Never ending story....

napisał/a: Darjurz 2014-07-03 13:34
Witam.
Szukam pomocy, wytłumaczenia mi o co chodzi bo może jestem w błędzie i źle robię... Na wstępie jestem w pełni świadom tego że popełniam błędy i zrobiłem parę razy coś czego nie powinienem, nie chcę się wybielać ani oskarżać osobę z którą próbowałem...

Zacznijmy więc:
O mnie: mam 26 lat, dobrą pracę, nie nadużywam alkoholu, palenie rzuciłem. Mieszkam i utrzymuje się sam. Spokojny i cierpliwy ale do czasu jak każdy.

Poznaliśmy się 8 lat temu, spotykaliśmy się ze sobą jednak kontakt się urwał, ona miała wypadek, straciła telefon brak kontaktu, nie było jeszcze to na tyle poważne abyśmy szukali siebie za wszelką cenę. Mało wiedziałem o niej, ona wiedziała gdzie mieszkałem, jednak wypadek samochodowy był na tyle poważny że nie mogła skontaktować się ze mną, potem zmieniłem adres i zniknęła z mojego życia... Po dwóch latach odnalazła mnie nie wiem w jaki sposób, spotkaliśmy się raz, była świeżo po ślubie, miała małą córeczkę. Pogadaliśmy pisała że jednak to ja jestem tym jedynym itp ale odpuściłem, bo to było wbrew mej logice (mężatka świeżo po ślubie z dzieckiem i już szuka kochanka, coś jest nie tak).
Odezwała się do mnie półtora roku temu, na facebooku mnie znalazła, napisała że chce się spotkać pogadać, przystałem na to. I od tamtej pory trwa nasza toksyczna znajomość, na początku było dość sympatycznie spotykaliśmy się raz na jakiś czas bez zobowiązań, jednak w końcu coś zaiskrzyło (tak mi się wydaje), ona odeszła od męża i zamieszkała z małą u rodziców (nie mają rozwodu). Pisaliśmy ze sobą codziennie, rozumiałem że ma trudną sytuację, że od razu ja nie mogę się pokazać jako kochanek, że rodzina tego nie zaakceptuje itp. Więc czekałem, minął rok i zaczęły się problemy. Ja zacząłem naciskać, że chcę się częściej widywać a nie raz na 2 tygodnie, że chciałbym aby powiedziała rodzinie że pojawił się ktoś nowy. Męczyło mnie życie jako zapchaj dziura, jednak ona nie dopuszczała do tego, blokowała każdą możliwość abym mógł się z nią spotkać oczywiście przy tym pisała że mnie kocha itp. To że mieszka u rodziców jest prawdą, ale nie umiem pojąć dlaczego nie chce się ze mną spotykać, tłumaczyła się że ma córeczkę (5 lat) i że musi spędzać czas z nią - rozumiem, szczęście dziecka jest najważniejsze jednak proponowałem abyśmy spotykali się w trójkę ja, ona i córeczka. Zależało mi na tym żeby mała mnie poznała, następną wymówką był że mąż nie udostępnia jej auta co nie do końca było prawdą bo potem mi się do tego przyznała, z resztą wiedziałem że nie o to chodzi bo w weekendy jeździła na imprezy z koleżankami jako kierowca jej autem i zamiast spędzić ten czas ze mną jeździła na imprezy :/ z resztą nie mieszkamy od siebie tak daleko żeby nie można było do siebie dojechać, mówiłem jej że jeśli zgodzi się abym przyjeżdżał do niej to choćbym na 10 minut miał przyjechać to jechałbym nawet na rowerze (mieszkamy od siebie jakieś 40km) następną wymówką było to iż nie ma z kim zostawić małej (mieszka z rodzicami, bratem i jego żoną, a 500m dalej mieszka jej mąż). Zaczęły się kłótnie bo już miałem dość bycia na bocznym torze, chciałem kupić mieszkanie żebyśmy mogli zamieszkać razem, ale ona nie chciała. Za każdym razem jak planuje spotkanie i mamy się spotkać to jest awantura bo zawsze coś jej "wyskoczy", a jak się widujemy to maksymalnie 2 godziny. Stałem się nerwowy, zacząłem ją bluzgać, wstyd mi za to bo nie powinienem. Powiedziałem jej że ja już nie chcę tak żyć że mam dość, jednak ona nie pozwala mi odejść. Po każdej kłótni pisze że ma wielkie plany co do mnie jednak o których nic mi nie wiadomo. Jak się nie odzywam, blokuje jej numery to zakłada nowe i pisze/dzwoni do mnie a ja swojego nie mogę zmienić bo to mój biznesowy od parunastu lat:/ za każdym razem jak mamy się zobaczyć i nie wypala po raz któryś z kolei ja wywołuje kłótnię, z tym że to nie jest tak że mamy jeden dzień zaplanowany że się zobaczymy np. ten tydzień w poniedziałek była w pracy do rana, więc myślę sobie niech się wyśpi we wtorek i może wieczorem się spotkamy, ona pisze że chętnie, no ale później mi pisze że nie ma auta, dobra luz no to jutro nie idziesz do pracy (środa) to się spotkamy i ok, przychodzi środa ona do mnie pisze że źle się czuje i w czwartek (czyli dziś) nie chce iść do pracy (pracuje jako kelnerka na imprezach w hotelu) no to ok, zadzwoń do szefowej że nie będzie Cię w czwartek i spędzimy cały dzień i noc razem - nawet fajnie bo nie musiała by wymyślać alibi dla rodziny gdzie się wybiera, małą miała by z kim zostawić i pięknie. Więc środa odpadła, okiej rozumiem fajnie cały dzień razem dzisiaj tj czwartek. Budzę się rano a ona mi pisze że jednak idzie do pracy bo nie chce zawieść koleżanek i że zależy jej na pracy. Szlak mnie trafił, dla mnie to jest czyste robienie mnie w wuja. Najgorsze jest to że to nie jest pierwszy raz tak, kiedyś potrafiła przyjechać w środku nocy. Przyjechał kiedyś mój dobry kolega z anglii którego nie widziałem od roku, powiedziałem jej że idę się z nim spotkać i najprawdopodobniej będziemy pić, skończyło się tak że z kolegą siedzieliśmy u mnie w firmie i piliśmy sobie drinki, gdy rozeszliśmy się do domu około 24 napisała do mnie że ją oszukałem bo mówiłem że idę do kolegi a siedziałem w firmie... śledziła mnie... Jeszcze wracając do ostatnich dni, widzieliśmy się w sobotę, rozmawiamy, otworzyłem się przed nią itp ona mówi mi w prost że nie wie czy chce być ze mną i co będzie dalej, rozumiem mówię że zobaczymy, dziś po kłótni mi pisze że jestem egoistą itp bo myślę tylko o sobie (tak zbluzgałem ją) i że ona ma wielkie plany co do nas że chodzi do tej pracy żeby odłożyć pieniądze dla NAS. Nie wiem co mam zrobić, jak coś mi przyjdzie do głowy to jeszcze napisze. Ogólnie to napisałem na spokojnie że ja już mam dość i chce odejść bo ona mi nie pozwala być ze sobą tylko łudzi mnie marzeniami. Ale pewnie wieczorem albo jutro znowu się odezwie.

