Nie pasuje do nikogo?

napisał/a: agataXz 2007-08-08 22:16
Przeszlo Wam kiedys przez glowe,ze nie pasujecie do nikogo,ze historia o dwoch polowkach was nie dotyczy?

Chodzi mi o rozne plaszczyzny niedopasowania...
materialne, bo nie zyje na odpowiednim poziomie, i na wiele nie moge sobie pozwolic...
fizyczne, bo jestem za wysoka,troche przygarbiona itp.albo odwrotnie elegancka i ladna
mentalno-kulturowe, bo pochodze z innego kraju, kultury, religii i nie damy rady sie dopasowac
charakerologiczne...jestem nieznosna, nikt ze mna nie wytrzyma, nikt nie przeskoczy poprzeczki, ktorej stawiam Drugiej Osobie?

Chodzi mi tylko czy macie takie mysli a jezeli tak, to ktore z ww. czynnikow przewazaja?
napisał/a: zosia21 2007-08-10 19:01
ja jestem zdania że każdy kogoś ma każdy na kogoś czeka to że w związku są dwie różne osoby może spowodować że będzie on udany wszystko zależy od tego czy osoby te potrafią zaakceptować ''inność'' drugiej osoby czy znają słowo kompromis
napisał/a: agataXz 2007-08-11 18:35
Zosiaczku zgadzam sie z Toba,a co myslisz o tych wszystkich "starych pannach" i wiecznych kawalerach.
Myslisz,ze to ludzie , ktorzy nie potrafili isc na kompromis i sa przez to sami?Co im brakuje/
Znam pary ktore sa skrajnie rozne od siebie, z baardzo ciezkimi silnymi charakterami i funkcjonuja., mimo,ze oznia sie od siebie na kazdym kroku..
A z drugiej stony mam tez kilku znajomych, fantastycznych ludzi, ktorzy pomimo,ze naprawde zasluguja na milosc drugiego czlowieka ,sa ciagle sami...i wlasnie to od nich niedawno uslyszalam,ze nie pasuja do nikogo...

zastanawia mnie..to..coraz bardziej...
napisał/a: zosia21 2007-08-11 19:57
Trudne pytanie zadałaś: może są samotni z wyboru bo tak chcą, mogli też zostać zranieni boją się odrzucenia, nie są gotowi na stały związek albo wciąż czekają na prawdziwą miłość. Osoba która nie potrafi pójść na kompromis, nie będzie nigdy tworzyła udanego związku. Są ludzie których wymagania w stosunku do innej osoby są naprawdę nie do
spełnienia.
Z drugiej strony jak można z kimś byś ''biorąc'' cały czas, nic nie dając w zamian?
Można by było na ten temat pisac i pisać bo jest on naprawdę ciekawy
napisał/a: agataXz 2007-08-16 21:08
Dlugiego mnie tutaj nie bylo..

Zosiaczku, chcialabym Cie zapytac jak to jednak jest z tymi "nie do pary"??

Odbylam kolejan rozmowe z moimi niedopasowanymi i ...przyznam ze rozmowa zbila mnie z tropu, bo rozmawialam na temat co powoduje samotnosc...jak ona przebiega i .. zrodzilo sie pytanie jak sie jej pozbyc..?

co zrobic zeby zaczac wychodzic do ludzi, jak poukladac sobie w glowce,ze jest sie czegos wart...

Doradz, co powiedzialabys ludziom,zeby sie otrzasneli..

ja powtarzam,ze trzeba wychodzic do ludzi ,ale to Oni juz wiedza..

Bardziej jednak chodzi o argumenty przemawiajace za pozbyciem sie uprzedzen w stosunku do siebie...

Co o tym myslisz? Myslicie

pozdrawiam
napisał/a: patrycja07 2007-08-21 11:05
Właśnie świetne wnioski.
Należy po prostu wyjść do ludzi. Ja co prawda nie mam czasu biegać na imprezy, ale za to często przebywam w świecie wirtualnym i tam poznaję wielu ciekawych ludzi.
napisał/a: MEE 2007-08-23 22:55
Droga Agatko, nie ma czegos takiego jak dwie polowki. Jestesmy z plasteliny i do jakiegos stopnia i w pewnym zakresie trzeba sie dopasowac.
napisał/a: MEE 2007-08-23 23:12
Ja akurat jestem z modeliny i po ugotowaniu nie zminiam juz formy :).
napisał/a: Mru 2007-08-23 23:25
MEE, a jak Cie gotowali, to nie bolalo?
Zle doswiadczenia moga naruszyc integralnosc modelu z plasteliny [przerwac] i z modeliny [zlamac].
Oskar Wilde powiedzial, ze:
"Mężczyźnie samotność może dopomóc w odnalezieniu siebie, kobietę zabija".
Hmmm... cos w tym jest...
M.
napisał/a: MEE 2007-08-23 23:37
Pomijajac to, ze pan O.W. mial inny stosunek do kobiet niz ja, to sie z nim zgadzam.

Mru, a znasz to powiedzenie "co cie nie zabije, to cie wzmocni"?. Wiec jak nie zabije, to i kobiete podbuduje.

PS. Mnie bardzo wczesnie zycie ugotowalo, w efekcie czego formy nie zmieniam juz od 20 lat. :)
napisał/a: Mru 2007-08-23 23:48
MEE, znam to powiedzenie i sie z nim nie zgadzam. Bo to, co nas nie zabije, moze nas zlamac kompletnie i na cale zycie. Niewazne z jakiego jestes materialu, to 'tylko' kwestia doboru bodzcow.
A Oskar W. niezaleznie od swoich preferencji, a moze wlasnie ze wzgledu na nie, posiadal dar obserwacji oraz trafnej pointy. I to wystepna jak na owe czasy milosc go zlamala.
Moze wiec jednak lepsza jest oswojona samotnosc?
Tylko wszyscy wkolo sie jej boja. Ciekawe dlaczego?
M.
napisał/a: olecha75 2007-08-24 11:21
......zupełnie jakbym słyszała moją siostrę...nie jest krzywa,ani garbata,jest właśnie piękna,wykształcona.przyglądając się z boku widzisz kobietę sukcesu,ale...samotność,może trochę z wyboru,bo przecież nie warto robić pewnych rzeczy na siłę....czeka,rozgląda się i tak samo próbuje ogarnąć swoje życie poprzez " szufladki",pytania i odpowiedzi.Łatwo jest mi mówić,bo znalazłam swoją....no właśnie,obie teorie są prawdziwe i połówka i modelina :)