Natrętna,przykra myśl...

napisał/a: timothy 2011-04-29 22:14
Witam,

długo zastanawiałem się, aby opisać swój problem na tym forum, aż w końcu się zdecydowałem i liczę, że nie zostanę wyśmiany a otrzymam słowa otuchy i wskazówki - jak sobie poradzić z moim "problemem".

Jestem od 10 miesięcy w związku ze wspaniałą kobietą.Dzieli Nas pewna odległość, ale nie jest to wielka przeszkoda - widzimy się codziennie na skype po kilka godzin dziennie, praktycznie mamy kontakt ze sobą przez cały dzień. Za dwa miesiące będziemy ze sobą niemal całe wakacje. I jest Nam ze sobą naprawdę wspaniale. Niedawno pojawiła się u mnie przykra myśl, otóż...

Na początku może zaznaczę, że od początku marca leczę się farmakologicznie z depresji. Psychiatra powiedział, że natrętne i przykre myśli są czymś "normalnym" w tym stanie zdrowia psychicznego, ale pozwólcie, że opiszę co mam na myśli...

Mam 21 lat, i z natury zawsze byłem samotnikiem - stronię od ludzi, unikam wszelkich imprez i większego towarzystwa. Nie mogę o sobie powiedzieć, że jestem typowym "chudym, okularnikiem w szelkach siedzącym całe dnie przed komputerem", bowiem dbam o formę fizyczną, często spaceruje na świeżym powietrzu i staram się żyć po prostu zdrowo. Z natury jestem wrażliwy, wręcz delikatny, lecz nie jestem typem człowieka, który "daje sobie w kaszę dmuchać", bo w razie zagrożenia potrafię się postawić i "pokazać kły". Ot taki samotnik. Ale do czego zmierzam...Po prawdzie, nigdy nie byłem w poważnym związku,(pierwszy "związek" to była raczej kilkuletnia toksyczna znajomość kiedy byłem młodym nastolatkiem) a co za tym idzie - jeszcze nigdy nie współżyłem z kobietą.
Moja Kobieta była kilka lat temu z człowiekiem - jakby to ująć - po prostu złym. Wiecie - człowiek zły - sprawiający same przykrości i taki co potrafi brać, a od siebie nic nie dawać i jeszcze obwiniać o to drugą stronę.Wprowadzający niezgodę i truciznę. Moja Kobieta kilka razy współżyła z tym człowiekiem, ale jak sama się przyznaje - nigdy nie szczytowała, bo zapewne robiła to pod przymusem...ten człowiek nawet obrzydził jej podejście do tych spraw. Kilka dni temu zapytałem z ciekawości, czy był między nimi seks oralny - wiecie, natrętne myśli nie dają człowiekowi spokoju, nie można się na niczym skupić,bo męczą, męczą i owijają Cię tymi lepkimi łapami...i Moja Kobieta przyznała, że owszem był - i nie wiem dlaczego, ale bardzo mnie to dotknęło. Tak, widzę wasz lekceważący uśmiech... Ale dla mnie to nie jest wcale przyjemne, gdy nachodzi mnie co kilka chwil codziennie obraz ich razem w takiej sytuacji... Po prostu doznaję pieczenia w brzuchu z nerwów, oraz smutku. Staram się myśleć w sposób, taki jak Ona mnie pociesza - że to było bardzo dawno, że to nie ma dla Niej żadnej wartości, nie wspomina tego,że teraz się brzydzi tego, zwłaszcza tego człowieka który zjadł jej tyle nerwów i zdrowia, że szczerze żałuje, że nie zaczekała z tym na mnie i że obaj wiemy że się zmieniła (obaj się zmieniliśmy na lepsze tak naprawdę)...i ja Jej wierzę, oczywiście. Ufam Jej bezgranicznie, i również wiem, że mówiąc o tym mogę ją ranić, ale my zawsze sobie mówimy wszystko wprost, nie okłamujemy siebie i pomagamy sobie tymi słowami/rozmową. Wyobraźcie sobie, że pracujecie, jesteście skupieni na pracy lub myślach o czymś innym - dajmy na to - filmie. Przypominasz sobie fabułę, i nagle jak kometa taki obraz wpada do głowy na sekundę i ulatuje. I co - pozostawia po sobie smutek i pieczenie w brzuchu...tak jakbym nie mógł się pogodzić, że tak podły insekt (bo tego człowieka inaczej nie da się nazwać) mógł doznawać przyjemności od kogoś tak dobrego jak Ona. Ta myśl/obraz/wizja - nazwijcie jak chcecie, po prostu mnie rani...a wiem, że przecież ludzie tak do tego nie podchodzą. Nie wiem, czy to przez fakt, że jestem w depresji - taka myśl mnie nachodzi i rani. Naprawdę nie wiem.Chciałbym po prostu podejść do tego inaczej, staram się na wszelkie sposoy, i czasami jest lepiej, na kilka godzin, a potem ta myśl nagle znowu wpadnie do głowy - i to pieczenie,kłucie z nerwów...Podejrzewam, że mogę też tak myśleć ponieważ na nikim mi tak nie zależało jak na Niej, i chciałbym dla Niej samego szczęścia. Wiem, brzmi to wszystko może śmiesznie i absurdalnie, ale dla mnie to jest naprawdę dyskomfort i powód do smutku, którego przecież nie chcę. Ludzie czasami specjalnie się dołują, bo to lubią - a ja się cieszę z każdej chwili kiedy łapie się na pogwizdywaniu pod nosem piosenki, bez uczucia chaosu w głowie i przykrych obrazów, bez smutku...bardzo proszę o wyrozumiałość, bo naprawdę liczę na Waszą pomoc.Może ktoś miał podobną sytuację? Proszę opisywać wszystko. Z góry dziękuję i pozdrawiam,

