mój mąż mnie zdradził;( co mam robić???

napisał/a: voice02 2009-05-31 15:44
7izka7 napisal(a): wybaczyłam mu, bo bardzo go kocham , ale wciąż nie mogę przestać o tym myśleć...


I co dalej? Już mieszkacie razem? A może to on chce byś go przeprosiła i by przeprosili go teściowie...
7izka7
napisał/a: 7izka7 2009-05-31 20:48
nie mieszkamy razem.
On nie chce wrócić i przeprosin też nie, bo za co mam go przepraszać? On nie chce przeprosin ani ode mnie ani od moich rodziców. Poprostu chce mieszkać tylko ze mną i dzieckiem i stara się wyszykować taki starszy budynek dla nas, żebyśmy mieszkali na swoim, ale to trochę potrwa... niestety
napisał/a: monia81 2009-05-31 22:04
7izka7,

ja bym odeszła od rodziców i wynajeła chocby kawalerke ale z daleka od jego i od twoich rodzxiców bo za kazdym razem ty bedziesz bronila swoich rodziców

dlatego jezeli chcesz ratopac małżenstwo to zaproponuj mu wspólne mieszkanie bez rodziców
napisał/a: ~gość 2009-06-01 11:21
Dla mnie chorym jest, ze facet nie dosc ze puscil w trabe, to zamiast skruchy i powortu do domu on dalej jest dumny i ma muchy w nosie...
to wszystko smierdzi... ta cala sytuacja, i to bardzo smierdzi...
i uwazaj, bo on z ta kolezanka pracuje... widuje ja codziennie.
a co jak co ale takie parszywe malpy tylko czyhaja na okazje, na kryzys w zwiazku....
7izka7
napisał/a: 7izka7 2009-06-01 14:07
zwolnili ją na szczęście, ale i tak jak ją spotkam to jej dam nauczkę, będzie wiedziała, że cudzych mężów się nie podrywa!!!

[ Dodano: 2009-06-01, 14:10 ]
monia81 napisal(a):

ja bym odeszła od rodziców i wynajeła chocby kawalerke ale z daleka od jego i od twoich rodzxiców


ja nie pracuję, a pensja męża nie starczy na utrzymanie mieszkania i rodziny niestety...
jeśli bym pracowała to może dalibyśmy radę, ale tylko z jednej pensji opłacic wszystko to czarno to widzę...
napisał/a: lalu81 2009-06-15 01:06
wiesz-napisalam Ci cala moja historie z mezem ale skasowalam bo bylo za dlugie.Chyba jestem najmniej odpowiednia osoba do dawania rad ale powiem Ci co ja zrobilam bo naprawde mam bardzo podobna sytuacje.
1.mozesz zyc z mezem tak jak do tej pory czyli osobno ale jeszcze dalej sie oddalacie od siebie.Pamietaj ze to ty mozesz robic fochy bo to Ty jestes pokrzywdzona a nie Twoj maz.Nie wybacz mu zbyt szybko bo Cie nie doceni i znow zrobi to samo albo nawet gorzej.
- tesciowa-do niej mozesz zabierac dziecko, wtedy Twoi rodzice nie beda musieli jej ogladac a i ona bedzie zadowolona ze widzi wnuczke.
2.Jesli maz wroci do was do domu obarcz go obowiazkami zwiazanymi z dzieckiem,popros mame o 2 polki w lodowce tylko dla was,moze z czasem sprawa sie naprostuje i takie radykalne osobno nie bedzie potrzebne ale teraz moze bedzie i lepiej.Niech Twoja mama nie pierze ziecia ubran-to naprawde moze irytowac.
3.Kwestia pocalunku-cholera ci mezowie...powiem Ci wprost wlasnie ze zostalas zdradzona,napewno przy calowaniu wzial ja w ramiona,dotkna jej piersi-nie,nie, nie... takie gesty sa zarezerwowane tylko dla Ciebie a nie dla kazdej dziwy.I to nie jest tylko jej wina...ale przede wszytskim jego.Wiedzial ze ma zone,dziecko...jej wolno sie "łasic" do kazdego faceta ale to on ci slubowal i to jemu nie wolno.Wiesz wolne dziwy maja jakies pociagi do zonatych jakos je to podbudowuje ze czuja sie ze moga miec kazdego i wtedy chodza takie cwane(wiem ja sie czujesz-sama przez to przechodzilam)

Jestescie naaprawde w trudnej sytuacji ale to przetrwacie pod warunkiem ze sie kochacie ale oboje,jedna strona to za malo na zwiazek.Ja nie przetrwalam...nie moglam wybaczyc,zebralo sie duzo tego wszytskiego i z milosci nagle zrobila sie nienawisc.Moj maz tez mi powiedzial ze mnie nie kocha ale on chyba nawet mnie nie kochal w dniu slubu bo nawet z wesela nie wrocil.Ja tez urodzilam dziecko w 5 mies po slubie.
Znam tez pare przed slubem byli ze soba 8 lat,po slubie 5.Nie mieli dzieci.On w pracy poznal jakas mlodsza o 10 lat sikse.tez sie z nia calowal i przyznal sie zonie,ale chcial ratowac malzenstwo-tak mowil.Tak ratowal ze tamta zaszla w ciaze i zostawil swoja zone po 13 latach.

