Nie potefię o tym zapomnieć

napisał/a: b1232 2010-02-13 18:00
witam, Jestem na forum od kilku miesięcy. Trafiłam tu szukając wsparcia kiedy dowiedziałam się, że mój mąż mnie zdradził. Czytanie postów od ludzi, których spotkało to samo co mnie bardzo mi pomogło przetrwać te najgorsze chwile. Ale postanowiłam zabrać głos , bo pomimo że mnięło5 miesięcy od zdrady, to ja też bije się jeszcze z myślami, i nie potefię o tym zapomnieć. kiedy czytałam wasze posty, to jakbym słyszała własne myśli i rozterki. Nie chce pisać mojej historii, bo zaczyna sie tak samo jak wiele na tym forum: jesteśmy od 15 lat małżeństem , mamy 2 dzieci, świetnie się rozumieliśmy i dogadywaliśmy, byliśmy najważnijszymi osobami dla siebie(przynajmniej ja tak myślałam), ale wszystko się zmnienił kiedy poszłam do pracy. Być może się zmieniłam, pewnie stałam się bardziej pewna siebie ( bo wcześniej byłam kurą domową, ale skonczyłam studia i poszłam do pracy). Po kilku miesiącach mąż stał się nagle zimny wobec mnie i zauważyła, że telefon, który zawsze był na wierzch, nagle chował w kieszeni. krótko mówiąc odkryłam sms od kochanki..... teraz jest między nami dziwnie, ja nie wracam do tego , bo nie chcę bez przerwy o tym mówić, bo w końcu odejdzie. Nie mówimy sobie co do siebie czujemy, czasmi mam wrażenie, że jest o mnie zazdrosny. Ale byłam u fryzjera, schudłam 12 kilo, czuję się atrakcyjna, i nie dam się więcej skrzywdzić. Jest mi z tym ciężko żyć ale nie pokazuję tego. Niewiem czy nam się uda, ale ja sobie powtarzam , że ludzie mają gorzej. Bo co znaczą moje problemy w obliczu problemu chorego nieuleczlnie dziecka. Jestem teraz silniejsza. Przepraszam trochę haotycznie to opisałam, ale chciałam wam napisać, że nie jesteście sami , że jest wiele ludzi, którzy mają ten sam problem i te same odczucia co wy, ja do nich należę.
napisał/a: ill11 2010-02-15 10:46
b123 napisal(a):Być może się zmieniłam, pewnie stałam się bardziej pewna siebie ( bo wcześniej byłam kurą domową, ale skonczyłam studia i poszłam do pracy).


Witaj.Moze to byc jeden z powodow.Przepraszam Panow,ale w wiekszosci przypadkow,jakie znam,faceci wola miec kobiety w domu.Bo maja jakotaka pewnosc,ze uzaleznienie finansowe pozwoli Im byc Panami i Wladcami.A juz nie daj Bog jesli zona zarabia wiecej-meskie ego wyje i kwiczy.Wyrwalas sie z domu,zaczelas zarabiac,zaczelas miec SWOJE sprawy do ktorych On nie ma wstepu(trudno,zeby siedzial z Toba w pracy).Po latach siedzenia w domu odzylas.A jesli maz jest zazdrosny,to moze sie w glowce roilo od glupich mysli i zdradzil.
b123 napisal(a):teraz jest między nami dziwnie, ja nie wracam do tego , bo nie chcę bez przerwy o tym mówić, bo w końcu odejdzie.


Niech dzwignie to,co zrobil.Nie rozumiem takiego myslenia.Jesli nawywijal a Ciebie to boli,to mowisz o tym.Skoro odejdzie to co to za facet?Gdzies tam miedzy slowami zauwazam,ze winisz siebie za zaistniala sytuacje.Nie wiem,moze zawinilas,Ty wiesz najlepiej.Poza tym skad wiesz,ze Cie zdradzil?Napisalas,ze znalazlas sms od "kochanki".Moze to kolejna historia o biednym facecie,ktory jest pocieszany przez sms?
napisał/a: b1232 2010-02-15 17:26
Tak do końca nie wiem, czy była fizyczna zdrada. Mój Pan mąz nie chce na ten temat mówić. Nasze rozmowy wyglądają w ten sposób, że ja mówię jak bardzo mnie skrzywdził i dzieci, albo wjeżdżam mu na ambicję, pokazując mu, że zdradził wszystkie zasady według jakich żył i jakie wyznawał. On nie chce o tym mówić , jak się go coś pytam to milczy albo odpowiada zdawkowo. On chce trchę czasu, żeby sobie w głowie poukładać.Ja myślę, że to może być z zazdrości, bo ja pracuję z młodymi chłopakami, oni są ode mnie młodsi nawet o 7-10 lat. Kiedy rozmawialiśmy o pracy, to ja siłą rzeczy mówilam ten to to powiedział, tamten to zrobił, itd. ALE JA TEŻ MAM SWOJE ZASADY , KTÓRYCH NIE ŁAMIĘ I NIE JESTEM TYPEM FILCIARY. Nawet do głowy nigdy mi nie przyszło , że ja mogłabym go zdradzić. Uważam, że jest granica , której przekroczyć nie wolno. Czasami jak otym myślę to wydaje mi się, że on tak jakby chciał mnie ukarać za coś ( niewiem za pracę, że odżyłam), ale chciał żebym do pracy poszła. Nie wiem co mam o tym myśleć. Teraz zachowuje sie normalnie jakby nigdy nic się nie stał, tylko że ja potrzebuję szczerej rozmowy, a on myśli, że z biegiem czasu o wszystkim zapomnimi i wszystko się ułoży. Myślę, że gra na czas. Ale ja nigdy nie zapomnę.
napisał/a: ill11 2010-02-15 18:56
b123 napisal(a):Ale ja nigdy nie zapomnę.

