Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Mój facet mnie nie szanuje

napisał/a: Kolorowa 2009-10-22 14:26
Witam. Długo myślałam czy się tu wypowiedzieć, ale muszę się gdzieś wygadać. W skrócie.
Jestem w pewnym związku, Znamy się od dziecka, on był moim przyjacielem. Jednak zawsze
w swoim świecie wyobrażeń i kłamstw. Oprócz niego miałam przyjaciół i byłam towarzyską osobąm wesołą i uśmiechniętą. Kiedy byliśmy w szkole średniej okazało się, że Karol się we mnie kocha. Był zazdrosny o wszystko i o wszytskich wmawijąc sobie, że on nic dla mnie nie znaczy. Fakt nie był w moim typie i jego próby ukrycia uczuć do mnie były dla mnie zabawne. Jednak udawałam, ze tego nie widzę. Ogólnie Karol był lubiany, uznawany za symaptycznego i pogubionego chłopca, który z miłości do mnie zrobiłby wszystko. Taka znajomosć trwała długo. Mogłam na niego liczyć, ufałam mu, otowrzyłam przed nim całe swoje zycie, rooszeństwo i znajomych. Moze to był błąd. Kiedy nie wychodziło mi w zwiazkach lub gdy miałam żałobe po smierci jednej siostry i rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodwym on starał się mnie zrozumieć. Jednak coś było w nim nie tak. Ograniczał mi zanjomych mówić, ze mnie nie ma, nie dopuszczał starych kumpli, mówił że jakieś koleżanki się puste itp. Pogrążyłam się. On z natury zawsze samotnik. Przyznam, ze mam charakter i bywam wredna, ale ja oddałam mu całe swoje życie, zaufałam po czym okazało się, że 80% faktów z jego życia to kłamstwo. Od dziecka wstydził się swojej rodziny, nigdy nie zaprosił mnie do siebie, ani nie poznał z rodziną. Bo się wstydził. Z resztą on zawsze był sam. Nie cgciał bo myśalł, ze go wyśmieje co zawsze mówił z taką złością. Byłam w szoku. Czułam się oszukana. Od czasu do czasu pomagaliśmy sobie finansowo, nie zapomnie, jak ucizkeał przede mną bo nie miał 10 zł żeby mi oddać. Przyznam, że bywałam wredna, ale zawsze miałam przyjaciół on mnie za chrakter nienawidził, za spojrzenia, za wzrok, nie wiem o co chodziło. Kiedyś zabrał mi 5 zł i wmówił, ze tego nie zrobił, jak dobrze wiedziałam, gdzie były. Popłakał się, zaczął walić w ścianę, jak ja mogę o nim tak myśleć... ął Wpadł w szał, nie opuściłam po czym okazało się, że je wziął. Podeszłam go psycholgicznie. To były zachowania 23-24 latka. Jaiś czas nie mielismy kontaktu, dochodziły mnie słuchy, ze okradł sklep. W między czasie się z nim widywałam i opowiadał co sie dzije u nich w sklepie, że ćpuny okradają sklep... Ale sprawa ucichłaKarol znalazł nową pracę.
Chciał się ustatkować ze mna. Zamieszaliśmy w domu po mojej babci. Przyznam, ze związałam sie z nim. Z rozsądku. Z przywiązania. Czułam, ze on może mnei kochać. Poświęcał się. Ale nie było dobrze. Był zazdrosny,kontrolował mniem wyzywał, obrazał mnie i rodzinę.
nie wytrzymywał ze mną, a ja z nim. Doszło dfo szarpania. Tak też go nie szanowałam. Ale straciłam pracę i nie mogłam dać sobie bez niego rady.
