Dlaczego partner nie okazuje mi miłości?

napisał/a: pszczółka maja 2009-04-25 19:38
Chodzi o to,że maja przestać udawac,że chcą czegoś innego niż faktycznie chcą.Ja bym dała sie ponieść.Ale bym go nie uwodziła.jeżeli sam będzie do tego dążył,to bym dała sie ponieść i powiedziała,że bardzo go kocham i wiem gdzie popełniałam błędy i chcę abysmy to naprawiali.Że rozumiem,iz na związek pracuja dwie strony.
Nie wydaje mi się,aby on chciał "czegos więcej",a później "sorki,ale mnie poniosło iżegnaj mała".
Jeżeli jest między nimi miłość i ona doprowadzi do bycia razem,to co da takie granie z jej strony,że NIE?To samo co napisała ze spacerami.Chciała iść na spacer,a on nie.On zmieniał zdanie,to ona nie,bo nie potrafiła unieść się ponad to,że sie zastanowił i ugiął.Bo chciała postawić wcześniej w pełni nna swoim.To da cos dobrego?Jak widzimy co z tych gierek na przekór wyszło,to ja bym nie grała,że nie,bo nie,bo sam chciałeś przerwy,to teraz masz...Powrót do błędów.
Mają porozmawiać,być dorosłymi i jak dojdzie do GODZENIA SIĘ ,to SIĘ GODZIĆ,a nie żuraw i czapla.Bo to bzdura.
Powtarzam.Można grać na dobrych emocjach.Na złych-to ogromny błąd.
Ile razy usiadła i na spokojnie wytłumaczyła o co jej chodzi.Podkreslając,że nie ma pretensji,tylko tez chce usłyszeć co źle zrobiła?Ile razy nie grali na złość drugiemu,ale starali sie zrozumieć?
I jak teraz uda im sie zrobić taki pierwszy krok,to dlaczego nie pokazać tego jako uczciwość kochanej osobie-tak chcę być z Toba tak blisko jak ty ze mną?Co da znowu sztuczność.
A jak on tegonie doceni,to d... jest i basta!
napisał/a: mmadia 2009-04-25 19:43
nie wiem nie wiem...na razie sie nie odzywa...wiec moze i nie przyjedzie:((
napisał/a: pszczółka maja 2009-04-25 19:49
Nie martw się.Będzie dobrze.Tylko musisz działać z głową nie z emocjami.Nie od razu Kraków zbudowano.
Mówię.Będę w mega głębokim szoku jeżeli sie dzisiaj chociażby odezwie.
Dobry gracz.A Ty musisz wytrzymać.A jutro rano.
"Tęskniłam..."
Nie skamlać,tylko w końcu się ODSŁONIĆ,ale bez przesady.Z wyczuciem,smakiem i godnością.
Bądż w końcu kobietą w tym związku,a nie kapralem!
A dotego zobacz sama.Powiedział,że chce od Ciebie odpocząć.I jaki konsekwentny jest.Spacerek był.To sie faktycznie odizolował.Żeby każdy się tak izolował.
Będzie dobrze.Sama mówisz,że na spacerku i pożegnanie były fajne.
Jak pocałował na do widzenia,to tez dobrze.
napisał/a: mmadia 2009-04-25 20:05
no nie pocalowal na dowidzenia...moze gdybym posiedziala w tym samochodzie dluzej a nie tak od razu uciekala, w kocu zaparkowal, wypial sie z pasow heheh, chyba nie chial tak szybko uciekac...ale co tu gdybac...:))
napisał/a: pszczółka maja 2009-04-25 20:20
Eeeps...
Ale gigant.Kanciaz na całego.Ale nadal jestem dobrej mysli.
Prawda jest taka,że jeżeli na powaznie rozważa odejście,to na danym etapie i tak JUZ nie masz na to wpływu.
Osobiście jednak w to nie wierzę.Z opisu w/g mnie nie wynika,że chce odejść.
Gracz i pokerzysta z niego.