b123 napisal(a):Tak do końca nie wiem, czy była fizyczna zdrada.


Skoro nie wiesz,to nie osadzaj zawczasu.Bo moze nie ma tematu do rozmowy?Facet jest zazdrosny,jak bylas w domu to mial Cie na oku.Teraz schudlas,odzylas i jest bol.Pewnie,ze chcial,bys poszla do pracy-kazdy chce miec wiecej grosza w rodzinie.Tyle,ze moze nie zdawal sobie sprawy,ze za praca ida nowe kontakty.
Moj maz mnie zdradzil,powiedzial to,ale szczegoly wyyyyyyyyyyyyciagalam z niego kilka dni.Nie odpuszczalam i sie dowiedzialam.Nic przyjemnego o tym mowic i przezywac.Ale TY musisz miec pewnosc,ze Twoje oskarzenia maja podstawy.Sam sms?Malo.
b123 napisal(a): ALE JA TEŻ MAM SWOJE ZASADY , KTÓRYCH NIE ŁAMIĘ I NIE JESTEM TYPEM FILCIARY.


Nie mam prawa Ci nie wierzyc.Ale kilka takich historii juz czytalam tu,na forum.Wszyscy mamy zasady-pytanie tylko kiedy je zlamiemy.Jak to mowia znasz siebie na tyle,na ile Cie sprawdzono.A jak maz jest zazdrosny,to roi Mu sie moze w glowie jakis scenariusz,ze Ty i te mlokosy Bog wie co robicie...
napisał/a: serduskowa 2010-02-16 21:33
Kobietki podziwiam wam jestescie bardzo dzielne.. ja jestem mezatka od pol roku... i powiem wam ze nie wiem jak bym sie zachowala kocham swego meza ponad wszystko... nie zniosla bym chyba mysli ze on to zrobil i w ogole nie wiem jak bym sobie poradzila.... dziewczyny trzymam za was kciuki
napisał/a: ill11 2010-02-17 11:22
jankesowa dam Ci taka rade-kochaj meza ale nie ponad wszystko.A juz na pewno nie ponad siebie sama.Ja tez tak kochalam,mysle,ze wiekszosc kochajacych czuje wlasnie cos takiego.I dopiero taka lekcja(zdrada) pokazuje Nam,ze trzeba znac proporcje.W tym calym rozowowidzianym swiecie trzeba miec spory kawalek obiektywizmu.Nie wolno sie zatracic w partnerze/erce,bo pozniej sa wlasnie takie skutki.Kochac,ale rozsadnie,nie bezkrytycznie.Nie ma co wynosic partnera na wyzyny za pierdoly-bo wyniosl smieci,bo sie usmiechnal.Wiem,w pierwszym szale euforii i zakochania trudno o realne spojrzenie na zycie.Ale teraz wiem,ze kazdy zwiazek to dawanie i branie w rownym stopniu.Za nic w swiecie juz bym sie nie zachowala jak te X lat temu-do kazdego czynu meza dorabialam ideologie oczywiscie na plus dla Niego.W jakis sposob wyidealizowalam Go,nie chcac widziec tych mniej fajnych cech.
Oczywiscie nie kazdy facet jest taki sam jak i historie nie sa takie same.Moze final jest zbiezny,ale to,dlaczego dochodzi do zdrad u kazdej z par wyglada inaczej.Ja wiem dlaczego u mnie sie tak stalo-co nie znaczy,ze mniej boli.Boli jak cholera.I czy to sie stanie w luznym zwiazku czy w malzenstwie odczucia sa podobne.Czytajac posty na forum widze,ze nie ma recepty jak sie ustrzec przed zdrada.Zdaza sie ona w zwiazkach cudnych-On pisze,ze bylo swietnie,zona piekna,gospodarna;w lozku kamasutra,a pomimo to zdradzil.Ale taka mamy widac nature-jak za dobrze zle,jak zle to zle...
Ale mnie wzielo na filozofowanie.Moze to ta data-4 miesiace od zdrady meza.....

Pozdrawiam i zycze,abys nigdy nie musiala szukac pomocy na tym forum.
napisał/a: ~gość 2010-02-19 19:47
nic mnie tak nie rozwala jak koles ktory ze strachu przed potencjalna zdrada zony sam ja zdradza.... to jakas absurdalno- groteskowa sytuacja...