Mój przyszły mąż nie chce pracowac... proszę o rade...

napisał/a: alicja221 2010-05-08 16:19
koni, moim zdaniem jestes bardzo odwazna juz na wstepie godzac sie, zeby samej utrzymywac rodzine. I nie chodzi tutaj o stereotyp, ze to mezczyzna powinien byc glowa rodziny, tylko ze w dzisiejszych czasach ciezko sie utrzymac, jesli tylko jedna strona pracuje. Naprawde bys musiala zarabiac bardzo duzo pieniedzy, a co za tym idzie, bardzo duzo pracowac. Jak jeszcze nie bedziecie mieli dzieci, czyli tak jak teraz, to pewnie to Ciebie az tak nie nadwereza, ale pomysl, co bedzie, kiedy doczekacie sie potomstwa, dzieci dorosna, trzeba bedzie je wyksztalcic, wyslac na studia ( a jest duze prawdopodobienstwo, ze za kilka lat wszystkie studia beda platne...). Taka sytuacja moze byc w przyszlosci zrodlem wielu konfliktow. Bo, podobnie, jak w historii opisanej przez ewka1984, gdy przestanie Wam starczac na zycie, zaczniecie pozyczac od rodzicow, a ci tez w koncu przejda na emeryture i moga nie miec z czego Wam dawac. A w wieku zalozmy 40 lat, bez doswiadczenia zawodowego, bardzo ciezko znalezc prace.
Uwazam, ze powinnas powaznie przedyskutowac te kwestie ze swoim przyszym mezem. W pracach domowych mozecie sie wyreczac, a dodatkowa pensja zawsze sie przyda.
napisał/a: zuzia76 2010-05-08 23:44
Ciekawi mnie jedno, skoro nie pracuje, to skąd bierze pieniądze? Od rodziców? Czy od ciebie? Odchodząc od stereotypów co powinna kobieta/mężczyzna, czy jemu nie przeszkadza taki brak niezależności - tzn branie pieniędzy od żony czy od rodziców?? Coś mi to nie wygląda na dojrzałe podejście do życia. Teoretycznie jako kobieta mogłabym być na utrzymaniu męża, gdyby ewentualnie dużo zarabiał, praktycznie, jako osoba pracująca w mniejszym lub większym wymiarze godzin od czasów liceum, po prostu nie wyobrażam sobie sytuacji (poza jakąś mega ciężką sytuacją życiową typu choroba czy inna dramatyczna sytuacja itp) kiedy muszę kogoś prosić o pieniądze...
napisał/a: Magulka 2010-05-09 12:30
Niedaleko szukając, mam w pracy taką dziewczynę. Ona, dziewczyna zaradna, biega do Szefa po podwyżkę co kilka miesięcy, potrafi zawalczyć o swoje i jest od 15lat z facetem, który nie przepracował w swoim życiu ani miesiąca. Z tego co widać są naprawdę dobrym małżeństwem. Mają 2 dzieci, starsza dziewczynka chodzi już do szkoły, a najmłodszą (ma około 1,5roku) opiekuje się na co dzień On. Nie ukrywam, że Panowie z mojej firmy cały czas się śmieją, gdy np rozmawiając przez tel On Ją pyta, o której wróci do domu, bo nie wie czy już ziemniaczki ma zacząć gotować Chyba się już do tych śmiechów przyzwyczaiła i nie robią już na Niej wrażenia. To taki minus tej całej sytuacji, który powinnaś wziąć pod uwagę. Niektórzy zawsze będą Wam dogryzać i robić sobie podśmiechujki, że Twój facet jest niemęski, że tylko do zmieniania pieluch się nadaje.