T.
napisał/a: ~gość 2011-04-30 09:38
timothy, czy ona wie o Twoich wizytach u psychiatry i leczeniu?
zakladam ze tak jesli jestescie ze sobą tacy szczerzy i sobie o wszystkim mówicie...
to ze nachodzą Cię natrętne mysli jest całkiem naturalne, malo tego, podejrzewam ze byloby podobnie nawet jakby depresja Cię nie dotyczyła... tak po prostu juz jest.. to zwykla zazdrosc, o to, ze przed Tobą był juz ktos... masa ludzi to odczuwa...

drogi są dwie - albo z nią o tym porozmawiasz, powiesz jej zeby nie mówiła Ci wiecej o niczym ze swojej seksualnej przeszlosci, nawet jakbys chciał, bo wiesz ze Cię to zrani... i pogodzisz sie z tym co juz uslyszales..albo bedziesz dowiadywal sie wiecej i wiecej.. az cos w Tobie peknie i juz nie bedziesz potrafił z nią być..

moja rada - nie dopytuj..

co było, a ni jest.. znasz takie dzieciece powiedzonko..

ona teraz jest z Tobą.. bądz dobrej mysli, masz szansę uleczyć jej krzywe postrzeganie seksualnosci, ale na pewno nie wydobywaniem z niej tego co było, bo to BYŁO, jest poza Tobą..
napisał/a: timothy 2011-04-30 10:37
Izaczek, tak, wie i mam w niej wielkie wsparcie. Tak naprawdę, mam wsparcie tylko w Niej, bo na rodzinę nie mam co liczyć za bardzo - oni starają się mnie zrozumieć, ale wiele było sytuacji,które dały mi do zrozumienia iż twierdzą, że ja sobie sam wymyśliłem depresję. Tak więc wspieramy się nawzajem, Ona mnie, a ja Ją. Ona też z jest z natury melancholijna, i czasami gdy jest smutna albo widzę, że coś jest nie tak, wstaję w nocy i z Nią rozmawiam (mieszka tymczasowo w Stanach, więc jest 6 godzin różnicy) i pocieszamy siebie nawzajem. Chyba zastosuję się do pierwszej Twojej rady. Muszę też zrozumieć, aby nie być ciekawskim. Wbić sobie do głowy, że to było kiedyś, i nie ma teraz żadnej wartości. Jest niczym. To po prostu zazdrość, wiem...chciałem się tylko upewnić, czy to normalne. A drugiej drogi nie biorę pod uwagę - po prostu nie chcę bez Niej żyć. Dziękuje Ci bardzo za dobre słowa, i na pewno będę je miał w głowie jako takie hasło. Chciałbym się z tym pogodzić i sobie wbić, że to przecież żadne zło, zmieniliśmy się obaj, to przeszłość i chciałbym nie czuć tego ukłucia w brzuchu..powiedziała mi, że jej zdaniem to za jakiś czas zniknie lub zmaleje (ten przykry obraz) a zwłaszcza gdy będziemy mieć za sobą pierwszy raz, bo Ona mi powiedziała, że tak naprawdę ze mną to przeżyje pierwszy raz - świadomie, i prawdziwym pragnieniem. Nie z przymusu. I to mnie również pociesza. Że za dwa miesiące, będę na to patrzeć inaczej albo wcale nie zwracał na to uwagi. Wierzę jej i z całego serca pragnę aby tak było.Chaos w głowie to straszna rzecz...
napisał/a: TULA70 2011-04-30 16:53
Witam
Depresja ma wpływ na to co się dzieje w twojej głowie,wiem bo sama tak miałam,może nie z takiego powodu jak ty,ale wiem gdy człowiek myśli i zaczyna wyobrażać sobie daną "scenę" kilka razy a pózniej mózg jakby kodował te obrazy i pózniej pojawiają się natrętne myśli i obrazy,których nie chcemy w naszej głowie,miałam tak gdy dowiedziałam się że mój mąż mnie zdradza,nie widziałam tego ale czytałam i jak to zwykle bywa człowiek zaczyna wyobrażać sobie różne rzeczy,to jest straszne,czułam po prostu ból fizyczny,natrętne myśli miałam codziennie w najmniej odpowiednim momencie,w czasie depresji człowiek ma niską samo ocenę i potęguje się strach dotyczący nas i jak postrzega nas otoczenie