Nie znaczy to ze masz odejsc,chce Ci tylko powiedziec ze musisz sie liczyc z kazda sytuacja a mezowi juz chyba nigdy nie zaufasz i to znacznie bedzie wam komplikowac zycie.Ale to nie bedzie Twoja wina tylko Twojego meza.
Jeszcze jedna moja uwaga na temat tego pomieszkiwania u mamusi-chyba jednak nie odcial pepowiny od matki i podswiadomie robi wszystko by jak najdluzej u niej mieszkac.pozdrawiam
napisał/a: kachna;] 2009-06-18 00:03
To ja nie biorę ślubu
napisał/a: voice02 2009-06-21 23:34
I chyba Kachna dobrze zrobisz. Po lekturze twojego pierwszego postu wnoszę, że już masz dość tego faceta. Pragniesz czegoś, czego wiesz, że u niego nie znajdziesz. Więc po co na siłę się uszczęśliwiać?
napisał/a: esperanza771 2009-07-22 20:14
7izka7 napisal(a):zwolnili ją na szczęście, ale i tak jak ją spotkam to jej dam nauczkę, będzie wiedziała, że cudzych mężów się nie podrywa!!!

[ Dodano: 2009-06-01, 14:10 ]
monia81 napisal(a):

Jestem nowa na forum ale mnie zainteresowalo co napisalas... wiesz co nie chce oceniac niczego ani nikogo...ale ja bylam w podobnej sytuacji tylko powiedzmy ze po drugiej stronie barykady....moj kolega z pracy , ktoremu sie podobalam lazil za mna az powiedzmy wylazil...bylam sama nie spotykalam sie z nikim wtedy....a on postanowil mnie usidlic...co mu sie udalo...probowal wiele sposobow, ale jeden tylko poskutkowal skutecznie, "kupil " mnie na swoje problemy z corka i jej matka z poprzedniego zwiazku( dodam tylko ze z ta kobieta nie mial slubu) pokazal sie ze strony kochajacego, troskliwego tatusia, ktory walczy nie tylko z matka dziecka ale i z calym polskim sadem rodzinnym....ja mu pomoglam bo jako sekretarka pisalam biegle nie tylko na maszynie ale i komputerze.....pisalam pisma do sadu, pomagalam mu jak moglam, bardziej to bylo wspieranie i bycie blisko....z czasem pokochalam....(jestem z natury osoba bardzo ostrozna i nie zakochuje sie tak na zawolanie, zycie mnie nauczylo) wiesz jak mi sie odwdzieczyl....???zapomnial powiedziec mi , ze ma narzeczona....dowiedzialam sie o tym jak pewnego dnia pewna kobieta wtargnela do biura gdzie pracowalam i wyprosila mnie na zewnatrz budynku, na ulice, gdzie mnie zezwala od najgorszych , czego swiadkiem bylo wiele osob ....jak sie okazalo byla to wlasnie narzeczona tego w ktorego strone odwrocilo sie moje serce....nie musze pisac jak sie czulam....zadzwonilam po niego....pracowal w drugim miejscu naszej firmy....obiecywal ze ja wyrzuci z domu...( z tego wniosek ze mieszkali juz) itd daje jej trzy dni....wiesz co sie stalo? po dwoch miesiacach z nia sie ozenil....a co najlepsze z tego wszystkiego to to, ze nie koniec bylo awantur z jego zona juz pozniej , ona zazdrosna o niego robila mi kolejne w biurze...niestety dla mnie ow "lovelas" stal sie moim powiedzmy podwladnym...wiec kontakt z nim byl ciagly, na domiar zlego jego zazdrosna zonka nawiedzala mnie dosc czesto, nie wspomne o telefonach z pogrozkami i wizytach u szefa ze skarga na mnie...szkoda slow....
Cala ta akcja trwala 3 lata....tyle wytrzymalam ...mialam dosc....jego intryg...klamstw.... ciaglego nagabywania, mydlenia oczu, udawania, obietnic z jego strony, bo to sie nie skonczylo, ale i zlosliwosci, oczerniania itd..a z drugiej strony jego rozwscieczonej zony, ktora zamiast zrobic z nim porzadek zachowywala sie jak glupia malolata nie raz nawet go broniac....jakie kobiety nie raz sa naiwne ja bo po takich jazdach znosilam cicho wszystko i ani zlego slowa nie powiedzialam nigdy na niego, nawet jego zonie nie powiedzialam o jego zachowaniach na ktore mialam swiadkow : cale biuro w ktorym pracowalam, naiwna bo nie mam w zwyczaju sprawdzania kogokolwiek i kiedy kolwiek
( wychodze z zalozenia ze klamstwo ma krotkie nogi" inna rzecz ze sie pozniej czlowiek moze nacierpiec)....a zdrugiej strony jego zona naiwna , ktorej Bog wie co wciskal....wkoncu zwolnilam sie sama wyjechalam, mieszkam na innym kontynencie i jestem nareszcie szczesliwa....owszem rany sie goja ale blizny pozostaja na cale zycie