Tigana napisal(a): Jeżeli Tobie takie model odpowiada, to nie przejmuj sie tym, co inni myślą... Ważne, żebyście byli szczęśliwi.
Dokładnie, Tigana ma rację.
Jednak nasuwa mi się tylko jeszcze jedno pytanie. Czy oby na pewno Jemu taki model rodziny by odpowiadał? Może fakt, że chłopak nie wie co ze sobą zrobić wynika z czego innego? Może nie wierzy w siebie i ma złe wspomnienia z samego poszukiwania pracy, albo boi się, że nie ma odpowiednich kwalifikacji i będzie musiał wykonywać pracę, która by go upokarzała? Tyle się teraz słyszy o ludziach, którzy popadają w depresję z powodu nieposiadania pracy, że samo szukanie pracy wpędza ludzi w chorobę, może warto z Nim o tym porozmawiać, bo może chłopak się podłamał i nie chce po raz kolejny przechodzić przez to piekiełko
napisał/a: Tigana 2010-05-10 00:58
Magulka, celna uwaga, sama przez to przechodzę od pół roku
Ale jeżeli to ma, to z czasem zacznie próbować czegoś szukać, więc problem sie rozwiąże samoistnie-tak mi sie wydaje.
napisał/a: Magulka 2010-05-10 07:27
Tigana, nie martw się Ja również kilka lat temu przez to przechodziłam, dlatego wiem jak to jest. Człowiek czuje się do niczego, nie wie co ze sobą zrobić, to jest straszne. Praktycznie wszyscy moi znajomi przechodzili przez to, więc nie myśl, że to dotyczy tylko Ciebie. Trzymam kciuki, żebyś niebawem znalazła wymarzoną i dobrze płatną pracę
napisał/a: ~gość 2010-05-10 09:19
a z mojego narzeczonego sie smieje kazdy moj wujek... bo na weselu kuzynki oczywiscie bylo polewania do kieliszkow od groma, a wystarczylo zebym sie tylko krzywo na narzeczonego popatrzyla, a on juz ze "nie, dziekuje, nie pije" (no bo co ja bym z niego miala na tym weselu.... pare kieliszkow mu pozwolilam...). no i tak czy siak wujaszki moje zaczely sie smiac, ze siedzi po pantoflem jak mysz pod miotla... i docinki sa zawsze.... ludzie jak nie maja sie z czego smaic to sie smieja z tego z czego nie powinni... ale dopoki czlowiekowi jest dobrze tak jak jest to nie powinien do siebie dopuszczac watpliwosci zadnych.
napisał/a: mysia.mama 2010-05-10 12:49
Trudna sprawa koni....Ale powiem ci tak: skoro sam mówi ze nie ma pomysłu na siebie, nie ma ambicji...prędzej czy pozniej stanie się tzw "wiecznym podopiecznym" który wymaga opieki, bo nie jest sam w stanie zapewnićsobie bytu. A prawda jest taka, że pomimo zmian w społeczeństwie to nadal kobieta rodzi dzieci i musi chcąc nie chcąc chwile być w domu z dzieckiem (nawet jesli ojciec bierze urlop tacierzynski) Kobieta musi dojsc do siebie po porodzie, to nie jest tak ze urodzi i hop już jest w pracy !

Boję się żeby nie było tak, że znalazł sobie po prostu dobrą partię...musisz to przemyśleć !


Ja zostawiłam mojego ostatniego chłopaka (notabene trochę mi szkoda było) bo poszedł do zawodówki, a ja do liceum. ale mój instynkt się nie pomylił...on pracuje na skupie złomu ja robię karierę i jestem szczęśliwa z kimś innym, kto ma ambicje :)

Pomyśl nim nie jest za późno i nie jesteście obciążeni rodziną.
napisał/a: martitaxx23 2010-05-10 13:50
Fila napisal(a):To nie jest sprawa męskości/kobiecości. Kobietom nie jest przecież przypisana genami czy hormonami rola gospodyni domowej, prawda?
Po co masz stawiać Wasze życie na głowie? Jeśli ani Ty ani on nie macie przeciwwskazań do podjęcia takich ról w Waszym domu, czemu nie? Gdybym dobrze zarabiała, odpowiadało by mi to.
Może jednak Twój mąż zdecyduje się na jakąś formę pracy społecznej? Np. wolontariat kilka razy w tygodniu? Żebyście po prostu mieli o czym rozmawiać.