Timothy nie pytaj swojej partnerki o takie rzeczy,skupcie się na sobie,postaraj się nie myśleć o tym,nie wyobrażaj sobie,wiem że to trudne ale im więcej będziesz o tym myślał tym częściej one będą natrętne,twoja połówka ma rację z czasem to powinno zmaleć a pózniej zniknie,to przeszłość,zamknij te drzwi,twoja ciekawość tylko będzie pogarszać sprawę bo przez to nie będziecie mogli się do siebie całkowicie zbliżyć, nie myśl będzie mniej bolało to takie moje hasło przewodnie i dobrze że jesteście wsparciem dla siebie
napisał/a: sadjumper 2011-04-30 17:20
Tula, dziękuję Ci. Dzisiaj jest nieco lepiej. Nie będę pytał o takie rzeczy, ani sobie wyobrażał, bo to nie ma sensu...liczę, że na dniach wszystko się polepszy. Najgorzej jest wieczorami, może dlatego, że stężenie leku maleje (najsilniejsze jest około 14-15), ale będę dawał z siebie wszystko aby o tym nie myśleć...będzie ciężko, ale muszę dać radę. Muszę.
I przykro mi z Twojego powodu - nie rozumiem jak można zdradzać swoją połówkę, i to jeszcze w czasie depresji. To musi być koszmar...szczerze współczuje, i dziękuję za Wasze słowa. Wezmę je sobie głęboko do serca!
napisał/a: TULA70 2011-04-30 17:35
Dziękuję i życzę ci dużo siły i szczęścia i na pewno dasz radę
I jeszcze jedno - sadjumper i timothy to jedna i ta sama osoba?
napisał/a: sadjumper 2011-04-30 17:38
Dziękuję. Heh, tak...po prostu miałem tutaj stare konto, do którego mi chrome przypomniał hasło automatycznie. Dziękuję za dobre słowa i powodzenia oraz szczęścia również Wam życze :) Pozdrawiam
napisał/a: TULA70 2011-04-30 17:54
Tak też i pomyślałam,również pozdrawiam
napisał/a: LickingFan 2011-05-01 14:37
Miałem podobnie. Swego czasu mocno kochałem pewną dziewczynę. Byłem zazdrosny o jej przeszłość, zaborczy i cały czas snułem teorie spiskowe i wyobrażałem sobie jej wcześniejsze związki. Kochałem ją do tego stopnia, że wszystko co z nami związane zbierałem. Zdjęcia, SMSy wszystko.... Co było najgorsze traciłem siebie, bo byłem ślepo zakochany. W końcu po 3,5 letnim związku rozstaliśmy się bo po prostu nie wiedziałem już kim jestem, ile mnie jest we mnie. Po tym związku zachorowałem na raka, cały czas wierzyłem, że będziemy razem, nerwy, kłucie w brzuchu, cały czas myślenie co robi.
Bardzo mi pomogła moja też była dziewczyna. Podarła i wyrzuciła wszystko co było związane z tamtym związkiem. Wtedy było to dla mnie irracjonalne, wręcz idiotyczne. Ale po jakimś czasie zrozumiałem, że to była taka "forma oczyszczenia". Nie mam zdjęć które tak wyświęcałem, powodów do rozmyślań.
Po prostu zaakceptowałem przeszłość życz
Tego Ci życzę Timothy.
PS Rak wyleczony, choć było ciężko
napisał/a: sorrow 2011-05-01 22:33
timothy, sadjumper, na tym forum każdy ma prawo do posiadania jednego konta. Proszę cię, żebyś pisał tylko z jednego. Inaczej robi się zamieszanie. Piszesz coś pod jednymi nickiem, odpowiadasz z drugiego...

