Moja historia

napisał/a: bena 2007-10-17 14:28
Czytając niektóre wypowiedzi dotyczące zarówni singli jak i kobiet zamężnych stwierdzam, że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Ja wybrałam życie zakonne i myślicie, że jest cudownie??? Wszędzie są tylko ludzie. W klasztorze też jest mnóstwo zazdrości, zawiści, nieżyczliwości itp. Drugi raz już bym takiego sposobu życia nie wybrała i nikogo nie namawiała. Gdybym teraz miała gdzie pójść, na pewno bym odeszła. Tylko dokąd, chyba jako bezdomna pod most.
napisał/a: Hania9 2007-10-17 14:49
Wszyscy jesteśmy ludźmi...

Spowiednik oznajmił, że "nie odpuści mi grzechu nie kwalifikującego się do rozgrzeszenia" tzn współżycia z narzeczonym i wspólnego mieszkania.
Zapytał czy przed poprzednią spowiedzią też grzeszyłam w ten sposób i grzech został odpuszczony. Na odpowiedź twierdzącą, stwierdził...

"księża to też ludzie. Mają słabości, ciągoty, grzeszą, co nie znaczy, że mają akceptować grzeszne życie innych ludzi."

Jedyne co mi się nasunęło po tej spowiedzi - odkąd jestem z mężczyzną i chodzę do spowiedzi, spowiadają mnie sami grzesznicy, tylko ten jeden nim nie jest, bo nie chciał mnie rozgrzeszyć!
napisał/a: bena 2007-10-17 15:31
Współczuję a wogóle zastanawiam się, kto wymyślił taką formę spowiedzi. Nim dojdziesz do konfesjonału, połowę zapomnisz z tremy i ze strachu. Bardzo mi sie podobają nabożeństwa pokutne u protestantów.
napisał/a: Hania9 2007-10-18 10:25
bena...

A co Ciebie skłoniło do wyboru życia zakonnego? Czy była to "samowola" czy może nakłaniania rodziny?

Mówi się, że życie zakonne jest często ucieczką od problemów, strat, chorób, itd. Mówi się, że ksiądz to zawód jak każdy inny, no ale w końcu życie zakonne podlega innym regułom niż życie świeckie, więc nie może być po prostu zawodem. Nie podoba mi się, kiedy idę do komunii i czuję na dłoniach księdza zapach papierosów albo perfum.

Wstrząsnęła mnie kilka miesięcy temu wiadomość o popełnieniu samobójstwa przez proboszcza parafii, do której należę. Był wspaniałym człowiekiem, miał piękne kazania. Okazało się, że od dawna chorował psychicznie. Dostał nakaz przejścia do mniejszej parafii...

Osobiście trudno jest mi pojąć kwestię wyboru takiego "zawodu", życia. Wydaje mi się, że "zawód" ten coraz bardziej przypomina zawód, nie w tradycyjnym jego pojęciu i przeznaczeniu.
napisał/a: bena 2007-10-19 11:20
Dzięki Haniu za zainteresowanie moimi wynurzeniami. Nie były to nakłaniania rodziny, wprost przeciwnie rodzina sie sprzeciwiała. W dniu mojego wyjazdu do klasztoru tata wybył z domu na ryby. Była to jakaś moje dziś niezrozumiała decyzja. I wiem, że ci, którzy mi wtedy odradzali naprawdę chcieli mojego szczęścia. A z tą ucieczką od problemów, wiesz, że coś w tym jest prawdy. Pozdrawiam
napisał/a: Hania9 2007-10-19 11:29
Bena, ile masz lat? Jak długo jesteś już w zakonie?

Czy nie myślisz o rzuceniu takiego życia? Z tego co piszesz wynika, że nie jesteś szczęśliwa!
anetakam0
napisał/a: anetakam0 2007-10-19 11:59
Hania napisal(a):Bena, ile masz lat? Jak długo jesteś już w zakonie?

Czy nie myślisz o rzuceniu takiego życia? Z tego co piszesz wynika, że nie jesteś szczęśliwa!



wiem, że to nie proste, ale może rzeczywiście nie jest dla Ciebie BENA za późno na rozpoczęcie życia poza wspólnotą zakonną...
choć z drugiej strony COŚ musiałaś czuć, skoro zdecydowałaś się na zakon

wiem co zrobimy: ja pomodlę się za Ciebie - o dobre rozwiązanie Twoich problemów, a Ciebie proszę o modlitwę za moje "rozwiązanie"...

czasem tylko nam się wydaje, że wszystko się wali i nie ma dla nas niczego dobrego, a potem UŚMIECH Z NIEBA nas dotyka
napisał/a: Hania9 2007-10-19 12:18
Podejrzewam, że zrezygnowanie z zakonu to nie taka prosta sprawa!

Po pierwsze to grzech - święcenia to sakrament, podobnie jak małżeństwo a rozwody nie są akceptowane przez kościół.

Po drugie, rozterki moralne z samą sobą!

Po trzecie, co powiedzą inni... chociaż uważam, że to najmniejszy problem, którym nie trzeba się przejmować.

Ale i tak lepsza rezygnacja, niż podwójne życie... kochanki, dzieci, hazard tak jak to bywa wśród księży.

Przecież są inne sposoby służenia Bogu i ludziom... misje, wolontariaty, domy pomocy...
napisał/a: bena 2007-10-19 12:19
Hania napisal(a):Bena, ile masz lat? Jak długo jesteś już w zakonie?

Czy nie myślisz o rzuceniu takiego życia? Z tego co piszesz wynika, że nie jesteś szczęśliwa!

Myślę, tylko nie mam dokąd pójść i nie mam odwagi ci napisać ile mam lat i jak długo jestem
anetakam0
napisał/a: anetakam0 2007-10-19 12:22
bena napisal(a):Myślę, tylko nie mam dokąd pójść i nie mam odwagi ci napisać ile mam lat i jak długo jestem

możesz napisać do Hani lub do mnie na priv
wtedy tylko odbiorca przeczyta
napisał/a: Hania9 2007-10-19 12:49
Ale dlaczego uważasz, że nie masz dokąd pójść?

Czy dzieliłaś się swoimi wątpliwościami z rodzicami, rodzeństwem?

Kto jak kto, ale oni na pewno Ciebie zrozumieją! Sama piszesz, że nie byli zachwyceni Twoją decyzją. Każdy popełnia błędy, ale czy Twoje szczęście nie jest najważniejsze?

Tak jak zaproponowała anetakam0, możesz pisać na prywatną skrzynkę...

Nie jesteśmy w tym temacie specjalistami-znawcami, ale może nasze słowa pomogą Ci wybrać jakiś kierunek. ;)
napisał/a: Hania9 2007-10-19 12:51
To, że żyjemy na "innych planetach" nie znaczy, że Cię nie rozumiemy!

Ty masz takie problemy, a my mamy inne...

Życie jest jak cukierek - raz słodkie, raz kwaśne.