Po czasie znalazłam pracę i oznajmiłam ze to sie jusi skończyć. Nie chciał się wyprowadzić. Zaczęłam wychodzić z domu. Sama. Nie mógł tego znieść. I kiedyś gdy wróciłam o pierwszej: pobił mnie. Rzucił na ziemie i zaczął kpoać... Powiedzuiałm dość. Na drugi dzien zaczał przeprazszać, ale nie chciałam się do niego odzywać. Przez to zaczał na mnie wrzeszczeć i mnie obrażać. Tydzień pożniej dostałam widomość, ze siedzi w więżieniu: Sprawa sprzed 4-ch lat- okradł ten sklep żeby dziewczyna z którą wtedy był miała na samochód. Wydzwaniał z więzienia szanatżował że sie zabije jak nie będzie mógł do mnie wrócić. To co przeżyła moja psychika przechodzi ludzkie pojęcie. Ale pozwiliłam mu na powrót, nie wiem czułam że należy mu się moja pomoc, ale to był koniec zwiazku, mógł tylko u mnie pomieszkać na czas nieznalezienia stancji. Wyprowadził się. Jednak po pól roku się zeszliśmy. I jest tragedia. Miweszkamy w domu po babci udzielam tylko porad na zlecenia. On wziął kredyt na 4 tysiące bym mogła opłacić ostatni rok studiów, bo przez te nasze problemy w zeszłym roku i terro jaki był w domu marzyłam o ucieczce. Od momentu jak jesteśmy znów razem moze nie jestem njalepsza i najgrzeczniejsza, ale staram się. Piorę, sprzątam, gotuję i się cieszę. Dodam, ze on to uważa za mój obowiązek. Bo kto to widział, żeby on gotwał obiady skoro chodzi do pracy. Pracuje do 14 i mało zarabia. Nie ma studiów, nie ma mieszkania, nie ma perspektyw. Dom po babci jest mój i kończę medycynę. Uważa że msui sobie mnie ustawić bo ze mną nie idzie wytrzymać. Najgorsze jest to, ze moi znajomi i siostra, większość go lubi. Bo jemu tak zalezało zawsze. Wiem, czułam to. Mi też zależalo. Czego on nie widział. Dałam mu zawsze wiele serca. Robiłam święta, obiady i niespodzianki dla niego, zabierałam wszędzie jak nie byliśmy parą. A on wiecznie z taką nienawiścią mówił: "masz nienawiść w oczach, jestem dla ciebie śmieciem, nie kochasz mnie..." a wcale mu tego nie chce okazywać. Po prostu staram się nie przejmować tymi jego docinakami, zeby nie zwariować. Wczoraj mnie pobił, bo sie nie odzywałam, bo on nie wie jak ze mną postępować, bo on wziął na mnie ten kredyt i się boi że się wtopił, że go oszukam, że go zsodtwaię. Ja nie chciałam tych pieniędzy, płakałam jak nie na to namawiał bo wiedziałam, jak między nami wygląda, bo wiedziałam, że on jest agresywny i jak coś będzie nie tak on nie da mi żyć. Mówiłam, ze nie czuje sie na tyle bepziecznie przy nim, ze potrzebuje czasu. Po czym on mnie namówił, że się uda, ze postara sie zmienić ze wszystko się ułoży. Nie mogłam spać, czułam sie jak zmanipulowana. Ale sie zgodziłam. Terax o codziennie mi to wypomina, że jakby co to go zostawie z ręką w nocniku. Mówiłam mu że mu będę oddawać, ze się ma martwić. Ale poza tym to on tego chciał, nie ja. Jak sie nie chciałam zgodzić to na przemian ze złością i dobrocią próbował mnie przekonać. Wczoraj byłam tak tym wszytskim przejęta, bo wiem, ze z moich dochodów mnie nie stać w tym roku na te studia, a nie chce zmarnować pieniedzy, zeby sie okazał ze nie skonczę z braku. O tym wie. Ale była sprzeczka i mnie pobił. Na koncu wmowił, ze to moja wina.