Droga 7izka7 zanim ocenisz ta druga zastanow sie....nie mam zamiaru jej bronic, bo wiem ze sa kobiety, ktore nie maja skrupulow...ale sa rowniez takie jak ja poprostu naiwne....
wez sie za ta druga polowe i z nia zrob porzadek....bo nie jest niemyslacym bezmozgowcem...zna swoje prawa ale i obowiazki i chyba wie co robi...? nie jest piecioletnim chlopcem , ktory musi zaspokoic swoja zachcianke, druga rzecz to konsekwencja, niech poniesie odpowiedzialnosc za to co zrobil.....a kolejna skad masz pewnosc ze sie to nie powtorzy? Ucz sie na bledach.....najlepiej na cudzych- to jest madrosc:)
Wspolczuje Ci zaistnialej sytuacji ...ale to my nie raz kobiety musimy podejmowac meskie decyzje , bo naszym facetom brak jaj ! Zycze powodzenia i sily....pozdrawiam
7izka7
napisał/a: 7izka7 2009-07-22 21:37
dzięki bardzo za porady, niestety minęły już prawie trzy miesiące a my nadal nie mieszkamy razem... no i prędko nie zamieszkamy, bo nie mamy już kasy na dalszy remont tego starego budynku... co raz częściej myslę o tym, zeby zakończyć nasz związek, ale nie ma tyle odwagi boję sie, że później będe tego żałować
napisał/a: Dariaa1 2009-07-22 23:06
7izka7 napisal(a):co raz częściej myslę o tym, zeby zakończyć nasz związek, ale nie ma tyle odwagi


jaki zwiazek? ja tu nie widze zadnego zwiazku... tak sie zachowuja ludzie po rozwodzie. Odwiedziny tatusia albo u tatusia. Mamusia - czyli Ty - wszystkie obowiazki na głowie (dziekuj Bogu, że masz rodziców chętnych do pomocy, bo Mąż to raczej do pomocy sie nie nadaje) a jak wezmiesz rozwod oficjalny to nie swojej mamusi tylko Tobie i dzidziusiowi na utrzymanie bedzie musiał dawać. Co to w ogole jest za facet. Powiedz mi, co Ty w nim dobrego w ogole widzisz? Pomaga ci w czymkolwiek? Czyj to stary dom? Jego, Twój czy któryś rodziców? Skąd wiesz ze on w ogole bedzie chciał z tobą w nim zamieszkać? Uciekł od płaczacego po nocach, SWOJEGO dziecka - to najgorszy dowód braku odpowiedzialności jaki tylko może istnieć! Nawet zdradzający żony faceci nie zostawiają żon kiedy dziecko ma 3 miesiace! Nawet jak zamieszkacie razem to skad masz pewność ze przy pierwszym lepszym problemie nie ucieknie do kawalerki mamusi bo tam mu wygodniej?
Trzymaj za wszelką cenę dobre relacje z rodzicami (bo tylko na nich mozesz liczyc w 100%),
trzymaj dobre relacje z tesciowa (nie za wszelką cenę, ale to babcia dziecka wiec zawsze warto),
a Mężulka sprowadź jakoś do pionu. Na noce niech spada do tesciowej ale w ciagu dnia codziennie po pracy niech przychodzi i robi, żyje, będzie przy dzieciaku i Tobie - przynajmniej to. Popros rodzicow o zgode na cos takiego (nie bedzie prania ani lodowki ani koszenia, ale bedzie z Wami) w ramach "sprawdzenia go" jaki on jest naprawde co do obowiazków ojcowskich i dlaczego tak naprawde sie wyniosł czy nie przypadkiem od obowiazków uciekł...
Niech kąpie dziecko - to teraz modny obowiązek Tatusiów