Tak uważam.
napisał/a: mmadia 2009-04-25 21:20
hmmm..dzieuje bardzo...chyba dobrze gra...ja mu napisalam ze wychodze na piwo, bo sie nie odzywa wiec nie wiem co tam mysli..zadzwonil..ze no "chyba nie przyjade, ucze sie..moze pozniej..." zapytalam:nie chcesz? a on"niee, nie nie chce. tylko na razie sie ucze, moze pozniej gdzie wyjde bo koledzy maja do mnie przyjechac" ja mowie"wiec oki, jesli nie to trudnko, szkoda..noi on tam "no moze ale chyba raczej nie"zobacze
ale to i tak postep..bo przynajmniej nie powiedzial ze nie ma ocoty sie ze mna widzec, a do tej pory zawsze jak pytalam czemu nie przyjechal czy cos to bylo"nie chcialem sie z Toba widziec"
i jeszcze powiedzial ze jutro sie odezwie to moze sie spotkamy..
napisał/a: pszczółka maja 2009-04-25 22:04
Szkoda,że nie wytrzymałaś.A kłamstwo nie jest najlepszym rozwiązaniem.Chyba,że faktycznie wychodzisz.Pomyśl,co robisz.Oszukujesz,a to nie jest dobry pomysł.
troche więcej spokoju mimo,że sytuacja jest ciężka.
Nie uszanowałaś też jego czasu.Przecież on to zaczął,a Ty przejmujesz znowu działanie/komenderowanie.Zresztą co miał Ci powiedzieć skoro usłyszał,że wychodzisz.Na jego miejscu odpowiedziałabym tak samo.
A jeżeli podjedzie pod Twój dom i zobaczy światło?
napisał/a: mmadia 2009-04-25 22:42
powaznie mialam wyjsc..kolega zaprosil mnie na piwo...ale kircze tak bardzo tesknie za swoim T. ze nie chce mi sie nawet isc z kimkolwiek gdziekolwiek...nie no mysle ze mial zamiar wyjsc..chodz tez widzialam ze jak odjezal to widzialam to w jego oczkac ze naprawde z checia pwoiedzial ze moze przyjedzie wieczorem..no nic szkoda...ja mysle ze on sie musi pobawic..dwa i pol roku w zwiaku a nie wychodzilismy, on nigdy nie chcial...bo po co szukac wrazen..i mowil ze co jeszcze patrzec na innyc facetow jak mnie zaczepiaja...wiec teraz musi sobie odbic..:)
napisał/a: pszczółka maja 2009-04-25 22:49
To teraz cos dziwnego jak na mój nos napisałaś.
A jak będzie mężem przez dwadzieścia lat i też nie będzie chciał wychodzić,bo inni sie na Ciebie gapią,to też da sobie urlop?On to powiedział,czy to Twoje domysły.Bo jeśli on,to coś mu sie pokiełbasiło w głowinie.I jak tak gra,to KIEPSKI z niego gracz!!!
napisał/a: mmadia 2009-04-25 23:09
on to kiedys powiedzial jak chcialam zebysmy wyszli na dyskoteke...ze tam to sie tylko wrazen szuka noi inni faceci..strasznym zazdrosniekiem byl, ale to strasznym..nawet jak szlam ulica i ktos sie obejrzal to juz byl niezadowolony..
napisał/a: pszczółka maja 2009-04-25 23:18
To oddzielny temat.Ja pisałam o wolnym,bo był 2,5 roku w związku,więc teraz sie musi wybawić.
A zazdrość na zdrowym poziomie jest wskazana.Ale przesadna juz nie.Tylko gdzie granica między nimi?
napisał/a: mmadia 2009-04-25 23:22
nie wiem do momentu kiedy byl ze mna byl zazdrosny bardzo...a teraz gdy mamy te przerwe..nie czuje zazdrosci..z dnia na dzien pezrstal pytac, gdzie ylam..co robilam..nie jest nawet zly ze bylam na dyskotece i na drugi dzien w barze..powiedzial tylko zebym moze sie troszke jeszcze szkola zajela...
nie rozumiem z dnia na dzien przestal byc zazdrosny..