Powiedzcie mi co ja mam zrobić? Chciałbym być z nią i jest to możliwe, dla mnie moglibyśmy mieszkać razem już dawno, nie wiem co mam zrobić żeby pokazać że mi zależy. Ona twierdzi że jestem egoistą i patrzę tylko na siebie, więc co ja mam zrobić żeby było dobrze skoro blokuje wszystko co chciałbym zrobić i nie dopuszcza do spotkania itp? Teraz mówi że nie spotykamy się bo ją zbluzgałem i to jest jej główny argument, wszelkie inne jej argumenty rozgramiam logiką i jej słowami. Kwestia że gdy byłem maksymalnie miły aż do obrzydzenia to było tak samo...

Druga strona medalu tak jak dziś gdy mam dość i chce odejść po raz enty, wiem że i tak mi na to nie pozwoli:/ za każdym razem jak mówię jej że to koniec to mówi że mnie kocha i życzy mi jak najlepiej, że się więcej nie odezwie itp. maksymalnie po 24 godzinach jest powrót to punktu wyjścia, pisze że jej przykro, że nie umie żyć bez mojej osoby... A ja chce tylko kogoś do kochania, żeby był przy mnie, żeby nie wracać do pustego mieszkania, śmiać się i płakać razem, stworzyć rodzinę... Chyba nie jest mi to dane:/
napisał/a: dr preszer 2014-07-03 14:21
Jak to mówią, na cudzym nieszczęść swojego szczęścia nie zbudujesz. Po co Ci taka baba co rok po ślubie zdradza swojego męża? Poza tym nie wiesz co ona robi z klientami w hotelu.
napisał/a: e-Lena 2014-07-03 14:22
Ależ się pięknie dziewczyna ustawiła. Wszyscy koło niej skaczą, a ona nie musi nawet kiwać palcem Napisałeś:
napisal(a):Druga strona medalu tak jak dziś gdy mam dość i chce odejść po raz enty, wiem że i tak mi na to nie pozwoli:/

Ale czy na pewno to ONA Ci nie pozwoli, czy to TY nie chcesz, żeby kontakt się urwał? Przecież przy odrobinie dobrej woli i samozaparcia możesz jednym ruchem zerwać z nią wszelkie stosunki. Zwłaszcza, że raczej nie będziecie żyć długo i szczęśliwie

Według mnie byłeś dla niej pretekstem, żeby mogła odejść od męża, a teraz jesteś kołem zapasowym - taką wielką miłością z plakatu - dopóki nie masz oczekiwań jest ok, a jeżeli jakieś masz (co chyba oczywiste) stajesz się tym złym, który próbuje coś na niej wymuszać.