Kobieta też może być bizneswoman  Polki są najbardziej przedsiębiorczymi kobietami w Europie! Godzą kobiecość z męskimi wzorcami biznesu. czego pragną, jakich dróg rozwoju szukają? [link usunięty]
napisał/a: Gvalch'ca 2010-05-10 20:35
Tigana ja to przechodziłam przez kilka miesięcy po studiach (broniłam się w tamtym roku, więc mam na świeżo). Dobrze, że mnie moje kochanie pocieszało, że nie trzeba się martwić tylko aplikować, aplikować, aplikować, bo taka mądra dziewczyna na pewno w końcu pracę znajdzie. Także Tigana nie przejmuj się tylko aplikuj, aplikuj, aplikuj a na pewno znajdziesz w końcu pracę, bo taka mądra dziewczyna jak Ty na pewno pracę znajdzie
napisał/a: Tigana 2010-05-10 20:58
Magulka, Gvalch'ca, dzięki ja już w siebie niestety przestaję wierzyć, i niestety odbija sie to na rozmowach kwalifikacyjnych... takie błędne koło
napisał/a: carpe_diem 2010-05-10 21:33
karlanka napisal(a):Do autorki: nie choduj lenia to nie ma sesnu, wyslij chłopaka do roboty, co to z afacet jak mu sie nie chce pracowac tylko domem zajmowac, jakie on geny przejął (zapewne od matki), Kobieto a co zrobisz jak bedziesz w ciazy i bedziesz musial isc na urlop, kto wam byt zapewni, swiety mikolaj? Teraz przedstawis siebie w roli babona: ty pracuejsz ty rodzisz dizeci, a jk ci sie przytrafi jakas dokuczliwa choroba kobieca czy problemy z bolesnymi miesiaczkami itp wtedy bedzie ci trudno pracowac i co moze ty jeszcze bedziesz dom stawiala wlasnymi rekami- chyba jeszcze tylko tego w tej wypowiedzi brakuje, ogarnij sie zannim bedzie za pozno, wyslij faceta do roboty, on ma jaja a nie ty, co on bedzie calymi dniami jak ci ugotuje i posprzata bedzie siedzial z kamciami i jajami do gory,?? znajac zycie to ejszcze pewnie bedziesz mu pomagala w obowiazkach domowych w te dni w ktore nie ebdziesz pracowala bo ci sie jasnie pana zrobi szkoda ze on cale dnie w domem sie zajmuje, jestes za dobra, a kobiety tak dobre jak ty konczą marnie, kobieta powinna byc minimalnie egoistyczna aby jej w zyciu bylo dobrze, nie wiem skąd sie biorą takie naiwne i dobre kobiety jak ty, wlasnie przez takie jak ty wiekszosc facetow trakuje kobiety jak polmozgowe i naiwne i do tego wykorzystuje je jak tylko sie da: bo wlasnie takim zachowaniem to udowadniają (dają sie pomiatac facetowi, on pan wladca a ty zpaierniczasz na dom rodzisz dzieci i bog wie co jeszcze- chcesz byc robotnicą) oby takich kobiet jak ty bylo mniej bo swiat zejdzie na psy a faceci juz zupelnie poczują sie panami tego swiata...