Wracająć do twojego problemu... natrętne myśli ma każdy. Ty w związku z depresją masz po prostu mniejszą nad nimi kontrolę i ciężej ci z nimi walczyć. To powinna być dla ciebie wskazówka na przyszlość zanim otworzysz kolejną puszkę Pandory. Czy zastanowiłeś się przed zadaniem pytania co zrobisz z uzyskaną wiedzą, jak na ciebie wpłynie? Chyba nie... chyba niezdrowa ciekawość po prostu wzięła górę. Według mnie pytanie o przeszłość z pobudek w rodzaju "co oni robili, a czego nie" nie ma większego sensu. Odpowiedź jaką dostaniesz i tak jest po prostu tą częścią "prawdy", którą zdecyduje się podzielić partnerka. Rzeczywistość mogła wyglądać zupełnie inaczej. Następnym razem proponuję, żebyś sam sobie odpowiedział. Wiesz co ludzie robią ze sobą w łóżku? Wszystko, albo prawie wszystko... tak brzmi odpowiedź w większości przypadków.

Leki z pewnością ci w tym pomogą, jednak to od ciebie w dużej mierze zależy na ile natrętne myśli zdominują twoje życie. Pewnie sam o tym wiesz, że wymaga to od ciebie aktywnej walki, odwracania uwagi, myślenia o czymś innym i innych "sposobików". Bez twojego udziału się nie uda.
napisał/a: timothy 2011-05-02 08:22
sorrow, wybacz niedopatrzenie - przeglądarka spłatała mi figla i sam później byłem strasznie zaskoczony. Na przyszłość na pewno zwrócę na to uwagę.Jeszcze raz przepraszam.
Wiecie, najgorzej było w pierwszy dzień, bowiem wczoraj już prawie nie nękały mnie wcale te obrazy. Szczerze mówiąc...musiałbym sam chcieć o tym myśleć, zmuszać się do tego... Myślę, że to "pierwsze wrażenie" było dla mnie takim szokiem i ciosem, ale moje serce samoistnie do tego przywykło (na szczęście szybko). Pocieszam się, że to nie jest tylko mój problem, ale mają tak inni...i przecież żyją dalej, a ich związki kwitną. Dziękuje sorrow za rzeczową odpowiedź. Masz u mnie wirtualnego browara (zresztą jak wszyscy co się tutaj wypowiedzieli, chociażby za fatygę i szczerą chęć pomocy...)

LickingFan - niesamowicie Ci współczuję. Rozstanie + choroba...nie sądzę, abym wytrzymał takie ciosy. Nie pogodziłbym się z tym...ale nie myślę o takich rzeczach, bo tak nie jest, więc nie planuję scenariuszy. Mam nadzieję, że uda Ci się osiągnąć tą prawdziwą miłość. A kto nią będzie? Czas pokaże...nie mniej jednak - co by się nie działo,to życzę Ci wszystkiego dobrego i przede wszystkim zdrowia. Bo jednak to ono jest podstawą...

Pozdrawiam
napisał/a: Sexy-Lady 2011-05-07 11:52
Zgadzam się z powyższą opinią. To co oni robili to już przeszłosć i nie zawracaj sobie tym głowy,bo w ten sposób stwarzasz sobie sztuczne problemy i nic więcej. Przeszłość trzeba oddzielić grubą kreską,pamiętaj o tym.