Boję sie. Popłnilam bład. Wrcając do niego popełniłam bład. Tak. Chciałam stabilizacji, ale on się na mnie wyżywa. Za wszystko. Wpłaciłam na czesne. Ale ja tak nie dam rady. On wariuje. A ja do nauki i pracy potrzebuje spokoju. Jeśli sie ode mnie wyprowadzi to nie będzie mnie na to stać, zeby się utrzymać. Zrobiłam bład. Nipotrzebnie go posłuchałam. Nie chce zeby czuł się wykorzystany, a on tak mówi. Ja go o to nie prosiłam. i tak mam mu to oddać w ratach.

Pogubiłam się. Przecież ja to powinnam zakończyć. A na końcu i tak to będzie moja wina.

Boję się każdego kolejnego dnia, a przed oczami mam ciemność.

Zmarnowałam sobie życie? Jemu pewnie też.

Proszę o pomoc, ajk to widzicie, co mam zrobić z tą sytucają?
napisał/a: Psychol logiczn 2009-10-22 15:22
ja nie rozumiem jak możesz dawać się tak traktować :/ Wiadomo każdemu mogę nerwy puścić i po krzyczeć ;) ale, żeby bić!;/ i to co chwili;/Musisz z nim postąpić stanowczo!
napisał/a: asica1982 2009-10-23 10:32
Moim zdaniem powinnaś jak najszybciej uciekać z tego chorego zwiazku. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę ale jesteś ofiarą przemocy i póki nie macie dzieci (w tej sytuacji tylko dziękować) "uciekaj" jak najprędzej. Nie patrz na to co inni myślą .Pisałaś, że znajomi i przyjaciele go lubią- tak naprawdę go nie znają. Wierz mi, więcej możesz stracić jak z nim zostaniesz. Jak już teraz to zakończysz to pomału poukładasz sobie życie. Ciężko Ci finansowo - nic prostszego - wyrzuć go a weź kogoś na pokój, wynajmnij nawet dwa pokoje i już będzie jakaś kasa.
Nigdy już nikomu nie pozwól się tak traktować. Nikt na to nie zasługuje. Jak Cię kocha powinien Cię szanować, opiekować się Tobą i trwać w dobrych i złych chwilach. Nikt nie ma prawa bić i poniżać (przemoc psychiczna czasami jest gorsza od fizycznej). To jest jakiś chory człowiek, tyran. Pamiętaj on się nigdy nie zmieni - powinien się leczyć. Inaczej tego nie widzę.
Trzymam kciuki i życzę powodzenia
napisał/a: czarnula24 2009-10-23 10:56
Oj dziewczyno wpakowałaś sie niezle,ale tak jak poprzedniczka poweim Ci wyrzuc go z mieszkania i tyle!!! Tak napraawde to on jest od Ciebie zależny bo nie ma gdzie mieszkac a Ty jakoś sobie poradzisz. Ja tez mialam takiego faceta,zdradzal mnie i bił za byle co nawet przy dziecku i tez wybaczalam bo dziecko,bo nie bede miala gdzie mieszkac itd aż w koncu sam mnie zostawił dla innej i bardzo sie z tego ciesze,odzyskałam spokój. I tez jest mi bardzo cieżko bo nie mam pracy, ale poznałam fantastycznego faceta,z którym planujemy wspólna przyszłosc i wiem że bede jeszcze szczesliwa, wiec nie masz sie nad czym zastanawiac wyrzuc go i nie daj sie szantażowac i manipulowac sobą .
napisał/a: ~gość 2009-10-23 12:50
Kolorowa napisal(a):Wydzwaniał z więzienia szanatżował że sie zabije jak nie będzie mógł do mnie wrócić.
pewnie niektórzy mi tu pojadą, że jak tak można, ale uważam, że to akurat byłaby dla Ciebie najlepsza opcja.
Kolorowa napisal(a):Wrcając do niego popełniłam bład. Tak. Chciałam stabilizacji,
wiedziałaś do czego wracasz, więc jeśli to dla Ciebie był powrót do stabilizacji to hm, no inaczej to postrzegam
Kolorowa napisal(a):Pogubiłam się. Przecież ja to powinnam zakończyć. A na końcu i tak to będzie moja wina.
no i? niech sobie gada, że to Twoja wina, ale takiego zera nie warto słuchać. Wiesz to taka standardowa śpiewka, jak gwałciciel mówiący "bo ona była tak ubrana, że sama się prosiła", to on tak samo powie "bo ona była nie do wytrzymania, no prosiła się o kopa". To jest JEGO wina! Choćbyś się puszczała, kradła, podpalała domy, cokolwiek- on NIE MA PRAWA CIĘ UDERZYĆ. Ty to Ty, on to on, nie jesteś nim, jesteś DRUGIM, OSOBNYM człowiekiem i nic mu do Ciebie, do Twoich zachowań. Dodam jeszcze, że generalnie nie widzę związków z taką przepaścią wykształceniową, chociaż tym razem to akurat najmniejszy problem, bo są o wiele poważniejsze przesłanki do rostania. Dobry pomysł ktoś wyżej podrzucił z wynajmem pokoju- będzie kasa dodatkowa na utrzymanie. A jeśli on się boi, że nie oddasz mu pieniędzy, to może idźcie do jakiegoś notariusza czy cos, podpiszcie zobowiązanie, że w okresie iluś tam miesięcy/ lat oddasz mu to, będzie miał na papierku.
napisał/a: Fila 2009-10-24 18:53
Kolorowa, zakończ ten związek. Nie zmarnowałaś życia - jeszcze.
napisał/a: szprycha1 2009-10-24 19:29
Kolorowa popieram Fila ma racje zakoncz i to juz bo nie zaslugujesz na to pomysl nad tym.
napisał/a: der_Dave 2009-10-28 08:51
Szanuj się i nie daj dojść do sytuacji gdzie TY nie jesteś szanowana .... skoro to Twoje mieszkanie a on nie szanuje paru drobnostek typu że potrzebujesz wiecej spokoju itp. To jak to będzie wyglądało później ?:> może być zupełnie innaczej badź też na odwrót. Spróbuj znaleźć wsparcie i pomoc u najbliższych... przyjaciół znajomych może jakas dalsza rodzina.
Twoja historia jest dość fascynująca ale coż ... róźnie to w zyciu bywa
napisał/a: ~gość 2009-10-28 17:18
Dziewczyno ale się wpakowałaś.Popieram wszystkich, którzy każą ci go zostawić.
Myślę jednak że wyrzucenie go z domu może nie wystarczyć...z tego co piszesz wnioskuję, że facet ma zrypaną psychikę i spokoju ci nie da. Więc może jednak zmiana miejsca (bynajmniej dzielnicy). A co do długu, może rodzice, albo rodzeństwo pomogą. Łatwiej będzie ci ich spłacić i nie mieć już nic wspólnego z tym tyranem. Jeśli wytłumaczysz im całą sytuację na pewno zrozumieją i pomogą ci za wszelką cenę:)
Życzę powodzenia