Nie umiem wyjść ze związku, w którym nie jestem szczęśliwa

napisał/a: Fimka 2014-05-12 10:55
Po 5 latach związku, w tym 3 wspólnego mieszkania, podjęłam w ubiegłym miesiącu decyzję o rozstaniu. Biłam się z myślami przez prawie rok. W końcu zebrałam się na odwagę, odbyliśmy poważną rozmowę, uzgodniliśmy strategię podziału wspólnych sprzętów, spakowałam się, odeszłam. Wiem, że było to najlepsze rozwiązanie. Pomimo wielkiego uczucia, którym się darzyliśmy, od dawna nie byliśmy razem szczęśliwi. Poróżniły nas odmienne charaktery, temperamenty, odmienne plany na wspólne życie, różne oczekiwania względem tej drugiej strony. Zawsze myślałam, że liczy się tylko miłość i ona powinna wystarczać a tu takie brutalne zderzenie z rzeczywistością. Boli mnie każda część mojego ciała. Już sekundę po odejściu miałam ochotę biec z powrotem do niego. Nie znam życia bez niego, był moją jedyną i pierwszą miłością, mieliśmy być razem zawsze. Jak to możliwe że to ja podjęłam decyzję a tak bardzo cierpię? Dalsze ciągnięcie tego było bez sensu. Nie było już między nami namiętności, nie czułam nic gdy mnie całował, nie widziałam w nim mojego partnera na życie. Wiem że podjęłam słuszną decyzję a nie ma dnia żebym jej nie żałowała. Wiem też że mogłabym wrócić, że jeszcze nie jest za późno. Tylko co dalej? To przecież nic nie zmieni między nami. Jak odejść raz i na dobre wbrew uczuciu i przywiązaniu?
napisał/a: Valkiria_ 2014-05-12 11:47
Miłość nie podlega prawom logiki ani rozumu... Moze to banał ale jedyne co ci pomoże to czas. Jeśli nie będziesz rozpamiętywać, tarzać sie we wspomnieniach, tylko zajmiesz sie inwestycja w siebie, zorganizujesz sobie czas - będzie dobrze. Powoli, aczkolwiek systematycznie ból serca, który nomen omen znam doskonale...zacznie zanikać. Nic nie jest nam dane ot tak, po prostu. O związek trzeba dbać aby trwal, a o cierpieniu potrzeba czasu by zapomnieć. Innej recepty przypuszczam, ze nie otrzymasz. Niestety nie jesteśmy wyposażeni w żaden magiczny przełącznik który sprawi, ze przestaniemy odczuwać bol. Skoro świadomie i z takim namyslem podjęłaś decyzje, to nie ma co sie wycofywac
napisał/a: Fimka 2014-05-12 12:04
Tak naprawdę nie chcę wracać. Mam jednak poczucie swego rodzaju osobistej porażki, z którą trudno mi się pogodzić. To ja podjęłam decyzję, ale nie czuję się silna ponieważ zrobiłam to zbyt późno, kiedy w zasadzie każda decyzja była lepsza niż życie w takim zawieszeniu. W końcu zainwestowałam w ten związek tyle czasu i energii, a mimo to nie udało się. Czasem łapię się na myśleniu, że może mogłam zrobić więcej, spróbować kolejny raz. Że może mogłam nauczyć się żyć bez tych rzeczy, których w tym związku mi brakowało. Później jednak gdzieś w środku odczuwam, że zasługuję na więcej niż dostawałam. Boję się też samotności, choć wiem że z czasem nauczę się być sama...
napisał/a: Valkiria_ 2014-05-12 12:44
Z tego co piszesz, to z samotnością de facto oswajałaś sie juz będąc w związku... Obecna samotność różni sie tym, ze mozesz ja konstruktywnie wykorzystać. Rzadko kto jest zadowolony ze wszystkiego co go spotkało w życiu. Zbyt do siebie bierzesz porażki. Zmien myślenie i nastawienie - ten związek nie byl twoja porażką. Byl doświadczeniem. Przypuszczam, ze wiele cię nauczył. Na tym życie polega, ze zbiera sie doświadczenia. Te przyjemne i te juz mniej przyjemne. Jestes bogatsza dzięki temu związkowi o nowe przeżycia, uczucia, emocje które nauczyłaś sie odczuwać i rozpoznawać. Nie ma co sie zatrzymywać dluzej nad refleksja odnośnie przeszkód i której juz nie zmienisz. Masz wplyw na teraźniejszość i przyszłość - ksztaltuj je tak jak chcesz.
napisał/a: JUNA 2014-05-14 22:44
Fimka,pomyśl jeśli byś została i walczyła obwiniając siebie i licząc, że coś się zmieni.Wyobraź sobie jak by się to skończyło. Osiądź i uruchom wyobraźnie, jak by wyglądało Twoje życie za kilka lat.
Ja tak żyłam licząc na cud i łudząc się. Efekt depresja i zdrada aby podnieść własną wartość. Zabrakło odwagi na rozwód. Spaprałam życie sobie i chyba mężowi bo on na szczęśliwego nie wygląda. O zdradzie się nie dowiedział ale i tak żyjemy jak dwa kołki obok siebie nie rozmawiając. Porażka. Życie mija szybko i nie pozwól nikomu doprowadzić się do takiego stanu aby myśleć, że życie jest za karę.
Jeśli czułaś, że nie ma przyszłości, jeśli bycie razem nie sprawiało Ci radości to podjęłaś słuszną decyzję. Jesteś odważna i tak trzymaj. [/quote]
napisał/a: ccalineczkaa 2014-05-24 19:14
Moim zdaniem czas wszytko zweryfikuje. Dlatego skoro podjęłaś taką decyzję pozostań przy niej, ale bądź uważna, obserwuj siebie, to co czujesz. Jezeli nie będziesz mogła żyć bez niego to wtedy sie zastanowisz. Ale może zdarzyć się też tak, że teraz przemawia przez ciebie lęk, przed nieznaną przyszłością, życiem, samotnością. Ale pamiętaj lęk i strach to najgorszy doradca. Zacznij spotykać się z ludźmi, poznawaj różnych facetów, nie zamykaj się na świat. Możesz mieć teraz mieszane uczucia, ale powtarzaj sobie, ze z jakiegoś powodu podjęłaś taką, a nie inna decyzje. Odważna byłaś, że odeszłaś, teraz bądź odważna i spróbuj żyć na nowo!!!
napisał/a: kristi444 2014-05-27 13:55
może po prostu weszliście w fazę przyzwyczajenia. Spróbuj pobyć bez niego. A on bez Ciebie. Może wrócicie do siebie, może nie będziecie mogli dłużej bez siebie być.
napisał/a: Lunna 2014-06-06 12:17
Niestety nikt nie ma magicznej kuli, która mogła by doradzić, przewidzieć.... Wtedy ważne aby intuicja i zdrowy rozsądek brał górę nad szalonym serce biciem.

Trzymam kciuki za Ciebie.... i wiem że będzie dobrze.
Mi pomogła pasja którą rozwinęłam po odejściu, coś co zawsze pragnęłam robić a nigdy jakoś nie było czasu..... POLECAM
i pamiętaj, że PO NAJGORSZEJ BURZY ZAWSZE PRZYCHODZI SŁOŃCE.