...mocne słowa

Niestety, z grubsza się z nimi zgadzam...Dlaczego ?
Moja historia pokrótce :
Kiedy ja studiowałam, mój mąż ...zmieniał uczelnie w przyspieszonym tempie...Semestr tu, dwa tam...Ja skończyłam swoje, on do dziś jest po maturze...
Mam zawód, który pozwalał mi niemal od początku zarabiać naprawdę dobrze. W zasadzie zarobki męża były tylko dodatkiem na tzw. "waciki", jeśli wiecie o czym mówię...Z pracą było, jak ze studiami...rok zagrzał w jednej firmie, potem przez pół szukał pracy...Zawsze miał większe aspiracje niż pozwalałoby na to wykształcenie, stąd też wynikały wieczne problemy ze znalezieniem kolejnej...
Jakiś czas mi to nie przeszkadzało albo inaczej : jakoś to tolerowałam, tłumacząc sobie, jak większość w tym wątku, że przecież facet nie musi zarabiać na dom, żeby nazywać go głową rodziny...Początkowo nawet wyręczał mnie w tzw. pracach domowych, potem było mi go coraz bardziej szkoda, że wykonuje tak mało męskie zajęcia...I tu tkwił mój błąd ! Przyzwyczaiłam go do tego, że nie musi być odpowiedzialny, nie musi być zorganizowany, nie musi planować wydatków i zastanawiać się czy wystarczy na zagraniczna wycieczkę do ciepłych krajów...
Zaczęłam go motywować, delikatnie sugerować, że inaczej przecież widzieliśmy nasze małżeństwo, mieliśmy polegać na sobie wzajemnie...
Traciłam dla niego szacunek, kiedy wracając wieczorem z pracy widziałam bałagan, stertę rzeczy do prasowania, dzieci czekające na mnie, żeby zjeść kolację i jego-mojego męża w wyciągniętym dresie...
C.d byłby długi...W efekcie on widział we mnie wiecznie zmęczoną zrzędzącą żonę, a ja w nim zramolałego fajtłapę...
Kiedy zachorowałam i przez pół roku mieliśmy wyżyć z zasiłku chorobowego...myślałam, że zwariuję, bo nagle okazało się, że zwyczajnie nie dajemy rady, a mój pan i władca rozkładał ręce w akcie bezsilności, mówiąc "jakoś tam będzie"...
Przełomem było, kiedy kolejny raz stracił pracę...Nie miałam już cierpliwości...
Godzinami siedział w internecie...ja zwykle już padłam do łóżka po kolejnym ciężkim dniu...No i znalazł sobie "pocieszycielkę" strapionych...Niunia była tak samo "pokrzywdzona" przez los...
Dziś, po roku terapii, stał się innym człowiekiem...Potrzebne były cotygodniowe wizyty u psychoterapeuty, żeby zrozumiał, o co miałam przez te wszystkie lata pretensje i jak powinien wyglądać model rodziny...Psycholog obalił jego pogląd, że jak nie może zarabiać tyle, co żona, to nie będzie w ogóle...
Mając pracę, dom i dzieci da się pogodzić wszystko, jednocześnie pracując zawodowo...
Tak, jest innym człowiekiem...zaryzykowałabym nawet, że jest takim, jakim zawsze chciałam go mieć...Tylko ja...leczę rany po zdradzie...
napisał/a: ~gość 2010-05-10 23:15
carpe_diem no to juz przeszedl samego siebie, nie dosc ze byl ochydnym nierobem to do tego zdradzil cie, kolejny przyklad dla niemądrych kobiet ktore chca odwracac role domowe, i po jakiego wałka? one chcą robić kariery a faceta miec fajtłape ktry zapewne skonczy jak twoj przesiadując w necie i szukając "gorącej laski" z nudow i w koncu zdradzjąc zone rowniez z nudow, to jest po prostu paranoja XXI wieku i dosc powazna choroba ze kobiety chcą charowac jak woły (przy okazji zajmując sie domem) a facet ma siedziec w domu w internecie spedzając czas na bzdurach... niekotre kobiety są przerazliwie glupie i nic sie na to nie poradzi, wiekszosc kobiet mysli sercem a nie rozumem i przez to przegrywają zycie, wiekszosc facetow jest cwanszych bo oni mysla rozumem a nie sercem, coz swiata nie zmienie a szkoda bo wtedy by kobiety rządzily a kazdy facet by siedzial ciuchutko i weidzial by ze nalezy szanwowac kobiety bo jak nie to (zasady z sredniowiecza) czyli glowa pod noz i nie ma go;) lecz niestety dopoki wiekszosc kobiet bedzie podejmwoac glupie decyzje swiat nigdy nie ulegnie na lepsze