za to co się stworzyło, mądrość życiowa i wiele innych, zupełnie niezależnych od samego uczucia, spraw. Dlatego potem się mówi: kobieta z przeszłością, mężczyzna po przejściach. Oboje bogatsi o doświadczenie, którego mieć by nie chcieli.

Czy, biorąc powyższe pod uwagę, jestem szczęśliwy? A co to jest szczęście? Proszę o konkretniejsze pytanie.
napisał/a: dgw 2009-06-22 08:03
onomatopeja12345, odpowiedz jest raczej prosta, pewnie że z wieloma uwarunkowaniami ale jednak. Robię to dla nas tzn dla rodziny, wiem że zona mnie kocha, kochamy dzieci. to się wydarzyło ponad 7 lat temu i jeśli nazwę to tylko na potrzeby tego postu pomyłką.

To jeśli ta pomyłka przebrzmiała to myślę że czas spędzony wspólnie był budowaniem. Staram się być odpowiedzialny za rodzinę i nie mogę przekreślić w imię no właśnie teraz czego, tego co się udało po pomyłce zbudować. No można zapytać gdzie w tym wszystkim jestem ja, ano w samym środku i dlatego Twoje pytania też przerobiłem i wyszło że jesteśmy razem. Męczę sie z tą sytuacją to prawda i słusznie to nawet opisałaś, jednak mam wiarę ze będzie lepiej.

Może być również tak że się któregoś dnia poddam.

wujek g, dzięki za pochlebną recenzję. Pewnie że tak, chodziło mi o ewolucję myślenia, emocji. Co do przeszłości owszem taka analiza wyczerpuje, jednak cofnięcie w czas nie zawsze wiąże się z jego stratą. Wpisuję się ostatnio rzadko ze względu na czas ale myślę nad tym nadal często żeby nie powiedzieć ciągle. Nie przypuszczałem że to może tak długo trwać.

voice02, sorki że tak wyszło i zabrałem Ci trochę tematu, niegrzecznie było by nie odpisać więc musiałem zając trochę tematu chyba że admin wyselekcjonowałby temat.

O Twoich zmaganiach a Waldkiem czytałem i kibicowałem Ci mocno od samego początku. Mojego Waldka w blogu nazwałem po prostu "p" to Pan przez małe p ze względu na brak szacunku do padalca a znam jego dalsze pozal się podboje i uważam że takie określenie jest uprawnione.



Pozdrawiam wszystkich.
napisał/a: voice02 2009-06-22 09:21
dgw napisal(a):voice02, sorki że tak wyszło i zabrałem Ci trochę tematu, niegrzecznie było by nie odpisać więc musiałem zając trochę tematu chyba że admin wyselekcjonowałby temat.


Nie ma sprawy. Przyglądając się jednak twojej historii, biorąc pod uwagę czas jaki upłynął od owego feralnego zdarzenia, uważam, że zbyt dużo sił i energii wkładasz w udokumentowanie tej przeszłości. To nie jest spuścizna wymagająca uwiecznienia, uwierz mi. Ja raczej skłaniałbym się ku temu, aby zaprzestać tej twórczości. Jeśli potrzebujesz ujścia dla swojego pióra skieruj je na inne gatunki literackie. Mówię to bez złośliwości.
napisał/a: sorrow 2009-06-22 10:33
voice02 napisal(a):Decydują szczegóły, charakter człowieka, odpowiedzialność za to co się stworzyło, mądrość życiowa i wiele innych, zupełnie niezależnych od samego uczucia, spraw.

Tutaj trafiłeś w samo sedno. Dlatego nie można wygłaszać arbitralnych opinii decydujących o losie człowieka. Myślę, że wiele osób niezdradzonych lub zdradzonych dopiero co, bądź też tych, którzy mieli okazję się zetknąć z całą masą związków, które poniosły porażkę z powodu zdrady nie umie do końca się wczuć w tą sytuację. Zazwyczaj strach przed danym zdarzeniem jest bardziej straszny od samego zdarzenia. Dlaczego twkić w toksycznym związku (w sumie wcale bym tak tego nie nazwał w swoim przypadku)? A dlaczego żyć z uszkodzonym kolanem? Czemu godzić się na leki, wizyty lekarskie i ból przede wszystkim? Przecież to takie proste - dociąć sobie nogę i po sprawie. Ano właśnie nie takie proste, bo ta chora noga dolegająca w jedny miejscu jest człowiekowi potrzebna i przydatna w wielu sprawach.

Poza tym to nieustanne cierpienie jest demonizowane. Wyraźnie z doświadczenia mogę powiedziec, że mija i jest... hmm... nikłe. Nawet ci, którzy pielęgnują w sobie pamięć o tamtych chwilach muszą przyznać, że po kilku latach to już nie to samo. Również przychylam się do zdania, żeby skupić się na przyszłości i budowania, niż kręcenia się ciągle wokół rzeczy, na którą nie ma się obecnie żadnego wpływu. W sumie to nawet śmieszne będzie jeśli dgw za 30 lat dalej będzie prowadził swojego bloga pisząc "to już 37 rocznica, a ja ciągle o tym myślę" ;). Bez sensu... swoje trzeba odcierpieć, bo to niezalezne od człowieka... ale po latach to już tylko i wyłacznie od nas zależy, czy chcemy to w sobie pielęgnować, czy nie.

Podsumowując traumatyczne zdarzenia blakną i stają się nieznaczącym elementem życia. Człowiek skupia się na swoim związku, nauczony doświadczeniem być może robi coś inaczej niż przed zdradą, są dzieci, jest praca, są wspólne chwile... a za rogiem czekające traumatyczne przeżycia, przy których zdrada to pikuś.
napisał/a: dgw 2009-06-22 12:05
voice02, sorrow, myślę, że warto robić i coś takiego jak ja, choćby dlatego aby otrzymywać porady takie jak Wasze lub podobne i próbować z nich korzystać.

Na tym polega folklor na ziemi że każdy człowiek jest inny, wybiera własną drogę. Czy błądzi w swoim życiu( bardziej czy mocniej) to już inna sprawa.


sorrow, dobrze że przewidujesz mi jeszcze 30 lat życia, biorę w ciemno. Bloga mogę pisać nadal ,bo tematów może być mnóstwo.