Najzdrowsze dla Ciebie jest - niestety - zerwanie kontaktu i znalezienie sobie kogoś, kto będzie Cię szanował i kto nie będzie ciągnął za sobą takiego bagażu - rodziców, męża, z którym z bliżej nieokreślonych powodów nie chce się rozwieść (pieniądze?) i dziecka, z którym nie chce Cię nawet zapoznać. Po co w ogóle wychodziła za mąż, skoro to Ty byłeś jej wielką miłością? Trochę głupio, nie? Gdyby Cię kochała szalonym uczuciem dążyłaby - małymi kroczkami - żeby jednak być z Tobą. Ale chyba chce widzieć w Tobie wyłącznie adoratora
napisał/a: Darjurz 2014-07-03 14:33
Widzicie i kwestia jest taka, że jak poblokuje wszystkie numery jakie znam, to ona założy nowy i dalej będzie mnie ciągać. I tu mam zagwostkę, jeśli potrzebuje tylko adoratora (co też zauważyłem) to po co mnie tak ciąga? Po co uprawia sex ze mną? Po co te gadki o planach itp? Ona nienawidzi kiedy się do niej przekliana, nie chciałem tego robić ale zbluzgałem ją znowu żeby tylko dała mi spokój. Każdy ma swoją granicę cierpliowść która kiedyś pęka, powiedziałem jej że to była jej ostatnia szansa i nie chce tego dalej ciągnąć bo dojdzie do tego że kiedyś nie wytrzymam i strzele ją w twarz (blef, w życiu nie uderzę kobiety). No i skończyło się na tym że ona nie chcę się kłócić itp itd takie słodkie pierdu pierdu. Póki co poblokowana na amen... jeśli się znowu odezwie co zrobić?
napisał/a: shattered 2014-07-03 14:42
Darjurz napisal(a):jeśli się znowu odezwie co zrobić?
zmienić numer telefonu?
napisał/a: Darjurz 2014-07-03 14:45
shattered nie czytałaś tego co napisałem. Nie mogę zmienić bo to mój telefon służbowy/biznesowy który mam już bardzo długo.
napisał/a: dr preszer 2014-07-03 14:52
A nie oddzwaniać się do niej jak napisze z nowego telefonu ? Albo odpisz, że pomyłka :D
napisał/a: e-Lena 2014-07-03 14:55
Darjurz napisal(a):Po co uprawia sex ze mną? Po co te gadki o planach itp?

Bo w ten sposób trzyma Cię przy sobie - jak widzisz ta metoda jest wyjątkowo skuteczna.
napisal(a):jeśli się znowu odezwie co zrobić?

Zignorować?
napisal(a):Nie mogę zmienić bo to mój telefon służbowy/biznesowy który mam już bardzo długo.

Oj Darjurz, Darjurz...prawda jest taka, że jeżeli będzie Ci zależało na wyplątaniu się z tej relacji, to nie będziesz musiał się zastanawiać nad tym co robić, kiedy dziewczyna się odezwie. Jeżeli nie będzie Ci zależało to będziesz sobie wyszukiwał milion wymówek i sam będziesz prowokował spotkania.
napisał/a: Darjurz 2014-07-03 15:00
Macie racje, dziękuję za to co napisaliście. Doszło już do tego stopnia że zacząłem myśleć że to wszystko moja wina :/ muszę zebrać się w sobie i poszukać kogoś kto mnie kopnie w tyłek albo strzeli przez głowę żebym się ocknął i wyplątał się z tego wszystkiego. Wiedziałem że kobiety potrafią być wredne ale nie żeby aż tak :/ szczerze to mam trochę uraz i pewnie nie za szybko sobie kogoś znajdę, a właśnie może gdy się nie szuka to mnie ktoś znajdzie...
napisał/a: errr 2014-07-03 15:03
Darjurz napisal(a):Powiedzcie mi co ja mam zrobić?
nie reagować na próby kontaktu.
napisał/a: e-Lena 2014-07-03 15:08
Ty masz czystą kartę - to ona za Tobą biegała, to ona sprowokowała całą sytuację, to ona miała zobowiązania wobec innych ludzi, to ona przysięgała przed ołtarzem miłość do grobowej deski, kłamiąc mężowi w żywe oczy i to ona nie potrafi ogarnąć swojego życia.

Nie masz żadnych zobowiązań - chciałeś dobrze, wyszło jak wyszło, chociaż widzisz teraz sam, że branie się za mężatki jest fatalnym pomysłem. Szkoda tylko jej męża, bo na związku z Twoją księżniczką stracił chyba najwięcej.
napisał/a: Darjurz 2014-07-03 15:23
Z jej mężem to było tak że opisywała go jako tyrana, bo mieszkała w jednym domu z teściami i mężem. I chodziło o to że ona biedna całymi dniami musi w domu siedzieć i nie może nigdzie wyjść itp.no i ja się znalazłem dobra dusza co podjudzałem że nie może tak być i że ja dla niej wszystko. Teraz nie dziwię się gościowi że ciągle jej kłótnie robił jak ona zachowywała się podobnie jak do mnie. Moim zdaniem dobrze że od niego odeszła, bo facet ma problem z głowy i nie musi się męczyć z nie wierną żoną. Zostaje kwestia dziecka... prawdopodobnie będzie go nastawiać przeciwko niemu, ale to już nie mój problem znaczy nie że mnie to nie interesuje ale nie mogę się mieszać w takie rzeczy.